Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22600
Komentarzy: 178
Założony: 17 września 2010
Ostatni wpis: 18 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gosia56783

kobieta, 31 lat, Wrocław

158 cm, 76.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: w niedzielę 24.06.2012. Waga 72,1:)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 stycznia 2013 , Skomentuj

Dzień 1/330 - 0/13,3 kg
Poniedziałek to chyba najlepszy dzień na rozpoczęcie nowego stylu życia. Czy tym razem się uda? Teraz chyba nie można nic powiedzieć to dopiero start. Do mety jeszcze daleko. Póki co pora na śniadanie oraz czas odkurzyć sprzęt ab-raider i rowerek stacjonarny. Stoi bez użytku więc pora troszkę go wykorzystać. Do dzieła!!

Śniadanie: Płatki kukurydziane z mlekiem, herbata miętowa
II śniadanie: jabłko, 2 szkl. wody
Obiad: 3 parówki drobiowe, szklanka kawy z mlekiem
Podwieczorek: szkl. wody, szkl. zupy serowej z grzankami, naleśnik z mięsem
Kolacja: płatki kukurydziane z mlekiem, woda 0,5 litra

25 października 2012 , Skomentuj

Dzisiaj nudny dzien w szkole przed autobusem zjadalam bulke z pasta jajeczna;P dzieki temu po powrocie do domu uniknelam napadu na jedzenie. postanowilam nie odkladac cwiczen do wieczora;), bo chyba pojawilby mi sie glod;) a troszke nauki na jutro mam;). O 18 zamierzam zjesc kolacyjke nie mam pojecia jeszcze co to bedzie:) na pewno wypije sobie meliske z pomarancza;) Juz 3 dzien cwiczen:):). Jestem z siebie dumna;) Pamietajcie jeszcze 66 dni do Sylwestra:) i musimy blyszczeć;) nie ważne czy bedziemy wazyc 100 kg czy 50;) ważne zeby bila z nas pozytywna energia:) i zeby czuc sie dobrze w swoim ciele;)

24 października 2012 , Komentarze (6)

Witajcie:) Jestem cały czas na vitalii a raczej znowu jestem;) tym razem z innym planem i z innym celem. Postanowilam doslownie wyrzucic wage z mojego otoczenia. Jem 5 posilkow dzien + cwiczenia (40 min dziennie). Póki co zapał jest. Ale dzis opowiem wam jaka wtopa;) nie wiem czy pisalam wam gdzies juz;) ale pracuje sobie juz jakis czas w zabce. Czesto, gesto w weekend. Ale dzis poprosili mnie;) zeby tez przyszla. Zgodzilam sie na druga zmiane. Zaczelam o 15;) i chwile pozniej przyszla pani, ktora mialam przyuczac na kasie (obsluga klienta, polecanie, promocje itp). Moja zabka to bardziej taki osiedlowy sklepik. Praktycznie wszystkich zwidzenia znam. I przyszedl taki pan wiek ok.25-27, zadbany usmiech ma taki sliczny ze myslalam ze zemdleje. Widuje go praktycznie co tydzien. Ale przyuważylam go dopiero troszkę pozniej. Jak wrocicie kilka wpisow nizej zauwazycie, ze probuje zdac prawo jazdy:) I jechałam na dodatkowe jazdy albo cos w tym stylu wiem, ze pociagiem. A ze jestem strasznie mala to kupilam sobie wysokie butki. I wtedy przyuwazylam go na peronie. I tak dlugo sobie myslalam "skad ja cie znam?". Oczywiscie gdy przyjechal pociag, ktory byl zatloczony. Facet elegancko mnie przepuscil. I stalismy razem w przejsciu. Delikatnie zerkalam na niego on chyba mnie tez sobie skojarzyl. Pojawil sie pozniej w osiedlowej zabce. Oczywiscie proponowalam mu dodatkowy zakup itp. Ale to teraz nie wazne;P Wroce do dzisiejszego dnia. A wiec ten pan przyszedl i ja go obslugiwalam a tamta pani sie przysluchiwalam. nagle facet chce placic bankonotem 100 zl i zadnych drobnych oczywiscie brak. I ja tak o do niego "Chyba pan oszalał"? On usmiechnal sie pokazal swoje niebianskie zeby;) a ta pani "O to chyba stały klient". mnie zaatkalo nie wiedziałam jak z tej sytuacji wybrnac, wiec powiedzialam na glos tak ten pan to do nas to tydzien przychodzi. zawsze w soboty. On przytakiwal mi. zaczal opowiadac, ze jeszcze jutro i ma weekend, ze gdzies wyjezdza. A ja zaczelam mu mowic ze ja zyje przyszlym tygodniem bo tylko do srody:) i wszystko ladnie bylo by pieknuie gdybym nie palnela pytania "TO CO ODWIEDZI MnIE PAn W SOBOTE?" facet sie usmiechnal powiedzial, ze jesli wroci to zajrzy. A ja myslalam ze sie zapadne pod ziemie;) wstyd mi:P:P:P, bo to pytanie bylo ni z gruchy ni z pietruchy;p

9 sierpnia 2012 , Komentarze (7)

...przy której sam nie jesteś w pełni szczęśliwy... Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób. Ale w miłości właśnie o to chodzi. Jesteśmy szczęśliwi szczęściem drugiej osoby. Jeśli ktoś jest przy nas pozornie szczęśliwy, my też nie doznamy przy nim stanu prawdziwej euforii i wówczas dwoje ludzi męczy się ze sobą... Albo wydaje im się, że jest dobrze, choć tak nie jest, ale za wszelką cenę próbują w to wierzyć. Na siłę. Bo tak łatwiej. Bo gdyby istniała prawdziwa miłość, taką miłością obdarzyłaby właśnie tą osobę. Niekoniecznie... Miłość wybiera sama, to nie my wybieramy miłość, jak robi się to współcześnie z przekonaniem słuszności w tej sprawie. Miłość wymaga poszukiwań, niezwykle długich i bolesnych. Ale ludzie wolą iść na skróty, aby doznać czegoś podobnego do miłości, tym samym skazując na cierpienie swoją prawdziwą drugą połówkę, która tuła się samotnie po świecie.

Kolejny pierwszy dzień przede mną....

12 lipca 2012 , Komentarze (1)

Nie wiem od czego zacząć. Ostatnio tyle wokół mnie się działo. Najpierw rozstałam się z moją wielką miłością, Później jak grom z jasnego nieba pojawił się ktoś nowy. Ale wiem jedno to dziś zawalił się mój cały dotychczasowy plan. Dieta poszła w niepamięć. Czekałam jak wariatka na relację, na wiadomość od jednej osoby. I żałuję, że w końcu ją dostałam. A w sumie nie żałuję przynajmniej mogę grać w otwarte karty. Budować nowy domek z kart. Ale czy warto? Czy warto budować? Po to aby "ktoś" w ciągu sekundy zniszczył to co budowałam od kilku dni, tygodni, miesięcy. Proszę nie mówcie, że dobrze się stało, że między nami nic poważnego się wydarzyło, że ON był draniem, bo tak naprawdę nawet ja sama dokładnie GO nie znałam i to był mój błąd, bo gdybym znała JEGO plany nie robiłam bym sobie nadziei. Ale jak debilka to debilka. Wierzyłam w każde JEGO słowo, w które napisał, powiedział.Teraz widzę jaka jestem naiwna, że dałam się w to wciągnąć. Nauka pływania, wycieczki, spacery. Tak ładnie wyglądało to jak to opowiadał. Każdy dzień szczegółowo opisany, co będziemy robić. Czułam, że to nierealne, ale ON dawał mi złudne nadzieję, że jednak coś NAS łączy, że nic nie dzieje się przypadkiem. Czekałam jak idiotka na jakąś wiadomość od Niego. Byłam ślepa, nie widziałam tego co inni, albo co gorsza nie chciałam widzieć. Aż spotkałam Go przypadkiem. Poszłam biegać do parku. Wiecie dresy, trampki, słuchawki i kaptur. Mogę się założyć, że nie poznał swojej przyjaciółeczki od wyżalania, jakie to ma nieszczęście w miłości. Totalna bzdura. Żałuję, że nie ujawniłam się wtedy. Nie stanęłam mu prosto przed oczami. Ale idąc za Nim słyszałam rozmowę telefoniczną. I te słowa najbardziej bolały. Przyspieszyłam bo łzy leciały mi strumieniami. Usiadłam na ławce i wszystko sobie przemyślałam. Jedno jest pewne jeśli zrani tą dziewczynę okaże się dupkiem. Ja sobie poradzę. Jestem silna. Nie czuję chęci zemsty, bo to ja jestem sama sobie winna. Nie dałam mu na początku jasnej klarownej odpowiedzi co od NIEGO oczekuje. Mam tylko jedno małą iskierkę nadziei, że do 25 sierpnia znów będzie sam jak palec. Chociaż życzę mu jak najlepiej. I o 13 przyjdzie na rynek i wtedy zrozumie co stracił. 
Mam 20 lat i teraz muszę wykorzystać każdy dzień, każdą minutę mojego życia. I wierzę, że ten dupek nie pokaże się na łącznej i nie będzie śmigał swoim autkiem. Bo nie ręczę za siebie. Mam ochotę mu przywalić. Nienawidzę Go, ale kocham... i to chyba najlepsze słowa opisujące mój stan.
Plany na jutro spacer, basen, bieganie, siatkówka. Byle nie spotkać faceta, który mieszka kilka ulic dalej.

6 lipca 2012 , Skomentuj

Hej ludziska musiałam wrócić do domku bo mialam test teoretyczny z prawka:) udało się zdałam:), ale to jest mały pikuś. Jazde mam 18 lipca, więc o 7:50 trzymać kciuki:P w Żywcu było superowo już tesknie za tym miejscem:), i dlatego postanowilam, że pojadę tam znów około 20 lipca, bo coś czuję, że poznam tam kogoś interesującego:******, ale nic nie opowiadam, żeby nie zapeszyć i żeby nie okazał się kolejnym dupkiem. Diety jako diety nie bylo za sprawą @, ah no i tym stresem zdam czy nie bo ja idiotka zamiast wczesniej usiąść do pytan to dwa dni przed i jak robilam rano to ciagle 3 błędy myslałam, ze oszaleje ze wsciekłości:) 

2 lipca 2012 , Komentarze (2)

Mój przyjaciel otworzył szufladkę w komodzie swojej żony i wyjął z niej mały pakiecik owinięty w bibułkę. To - powiedział - nie jest zwykłe zawiniątko - to jest bielizna osobista. Wyrzucił opakowanie ukrywjaące zawartość i przyjrzał się jedwabnej, wykończonej koronką bieliźnie. Kupiłem to jej, kiedy pierwszy raz pojechaliśmy do Krakowa 2 lata temu, nigdy jej nie założyła czekała z tym na jakąś specjalną okazje! 
Po krótkiej chorobie  zmarła. Potem patrząc się w moją stronę powiedział: Każdy dzień, który przeżywasz jest ta specjalna okazja! Nasze okazje już minęły. Nie warto było zostawiać wszystkiego na potem. 

Te słowa zapadły mi w pamięć, mam je ciągle na myśli - one zmieniły moje życie 
Teraz więcej czytam a mniej sprzątam. Siadam na tarasie i rozkoszuje się urodą okolicy bez poczucia winy, że nie wypieliłam ogródka. Spędzam więcej czasu z moimi bliskimi i przyjaciółmi, a mniej pracując. 
Zrozumiałam, że życie to ciągłość doświadczeń, które trzeba przeżywać w radości, a nie próbować je przetrwać lub ścierpieć. Już niczego nie odkładam na potem. Zakładam nowe ubranie na zakupy w supersamie, jeżeli tylko zdecyduję, że mam na to ochotę. 

Nie zachowuję moich najlepszych perfum na specjalne imprezy tylko używam ich codziennie, kiedy pragnę poczuć je na sobie.
Zdania zaczynające się od "pewnego dnia", "kiedyś" znikają z mojego słownika.
Jeżeli coś jest warte zobaczenia, usłyszenia lub przeżycia, chcę to zobaczyć, usłyszeć i przeżyć teraz. 

Nie wiem co zrobiłaby żona mojego przyjaciela, gdyby wiedziała, że nie będzie jej tu dzisiaj między nami i przyjmujemy to z taką nieświadomą lekkością, mam nadzieję, że poszłaby zjeść do restauracji chińskiej - jej ulubionej. 
To te malutkie nie zrobione rzeczy najbardziej by mnie bolały gdybym wiedział, że moje godziny są już policzone.
Od już i teraz nie staram się opóźnić, przeczekać ani wstrzymać niczego co mogłoby wprowadzić mnie w dobry humor, dać powód do radości i śmiechu, i każdego dnia powtarzam sobie, że dzień dzisiejszy jest wyjątkowy. 
Każdy dzień, każda godzina, każda minuta - nią jest!! 

Nie wierz we wszystko co usłyszysz, nie wydawaj wszystkiego co masz i nie śpij tyle ile byś pragnął. 
Kiedy mówisz "kocham" mów to na serio. 
Kiedy mówisz "przykro mi" patrz w oczy rozmówcy. Ożeń się nie wcześniej niż po 6-ciu miesiącach narzeczeństwa. Uwierz w miłość od pierwszego spojrzenia 
Kochaj głęboko i z pasją, możesz zostać zraniony ale to jedyny sposób na spełnioną egzystencję. 
 Mów wolno, ale myśl szybko. 
Jeżeli ktoś zadaje Ci pytanie, na które nie chcesz odpowiedzieć, uśmiechnij się i spytaj " Dlaczego chcesz to wiedzieć?" 

Zapamiętaj, że wielka miłość i największe sukcesy są obłożone dużym ryzykiem.
Uśmiechnij się odbierając telefon, ten kto do Ciebie dzwoni usłyszy to w Twoim głosie. Zwiąż się z kobietą/mężczyzną, z którym lubisz rozmawiać, na starość umiejętność konwersacji będzie tą najważniejszą. 

Nie wierz kobiecie/mężczyźnie, który całuje Cię nie zamykając oczy. Raz na rok odwiedź miejsce, którego jeszcze nie znasz. Jeżeli dużo zarabiasz pomóż innym dopóki możesz, to jest największa satysfakcja z posiadania szczęścia. 

Pamiętaj, że niespełnienie marzeń bywa czasami łutem szczęścia. 
Naucz się wszystkich reguł, żeby potem którąś pominąć. 
Pamiętaj, że najlepszy jest związek w którym miłość między dwojgiem ludzi przewyższa chęć dominacji. 
Oceniaj swój sukces i pamiętaj jak wiele wyrzeczeń poniosłeś żeby go odnieść. 
Chwytaj miłość i jedzenie bez zachłanności.

2 lipca 2012 , Komentarze (2)

Kocham to miasto.... tak dużo miłych wspomnień, najcudowniejsze chwile:) kiedyś jak byłam młoda i głupia i tak bardzo zakochana w takim jednym mężczyźnie, który miał być tym jedynym:) wiecie o co chodzi:P kupił kłódkę, tak zwykłą nie wyróżniającą się od innych, a zarazem tak piękną:P spotkaliśmy się tego dnia na PKP w Żywcu weszliśmy na wiadukt i właśnie wtedy on rzekł, że zakupił tą kłódkę i chciałbym, żebyśmy byli jak ona:P niezniszczalna. Wyryliśmy tam nasze inicjały. Przyczepiliśmy ją, zamknęliśmy i ja wyrzuciłam za siebie klucze:) ohhh i teraz za każdym razem jak idę to sprawdzam czy ona nadal tam jest. Ciekawe:P dziś jej poszukam znów:P mam nadzieję, że nikt jej nie zabrał:P bo to taka mała wielka rzecz a cieszy:P wraca wtedy wszystko:P ohhh, ale się rozpisałam:P pewnie macie mnie za wariatkę:P, ale hmmm bardzo tęsknię za tamtymi dniami, kiedy miałam takie beztroskie życie:P a jak dostawałam 10 zł to czułam się najbogatsza na świecie:P. Dzisiaj pójdę na spacerek, ah i jeszcze nad jeziorko. Planów sporo:P a co do diety wczoraj zrobiłam sobie luźny dzień a dziś wracam na właściwe tory:) @ się zbliża, i jakoś przyjść nie może...

30 czerwca 2012 , Komentarze (2)

Hej dzisiaj z biegania były nici.... zadzwonil kolega i zamiast biegać poszłam z nim po bułki:) oczywiście usłyszałam, że zmieniłam się, że o mały włos by mnie nie poznał. Ja mu troszkę nie wierze chciał po prostu bajera puścić:P, ale mu sie nie udało bo jestem czujna:P dziś jade do Andrychowa spotkać się z byłym byłym. Nie wiem po co, ale nalegał. W sumie jestem mu to winna bo odeszłam od niego prawie bez słowa wyjaśnienia.:) Napisze pozniej co i jak:)

29 czerwca 2012 , Komentarze (2)

hej w koncu dotarłam do Bielska. Ciezzka droga tymi pkp:( ja jdzis troszke sobie pofolgowałam 2 piwka, frytki:P, dlatego rano trzeba pobiegac:) dzis krotko:P uciekam:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.