ale się nachodzilśmy po górach... jeden szlak... dziś leje jak z cebra...
Piep....ny deszcz. Już nie mam siły . Na każdym wyjeździe lejeSzlag mnie zaraz trafi ! Wiem to głupie ale już nie mam sił. Od ośmiu lat to samo. Każdy wyjazd to ulewa!
Znajomi (13)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 23052 |
Komentarzy: | 108 |
Założony: | 2 grudnia 2010 |
Ostatni wpis: | 8 sierpnia 2019 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
ale się nachodzilśmy po górach... jeden szlak... dziś leje jak z cebra...
Piep....ny deszcz. Już nie mam siły . Na każdym wyjeździe lejeSzlag mnie zaraz trafi ! Wiem to głupie ale już nie mam sił. Od ośmiu lat to samo. Każdy wyjazd to ulewa!
lepsze...duuużo lepsze,
żeby nie powiedzieć świetne.
Nie pisałam jakiś czas,chociaż czasem zaglądałam do znajomych i zostawiałam po sobie mały ślad.
Chyba tego było mi trzeba. Niekiedy tak mam, że widzę wszystko w ciemnych barwach,wtedy trochę się poużalam, znikam na jakiś czas i....wszystko wraca do normy.
Teraz czuję wiatr w żaglach. Nadeszła moja ukochana pora roku,
Wakacje zaplanowane....Oczywiście nasz kochany Bałtyk. Tym razem Darłówko...
Zakupiony strój kąpielowy czeka na inaugurację.....
Ale zanim zaczniemy wakacje ...długi weekend na Boże Ciało spędzamy w Zakopanem!!!! Już nie mogę się doczekać! Chłopcy nic nie wiedzą ,że jedziemy w Góry. Bardzo jesteśmy ciekawi ich reakcji.
KOCHAM NASZĄ POLSKĘ OD MORZA DO TATR.
W kwestii diety...jest ok. choć mogło by być lepiej. Paska nie zmieniam bo niewiele się zmieniło...
Nieraz mam tak wszystkiego dość,że poszłabym z tego świata w cholerę.....
Złożyć świąteczno (troszkę spóźnione)-noworoczne życzenia.....
Życzę Wam wszystkim(i sobie samej) aby Nowy Rok przyniósł głównie spokój, radość życia spełnienie marzeń,realizację celów przede wszystkim ZDROWIE.
Mój Świąteczny czas upłynął w cudnej rodzinnej atmosferze,na szczęście w zdrowiu!
a mi jakoś brak radości...
nie cieszy widok światełek i ozdób świątecznych...
Przygotowuję dom i potrawy ale bez większego entuzjazmu....
Ech życie potrafisz być trudne...
Mam nadzieję ,że odnajdę moją radość życia.............
Zrezygnowaliśmy z siłowni na rzecz rowerów, dłuuugich spacerów i
aktywności domowo-dywanowej (przynajmniej ja...mężuś niekoniecznie).
Ale dziś nastąpiła inauguracja powrotu do bieżni, i wszelakich przyrządów które oferuje siłownia!
Baaardzo mi się to podoba, bardzo.
I nawet waga męża łaskawa po lecie(nie ważył się dwa miesiące...) tylko +2 kg.
No super.... Mój W. nie ma jakiejś dużej nadwagi.Niestety problemem jest nadmierny brzuszek, bo reszta ciała szczupła(gen po swoim tacie...)
Wystarczy ,że zgubi 6-8 kg i będzie ok. Bardzo mu dopinguję:-)
Dziś był DOBRY DZIEŃ i oby tak dalej
Pędzi.....
Po prostu "nie nadażam..."
Przez ostatnie tygodnie ciągle może nie w biegu ale intensywnie żyłam.
Piękną końcówkę lata wykorzystaliśmy maksymalnie ,na różnego rodzaju spacery i wycieczki bliższe i dalsze,no i w ciągu tygodnia praca i dzieciaki do ogarnięcia bo szkoła...
Ale w tej gonitwie znalazłam też czas na ćwiczenia i dietę ,dzięki temu mogę by z siebie dumna.
Spadek nie spektakularny,ale ja już takich nie potrzebuję.... więc zmieniam pasek i bardzo mi z tym dobrze.
Przecudny.....ciepły ,piękny wieczór i my nieśpiesznie przemierzający ulice miasta
Zatrzymaliśmy się w LETNIM OGRÓDKU niewielkiej knajpki....
Jedno małe Mojito mile rozlało się w moich żyłach.....
Ech cudnie....
I piękne późne lato....
I to nic ,że ja w pracy do 19-stej
Bo po pracy będzie czekał na mnie mój mężuś....
I pójdziemy na piękny ,dłuuuugi spacer.....