Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawieszona między pomaturalną pustką, a wyrzucaniem sobie codziennej tłustości. Nałogów to mam cały bagaż. Hobbystycznie marnuję swój czas na epizodycznym odchudzaniu. edit: moja pomaturalna pustka powoli dobiega końca! nałogi nie. Chudnięcie coraz bardziej przypomina rzeczywistość ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 38485
Komentarzy: 306
Założony: 31 maja 2011
Ostatni wpis: 8 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mloszka

kobieta, 32 lat, Milton Keynes

166 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 sierpnia 2012 , Komentarze (1)



   Też go czasem macie? Trawi mnie jakieś niewyjaśnione przeczucie nadchodzącej grozy ;p Mam nadzieję, że jak o tym napiszę  to wyrzucę je ze swojego umysłu i żadna groza nie nastąpi ;p 

W pracy wylądowałam na dywaniku. I dobrze! Należy mi się. Bo serio trochę się nie przykładałam.  Tylko jakoś tak  rozbawił mnie sam fakt długo oczekiwanego dywanika (i wyśmiewanego przez współpracowników), ze zamiast mieć przykazaną minę zbolałego psa, cały czas powstrzymywałam się żeby nie parsknąć śmiechem. I wychodząc oczywiście  jednak się nie udało, jak głupi do sera  zachichotałam gwiazdorsko. Brawo! + 600 do dobrej opinii w oczach szefostwa.  :D 

Poza tym jakoś jednak (odpukać) udaje mi się ogarnąć to nieżarcie. Można powiedzieć, ze stan wyjątkowy minął -  już nie zżeram lodówki włącznie z półkami :P Nawet udało mi się biegać i.. no no no - jestem pod wrażeniem swojej kondycji :D 

Wiem, że to wyznania  w stylu sweet 12, ale powiem Wam ze to wcale nie takie proste i oczywiste mieć chłopaka! 

Ach i poza-poza tym, z Babcią jest naprawdę źle. Tata robi wszystko co może, żeby pomóc. Matce cała sytuacja już obmierzła. Babcia jest mieszanką ogromnej dozy starczej złośliwości, chorób i swoich humorków. I choćby z uwagi na to pierwsze, do szpitala nie pójdzie.... Także ten. jadę do Babci. 

4 sierpnia 2012 , Komentarze (1)




  Bije mi na dekiel. Jem tyle, że głowa mała (a dupa gigantyczna!).

Czas wrócić do korzeni, czyli dieta od podstwa. 

śniadanie 7/ 2śniadanie10/lunch13/obiad16/kolacja19

Pilnować tej kolejności, jeść co wtedy wypada za stosowne i nie kombinować. 

I mimo ze juz 01.22 iść ano pobiegać. ALbo chociaż poćwiczyć.


Co za brednie z tym, że zakochani nie mają apetytu?? 

3 sierpnia 2012 , Skomentuj




   Dobra, sytuacja uczuciowo opanowana. W sensie że na plus. Wystarczyło trochę być zołzą ;p 


Nie ogarniam wszystkich rzeczy na raz. Trzeba sobie wydzielić kolejność.

1. Ogólna zajebistość. 
2. Odchudzanie (nieżarcie).
3. Ćwiczenia (w sensie że bieganie i aerobic).
4. Poprawienie się w pracy. 
5. Sprzątanie.
6. Oszczędzanie. 
7. Angielski
8. Rzucenie palenia. 

JUTRO MAM WOLNE :D 

1 sierpnia 2012 , Komentarze (3)



  Takie zakochiwanie się to mi jest do niczego niepotrzebne. Za dużo zmiennych nastrojów mnie to kosztuje przez co żrem. 


 Powaga. Macie do czynienia z mloszką-szczeniakiem.... i Ja szczeniak, pierwszy raz jestem kogoś zazdrosna! Brrr źle mi na duszy. Nie, to nie ma sensu. Albo moja zazdrość albo ta znajomość. 

Odbiję to sobie chudnięciem. W ogóle, nie rzucam juz palenia. Wystarczy mi hajsu na fajki do 10tego! 


Jutro serio biegam i robię wreszcie pakiet ćwiczeń przyspieszających metabolizm. A i przeczytam zołzy. No i zaktualizuję wagę na pasku, nie można się przykrywać dawno zdobytymi 64kg. 
30 lipca 2012 , Komentarze (2)



- Ważę 68,8 kg. Od dziś znów rower/ćwiczenia i praca.
- Ograniczam palenie. Wczoraj tylko: 7 fajek. 
- Dalej nie rozpakowałam plecaka.


      Mloszka jest chyba zakochana. Ze wzajemnością. Rany! Boże, jak mi dobrze! 

Mam nawet w nosie to, że od dziś znów jestem uprzejma dla klientów. Muzyka na dziś: 


28 lipca 2012 , Komentarze (5)


Dawno nie było tak dobrze! (pod względem mentalnym)

    Padam na pysk więc  będzie po prostu treściwie (czyli informacje z cyklu nikogo to nie obchodzi). 

W temacie: jestem znów dietetycznym gównem. Tydzień chlania za mną. A jak wróciłam z wyjazdu to nażarłam się za wszystkie czasy (.... wiecie, nawet przy najlepszych znajomych jedzenie aż tak dobrze nie smakuje jak w samotności: z cyklu 'o mniom mniom mniom... nażrę się jak nikt nie patrzy ;p")'

Umieram. Jest mi gorąco, a do granic możliwości wypełniłam swój żołądek żarciem.  Ważę ok. 67 kg. Porażka.  

Jak zwykle się okazało ze co do wyjazdu niepotrzebnie żywiłam większość swoich obaw. Wszystko wskazuje na to, że mloszka będzie mieć chłopaka... Choć ja w sumie... nie umiem mieć chłopaka. Ach.... sprawy uczuć są zajebiście skomplikowane.

Wracam intensywnie do diety od jutra. No i nie piję alkoholu. Rzucam palenie. To będzie wielki dzień :D 

22 lipca 2012 , Skomentuj




 BOŻE, BOŻE, BOŻE pomóż mi bo jestem dziecię we mgle. 

Dobra, w tym momencie powinno mi się oberwać od niebios za wzywanie Pana Boga na daremno bo moje problemy nie są aż tak ważne.... ale kurde są problemami. 

- Nie widzi mi się jednak ten wyjazd. A już zupełnie nie widzę poukładania relacji między nami wszystkimi. Jedyna nadzieja w wódce. 

- Totalnie nie jestem spakowana, BA!! nawet nie mam wypranych rzeczy a jutro o 9.00 muszę odstawić swój plecak pod drzwi.

- Okazuje się że nasz domek jest na absolutnym zadupiu... Ba!! Na żadnej z moich map nie ma takiej ulicy, samo google ma szczątkowe informacje. A my niestety, jesteśmy młodzież  spociągowana.... bez samochodu. 

- Ten mój powiedzmy... absztyfikant to taki nieśmiały twór, że aż zaczyna mnie wnerwiać.  Dziewczyny nie są od przejmowania inicjatywy... Ja chyba sobie daję spoko, i tak z 'hiszpańska' powiem: perdole'to! Najwyżej będę wiecznie samotną oziębłą mloszką. 

Wyobrażacie, ze Mama przez cały zeszły tydzień łaziła za mną i tylko gadała ze nic nie jem, że jestem za chuda, ze będę anorektyczką tak jak kiedyś.... i gotowała najcudowniejsze obiadki - aż w końcu mój dekiel nie wytrzymał i w piątek zaczęłam wpierdalać (akurat przed wyjazdem)... a co moja Matka na to? "skończ żreć już jak świnia, w trans wpadłaś?"


edit: to już 4.00 (rano? w nocy?) a ja ledwo zakończyłam wieczór spa i zaległości internetu. nienawidzę pakowania. 

20 lipca 2012 , Komentarze (3)




   Koniec z rocznymi wyrzutami sumienia o niestudiowaniu :D Wybieram komunikację promocyjną na UŚ. Dzięki Wam za wszystkie rady. Dziś jadę złożyć papiery i od października z powrotem uruchamiam swój mózg. Nareszcie koniec z wyjaśnianiem dlaczego nie studiuję... co chciałabym studiować.. itd. itp.  Dzięki Ci Panie!

Spotkanie nr 2 za nami.. Fajnie było! ^^ Czuję się piękna, elokwentna, seksowna i zajebista ;p  Tylko ze my dwaj tak jednak  tacy trochę nieśmiali jesteśmy.... Śmiać mi się z samej siebie czasem chce. Jakoś muszę rozkręcić (w subtelny sposób) tę znajomość. 

Ostatni dzień w pracy przed urlopem.... Wyjątkowo będę dla tych wszystkich ludzi najuprzejmiejszą mloszką na świecie. 


I ważę już... 64,5kg!!!! Wyobrażacie to sobie!? Niedawno było 82 kg. 

17 lipca 2012 , Komentarze (8)

     Słuchajcie, psychologiczna bariera 66 kg pokonana :D 

Tak tak... na liczniku 65(,8)  kg! Nareszcie... to był miesiąc czekania!

Jednak nie to jest tematem tego odcinka: trzeba już coś wybrać, dostałam się na wszystkie na które złożyłam papiery:

(każde dziennie! ale podczas studiów normalnie chciałabym kontynuować swoją pracę - stąd wybór "lajtowych"  studiów):

a) komunikacja
b) zarządzanie dzienne UŚ
c) dietetyka ŚUM

Zatem a, b lub c? 

15 lipca 2012 , Komentarze (2)

         Fajnie było!! Tylko Boże, dajże mloszce więcej ogłady towarzyskiej i podrywczej....

W sumie to on całkiem mi się podoba. Zrobił niezłe wrażenie. Ale w sumie... w sumie to nie wiem. Zobaczymy.

Przez przypadek nakupowałam dziś mnóstwo niepotrzebnych mi ubrań. Jutro dzień zwrotów. I jestem dziś tylko o śniadaniu (jest 23.44) i jeszcze jakoś funkcjonuję.... ach te zdrowe odżywianie, z każdej strony problematyczne! 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.