menu dnia 39
śniadanie: danio straciatella xl i kawa jak zawsze
obiad: łyżka ziemniaków, 2 jajka sałatka stroikowa z cukinii
podwieczorek: kanapka, masło szynka
kolacja: jakiś tam jogurt i jabłko
....mało mi i głodna jestem, w pracy było okropnie, ludzi dużo... Zmęczona. W niedz odpoczynek i urodziny męża, mam plan ale nie wiem czy wypali.
39 dzień - zdrada pączkowa
A więc na jednym miało się skończyć, a się nie skończyło....
Menu:
śniadanie: jogurt ale owoc + kawa z mlekiem i cukrem
II śniadanie: pączek
kawa z mlekiem i cukrem (w gościach byłam przed pracą)
Obiad: ryż z jabłkami i cynamonem
Podwieczorek: kanapka (znowu biały chleb) z serkiem i wędliną
Kolacja: 3 kulki pączkowe, 3 chrusty, plaster sera i plaster szynki
.. potem jeszcze zjadłam batona musli.
Pokusa wzięła górę. Nie jestem z tego zadowolona :( i nieregularne posiłki, kolejna porażka.
Ale dziś jest nowy dzień, więc dziś już będzie poprawa... a jutro zakupy.
Twarożek i jogurty w tym też naturalne na pewno znajdą się na liście, sałata lodowa też ją lubię, ale nie wiem jak cenowo teraz chodzi, czy jeszcze nie za drogo.. a siemię lniane do czego służy?
37 menu
śniadano : resztka musli i resztka płatków fitness + mleko 1,5 %, banan i kawa z mlekiem i cukrem
II śniadano : Ale owoc brzoskwiniowo waniliowy
Obiad : Farsz mięsny z pieczarkami, papryką i pomidorami, makaron świderki
Kolacja: dwa małe tosty (niestety chleb zwykły) z wędlina drobiowa, serek szczypiorkowy, ser zółty, kapka ketchupu
.tak już dawno nie jadłam tostów.. mało było ale tego mi było trzeba.
małe PS. wypłata zbliża się wielkimi krokami i mega zakupy się szykują - podpowiedzcie mi co ma znaleźć się w moim sklepowym wózku? (liczę na jakieś ciekawe propozycje, bo chce urozmaicić moje menu) ...dzieksss :*:*
37 dzień - /nadzieja/
Ona nie opuści mnie nigdy.. chociaż to może głupie, albo ja jestem głupia, ale zawsze mam tą iskierkę nadziei.. na lepsze coś, na zmiany i oczywiście na osiągnięcie celów. /do póki oddycham, nie tracę nadziei/Taka już jestem. Po rozmowie z mama otworzyłam oczy na kilka spraw i teraz muszę coś z tym zrobić. Muszę zawalczyć o siebie. O nową i dawną ja! Nie chodzi tylko o zmiany fizyczne. Niestety właśnie to co jest we mnie będzie jeszcze trudniej zmienić niż zmienić ciało.
Muszę narodzić się na nowo :) A problemy była, są i zawsze będą więc trzeba się z tym pogodzić i żyć w zgodzie, a przynajmniej się starać.
Nie będę tu pisać o co chodzi, bo pewnie się zastanawiacie o czym ta kobieta pisze... i tak już za dużo wylałam z siebie. Dziękuje, że mogę się tu wygadać wam.
~~ ~~ ~~
Wczoraj w pracy zjadłam tylko 2 grzeczne posiłki i dużo wody wypiłam. W domku po pracy byłam głodna ale nic nie zjadłam.... i poszłam spać po 24 w nocy... jak nigdy. I spałam do prawie 10 ;p
Dziś na obiad szykuję naleśniczki z farszem pieczarkowo - paprykowym z pomidorami w puszce i mięskiem mielonym.
I siądę na rowerek i pójdę na spacer i zrobię brzuszki :):):):)PS. taki tatuaż zrobię jak się mi uda.....
35 dzień - 8,6 mniej! :)
Jak patrzę na tą liczbę 8,6 kg mniej to.... to to mnie bardzo cieszy!!!!!!
Ale dzień nie zaczął się dobrze.............
Może to słoneczko poprawi mi humorek, pięknie świeci.
Dziś nie odpocznę tak jak chciałam... mam dwój moich mężczyzn w domu.
Wczoraj były grzeszki, bo wypadło nie spodziewanie zaproszenie na urodziny. (po pracy, po 19)
Sałatka, krokiecik i kawałek tortu i paluszki, dwa drineczki.
Ale waga i tak pokazała mniej! :)
Pewnie dla tego, że ostatnie dni w pracy były bardzo bardzo strasznie ciężkie :(
Czasem już nie daje rady, ale muszę wytrwać. Bo nie zawsze tak jest ciężko.
Dziś może wyjdę na spacerek, ale pewnie nie.. jak zawsze.
Ale na pewno siądę na rowerek.
Dzięki za wsparcie, cmok :*
33 - Kawa
Jednak kawa i dobre śniadanie to podstawa i bardzo ważne dla mnie.
Dziś w pracy posiłki z doskoku. Gryz raz, dwa potem łyk jogurtu i potem znowu.. NIE BYŁO KAWY... łepek mnie bolał cały dzień. Dopiero w domu wypiłam kawę i zjadłam obiadek i mi przeszło..... obiadek był pyszny, mąż zrobił - ziemniaczki i kaski ala z kfc. Mniam. Ale nie było żadnej suróweczki ani warzywek do obiadu i mięsko nie zalicza się też do zbytnio dietetycznych, ale cóż raz zaszalałam.
Jeszcze tylko przetrwać jutro i wolne.
Dzięki za słowa pocieszenie i otuchy. Buźki :*
Dzień 32 - smutna buzia
Dziś smutno, chodzę jakaś nieprzytomna, nieobecna, zamyślona.
A na dodatek zmęczona. Dziś w pracy był sajgon i to samo czeka mnie jeszcze jutro.
Ludzie chyba dostali wypłaty, bo kolejka na mięsny była długa i zamiast maleć to rosła.
No ale co zrobić? Trzeba jakoś przetrwać.
Byle przeżyć weekend (cały w pracy)..................
Z dietką ok. W pracy zamiast 3 zjadłam 2 posiłki i wczoraj było tak samo.
W domku obiadek o 16 (ziemniaczki, gotowany kalafior i brokuł i jajeczko) mniamuśne.
Pasek mi coś nie pokazuje aktualnej wagi, ale u góry pokazuje dobrze... wcześniej pasek dobrze pokazywał. Może po tych zmianach coś się przestawiło. W poniedziałek po ważeniu zobaczymy co będzie pokazywać.
O matko.. kolejny tydzień dietki prawie zleciał. Muszę coś wymyślać na cały dzień niedzielny w pracy. Ułożyć jakieś menu. Bo obiadku nie będzie.......... chyba zrobię jakąś zupkę kupną.
Pozdrowionka i buziaczki :*:*:*:*
Dzień 30
Dziś tak szybko... po pracy zmęczona ale myślenie o diecie nie daje mi spokoju, bo wiem, że muszę podjąć jakieś kolejne - inne kroki. Ale nie wiem jeszcze co.. może nie jedzenie po 18 nic a nic... może więcej ruchu, ale to będzie trudne, bo dużo pracuję a tam mam dużo ruchu i tak. Muszę może zrezygnować z jakiś produktów, ale póki nie będzie kaski to nic nie będę zmieniać.
Chyba nie mam weny dziś na pisanie... zatem papatki!
Dzień 29 :)
Piję kawkę i jem musli z mlekiem.
Pospałam do 10 prawie.... ale koniec lenistwa bo trzeba brać się za sprzątanie i przed 14 muszę jeszcze pojeździć na rowerku. Zaraz zapodam sobie muzyczkę i do dzieła.
Nie mam co znowu zrobić na obiadek, bo znowu pusto w lodówce. Ale coś wymyślę.
Zważyłam się jeszcze raz i zrobiłam pomiary i gdzie nigdzie poleciało w cm :)
Coraz bliżej do celu. ....ale potem też trzeba uważać żeby nie było jojo.. to mnie martwi, ale coś na to wymyślę.
A dziś już myślę o wiośnie :) Bo już cieplej się zrobiło... ale wiem, że jeszcze luty przed nami i dopiero potem przyjdzie prawdziwa moja kochana wiosna :)
Dzień 28
Megaaa głodna, zjadłam dziś późny obiad i to wcale nie dozwolony :(
Ziemniaki i sos mięsno pieczarkowo paprykowy..............
Ale mam mega powera !!! Chcę działać, działam i będę działać by osiągnąć mój cel.
Boo... dziś było 1kg mniej na wadze :D:D :):):) Yoooopi :)
Jutro wolnę, posprzątam zrobię sobie coś lekkie na obiadek, siądę na rowerek i pojadę na cyto.. Będzie goood :)"..Po co ciągle patrzeć wstecz.
Po swoje musisz biec.
Ani sekundy dłużej nie wahaj się..''