Zrobiłam dziś pomiary i nie wyszło tak źle, tylko ważenie nie poszło po mojej myśli. Waga wskazała 85,7 kg czyli więcej :( Te kilka dni..byle jakich dni odłożyło się w moim ciele :( Teraz znowu czeka mnie walka, ciężka.. coraz cięższa walka :( Nie mogę się załamywać! Nie mogę łapać doła! Zero obiecywania, bo nic z tego nie wychodzi. Chciałabym mieć tą silną wolę jaką miałam.. coś we mnie zgasło! To przykre. Ale nie będę się w to zagłębiać, szukać przyczyny lub winy tego wszystkiego. Nie będę też pisać, że zaczynam od nowa.. po prostu działam dalej mimo porażek.
Muszę obrać sobie zasady których będę przestrzegać. Wprowadzam rygor! Co tydzień będę wprowadzać jedną lub dwie zasady. Oto pierwsze z nich:
- ostatni posiłek do godziny 19, ewentualnie w porywach do 20 (głównie chodzi gdy będę miała drugą zmianę)
- codziennie kubek zielonej
Dziś już było śniadanie: musli z mlekiem, kawa z mlekiem i cukrem. Zaraz zjem serek (biedronkowy z rodzynkami i skórką pomarańczy- pewnie nie za zdrowy, ale niestety po pierwsze brak mi pomysłu, po drugie gdyby nawet pomysł był, bo przecież można usmażyć jakieś placuszki otrębowe czy inne podobne, albo zrobić koktajl to znowuż składników brak) i pomarańcza. Na obiad planowane jest spaghetti. A do pracy wezmę baton musli, jabłko oraz na kolację kanapki z chleba żytniego ale jeszcze nie wiem z czym.
No to by było na tyle. Jutro napiszę jak mi poszło, czy te dwa warunki dziś spełniłam i czy oprócz tego co napisałam w moim menu nic dodatkowego nie wpadnie. Miłego dnia i trzymajcie kciuki. :lol: