Trochę nie pisałam, ale dietę trzymałam, z wyjątkiem wczorajszego dnia, który był denny ze względu na pogodę i zjadłam czekoladę i sękacza i bułę drożdżową z budyniem.....trudno, dziś już będę grzeczna.
Wczoraj to nie był kompuls, tylko próbowałam sobie trochę energii dostarczyć, pogoda była denna na maxa, a my rozpoczęliśmy z M. malowanie pokoju, który jest całkiem spory, ponad 30 m kw i do tego stoi w nim kominek, więc cały dzień zajęło nam czyszczenie ścian za pomocą wody i gąbki, bo kurz z kominka się poosadzał i sporo było roboty a nie bardzo się chciało
Dziś już malowanie, kolor to taka jasna kawa z mlekiem. Jedną ścianę mamy ze starej cegły i wcześniej była biała, teraz wszystko pójdzie kawowo a tylko wnęki okien i wokół okien będzie białe, żeby nie było za ciemno. Cieszę się z tego że się zabraliśmy za robotę bo już gadane było sporo a trzeba robić a nie gadać;-)))
W piątek pokonaliśmy z M. 15 km na rowerach, fajnie było. Wieczorkiem M. szukał dla mnie roweru, ale chyba dopiero na wiosnę kupimy bo teraz to już za dużo nie skorzystam.
Na siłowni byłam codziennie od pon. do czwartku, średnio po 60-70minut. Jestem zadowolona. Weekend ćwiczenia odpuszczam ze względu na malowanie ale od jutra dalej daję czadu
A teraz trochę jedzonka.
Śniadaniowy koktajl malinowy z bananem i kefirem
Śniadaniowe jajo sadzone ze szczypiorkiem.....pycha
obiad....były pierogi ruskie i surówka z kapusty, którą już tydzień jemy
i jeszcze jest.....tydzień pod znakiem kapusty;-)
i kotlety kapuściane choć miały to być gołąbki bez zawijania
ale niestety mi się rozpadały więc wyszły mielone z ryżem i kapustą
no i oczywiście surówka z kapusty:-)))))
kocham kapustę