Dziś koleś wymusił mi pierwszeństwo, dobrze ze pas obok pusty bo autko by ładnie przeszlifował, cały lewy bok:-((( aż mi ręce zdrętwiały, ale mam refleks i odbiłam. Nawet dosyć szybko jechałam, a ona ani przepraszam, zero skruchy....bałwan!
Dieta ok, może trochę nie dopilnowałam godzin, ale ciągle w ruchu. Po południu zrobiłam spaghetti z krewetkami, na oliwie z czosnkiem i piri piri+parmezan. Dorzuciłam sobie do tego pomidorka i pietruszkę. Mniam, ale i tak dla mnie trochę za ciężkie. Makaronu nie jadłam już dawno. Potem do wieczora już zero kalorii. 1500 max, nie więcej.
Od jutra muszę ruszyć d....!Te bieganie mi całkiem wychodzi, więc muszę sie na tym skupić, tym bardziej że las pod nosem!
Pora spać! Oczywiście na lekkim głodzie;-)
Sweet dreams!!!