Mam na imię Natasza, obecnie mam 22 lata, urodziłam się z
czterokończynowym Dziecięcym porażeniem mózgowym, Przez pierwsze półtora roku
nikt nawet nie zdawał sobie sprawy że cokolwiek jest nie w
porządku, tylko mimo upływu czasu nie trzymałam głowy w odpowiedniej pozycji,
nie siedziałam, mama zaniepokojona tym, że mam prawie rok i nic się nie poprawia
wybrała się do lekarza, który stwierdził że to nic takiego i mam czas na
chodzenie.
Po pewnym czasie jednak zdiagnozowano dziecięce porażenie
mózgowe, lekarze nie dawali mi zbyt dużych szans na normalne życie, uznali wręcz
że będę Jak roślinka, nie mówiąca, nie chodząca najprawdopodobniej bez większych
możliwości Poprawy.
I tylko dzięki determinacji i uporowi mojej mamy, zaczęłam
mówić, siedzieć ale tylko dzięki jej miłości i sile sobie poradziłam.
Rehabilitacja najpierw pięć razy w tygodniu potem tylko dwa
razy w tygodniu, turnusy rehabilitacyjne.
W wieku sześciu lat gdy miałam iść po raz pierwszy do
przedszkola w poradni psychologiczno-pedagogicznej orzeczono, iż w szkole na
pewno nie nauczę się czytać ani pisać mogę tylko słuchać tego co mówi Pani
przedszkolanka albo bawić się zabawkami i rzeczywiście w zerówce stosowano się
do zaleceń poradni.
Natomiast moja wychowawczyni nauczania początkowego miała
trochę więcej ambicji i determinacji i postanowiła wbrew opinii nauczy czy mnie
wszystkiego co potrzebne czyli pisania, czytania, liczenia, na tyle na ile to
będzie możliwe.
Moja nauka miała indywidualny tok po to bym miała na wszystko
więcej czasu, moje pisanie było oparte na poprawianiu długopisem tego co pani
wcześniej napisała na kartce ołówkiem.
I tak dzięki wychowawczyni dziś umiem czytać pisać liczyć,
dzięki temu że ona się w tedy nie poddała ja skończyłam nie tylko szkołę
podstawową ale także liceum ogólnokształcące.
W podstawówce moje kontakty z rówieśnikami były różne ale
wynikało to z miejsca w którym mieszkam oraz mentalności ludzi, w liceum było
już znacznie lepiej wiadomo byliśmy dojrzalsi, mądrzejsi o pewne doświadczenia
społeczne. Miałam koleżanki bywałam z nimi w różnych miejscach takich jak
pizzeria czy kino i bardzo szczęśliwa, liceum uważam, za trzy najlepsze lata
mojego życia.
Teraz marzę już tylko o własnej rodzinie, mężczyźnie który
zaakceptuje mnie taką jaką jestem oraz o tym, że jeśli ten mężczyzna jednak się
nie pojawi to chciała bym żeby moje życie mnie nie przerosło po utracie
rodziców.