O mnie

Co skłoniło mnie to odchudzania?! To chyba widać na pasku! Ważę za dużo i od dawna mi to przeszkadzało, aż w końcu udało się podjąć decyzję - a to, wierzcie mi, jest najtrudniejsze w całym tym procesie! Nie podobam się nie tylko sobie! Chcę się dobrze czuć w swojej skórze, więc będę dążyła do tego z całych sił. Powodzenia... dla mnie samej;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32416
Komentarzy: 1060
Założony: 27 lutego 2013
Ostatni wpis: 21 września 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
blakin

kobieta, 42 lat, Poznań

170 cm, 114.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 marca 2013 , Komentarze (14)

No cóż "dzień sobotnich w(r)ażeń" czas zacząć... wprawdzie 0,6kg to nie jakiś ogromniasty sukces, ale wiecie co ja się bardzo cieszę:) Spodziewałam się, że może być różnie po tygodniu, w którym zagościł lekki spadek formy psycho-fizycznej, ale... dziś jestem pełna energii i zapału by zdziałać jak najwięcej w przyszłym tygodniu! Słońce za oknem dodaje mi sił, że aż micha się śmieje od ucha do ucha! 

Postanowiłam, że nie ma zmiłuj i trzeba poćwiczyć chociaż odrobinę więcej niż mam w planach - dodatkowa aktywność=dodatkowe stracone gramy!!!

W zamiarze również więcej herbat niż do tej pory (myślę o czerwonych i zielonych) - oprócz mojej ukochanej wody oczywiście, której ilości do wypicia nie mam zamiaru zmieniać:) I jeszcze nad czymś pomyślę, ale to już później, bo teraz obowiązki wzywają:)

Mam nadzieję, że u Was równie optymistycznie i z zapałem:)

Buziawka:* moje Wy MOTYWATORKI

 

12:00 - jestem po treningu - dawno tak świetnie mi się nie ćwiczyło - odczuwam błogie zmęczenie... na dziś to nie koniec - planuję coś jeszcze -trzeba wdrażać swój plan od zaraz:)

15:00 - czar prysnął... A. połamała okulary Mk. ... pierwsza reakcja - szok, zdenerwowanie, złość... trzeci dzień noszenia i dwie stówy poszły się bujać... teraz już ochłonęliśmy... żal nam każdego dnia leczenia okularami, więc skleiliśmy domowym sposobem na taśmę klejącą z patyczkiem od lodów (usztywnienie) ... w poniedziałek do optyka - niech poradzi/naprawi... mam nadzieje, że uda się je uratować, bo są bardzo ładne i takich już nie będzie, poza tym liczę, że koszt naprawy będzie mniejszy niż kupno nowych! ...

22 marca 2013 , Komentarze (5)

Dziewczynki dziś wcześnie się obudziły, bo już po 6ej, więc nie ma zmiłuj - wstawaj Mamo podać kakao;) Na początku trochę leniwy dzień, ale z czasem chęć do pracy się rozkręcała. Nasprzątałam się w kuchni i teraz nie mogę się jej powstydzić - jeszcze parę kosmetycznych poprawek i będzie gotowa na Święta.

Dziś przyszedł zamówiony przez Męża dres. Ubrałam się w niego i okazało się, że jest trochę przyciasnawy, ale od biedy mogłabym już w nim chodzić... Tyle, że ja wcale nie chcę od biedy a na bogato i z wielką pewnością siebie - więc cudny mój dresik poczeka sobie spokojnie w szafie na czas, gdy będę miała z dobre parę kilo mniej. Mimo to jestem zadowolona, że w ogóle w niego weszłam bez problemu i się zapięłam (przy dość dużym biuście to czasem spore wyzwanie).

Dziś ćwiczyłam dość późno jak dla mnie, bo zaczęłam dopiero po 12ej jak Mała poszła spać. Przyznam bez bicia, że byłam dość zmęczona bo tym treningu. Ale dałam radę i jestem zadowolona.

Jutro z rana chwila prawdy - w sumie to się cieszę:) Jak to na diecie - wszystkiego się można spodziewać. Należę jednak do optymistów, więc rąk nie załamuję i czekam...

A jak tam Wasze tygodniowe zmagania z utratą nadbagażu?!

BUZIAWKA:*

21 marca 2013 , Komentarze (13)

Padam z nóg! Nie mam już siły na nic i wcale nie powinno mnie tu być! Dzień rozpoczął się wcześnie i przed 7 zaczęłam trening - wiedziałam, że potem na pewno nie będę miała na to czasu a zawalić nie chciałam. Dieta niestety dzisiaj mi nie wyszła, bo baaardzo długo nie mieliśmy prądu i nawet porządnego obiadu nie mogłam sobie przygotować. Zastąpiłam to grahamem z szynką - trzeba się było jakoś ratować;) Niestety proporcje nie były zachowane i nie wiem czy zjadłam więcej czy mniej w ciągu dnia.

Później też było kiepsko, bo po południu pojechaliśmy z dziećmi i naszymi znajomymi na wypasiony plac zabaw dla dzieci i znowu nie jadłam kiedy trzeba było. Plus jest taki, że tam nie jadłam i nie piłam nic niedozwolonego, bo... nawet nie miałabym na to czasu. Dzieciaki miały tyle wigoru i energii, że ciągle trzeba było za nimi ganiać - kolejny plus-sporo biegania! No i właśnie tu bieganie i rano spooorooo biegania i teraz moje łydki wołają "aaa -daj nam wreszcie odpocząć - mamy już dość, nie czujesz?!" ...

Dzisiaj też wizyta u okulisty- u mnie oczy bez zmian, ale moja Córcia od dzisiaj właśnie nosi okulary. Póki co jest cała dzika ze szczęścia, bo Ona bardzo chciała je mieć. Oby ten zapał pozostał Jej na długo, bo inaczej będzie krucho by namówić Ją na noszenie ich. Więc rozpoczęłam pozytywną motywacjo-stymulację, żeby Jej się nie znudziło:)

Jejku  w myślach miałam tyle rzeczy, o których chciałam Wam napisać i... chyba jednak dopadło mnie zmęczenie i skleroza jakaś, bo kurczę nie pamiętam co to miało być. Jakby to powiedziała moja Mama "widać nie było ważne"... Trudno się mówi i żyje się dalej:)

Ale jutro... jutro biorę się z nowym zapałem za realizację mego planu i nie będzie od niego odstępstw! W końcu w sobotę ważenie - zaczynam się bać;) Mam nadzieję, że nie będę miała do siebie żalu za parę rozbieżności w planie tygodniowym... Ale o wadze cicho sza aż do soboty:)

BUZIAWKA:*

20 marca 2013 , Komentarze (14)

Moi Towarzysze Doli i Niedoli

...

Marudzenie to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej - u mnie to raczej rzadkość, jednak ten tydzień wyjątkowo naszpikowany jest moim kiepskim humorem i nie bardzo wiem jak się go pozbyć. Gdy jestem w nienajlepszej kondycji to nie mam tyle samozaparcia ile bym chciała mieć i ciągle jestem niezadowolona z siebie. Diety się trzymam i ćwiczyć ćwiczę, ale nie mam jakoś radości z tego co robię. W ogóle dzisiaj podczas ćwiczeń M. był w pokoju i tylko mnie pouczał jak to powinnam zrobić, że przecież trener robi to inaczej. Mądrala, bo sam siedzi na kanapie.  Przecież ja dopiero zaczynam i muszę nabrać wprawy. A jak Mu powiedziałam żeby sam pokazał to wcale nie szło Mu tak rewelacyjnie. Po paru minutach takiego antydopingu zrezygnowałam - po co ja mam się denerwować! ... M. w końcu sobie poszedł i wtedy zrobiłam parę ćwiczeń - ale jakoś nie miałam siły zbyt wiele zdziałać:( W ogóle czuję się jakaś ociężała i mam wrażenie, że nie wykonuję planu w  100% - chociaż wiem, że w sumie to tak jest, bo założenia diety realizuję. To też przekłada się na moje negatywne myślenie o sobotnim ważeniu. Jest duże prawdopodobieństwo, że waga coś tam spadnie, ale moje psyche mówi mi, że będzie kiepsko. Kurczę, sorki że tak ględzę (w sumie to piszę), ale jak się człek wyżali to się robi odrobinę lżej... Zresztą jak ktoś nie chce to niech nie czyta;)

Mimo wszystko życzę Wam miłego wieczoru, nocy, poranka...

BUZIAWKA:*

...

Dopisuję uzupełnienie dnia... JESTEM PRÓŻNA! ... Mąż mój słuchając moich utyskiwań na różne tematy chciał mi zrobić przyjemność i wylicytował dla mnie nowy dres niebylejaki, bo Reeboka. Oszalał;) I co lepsze to było zanim jeszcze ćwiczyłam z jego obecności. No cóż, wkurza mnie niekiedy ten mój Małżonek Szanowny, ale muszę Mu to oddać, że potrafi mnie jeszcze czasem zaskoczyć. A próżna jestem, bo cieszę się jak dziecko na nowy ciuch. Co lepsze dresik jest ciuteńkę za mały (zwłaszcza spodnie), więc będzie to niezła motywacja. Powiedziałam nawet do M., że przecież jak schudnę tyle ile chcę to będzie za duży (tak, tak wiara w siebie mi wróciła), a On na to, że przecież po domu mogę nawet potem i w za dużym chodzić... No i tym to sposobem humor mi się poprawił - i to nie za sprawą butów;) 

19 marca 2013 , Komentarze (12)

Ludzie!, niby człowiek siedzi w domu i powinno być dobrze, a jednak chata naszpikowana jest pokusami: - jedzenie innych domowników; - słodkości i słoności dla domowników i gości; - niezjedzona do końca kolacja dzieci (myślałam, że mi język do tyłka ucieknie!); - oraz wiele, wiele innych... Ale! NIE DAŁAM SIĘ - JESTEM DZIELNA!

Pogoda nastraja negatywnie - marzenie o wiośnie coraz silniejsze! Spacery, rowery, dotlenianie się dłuższe niż 20 minutowe - PRZYBYWAJCIE!

Dzisiaj ćwiczyłam dobrą godzinę i nie powiem - trochę mnie to zmęczyło, ale udało się zrealizować postanowienie na dzisiaj. Jedzeniowo też się pięknie trzymałam - wszystko tak jak należy! Musze zacząć się rozglądać za jakimiś alternatywnymi posiłkami na święta - nie chcę tylko patrzeć jak inni zajadają się smakołykami - też chcę jeść dobroci, oczywiście w granicach dietowych możliwości:)

Wczoraj przyszło to moje zamówione hula-hop. Bez-na-dzie-ja!!! Tandeta jakich mało! Nie dość, że bardzo lekkie i nie czuje się, że się kręci, to kręci się kiepsko, bo jest powykrzywiane. To koło (hula-hop) składa się z ośmiu kolorowych elementów i robi się jajowate a nie ogrągłe. Gdzie ja miałam głowę zamawiając to badziewie! Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło - moje Córeczki są zachwycone i chętnie bawią się nowym nabytkiem. ... A ja wycofuję się z tego, że to ma być moja nagroda za 1 krok milowy. Już mam coś innego na oku - buty:) A co! Wprawdzie Mąż uważa, że i tak mam ich za dużo, ale co On tam wie;) Kobiecie buty są potrzebne co życia, jak Mężczyźnie nowy gadżet np. do auta;)

Tym to optymistycznym akcentem zakończę na dziś moje dywagacje byście nie posnęli z nosami w klawiaturze!;) Buziawka:*

18 marca 2013 , Komentarze (13)

Dawno nie miałam tak słabego dnia... nawet nie chce mi się czekać do wieczora z pisaniem... Od rana kiepściuchno. Wstałam przed 6 by o 6:15 zacząć trening. Od tego tygodnia trener mi go znacznie wydłużył, więc chciałam to zrobić póki dzieci śpią... To był jednak błąd - trzeba było się wyspać. Nie dość, że po kiepskiej nocy czułam się cała połamana to "złamałam" się do końca na niektórych ćwiczeniach... Fakt, że byłam zadowolona, że zmobilizowałam się do wstania tak jak sobie założyłam, ale... Potem w ogóle jakoś nienajlepiej. Pogoda jaka jest każdy widzi, głowa pęka, cały dzień chce mi się jeść i przyznam, że z dietą mam ciut na bakier, bo to tu to tam dorzucę sobie parę nadprogramowych gramów płatków, czy jogurtu - jestem dziś niezadowolona z siebie. Żeby jakoś zagłuszyć wyrzuty sumienia zrobiłam sobie krótkie ćwiczonka z Ewą... Tak czy siak dzisiejszy dzień to ewidentny spadek formy - uspokoję Was, że nie na długo- jutro postaram się zawalczyć o siebie ze zdwojoną siłą... ... Teraz jednak lipnie... Buziawka:*

17 marca 2013 , Komentarze (9)

Niedziela należy do dni regeneracji! W ten dzień nie mam treningu i odpoczywam. Jednak doszło do tego, że czekam wręcz na poniedziałkowy trening:)  Dziś jednak błogie lenistwo zakrólowało! Przez to, że jest parę spraw do załatwienia, to ten dzień różnie wychodzi jeśli o chodzi o przestrzeganie pór jedzenia - niedziela zazwyczaj kuleje w tym temacie. ... Szkoda, że zakupy na cały tydzień przypadają właśnie na ten dzień - w sobotę wieczorem jest już dla mnie za późno by buszować po sklepie - a lista zakupów gotowa jest o 18-ej (lista od Vitalii). Ja bym może i pojechała, no ale trzeba dzieci położyć spać i tu jest pies pogrzebany. Nie narzekam jednak, bo w sumie nie ma na co - cierp ciało jakeś chciało - więc cierpię ale z motywacja i dobrym humorem za pasem. W końcu robię to dla siebie - to ja najwięcej na tym zyskam będąc szczupłą! Zatem dość marudzenia - cierpienie też może być konstruktywne!

Tak mnie naszło, że chciałam Wam podziękować! To Wy sprawiacie, że zaglądam tu częściej niż ustawa przewiduje; to dzięki Wam nabieram jeszcze większego powera do działania; to właśnie Wasze komentarze sprawiają, że chce mi się dalej walczyć!

DZIĘKUJĘ!

Buziawka:*

16 marca 2013 , Komentarze (13)

Tak się właśnie zaczynają teraz moje soboty:) Wstaję, ważę się i czekam na satysfakcjonujący mnie wynik! Dziś tak właśnie było:) Przez ostatni tydzień ubyło mnie o kolejne 1,4kg! Jaka radocha! Człowiek od razy chodzi uskrzydlony i szczęśliwy, że wysiłek nie idzie na marne:)

Dzisiaj też mija równy miesiąc odkąd zaczęłam się odchudzać. Początkowo korzystałam z diety innej osoby, ale szybko się zorientowałam, że to nie przyniesie takich efektów jakie bym chciała i ogólny bilans będzie lekko zakłamany. I tak od dwóch tygodni siedzę na "swojej Vitalii":) ... Reasumując jednak cały miesiąc myślę, że mam się czym pochwalić. Schudłam aż 7,7kg i straciłam ogółem 42cm. Takie efekty zachęcają do dalszej walki!

Dalej dzień potoczył się raczej leniwie, ale ćwiczenia zrobiłam z wielką chęcią - wiem, że w dużej mierze to one przyczyniają się do takich wyników jakie dzisiaj możecie oglądać.

Do mojego pierwszego kroku milowego zostało mi 1,3kg - przy dobrych wiatrach to będzie już za tydzień, a jeśli nie to na pewno przed świętami - a przynajmniej zrobię wszystko co w mojej mocy by tak się właśnie stało:) Bądźcie ze mną i trzymajcie kciuki!!!

Zatem dobrej nocy moi Mili Chudnący Ludzie

buziawka:*

15 marca 2013 , Komentarze (8)

Co za dzień:) Od rana słońce zajrzało w moje okna - aż się chciało żyć! Ćwiczenia poszły gładko i jakoś dziwnie szybko - tak lubię! Pomału widać efekty mojej pracy - pojawiają się mięśnie. Tzn. one były ale w spoczynku, a teraz zaczynam je widzieć gołym okiem. Radocha, że hej:)

Dzisiaj zaniosłam podanie do przedszkola o przyjęcie mojej Córeczki w szeregi "Cudaczków", "Śmieszków", czy innych "Figielków". Równo za miesiąc będzie wywieszona lista przyjętych. Miejsc jest mało i szanse mocno ograniczone (pierwszeństwo ma rocznik 2008, a Mk urodziła się w 2009). Także trzymajcie mocno kciuki, bo moje Dziecko nie wyobraża sobie, że mogłoby się nie dostać! Już mi nawet płakała, że będzie Jej bardzo smutno jeśli "nie zaproszą jej do przedszkola" - jak Ona to mówi. Pozostaje nam czekać na werdykt komisji!

Dieta dzisiaj spoko loko - smacznie i o czasie - staram się tego pilnować jak najlepiej umiem.

Jutro ważenie i mierzenie. Wiem, że sporo zrobiłam w tygodniu i nie obijałam się - ale nutka niepewności i drżenie serca zostanie do momentu wejścia na wagę. Niech no chociaż będzie 0,8kg mniej a będę zadowolona! Dam znak co i jak a teraz ... BUZIAWKA:*

14 marca 2013 , Komentarze (12)

Dzień jak co dzień. Dieta, ćwiczenia i Wy:) To co dzisiaj poprawiało humor, to piękne słońce, które rekompensowało parę wcześniejszych dni i szarość jaka była za oknem. No może jeszcze komentarzo-komplement od Męża, który powiedział, że widzi różnicę w brzuchu:) To było miłe, ale mój M. nie należy do najlepszych motywatorów- o tym może innym razem:) Chwali owszem, ale w jakiś taki sposób na opak:/ A ja lubię totalnie pozytywną motywację- taka właśnie dodaje mi sił najbardziej. Dobrze, że mam jasno wytyczony cel i wiem, że się nie ugnę! Dłużej tak jak teraz nie mam zamiaru wyglądać! ........ No to trzymajcie się i buziawka:*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.