Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Cóż, nie lubię nazywać tego procesu odchudzaniem, wolę myśleć o tym, jako o przygodzie i szansie na prowadzenie zdrowego stylu życia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2635
Komentarzy: 32
Założony: 27 września 2014
Ostatni wpis: 23 maja 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
dziorusia

kobieta, 30 lat, Panama

168 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

25 października 2014 , Skomentuj

Dzisiaj było ok, bez jakichś rewelacji. Motywacja nadal się trzyma.

śniadanie : owsianka z jabłkiem, wiórkami kokosowymi i słonecznikiem

II śniadanie : 1 kromka razowego pieczywa z sałatą, szynką i pomidorem

obiad : kasza gryczana z kurczakiem, cebulą, pieczarkami i pieczoną dynią

podwieczorek : grejpfrut, migdały

kolacja : 3 wafle ryżowe z szynką, pomidor

Od razu wytłumaczę się za kolację, miałam dosłownie 2 minuty na zjedzenie czegokolwiek. To i tak cud, że coś zjadłam :) Z pozostałych posiłków jestem zadowolona. Co do wody, to dzisiaj prawie 1,5 l wypity, nie miałam kiedy tak na prawdę. Oprócz tego 1 zielona herbata i mały grzeszek, mała kawka w McDonald's. Ale byłam za to na siłowni. Zapisałam się po raz pierwszy na zajęcia, step. Było okropnie, za szybkie tempo, nie nadążałam, była to męczarnia. Więcej moja noga tam nie postanie. Niby ruszałam się tą godzinę, ale słabo jakoś. Potem poszłam na bieżnię, 30 minut. Marszobieg i trochę wspinania się, spalone 200 kcal. A wieczorem wypad do kina. Stąd ta kawka. Bogowie - świetny film. Pan Tomasz Kot rewelacyjny. Oby więcej takich polskich filmów! 

Mam nadzieję, że Wasz początek weekendu również się udał. Dobranoc :)

23 października 2014 , Komentarze (2)

Dzisiaj było dużo spokojniej. Ale nadal ok.

śniadanie : owsianka z cynamonem, jabłkiem, słonecznikiem i wiórkami kokosowymi

II śniadanie : 1/4 jogurtu malinowego bakoma, banan

obiad : kasza gryczana z kurczakiem, cebulą, pieczarkami i pieczoną dynią

podwieczorek : grejpfrut, słonecznik

kolacja : twaróg chudy, jogurt naturalny, tuńczyk, pomidor 

Wiem, za dużo białka. Ale nagle okazuje się, że nie mam w lodówce zbyt wiele rzeczy, które białka nie zawierają. Jutro postaram się coś kupić, zobaczymy co z tego wyjdzie. Co do ruchu to dzisiaj był wf, rozgrzewka, tak z 12 minut intensywnych ćwiczeń, w stylu brzuszki, pompki, itd. A na koniec było rozciąganie, nieźle dało mi popalić. Wypite 2 zielone herbaty, 2 litry wody. Przyzwyczaiłam się już do picia i wody i zielonej herbaty. Mały sukces. Jutro będzie lepiej, zarówno z jedzeniem, jak i z ruchem. Przynajmniej mam taką nadzieję. 

Dobranoc :)

22 października 2014 , Skomentuj

Dzisiaj było bardzo pozytywnie.

śniadanie : owsianka jabłkowo-cynamonowa, gruszka

II śniadanie : 1/4 jogurtu bakoma żurawinowego, banan

obiad : soczewica czerwona, pieczona dynia, sałata lodowa, pomidor, mozarella

podwieczorek : jabłko

kolacja : 1 kromka żytniego chleba posmarowana cienko serkiem twarogowym, sałata lodowa, pomidor, 1/2 zielonej papryki

Wypite 2 l wody, 2 zielone herbaty. Owsianka niestety z torebki, zaspałam i nie było szans na zrobienie normalnej. Co do ruchu to 1,5 h na siłowni, tradycyjnie. 30 min marszobiegu, 30 min wspinania się, 30 min na rowerku. Ogółem dziś, mimo okropnej pogody, nastrój pozytywny. Nie poddaję się tak łatwo. Szkoda mi tylko tej głupiej owsianki. No cóż, jutro się poprawię :)

Dobranoc :)

21 października 2014 , Komentarze (2)

Przytyłam, widzę to w lustrze. Ale zamiast się załamać, dodatkowo się zmotywowałam. 

śniadanie : owsianka z jabłkiem, migdałami i słonecznikiem

II śniadanie : 3/4 jogurtu żurawinowego bakoma

obiad : 2 łyżki czerwonej soczewicy, kurczak z pieczarkami i sałata lodowa z pomidorami, mozarellą i oliwą z oliwek

kolacja : 1 kromka żytniego chleba, twarożek chudy, jogurt naturalny, pomidor

Co do ruchu to 1,5 h na siłowni. Godzinka na bieżni, marszobieg i wspinanie się pod górę. I 30 min na rowerku. Wypita jedna zielona, druga czerwona herbata, 1,5 l wody. Wraca motywacja, bo i endorfiny się pojawiły. Kupiłam dzisiaj dynię i upiekłam z papryką w piekarniku, będzie na jutrzejszy obiad. Wyszła mega ostra, ale ja tak lubię :) Mijają dziś 3 tygodnie, pora podsumować. Niby nie miałam jakiegoś ogromnego załamania, ale ostatni weekend i poniedziałek były bardzo trudne. Zaczęłam poważnie wątpić w sens całego przedsięwzięcia. Ale dzisiaj jest już lepiej, zaczęłam dzień zdrowo i poszło samo :) Wydaje mi się, że nie schudłam w ogóle, brzuch jakiś wzdęty, z nóg nic nie zleciało. Słabo z tymi efektami. Ale chyba ważniejszy jest aspekt psychiczny, w końcu zaczęłam się ruszać i dbać o to, co jem. A za to mój organizm na pewno będzie wdzięczny. Być może nie schudnę w ogóle, ale się na pewno jeszcze nie poddam. Do grudnia będę walczyć. A co potem, to zależy od efektów. 

Powodzenia :)

21 października 2014 , Skomentuj

Mam jakąś słabą passę, brak motywacji, brak efektów. Zaczynam wątpić.

śniadanie : kasza manna z jabłkiem, słonecznikiem i migdałami

II śniadanie : mandarynka, jogurt bakoma owoce leśne

obiad : kurczak, ryż, cukinia, pieczarki, papryka, cebula

podwieczorek : grejpfrut, słonecznik

kolacja : sałata lodowa z pomidorem i mozarellą, 2 kromki chleba żytniego

guilty pleasure : McFlurry snickers

Ruch :0. Zielona herbata, trochę wody. Słabo na całej linii. Ale jutro wracam na siłkę. Byłam za to w kinie na Zaginionej Dziewczynie i szczerze mogę polecić, pokręcony film, ale trzyma w napięciu.

Dobranoc :)

19 października 2014 , Komentarze (2)

Zły, bardzo zły dzień.

śniadanie : 2 kromki ciemnego chleba, jedna z serkiem twarogowym, druga z polędwicą i kilkoma plastrami krakowskiej suchej, 4 ogórki konserwowe

II śniadanie : rosół z lanymi kluskami

obiad : 2 łyżki ziemniaków, sos koperkowy, karkówka z piekarnika, kapusta czerwona

kolacja : mandarynka, musli z torebki

Gdzieś pomiędzy wypita kawa rozpuszczalna, sok jabłkowy, trochę wody i herbata zielona. Ruch tragicznie, nic. Tak to niestety w domu wygląda. Ale wróciłam właśnie do miasta, wracam więc do swojego jedzenia i siłowni. I modlę się, by to coś dało.

Dobranoc :)

18 października 2014 , Skomentuj

Taki sobie ten dzień jakiś.

śniadanie : owsianka z jabłkiem

II śniadanie : 1 kromka ciemnego chleba, 2 plastry polędwicy, 1 ogórek kiszony

obiad : zupa kalafiorowa z ziemniakami i marchewką, 2 plastry polędwicy

podwieczorek : kawałek tortu z malinami, truskawkami i brzoskwiniami

kolacja : jajecznica z 2 jaj, łyżeczki masła, małej cebuli i 4 plastrów krakowskiej suchej

Co do ruchu to godzinka spaceru z psem po lesie, jakieś tam przysiady i brzuszki, ale niezbyt długo. Jak co sobotę, było sprzątanie. Gdzieś do posiłków 2 kawy rozpuszczalne z mlekiem się pojawiły, jakaś herbata owocowa, trochę wody. Szału nie ma, pokłosie porannego rozczarowania. Ale trzeba się otrząsnąć. I do boju.

Dobranoc :)

18 października 2014 , Komentarze (4)

Czekałam na tą sobotę od ponad 2 tygodni. A tu taki klops. Waga rano pokazała 66,3 kg. Czyli schudłam 1,7 kg na 18 dni. Średnio. Jednak przeżyłabym to, gdyby nie fakt, że wczoraj się także ważyłam po południu. I waga pokazała 64,5 kg. Czyli mam popsutą wagę. Nawet skłonna bym była wierzyć, że ważę mniej, gdyby nie pomiary. Schudłam po centymetrze tu i ówdzie. Ale umówmy się, co to jest ten centymetr. Zaczęłam więc analizować. I jestem w kropce. Z jedzenia jestem zadowolona, jadłam bardzo zdrowo, żadnych fast foodów, żadnych słodyczy czy tłustych potraw. Było za to dużo warzyw, owoców, chudego mięsa i ryb. Piłam dużo wody, przeważnie ponad 1,5 l dziennie, zieloną herbatę. Kilka razy pojawił się alkohol, ale czy to on może być taki zgubny? Co do ruchu, to na pewno się ruszałam sporo, porównując np. wrzesień z październikiem. Ale co z tego, skoro w ciągu 18 dni schudłam tylko 1,7 kg? Niby tragedii nie ma, zawsze to trochę mniej, ale jednak przeważa rozczarowanie. Zaczynam się zastanawiać co robię źle. Do końca miesiąca 2 tygodnie. Mój cel to 1,3 kg w 14 dni. Osiągalne? Zobaczymy po tych 2 tygodniach. Wiem jednak, że będę się starała 2 razy bardziej, przynajmniej 5 razy w tygodniu siłownia, nie ma wymówek. 

Żeby nie było jednak tak całkowicie źle, to zauważam jednak pewne pozytywy. Jak patrzę w lustro, to wydaje mi się, że schudł mi brzuch. Boczki tak nie wystają, czemu jednak przeczą pomiary. Ale lepiej się czuję, jestem bardziej rozciągnięta. Wydaje mi się, że mięśnie łydek zaczynają mi się wyrabiać, stają się twardsze. Skóra stała się bardziej nawodniona, a celulit na nogach się zmniejszył. Nie tracę czasu na bzdury, staram się być w miarę możliwości aktywna. Bardzo chciałabym dostać gwarancje, że ruch + zdrowe jedzenie = utrata wagi. Mój przykład temu trochę przeczy. Tym bardziej, że to zawsze na początku jest największa utrata wagi. Ale tak jak powiedziałam, nie załamuję się. Wytyczyłam sobie 3 miesiące na swoją przygodę, nie poddam się więc wcześniej. Byłam gotowa na wzloty i upadki, ale nie sądziłam, że upadek przytrafi się przed pierwszym sukcesem. Cóż, życie. Osłodzę sobie to dzisiaj, 18-stka brata, kawałek tortu na pewno zjem. A od jutra znowu zwieram tyłek i do roboty !!!

Mam nadzieję, że u Was jest trochę lepiej, niż u mnie :)

18 października 2014 , Skomentuj

Zakwasy, zakwasy i jeszcze raz  zakwasy.

śniadanie : owsianka z jabłkiem, migdałami i słonecznikiem

II śniadanie : jogurt danone pitny

obiad : zupa kalafiorowa, z marchewką, ziemniakami

kolacja : 1 kromka ciemnego pieczywa, 2 jajka na twardo, mała papryka czerwona

Ruchu zero, boli wszystko po wf, brak czasu, zmęczenie. Dziś wróciłam do domu na weekend, będzie ciężko.

18 października 2014 , Skomentuj

Muszę nadrobić trochę zaległości.

śniadanie : owsianka z jabłkiem, migdałami i słonecznikiem

II śniadanie : jogurt bakoma, banan

obiad : czerwona soczewica, tuńczyk, papryka

kolacja : kurczak, cebula, soczewica, imbir, curry, trochę bagietki

Wieczorem wyjście na miasto, wypite wytrawne wino, piwo cytrynowe i cuba libre. Z ćwiczeń to wf, steper dziś na tapecie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.