hej,
Chyba czasem macie ataki wilczego głodu... A jeżeli nie to zazdroszcze wam bardzo. Mi sie on zdążył ostatnio wczoraj i dzisiaj.
Wczoraj gdy wrocilam z zajec a wiedziałam ze jestem sama rzuciła. Sie na jedzenie.... Poszło tego tyle ze mogłabym wykarmić siebie przez tydzien (słoik suszonych pomidorów, pieczywo ryzowe, banan, 2 jabłka, omlet na odżywce proteinowej, 3 sajgonki, 150gram jagód goji, kasza, sałata, 2 kawałki mięsa) i to zjadłam w przeciągu 2h.... Wstyd wiem.
Dzisiaj: atak głodu po kościele paczka chipsów (150gram) i opakowanie draży czekoladowych, 2 wafle ryzowe
Tak mam z tym problem. Tak miałam kiedyś zaburzenia odżywiania.
Czy ktos był w podobnej sytuacji? Wiecie jak sobie z tym poradzić?