1,5 tygodnia za mną
na razie dieta idzie mi rewelacyjnie, jem smacznie nie jestem głodna i chudnę. w sobotę po 5 dniach spadło ze mnie1,20! więc super. Teraz nie wiem, jak to wyglądą bo postanowiłam się ważyć co tydzień, żeby się nie frustrować jak mi jednego dnia nie spadnie lub broń Boże przybędzie!!! jest dobrze i obym tak dalej myślałą w sobotę :-)
Minęły dwa dni:-)
Minęły dwa dni diety smacznie dopasowanej i co? I na razie jest super! naprawdę nie głoduję, większością posiłków jestem wręcz zachwycona, przepisy przydadzą sie na przyszłość, bo są naprawdę smaczne, proste w przygotowaniu i zdrowe. Mam zamiar zmienić swój sposób żywienia na stałe, mam nadzieję, że się uda :-) no a jak czasami zdarzy się mały "skok w bok" to nic nie szkodzi, nie chodzi o to, by się umartwiać całe życie. SW każdym bądź razie, dziś zwiększyłam sobie tempo chudnięcia z 0,8 na 0,9 kg , co wiąże się ze spadkiem kaloryczności posiłków - może będę czuła jakiś głód, bo na razie to nie głoduję (wręcz przeciwnie, lunche i obiadokolacje są jak dla mnie duże - ale jednocześnie lekkie), może też dlatego, że staram się jeść regularnie co 3 godziny. Ale zmiana ta wchodzi w życie od poniedziałku, tydzień pobedę na tym jadłospisie, który znam.
Oby tak było dalej, jak na początku, trzymam kciuki :-) Słodkich snów dla wszystkich :-)
Przygotowania w pełni
Jestem pełna zapału z jednej strony, a trochę "przerażona" z drugiej (gdy przejrzałam plan posiłków na nadchodzący tydzień) - czy dam radę??? średnia ilość kalorii to 1100 - 1200 kcal. W każdym razie trzeba spróbować i nie poddawać się bez walki!!! Zakupy już praktycznie zrobione i w sumie nie mogę się juz doczekać, ale chciałabym, żeby była już następna sobota po ważeniu i okazuje się , że sadło znika w oka mgnieniu ;-)
Motywuje sie tym, że za miesiąca Święta i wszyscy się będą zachwycać, jaka ja zgrabna i powabna.
Buziaki dla wszystkich, którzy tu zaglądają :-)
Pierwszy wpis!
Pierwszy mój wpis w pamiętniku...... cóż..... czyli "walca czas zacząć" :-)
Postanowiłam w końcu wziąć się za siebie, jak każda z nas tu obecna. W końcu też odnalazłam w sobie dosteteczna motywację, a z tym było u mnie najgorzej ostatnimi czasy.... brak czasu i sił - mając energicznego trzylatka w domu, to niedziwne, no i jeszcze mó mąż..... który "kocha mnie taka jaką jestem" więc nietrudno się domyśleć, że w takich okolicznościach przyrody to jest to bardzo trudna walka. Ale nadszedł ten moment, wykupiłam dietę w Vitalii i od następnego poniedziałku ruszam!!!!! A mój mąż razem ze mną!!!!! Tak tak drogie Panie, może on nie bęxdzie przestrzegał stricte diety, ale przynajmniej tzw. główny posiłek (tu zwany obiadokolacją) będzie spożywał taki jak ja. Jemu też by sie przydało zrzucić co nieco, chociażby ze zwzględu na problemy z kręgosłupem.
Na dzisiaj to wszystko, jak na pierwszy raz wystarczy.... ale będę kontynuować po rozpoczęciu diety.
Liczę na wszelkie komemtarze, szczególnie ze wsparciem i dobrymi radami :-)
Zyczę wszystkim i sobie wytrwałości :-)