Pod względem dyscypliny tydzień podobny do poprzedniego - bez rewelacji. Na szczęście człowiek budzi się rano i zaczyna od nowa. Odstępstwa od założonego planu nie były wielkie. Aktywność udało mi się utrzymać na podobnym poziomie. W miarę regularnie kontynuowałem wyzwanie 300 tys. kroków w miesiącu/ 10 tys. kroków dziennie - chyba tylko jednego dnia się wyłamałem z postanowienia - wyjątkowo nie chciało mi się nigdzie chodzić, a z psem na spacer poszła żona. Zmieniłem też nieznacznie pory posiłków - jem 5 posiłków dziennie. Żeby nie zmieniać codziennie godzin, o których te posiłki spożywam przyjąłem stałą zasadę: śniadanie jem jak wyjdzie, w tygodniu przed pracą, w weekend, jak wstanę. Kolejny posiłek, II śniadanie, jem ok. godz. 11.00-12.00 (w tygodniu zależy od przerwy w pracy, w weekend staram się posiłek zjeść ok. 11.00). Obiad jem ok. 14.00-15.00. Czasem, kiedy nie mam możliwości podgrzania obiadu w pracy, zamieniam posiłki - obiad jem na drugie śniadanie (jeśli mam czas na podgrzanie ok. 12.00 lub jem go na kolację, a zimną kolację jem wtedy na obiad). Podwieczorek spożywam ok. 17.00-18.00, a kolację najpóźniej ok. 19.00-19.30. Po kolacji wychodzę na spacer z psem i staram się już nic nie jeść do rana - tylko płyny. W ubiegłym tygodniu raczej mi się udawało przestrzegać założonego planu i przyniosło to efekt w postaci zmniejszenia wagi o 1,6 kg w ciągu tygodnia.
Średnia aktywność tygodniowa w 3. tygodniu - 2639 kcal.
Waga na zakończenie 3. tygodnia - 104,0 kg.
Waga aktualna, po moim wczorajszym jednodniowym odpuszczeniu wszelkich zasad - 104,6 kg, choć dzień wcześniej była już nawet 103,6 kg.