Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mój główny cel to być swobodną. Czuć się ze samą sobą dobrze :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 27096
Komentarzy: 166
Założony: 14 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
orcha

kobieta, 40 lat, Poznań

173 cm, 60.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 stycznia 2012 , Komentarze (5)

Zero słodyczy, dużo ruchu - 2 spacerki z maludą, Weider, ćwiczenia na tyłek, wymachy nóg itd.
Jedzonko zgodnie z planem, bez żadnej skuchy.
- śniadanie - bułeczka z ziarnami, serek i szyneczka
- obiad - mięsko indyka + surówa
- podwieczorek - kisiel z jabłkiem
- kolacja - jogurt naturalny z otrębami i resztka rosołku z tortellini od wczoraj
Zrobiłam sobie jeszcze troszkę nutelli Dukana tak żeby oszukać ochotę na słodycze
No i oczywiście cola zero Na początku diety mówiłam sobie, że nigdy w życiu nie będę tego pić, ale teraz zastępuje mi ona te wszystkie ciastka, które pochłaniałam po 22. Jak się chce to można głowę oszukać.
Co do efektów po Weiderze - są wg mnie widoczne. Mięśnie coraz bardziej zarysowane. Widać całą "sekcję" mięśni po bokach. Minie kilka dni i zrobię zdjęcie - tak żeby efekty były bardziej widoczne i się podzielę.

24 stycznia 2012 , Komentarze (2)

Proteinowy poniedziałek...taki był plan,a wyszedł zabiegany poniedziałek z niewielką ilością jedzenia.
- śniadanie: owsianka
- obiad (godz.18): gotowany łosoś
- kolacja: biały ser na słodko

Masakra jakaś...Kilka godz spędziłam u mechanika. Miałam odebrać tylko auto, ale w międzyczasie doszło kilka rzeczy do naprawy i wylądowałam w domu przed 18. Wychodziłam o 14....no comment. Nie miałam kiedy jeść. Poćwiczyłam,ale tylko Weidera, bo na nic więcej nie miałam sił. Głowa by mi pękła. I jeszcze to ciśnienie.. Ale dzień zaliczam do udanych. Zero słodyczy, ruch, wycieczka hehehe

17 stycznia 2012 , Komentarze (5)

Według mnie pierwsze efekty już widać. Mięśnie są lekko już zarysowane i spadł 1 cm w obwodzie-ale tym wolę się nie sugerować, bo to mogła być tylko woda, która jakimś cudem się ze mnie wylała hehe. Nie przestaję ćwiczyć. Wręcz przeciwnie - dodaję sobie więcej powtórzeń żeby tyłka nie przyzwyczajać do tego samego obciążenia. I tak teraz sobie myślę,że zdjęcia tyłeczka też by się przydały. Powiedzmy dla celów naukowych
A poniżej efekty tygodniowych działań


15 stycznia 2012 , Komentarze (6)

Pięć dni za mną. Widzę już malutką różnicę w wyglądzie brzucha. Zdjęcia zrobione, ale jutro albo za 2 dni zrobię kolejne i to przy świetle dziennym. Niestety żarówka w łazience to nie jest dobre światło. Rozstępy na brzuchu są bardziej widoczne i wszystko jakoś tak nieapetycznie wygląda.
Poza tym co ja mam zrobić, żeby masa mięśniowa tak szybko nie przyrastała? Chcę zrzucić 2 kg, a przez ćwiczenia waga troszkę wzrosła. Już tak mam. Zaczynam ćwiczyć i automatycznie ważę więcej, mimo że ubrania leżą ładniej...ach.... Nie podoba mi się to
No i jeszcze ta @ grrrrrrrrr...
Jutro proteinowy poniedziałek. Może waga troszkę drgnie. I chyba zrobię tak jak w zeszłym tygodniu i będę wcinać proteinki też w jakiś inny dzień tygodnia, np.w środę. To tylko 2 kg, a tak ciężko idzie. No ale cóż. Poddać się nie mogę i nie chcę. Nie po to się tyle męczyłam.
Marzenie o super szortach jest silniejsze

12 stycznia 2012 , Komentarze (4)

Ruszyłam tyłek. Od wczoraj ćwiczę Druknęłam sobie zestaw Weidera i ładnie drugi dzień ćwiczę brzuszek. Szczerze to myślałam,że moje mięśnie brzucha są w lepszej formie...No ale to chyba przez ciążę i mój tryb życia - codziennie wykonuję te same czynności (mało angażujące brzuch). Poza tym kiedy pogoda dopisuje łatwiej wybrać się na dłuższy spacer z maludą. W tym roku zamiast zimy mamy jesień i przeważnie pada. A po błocie to nie ma co z moim urwisem latać
W każdym razie wykorzystałam chwilę dla siebie i zamiast siedzieć bezczynnie przed lapkiem zadbałam o tkankę mięśniową hehehe. Muszę tylko się pomierzyć, żeby wiedzieć jakie efekty udało mi się osiągnąć. Ale to chyba już jutro rano - najlepiej przed I posiłkiem.

Jadłospis na dziś (zgodnie z przyrzeczeniem jem dziś znowu proteinki) :
- śniadanie - jogurt 0% z otrębami
- obiad - kurak z rożna
- podwieczorek - batonik muesli Dukana (zasłużyłam sobie )
- kolacja - pewnie twaróg 0% na słodko

11 stycznia 2012 , Komentarze (2)

Wczoraj dałam sobie luz. Nawcinałam się ciastek i w ten oto sposób jedna "uczta" tego tygodnia została odhaczona. Postanowiłam ruszyć dupsko. Wracam do wagi, którą osiągnęłam pod koniec zeszłego roku czyli do wagi 60 kg. Wtedy czułam się i zgrabna i zdrowa. Teraz nie jest źle, bo waga wskazuje 62 kg, ale ja i tak widzę w lustrze solidną różnicę. Jedyny pozytywny skutek wyższej wagi to większe, pełniejsze piersi Niestety, nikt jeszcze nie wymyślił sposobu by tłuszcz z ud, albo z tyłka szedł w biust
Postanowiłam poćwiczyć dolne partie ciała. Wczoraj pogimnastykowałam tyłek i uda. Mam zamiar ćwiczyć codziennie i wziąć się wreszcie za brzuch. Od świąt jest wzdęty jak balon z helem. Poza tym sama się sobie dziwię, bo brzuch to ja ZAWSZE miałam twardy i płaski. Wywalał się tylko podczas @ i to tylko przez pierwsze dni. Żeby się zmotywować dodałam kilka zdjęć zgrabnych brzuchków, szczupłych ud i nóżek. Może to mnie jakoś zagrzeje do walki.
Dzisiejsze menu:
- śniadanie - dwie kromeczki ciemnego pieczywa z serkiem
- obiad - pierś curry i surówka z brokułami
- podwieczorek - pieczone jabłuszko z dodatkiem żurawiny
- kolacja - owsianka/placki otrębowe/twaróg 0% na słodko??? nie wiem jeszcze..

9 stycznia 2012 , Skomentuj

Poniedziałek dzisiaj, a więc wcinam proteinki. Na śniadanie owsianka, na obiad kluseczki z białego sera polane serkiem waniliowym, przed chwilą nutelka, a na kolację to chyba omlet z szynką zrobię.
Poranne ważenie nie bolało aż tak bardzo. Skutek mojego przedświątecznego, świątecznego i sylwestrowego obżarstwa waży jakieś 3 kg. Pozbędę się ich szybko. Tymbardziej, że na 7 lutego wypada ostatni dzień utrwalania wagi.
Spać mi się chce jak cholepka. Najchętniej bym się wturlała pod kocyk, ale maluda pewnie niedługo się obudzi i zdążę tylko poduszkę dotknąć.
Spotkałam dziś kolegę ze szczenięcych lat. Jak ja bardzo chciałabym cofnąć czas i znów być w liceum. To był najpiękniejszy okres mojego życia. Robiłam to, co wpadło mi do głowy. Ach...niestety czasocofacza nie posiadam..

6 stycznia 2012 , Komentarze (2)

Dziś już 6 stycznia. Do końca stabilizacji pozostał tylko miesiąc..aż niewiarygodne. Czeka mnie bardzo trudne zadanie. Dałam sobie totalny luz już przed świętami i tak trzymam aż do dziś. Skutek?? Kilka kg na plusie....Wchodzę w swoje ubrania,ale brzuszek urósł, nogi i stopy są pełne wody i obrzmiałe. Cóż.....Sama sobie na to zapracowałam.

Zresztą o diecie, bądź też o jej braku, nie chciałam pisać. Muszę wyrzucić z siebie troszkę złych emocji, które się nagromadziły przez ten czas. Czekałam na Mojego kilka ładnych tygodni. Te święta miały być najpiękniejsze, a były najgorszym czasem jaki może się w te piękne dni przytrafić. Takiej atmosfery w domu nie pamiętam. Mruczenie pod nosem, uszczypliwe uwagi, komentarze pod moim adresem, unikanie mojego wzroku, obrażanie się o byle gówno, unikanie mojego wzroku i mojego towarzystwa. Starałam się unikać kłótni. Nie odzywać się by nie dokładać do pieca, ale teraz widzę, że powinnam czasem huknąć. Teraz bowiem wyszło na to, że można mi powiedzieć wszystko, ubliżyć, obrazić, a ja i tak nie podejmę tematu i zwieszę głowę. Jestem dobra tylko wtedy gdy jestem potrzebna. Tak samo Mój. Gdy pożyczy pieniądze, podwiezie, podrzuci jakieś pierdoły to można z nim rozmawiać, ale jeśli nic nie można w danej chwili od niego uzyskać jest najgorszym facetem jaki wg mojej mamy mógł mi się przytrafić. Jest tak wiele złych sytuacji, o których mogłabym tutaj napisać, ale nie chcę już sączyć jadu. Im mniej złych słów napiszę bądź wypowiem tym lepiej dla mnie samej.

13 grudnia 2011 , Komentarze (2)

Gdyby wziąć pod uwagę tylko kwestię diety to dzień zaliczyłabym do udanych. Nie tknęłam słodyczy, chociaż nie powiem, że wcale nie musiałam walczyć. Dzisiejsze menu:
- śniadanie - owsianka z suszonymi śliwkami, daktylami i jabłuszkiem
- obiad - kotlety sojowe + kalafiorek
- kolacja - serek grani, dwie skibeczki chleba z serkiem żółtym i szynką drobiową
Obiad jadłam dopiero koło 17.30 - późno biorąc pod uwagę fakt, że śniadanie było koło 9. Dzisiejsza waga: 60.4 kg
Niestety tak mi się dzień ułożył.
Popołudniu położyłam się spać z maludą. Byłam zmęczona, ale nie przez to położyłam głowę na poduszkę. Chciałam uciec. Schować się przed światem. A że zawsze śpię przy zamkniętych drzwiach nie pojawiła się obawa, że znowu poleci jakiś komentarz w moją stronę.
Dzwonił dziś do mnie Mój. Prosił mnie o coś. Akurat wychodziłam na spacer z maludą i mamą. Powiedziałam tylko "dobrze, ok" i się zaczęło. Musiała oczywiście skomentować w swój ironiczny i zjadliwy sposób: "Tak jest!! Oczywiście" (sugerując, że wykonuję jego rozkazy), wzięła dziecko na ręce i wyszła z domu trzaskając drzwiami.
Zaczęłam wpis mając nadzieję, że na tym incydencie się skończy, ale niestety. Minutę temu znowu wielka obraza i pretensje. Zadałam tylko jedno pytanie kiedy przyszła do mnie coś mi tam pokazując. I co otrzymałam w zamian?? "Musisz komentować?? Temu swojemu dyspozytorowi komentuj i zwracaj uwagę".
Ja pierd....o najmniejszą pierdołe jest taki bajzel, że szkoda gadać. Przepraszam, ale musiałam to z siebie wyrzucić

12 grudnia 2011 , Komentarze (1)

Proteinowy poniedziałek w toku:
- śniadanie - owsianka
- obiad - wątróbka drobiowa + ogórek z własnych zapasów
- podwieczorek - deser jogurtowo-galaretkowy wg własnej inwencji twórczej
- kolacja - makrela wędzona albo serek grani

Do Wigilii zostało 12 dni. Po wczorajszym obżarstwie, zresztą po obżarstwie kilkudniowym, postanowiłam że przez te niecałe 2 tygodnie nie ruszę słodyczy - no chyba, że mówimy o słodyczach dozwolonych podczas Dukana. Boję się, że jak już odpalę to podjadanie to nadrobię z nawiązką zgubione kilogramy, a to byłaby już katastrofa nuklearna

Dziś nie będę narzekać. Chociaż zaliczyłam przed momentem małą spinę z mamą. Wcinam sobie smaczny słodki deser i jest super 
Fajnie by było gdybym wytrwała w swoim postanowieniu. Wtedy z czystym sumieniem będę mogła się nawcinać ile dam radę podczas świąt. Dziewczyny na Dukanie przyrządzają Wigilię wg przepisów Dukana, ale jak dla mnie to już przesada. Nie chciałoby mi się...
Tak więc pierniczki już miękną od tygodnia w metalowych puszkach, w tym tygodniu czeka mnie lepienie pierogów, mieszanie bigosu, przyrządzanie ryb w zalewach i masssssa zakupów. Nachodzę się to spalę troszkę tłuszczu hehehe

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.