Pamiętnik odchudzania użytkownika:
misskitten

kobieta, 42 lat, Gdańsk

171 cm, 77.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 maja 2013 , Komentarze (13)

Dziś dzień minął mi bardzo aktywnie...wstałam rano, tak o 6.30. M. pojechał na ryby...ja zrobiłam mu jak zawsze kanapki i jak pojechał to już nie chciało mi się spać.
Podlałam trawę, poczytałam książkę (Przygoda z owcą - Haruki Murakami).
O 8.30 wyruszyłam z moją suczką na spacer. Pokonałyśmy 8 km, z czego 3 km przebiegłam. Po tej chorobie jestem jednak troszkę osłabiona, ale chęci mam nadal sporo! Jak wróciłam do domu była 9.45....wykąpałam się i na leżak.
Dziś było ciepło...leżałam i się opalałam, zrobiłam sobie koktajl z owoców i kefiru. Czytałam książkę. Koło 12 wrócił M. i zaproponował jazdę na rowerach, więc pojechaliśmy na wycieczkę, po drodze dołączyła do nas koleżanka i tak przejechaliśmy razem ponad 20 km. Zajechaliśmy do restauracji na obiad.
Wróciliśmy do domu koło 18....jestem trochę zmęczona....ale bardzo zadowolona;-)






27 maja 2013 , Komentarze (14)

Dziś byłam na zakupach i wrzuciłam do swego koszyczka sporo warzyw i owoców.
Wpadły mi w ręce między innymi borówki, maliny i truskawki, postanowiłam zrobić koktajl...owoce zblendowałam z maślanką...aby dosłodzić dodałam dwa banany.
Wyszło przepysznie...oto dowody;-D







Mniam!

23 maja 2013 , Komentarze (11)

Te pieprzone choróbsko nie chce się ode mnie odczepić. Szczególnie kaszel, wkurza mnie to...wczoraj po obiedzie zaległam na kanapie i przespałam 3 godziny, obudziłam się, wykąpałam i zrobiło mi się zimno, wzięłam aspirynę, wapno i rutinoscorbin i poszłam dalej spać. Dziś jestem wyspana, jest trochę lepiej ale muszę to doleczyć do końca. Do tego czuję zbliżającą się @. Pobolewają mnie piersi, brzuch....za co?
No i chęć na słodkie, rozdrażnienie i brak energii. Brak słów. Idę szykować się do pracy!

21 maja 2013 , Komentarze (4)

Tak jak w tytule, dziś próbowałam trochę pobiegać...było miło, ale nadal po chorobie jestem zaflegmiona i to utrudnia mi życie...jeszcze kilka dni i mam nadzieję zapomnę o tym przeziębieniu:-( Mimo to w sobotę pojechałam rowerem do miasta po odbiór samochodu, natomiast w niedzielę rozpoczęłam sezon na łyżworolki;-) po pół roku przerwy trochę musiałam pojeździć żeby się wdrożyć;-D ale było całkiem ok...uczę się hamować cały czas;-)
W sobotę pojechałam do rodziców, namówiłam ich na wyjazd na działkę do siostry...ma domek nad jeziorem. Zrobiłam całą torbę jedzenia...tzn. pstrągi przyprawione czosnkiem, solą i koperkiem, dużą michę sałaty, ogórki kiszone, karkówka no i drożdżówka robiona przez babcię. Tata kierował, więc nawet strzeliłam sobie jedno piwko i dwa kieliszki wina...
W niedzielę pojechaliśmy w rodzinne strony, tam gdzie mieszkali dziadkowie...robiliśmy zdjęcia:-) nawet babcia się z nami zabrała (pies w bagażniku;-).
Po południu jeździłam na rolkach, koło domu rodziców jest fajny asfalt i nie ma dużego ruchu więc mogłam bez obaw się poruszać;-)
To by było na tyle...muszę wracać do pracy;-)
Dziś jeszcze mam w planie porobić brzuszki...może z Mel B. no i chciałabym rower...zobaczymy. Pogoda jest dość kapryśna dzisiaj!

18 maja 2013 , Komentarze (6)

...to znaczy, że wstałam dziś bardzo wcześnie...5.30. Mamy dziś wolne i M. zaplanował wyjazd na ryby, wstałam rano, zrobiłam mu kanapki, przygotowałam przekąskę w postaci winogronek i miałam plan położyć się spać ale w sumie mi się nie chciało i tak od szóstej dużo spraw udało mi się ogarnąć.
Na ósmą byłam już pod warsztatem. Zmieniali mi olej w samochodzie;-)))Pojechałam rowerem 9 km. Zajęło mi to około 30 minut. Ale stwierdzam że jazda po mieście, po tych chodnikach, po tych dziurach jest denerwująca....tylko mi łeb odskakiwał;-))) ścieżek rowerowych jest za mało...taka konkluzja. Ale ogólnie jestem z jazdy zadowolona... Muszę teraz dokończyć kawę, wykąpać się i jadę na weekend do rodziców. Rolki już spakowane w bagażniku a pies tylko czeka na znak, żeby wskoczyć na tylne siedzenie. Wczoraj byliśmy z M. na obiadokolacji....on jak zawsze stek z wołowiny, a ja zamówiłam pstrąga grillowanego z pieczonymi ziemniaczkami i warzywami oraz sałatą z miodowym winegretem....ten sos do sałaty był boski. Już namieszałam w domu i mam zamiar dziś mamie taką sałatę przygotować. Jest przepyszna. Do winegretu dałam: oliwę z oliwek, ocet jabłkowy, trochę soku z cytryny i łyżeczkę miodu.
Dziś już mi lepiej jeśli chodzi o gardło, ale jeszcze muszę się wykurować;-D
No i to by było na tyle...lecę do łazienki się szykować do wyjazdu;-D
Aktywnego weekendu życzę wszystkim...pogoda sprzyja;-D
Kobiety na rowery!!!

16 maja 2013 , Komentarze (6)

U mnie już odrobinę lepiej, mam nadzieję że dzisiejszą noc normalnie prześpię!
Rano prawie nie mogłam mówić. Zostałam w domu tak do 12, potem pojechałam na chwilę do pracy...ale przed 15 wróciłam. Wszystko mnie dziś męczy.
Jeszcze miałam na 16 iść na spotkanie do urzędu w sprawie jednego projektu ale zadzwoniłam i powiedziałam że nie jestem w stanie....poza tym tam i tak cała ekipa projektowa była, wiec po co ja miałam się tam fatygować w takim stanie.
Mój głos dziś brzmiał jakbym tydzień piła i wydzierała się w niebogłosy:-)))
To co miałam iść i siedzieć...szkoda zdrowia!
Pochłonęłam dziś dużo miodu (lipowy), cytryn, wody....no i aspiryny, wapna, rutinoskorbiny. Kupiłam też imbir. Mam nadzieję że jutro mi trochę odejdzie ten stan zapalny.
Dziękuję za wszystkie komentarze i cenne rady.
Jak ja nie lubię chorować! Mam nadzieję że w weekend już będę mogła się poruszać troszkę. Trzeba łyżworolki chyba odkurzyć;-D


16 maja 2013 , Komentarze (10)

Wstałam z łóżka bo przysnęłam na chwilę ale obudziłam się w panice, że się zaraz uduszę....aż tak to jeszcze nigdy nie miałam!!!To jest skandal...połowa maja a ja mam zawalone gardło i zapchany nos. Gęsta wydzielina zalepia mi drogi oddechowe. Nie wiem już co z tym zrobić, biorę aspirynę, piję dużo wody z cytryną, miód, rutinoscorbin i M. kupił mi Orofar. Nic nie pomaga.
Pracy ostatnio miałam ful, stresu też dużo i chyba z tego wszystkiego mam obniżoną odporność. Jestem sama na siebie zła, ale to chyba nie do końca moja wina, bo podobno jakiś wirus znów panuje:-( Musiał mnie dopaść teraz?Mam tyle motywacji do biegania....dieta od kilku dni też wzorowo!Zero słodyczy, jedzonko z rana przygotowuję, warzywka i owoce są....no i bardzo dużo wody....bywa że nawet ponad 3 litry! Muszę zwalczyć te zarazki i wrócić do normalnego stanu.
Zna ktoś może jakieś skuteczne metody na infekcję gardła....
Wspomnę jeszcze o czosnku, który zjadłam na kolację!Dwa ząbki.
Do tego płukanki gardła szałwią.
Sama już nie wiem co mam z sobą zrobić?!? Chyba pomaluję paznokcie, bo i tak nie zasnę....jak wyląduję w szpitalu to chociaż będę wyglądać jak człowiek;-D

13 maja 2013 , Komentarze (11)

Dziś przebiegłam ponad 7 km...i stwierdzam, że po 3-4 km dopiero mięśnie się rozgrzewają. Jestem zadowolona, dziś miałam bardzo stresujący dzień, ale po powrocie do domu wzięłam suczkę do lasu i jakoś poszło...
W ciągu dnia przejechałam samochodem, akurat jechałam na skróty do księgowej, więc zmierzyłam kilometraż;-) Coś mnie bierze...gardło boli, ale już zjadłam aspirynkę i zaparzyłam sobie ziołową herbatkę;-)Tak więc warto było zainwestować w nowe ciuszki;-D




12 maja 2013 , Komentarze (14)

Ponieważ dzień mija a M. na rybach postanowiłam wybrać się do centrum handlowego coś sobie kupić...przeszłam sporo sklepów, tych co zawsze ale nie znalazłam nic co by mi bardzo przypasowało, no oprócz jednej bluzki, ale po przymierzeniu stwierdziłam, ze gdybym miała 7 kg mniej to by było ok....w sumie....mogłam ją kupić jako motywację do odchudzania.
No ale w adidasie i h&m  znalazłam dwie fajne rzeczy....do ćwiczeń;-D



Różowy top jest właśnie z h&m, nadaje się do biegania i jeżdżenia rowerkiem, kosztował chyba 79 zł....spodnie adidas performance - rybaczki - 149 zł.
No to teraz mam motywację do biegania. Będzie jak znalazł na rower z Marcinem;-)
Dziś pobiłam swój rekord i biegłam więcej niż 4 km....myślę że za miesiąc będę miała lepszą kondycję i będę mogła dłużej biegać...biegam po lesie i niektóre fragmenty pod górę są ciężkie. W sumie mam już w maju na koncie 16 km, biegałam 4 razy...biorąc pod uwagę nawał pracy i tak nie jest źle....ale chcę się bardziej przyłożyć do tego tematu. Dziś widziałam fajne gadżety do biegania z nike+....może coś sobie sprawię;-)w sumie buty z sensorem już mam!
A teraz fotki jedzenia...







Wszystko sama robiłam...bazyliowe pesto to mój ulubiony makaron, tym razem ja zrobiłam;-)poprzednim razem debiutował M.

12 maja 2013 , Komentarze (3)

Wczoraj M wrócił z pracy i powiedział, że są targi ogrodnicze ( czy tam rolnicze) i mnie tam zabiera;-) śmiesznie to brzmi, ale się ucieszyłam, bo miałam w planie kupić kwiaty i warzywa. Tak też zrobiłam, do ogródka kupiłam sadzonki pomidorków koktajlowych, selera naciowego i tego na korzeń, pory, no i poziomki;-)
Wszystko już posadziłam....mam też rozsadę sałaty, wysiałam do doniczek i wczoraj pikowałam do grunty. Mam lodową i masłową.
Oprócz warzyw kupiłam jeszcze kwiaty....m in moją ulubioną werbenę patagońską, to taka dziwna roślina, ma długie na prawie 2 m cienkie łodygi i fioletowy, drobny kwiatostan...taki kwiatek do nowoczesnych ogródków, można ją sadzić z trawami ozdobnymi. Niestety lubi przemarzać, więc co roku ją sobie kupuję i sadzę na nowo;-) Oto ona...

Dziś wstałam rano...tak gdzieś o 5.30. M wybierał się na ryby i zrobiłam mu termos z ciepłą herbatą i kanapki, do tego pudełko z owocami;-) kupił sobie nową wędkę...kolejną do kolekcji;-D podczas robienia kanapek na podwórku odbywały się kocie rozgrywki. Mój kocur, wykastrowany, atakował burasa sąsiadów. Nie mogłam ich rozdzielić, tak się kotłowały. Wpadły nawet razem do miski z wodą i w tej misce dalej się tłukły...tzn mój tłukł tego burasa, aż mi go żal było (oczywiście kota sąsiadki). Krzyczałam ale to nic nie pomagało:-( Po chwili przeszedł do kuchni cały obklejony i mokry, ale wygoniłam go na podwórko...może liczył na pochwałę. M pojechał koło 6, a ja poszłam dalej spać i wstałam dopiero koło 10!!! Dziś też mam zamiar iść biegać. Wczoraj był taki moment, że nogi same mnie niosły;-D To było fajne!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.