No I to tak . I porozmawiałam z jedną managerką - Heleną , o tym,że cztery dni nie bardzo dobrze, jest ,że wolę pracowac pięć dni, bo taki miałam kontrakt. I,że brakuje mi pieniędzy ma rent czyli wynajem, I na rachunki, więc wolę pracować pięć dni. I żeby porozmawiałą z Ianem,czyli głównym managerem, powiedziałą że porozmawia. Narazie mam ustawione na pięć dni,i powiedziałą,że powinno być dobrze.Tak,że jest dobrze, generalnie czuję sie w pracy teraz lepiej, bo teraz ja jestem najstarsza stażem stara wyżeraczka I sądzę ,że w tej sytuacji mam najwięcej do powiedzenia, I cos ode mnie zależy. Rozmawiając z Peterem , powiedziałam,że pracowałąm duzo I że zostawiali niezrobione rzeczy, bo byli lejzi, I Andrew I jego obecny teraz brat Ashley. ŻE oni to Ashley to telefion w jednej ręce a oodkurzacz gdzieś tam w drugiej I na niewidocznego cos tam gładzi. Peter mówi,że on widzi to wszystko. Ja mówię,że oni to zwyczajnie mnie nie szanowali , a on na to,że on mnie szanuje....Oni robią - pożal się Boże, wczoraj byłam w staff toilets, w toalecie obsługi, to straszne I to się nazywało,że oni robili te toalety. Ile tego kurzu ! I jak to wszystko wyglądało !... Zrobiłam. Trzeba powiedzieć ,że standardy angielskei pracy, to zupełnie innne niż Polskie. Ja mówię do corki,że szukam dopdatkowej pracy, na popołudnie I że może u takiej Iwony, ma firmę sprzatającą - to odradzają mi,bo ze względu na te standardy to Mówią ,że bez złęj woli ale mnie wykorzzystają I wykonczą , bo nasze standardy, to ile my zrobimy I jak zrobimy, to zupełnie się różni od tego co anglicy. Ehh szkoda gadać.
Z Kubusiem moim wnuczkiem mamy coraz lepszy kontakt. I nie tyle ,że my mamy lepszy kontakt, co to,że Kubuś jest lepszy. Kto cos może jak nie babcia. Razu jednego, w piątek zaproponowałąm,że pojdziemy (od razu rano od Renatki) do parku, pokarmimy ptaki czyli kaczki, to w ten sposób od razu dał sie ubrać I wyjść z domu,( bo co zawsze trwa godzinami). I teraz bo następnie powiedziałąm że też pojdziemy w inne miejsce, to wychodzi z domu,że pięknie. I byliśmy w piątek w inną strone do dużego Tesco poszliśmy, I do Currys a gdzie komputery, telewizory, I inne takie. Tak chętnie idzie. W sklepie polatał, powędrował pomiedzy regałami, a my oglądałyśmy szukałyśmy sokowirówek,. W rezultacie był jakiś jeden typ - Philipsa ....ladny, ale cena 100 funtów a dodatkowa wzmianka,chyba, że jak kupujesz to masz znizkę o 50 funtów. I nie będąc pewnymi, wyszłysmy z tego sklepu. A Luiza mówi, mamo, my w Tesco kupimy I rzeczywiście w Tesco były takie same Philipsa , łądne one były, I kosztowałą 52 funty, tak,że przystępnie, więc bez niczego wzięłyśmy. Tak,że sokowirówkę już mamy, a cena niemalże taka sama jak tamta, bo tamta była 50 funtów. A w tym parku, to idąc kupiłam chickena, czyli kurczaka piec skrzydełęk I udko, I zrobilismy sobie piknik w parku. A Kubusiowi tak to sie spodobało, najpierw pokarmilismy kaczki, patrzył jak agersywnie mewy chciały wszystko wyrwać tym kaczkom. potem z boku gołebiom daliśmy. A potem piknik. Kubus chętnie zajadał. Lubi kurczaka, I to jest jedna z tych niewielu rzeczy które on jada. Juz mu na poniedziałęk obiecałąm spacer, właściwie obiecywałąm,że w sobotę do przychodni,żeby zajrzeć czy pani która przynosiu tam jabłka ze swojego sadu, czy przyniosłą, Jednak przypomniało mi się ,że sobota I przychodnia zamknięta. To może pójdziemy jutro, bo jeszcze jutro go biorę. Mały już się cieszy, a my mamy sprawe wyklarowaną z tymi jego wyjściami z domy. Chłopiec zaczyna mieć konkretniejszy character. Wyjść, wychodzić ode mnie , zaczyna to byc bez jęczenia wybrzydzania , jeszcze zostać, bawić się. Ja mówię do córki,bo dzwoimy do siebie często, bo teraz na tapecie nasza Esmira , bo juz nam sie przejjjadła I otworzyły sie nam dobrze oczy, wiec możemy pogadać, bo tylko z tego smutku I rozpaczy możemy to..... Wiec - odbiegająć od E... mówię do ccórki,że nasz Kubuś ,żeby fajnie egzystowal, I miał zadowolenie, to musio byc w Oku Cyklonu. Zawsze musi sie ccoś Dziać. Musi być ciekawie rozrywkowo..... Żadnej tam stagnacji. - Kubus musi być w oku cyklonu. A z moich spraw ideowo marzeniowych, czyli pasji takich, jaką jest np....chęć wychowywania, nauczenia kogos coś. ...Ostatnio nnaszej Żasminie, zadaląm taka prace . taka pracę z rozwoju osobistego....mając na względzie jej character duchowość. te złe sprawy...zadalam jej taka pracę ,żeby przez miesiąc przepisywała dwa zdania po dwadziescia trzydziesci razy dziennie. Pamiętacie - kto pamięta, u koogo w szkole było,że4 jak ktoś zachował się źle...zrpobil cos koledze, komuś , to musiał przepisać np 100 razy,....1 - będę zawsze przyjacielski do kolegi zawsze wyciągnę pomocna rekę. Np bo niebardzo pamietam. W naszej szkole podsstawawej bylo takie coś praktykowane. Prawda ,że nienazwane ale to były pozytywne afirmacje , budowanie własnej podświadomości. Noo w kazdym bądź razie dobra nauka. Jednak przyjechała mama (Esmira ) I moja edukacja się skończyła. Ona mówi,że ona wychowa I Boguś - mój syn. Owszem mój syn cos stara sie robić, ale bez czasami bez mamy podejscia również takiego, a wręcz mieszania jej w głowie, nie da rady. Tak chodzi mi po głowie tylko bo odwagi I sensu rozmawiać z nią nie ma . Chodzi mi że rozmawiam z nią,że mówie jej to czy to....ale tylko to jest w moich myślach, Że co to jest u niej wychować dziecko.... Bo u mnie do współistnienia braterskiego w spoleczeństwie , na człowieka spolecznego, do zgodnego współżycia, żeby pomóc, żeby nwidzieć w człowieku człowieka ,żeby nie reagować agresywnie, a w sytuacji kiedy inni zaczepiają odstąpić odejść. Tak, zawsze kazałm swoim dzieciom, że jak ktoś go zaczepia ,żeby odszedł odsunął się. Natomiast E mówi,że jak cię zaczepi ktos to wal, wpier=-----l. No I tak uczy, zemsty, nienawiści. Eeee szkoda gadać. Moj starszy syn byl taki troche wyalienowany, to go zaczepiali, dokuczali mu czasem, a zawsze mówiłam odejdź odstap....idź w drugi koniec boiska. Wiem, ktos z WAS powie ,że źle....a ja powtórzę ,że dobrze. Zostawmy to innym nic im się dzieciom nie stanie, nie stało. a mam teraz syna o takim dobrym sercu, taki wręcz z sercem jak dziecko albo anioł. Nie wiem tak uczyłam. A czego uczy Esmira. Nie to ,że chcę sobie pogadać, ale boli mnie ,że mój syn (ten mlodszy) że trwa tak z nią, choc ona go tak dręczy szamota miota kręci, mataczy podstepnie z intrygami podchodzi. Razu jednego moja corka starsza usłyszal, bo bylo na glośnomówiącym jak syn z nią rozmawiał. a włsćiwie JAK ONA ROZMAWIAŁA Z NIM ! . I Moja Renata była w szoku, zapytała tylko ty często masz takie z nią rozmowy, odpowiedział biedny,że zawsze. To kiedyś corka będąc w jej towarzystwie powiedziała jej Esmira , wiesz juz nie graj, bo ja już wiem jaka ty prawdziwa jesteś. To już nie udawaj. I tak to moja dydaktyczna ppraca chęć współpracy wychowawczej wzięła w leb. No I juz to zostawię ... A niech tam, resztę zosa zostawimy Bogu. Jak to ja lubię powtarzać Zaufaj Jehowie całym sercem I nie opieraj sie na własnym zrozumieniu. Zważaj na NIEGO na wszystkich swych drogach, a ON wyprostuje Twe ścieżki ".... I tym akcentem kochani pożegnam się z Wami - mówiąc Wam dobranoc. Uściski ,pa - Irena