Wysmarowałam posta.
Skasował się.
Zniecierpliwiona nie chcę się już powtarzać, więc pokrótce:
1.Waga widzę, że się szykuje już do spadku
2. Jutro spotkanie z trenerem
3. Tata powiedział mi, że jestem śliczna :)
To takie najważniejsze :P
Znajomi (52)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 45915 |
Komentarzy: | 1243 |
Założony: | 3 lutego 2013 |
Ostatni wpis: | 4 października 2020 |
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
Wysmarowałam posta.
Skasował się.
Zniecierpliwiona nie chcę się już powtarzać, więc pokrótce:
1.Waga widzę, że się szykuje już do spadku
2. Jutro spotkanie z trenerem
3. Tata powiedział mi, że jestem śliczna :)
To takie najważniejsze :P
Standardowe wahanie.
Dzisiaj na siłce miałam ochotę na więcej zabawy, wypróbowałam nowy typ rowerka i powędrowałam do kołyski, która to podobno ma ułatwiać robienie brzuszków i nie obciążać kręgosłupa - wtf?! Chyba kompletnie nie umiem z tego skorzystać bo milion razy gorzej mi się robiło, kark mnie bolał.. Ma ktoś jakąś idiotoodporną instrukcję do tego sprzętu? :P
Zrobił mi się wczoraj wysyp komentarzy, strasznie się cieszę! :)
Nie mogę się doczekać kiedy będę mogła wrzucić kolejne efekty, ale na to trochę pewnie poczekamy :)
A gdybyście wiedziały jaki L. jest zadowolony!
Zapytałam go ostatnio:
-skąd wiedziałeś, że mogę się zmienić? na samym początku?
-bo od początku mi się podobałaś
:))))))))))))))
Wszystkie braki w akceptacji siebie od razu się zagoiły. Ostateczne potwierdzenie - nie muszę być szczupła, żeby być kochana, ale mogę się doskonalić i dostać dodatkowe docenienie :)
No, to dziewczynki, jeszcze ze dwa lata i cel osiągnę :D Moim ślimaczym tempem wcześniej nie da rady. Nieważneeee, byle do skutku!
152 - 101.7 porównanie foto -26kg
Nie ma mnie ostatnio na tej vitalii praktycznie, ale o ciele nie zapominam. Na siłkę chodzę, jedzeniowo często przeskrobuję, ale co tam!
Żyję dziewczyny!! :)))
Na pocieszenie, że mnie nie ma, żebyście o mnie tam nie zapomniały wrzucam zdjęcia, tych jeszcze nie było, znalazłam swoje najgrubsze zdjęcia - niestety nie jestem w całości :( Ale myślę, że widac różnicę, bo mimo luźnej bluzki brzuchol mi się opinał :(
A druga fota świeżutka, dzisiejsza. Niespecjalnie atrakcyjna, ale to takie tam na szybko po siłce u rodziców. Ważne, że widać sylwetkę.
Wiecie, że dzisiaj do mnie dotarło, że już mogę zacząć być troszeczkę motywatorem dla innych? Zawsze ja się motywowałam czyimiś zdjęciami, a teraz już moja różnica jest na tyle widoczna, że może ktoś się zainspiruje..?
Tymczasem - chudnę dalej!
Buziaki, dziewczyny!!!
Pamiętajcie - możemy wszystko!!!
Ja wiedziałam, że okres mi wodę zatrzymał, ale nie wiedziałam, że ze wczorajszego 102.9 spadnie mi ponad kilo. Fajnie!
Nie mam weny na vitalię ostatnio, musicie mi wybaczyć :P
Taaaaki zajęty tydzień miałam, dawno zapomniałam jak można się cieszyć z weekendu. Niestety szalałam trochę z jedzeniem. Nie, że za dużo, tylko nie to co trzeba. Za dużo cukru, za dużo tłuszczu. Na siłce byłam dwa razy w tym tygodniu, co powalającym wynikiem nie jest. Za to wczoraj jak byłam to się tak radośnie wymęczyłam, że nie dość, że dosypiałam w ciągu dnia, to jeszcze dzisiaj wstałam po 9tej (a ostatnio wstaję przed 6stą).
Dobrze, że odpoczęłam wczoraj, bo niedzielę mam całkiem zajętą jak na niedzielę. A jeszcze do rodziców chciałabym wpaść.
Szybka nocia.
Wczoraj siłka była, dzisiaj nie ma i nie będzie.
Waga delikatnie ruszyła, zobaczymy jak będzie po okresie, który powinien przyjść na dniach.
Wczoraj zaszalałam z popcornem i colą w kinie (niby zero, ale wiecie.. nie chodzi o kalorie tylko o to jakie świnstwo piję). Żałuję, bo nawet mi nie smakowało. Za to film fajny (Transcendencja) i bardzo w moim klimacie, z nanotechnologią przewijającą się w tle. Ale ogólnie też bardzo o uniwersalnych wartościach. Miłość, człowiek, Bóg. Mądry film.
Oby ta waga już leciała bo mam dość tej trójki!
(narzekanie profilaktyczne mołd on :D)
Waga mnie rozczarowała, ale brzuch mnie zaskoczył.
Waga ma ewidentne wahania. Okres się zbliża, więc nawet się nie dziwię.
Za to.. Ostatnio marudziłam sobie, że niby wyglądam lepiej a centymetr nic.
No to dzisiaj centymetr coś.
Konkretnie oponka. Dłuższy czas było 129. Raz mi wyszedł pomiar 127, ale potem cośtam przesunęłam i stwierdziłam, że pomyłka. A dzisiaj.. 126. To już nie może być pomyłka. Ćwiczenia działają. Jestem przeszczęśliwa, że jestem zdolna robić je regularnie, ponad rok czekałam na taką gotowość. Ale się doczekałam.
Będę próbować dzisiaj wybrać się na siłkę.
Chciałam zacząć jakieś ćwiczenia na mięśnie brzucha na maszynach, ale nie wiem czy dam radę dzisiaj się do tego zmobilizować. Za to, o ile pójdę, orbitrek będzie mój <3
Jutro miną dwa tygodnie od regularnych ćwiczeń spalających. Tydzień temu było 103.5, więc chciałabym żeby chociaż te 102.5 się pokazało (jak tak Gosia chcesz to nie żryj na noc! :D)
Wkurza mnie ta noga. Bo na mnie zawsze wszystko goiło się jak na psie. Pewnie ten stan zapalny wszystko zmienił. Ja chcę na siłkęęęęęęęęęęęęęęę!!!!! Bo już szczerze powiedziawszy trochę rzygam tym rowerkiem, dzisiaj ledwie wytrzymałam to pół godziny (psychicznie, bo na tętnie 120-140 paść ze zmęczenia się nie da).
Przy okazji - szukam jakichś dobrych ćwiczeń na plecy. Dobrych to znaczy: nie nudnych, wyszczuplających a nie poszerzających (czyli typowo dla kobiet) i preferuję jakieś filmiki z instruktorem, bo zestaw z dołączonym opisem mnie nie zadowoli :P
Będę sobie szukać, wiem, że Tiff miała jakiśtam filmik na plecki, ale tak piszę tutaj, bo może akurat wy znacie coś dobrego?
Btw, wiecie, że ćwiczenie pleców równocześnie z ćwiczeniem mięśni brzucha jest bardzo ważne dla utrzymania prawidłowej sylwetki i optymalizacji efektu wizualnego? Hm? Hmm? Pomyślcie o tym!
147 - 103.0 Rowerek - czyli kiedy "ból dupy"
przestaje być metaforą..
Wahanko na plus. Spodziewałam się, bo po ostatnim spalaniu znowu mi wzrósł apetyt, z czego akurat się cieszę, bo wiem, że tłuszcz się spala a ja się jeszcze mogę podożywiać. Czyli wzrost wagi jest związany z tym, że zjadłam więcej, a nie, że przytyłam. Jak przetrawię będzie git.
Co do tytułu posta.. Stopa się goi, ale jeszcze nie jest idealnie. Mam nadzieję, że w poniedziałek będę mogła swobodnie ruszyć na siłkę. Zatem jeżdżę sobie na rowerku. Przedwczoraj jeździłam ponad godzinę.. I dzisiaj.. jak mnie dupsko nie zacznie boleć! Mhihi :D No i teraz nie wiem co zrobić. Wczoraj nie ćwiczyłam, bo dość zajęty dzień, a na regenerację mięśni trzeba 48 godzin. I co, czekać do wieczora? Nie mam weny na inne ćwiczenia dzisiaj :P Pogoda pod psem (tak to się mówi?) to energii niewiele.
W ogóle te ćwiczenia aerobowe wprowadzone regularnie działają, za przeproszeniem, zajebiście. Martwiłam się w cholerę o stan skóry na brzuchu i już martwię się znacznie mniej :) Znaczy.. No, po takiej otyłości nie liczę na totalnie jędrny brzuch, ale jest serio lepiej niż było.
Przy okazji tego godzinnego rowerka poćwiczyłam z butelką wody ramiona. Też czuję :)
Prywatnie stres trwa. Byle do piątku. Po piątku też będzie stres, tylko się okaże czy dobry, czy niedobry.. Ech!!! "Life"!
Jupi! Rekordzik!
Jak dobrze, że mam ten rowerek stacjonarny w domu, bo na siłkę dalej nie poszłam przez nóżkę.
A w życiu osobistym.. Dalej zawirowania jak nie wiem. Część wspaniale, że lepiej by być nie mogło, część wręcz przeciwnie.. I teraz czas stresu i oczekiwania.. Ech, już widzę, że stres zaczyna mi odnawiać stare, złe nawyki. Jeszcze trochę i pójdę go wyładować na siłce i powinno chociaż w tym być okej.
Wczoraj na jazdach usłyszałam "no, trochę lepiej, ale dalej się uczymy.." :D
Jak zobaczyłam dzisiaj dwójkę na wadze (mini szok, nie spodziewałam się tego :P) to przyszło mi do głowy, że te dwie dziewiątki to już naprawdę niedługo.. I to nie będzie jakaś taka kolosalna zmiana, jak to sobie wyobrażałam. Taki próg mentalny, niewiele ponadto ;) Tak czy inaczej - już dawno zaplanowałam sobie, że dzień dwóch dziewiątek będzie moim świętem :) Zapamiętam tę datę i będę świętować co roku :)
--
Dziękuję chrześcijankom modlącym się, błagam, wspominajcie tam o mnie Tacie co najmniej do przyszłego piątku, obiecuję rewanż :)
Źle, dziewczyny, źle :((((
Obcy ludzie decydują o tym, jak będzie wyglądało moje życie..
Pieprzona biurokracja..
Wiem, że enigmatycznie, ale nie mogę lepiej.
Jak są jakieś chrześcijanki na sali to błagam o modlitwę.
--
Tak właśnie to sobie pisałam, i nagle dostałam kolejną wiadomość, przez którą okazało się, że jeszcze nic nie wiadmo!
Kurczę, emocjonalny rollercoaster od wczoraj. Jestem wykończona.
Siłki nie ma, noga dalej rozwalona, ćwiczę w domciu ale mało.
Jem, jak to się mówi, po japońsku - yako tako :D Nie no, dobrze jem. Tylko ruchu mogłoby być więcej.
Przepraszam, że do was nie zaglądam, jeszcze parę dni zamieszania i postaram się czynniej uczestniczyć także tutaj :D