Obiecałam wam zdjęcia po -30 i trochę zaspałam.
Nie znalazłam żadnego z największej wagi, ale to co mam chyba i tak jest motywujące :)
Długa droga jeszcze przede mną, ale już możecie zobaczyć, że się da i warto :)
Znajomi (52)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 45743 |
Komentarzy: | 1243 |
Założony: | 3 lutego 2013 |
Ostatni wpis: | 4 października 2020 |
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
164 - ok. 96 (-31kg) FOTOporównanie
Obiecałam wam zdjęcia po -30 i trochę zaspałam.
Nie znalazłam żadnego z największej wagi, ale to co mam chyba i tak jest motywujące :)
Długa droga jeszcze przede mną, ale już możecie zobaczyć, że się da i warto :)
No to leciiiii!!
Ale to pewnie przez to, że prawie nic nie jadłam ostatnio.
Wczoraj się widziałam z trenerem i się okazało właśnie, że za mało jem i że tym razem waga mi spadła prawie tylko i wyłącznie z mięśni.
Dogadałyśmy się, że przez ten miesiąc będę jeść regularnie i zobaczymy jak mi spadnie w przyszłym i jak będzie nie tak to sobie chyba wykupię plan treningowy z dietą i konsultacjami :P
Ech, czego to się nie robi dla zdrowia i pięknej sylwetki, czyż nie? :P
L. zadomowił się w moim mieszkaniu, ja śpię u rodziców. W sumie jest fajnie, chociaż strasznie tęskni za swoimi.
Trudno, musi wytrzymać :D W końcu to duży chłopiec :D
Ale się polubili z moim ojcem jak nie wiem. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak.
No wiedziałam. Ale nie jestem zadowolona ze spadku, bo to przez właściwie głodowanie. Ale tak nie mam apetytu ostatnio..
Dobra, ale jest L. to będziemy jeść razem posiłki to jakoś wrócę do porządku. Chociaż niedługo pewnie mnie jojo dopadnie.
Już totalnie bezstresowo. Jest tak jak było i jak miało być :) A może lepiej?
Zakochana :)
To dzisiaj L. przyjeżdża.
O 13 powinien być w Kato.
Podekscytowana i zestresowana zarazem jak nie wiem.
Nie wiem co to będzie, jak to będzie.
Niby wakacje, niby ma być cudownie..
..ale wiecie, że panikara ze mnie.
--
edit.
Robiłam kolacje a on po tylu godzinach lotu po prostu padł <3
P.S. Tyle jadlam ostatnio ze juz waga mi spadla do 97,7, ciekawe co bedzie rano. Nie za zdrowo, bedzie jojko, oj bedzie.
Stało się nieuniknione, waga skoczyła. Spodziewałam się, bo ostatnie spadki dzień po dniu były nie z ćwiczeń tylko ze stresu, kiedy to jadłam jak wróbelek. To jak wczoraj zjadłam w końcu normalnie to waga zarejestrowała.
Poza tym taka teraz faza cyklu, że następne spadki poniżej 98 nadejdą pewnie dopiero za 3 tygodnie. No trudno. Fajnie, że dobiłam dwucyfrówki przed wakacjami - teraz to się mogę cieszyć :)
Na siłce wczoraj byłam, J. się jednak nie zapisała - za drogo ten karnet wakacyjny i chcą płatność z góry a nie jak zwykle co miesiąc.. Ale to nawet dobrze, jak na mnie czekała wczoraj na kanapach to się stresowałam, że za długo ćwiczę, a wiem, że jakby chodziła ze mną to też by chciała mieć raczej krótsze treningi więc.. nie ma tego złego :P
L. w środę.. Zaczynam się stresować :PPP
Chociaż on ma większe powody do stresu w związku ze swoją podróżą (dwie przesiadki samlotowe - wtf?!). No ale jeszcze troszkę i wszystko będzie na swoim miejscu (mam nadzieję!).
Wracam na Vitalię. Ostatnio nawet nie potrzebowałam specjalnie ani pisać ani być w kontakcie, ale znowu potrzebuję.
Waga leci jak szalona ostatnimi dniami. Nic dziwnego - nie mam apetytu.
Na początku jak zaczęłam chodzić na siłkę to miałam taaaaaki apetyt. I to taki zdrowy. Jadłam ile chciałam i chudłam. Ale znowu metabolizm mi się spowolnił. A teraz jeszcze mam pewien kryzys ćwiczeniowy. Nie chodzę na siłkę z ochotą. Wręcz unikam. W ogóle trochę stresów i reakcje nieco depresyjne. Znaczy mniejsza ochota na kontakty społeczne, odkładanie wszystkiego na później, więcej czasu leżenia w łóżku i nieco mniejsza samoocena. Czas coś z tym zrobić. Próbuję redukować stresy siłą umysłu, ale okazuje się to niewystarczające. Więc dzisiaj zrobię to, co powinnam zrobić już dawno, a co na pewno mi pomoże o ile będzie udane..
..ZAKUPY!!!
Muszę kupić ciuchy, w których w końcu nie będę wyglądać jak w workach. Już 3/4 szafy jest na mnie za duże (nie ma się co dziwić, skoro wagę mam jak z 1klasy liceum - sic!). To mi na pewno pomoże, obym tylko znalazła coś na siebie.
Kolejna rzecz - siłka dzisiaj, koniecznie!
Już nie mogę odpuszczać. Planuję wieczorem, ale nie chcę pominąć po prostu.
Sprzątnięcie domu.
L. przyjeżdża w środę a u mnie dalej syf.
Weekend.
O pracy pomyślę w poniedziałek. Teraz mam weekend i tyle.
W ogóle wreszcie cm się ruszyły.
W ogóle jakieś to dla mnie niepojęte, że schudłam 30%wagi. Może jestem śpiąca, ale zupełnie jakoś to inaczej liczę i wychodzi znacznie mniej. Będę musiała to przemyśleć jak już się obudzę na dobre :P
A już niedługo foty z okrągłej minus-trzydziestki. Akurat zakupy są jak znalazł, będę się mogła zaprezentować :P (o ile coś znajdę fajnego)
Lecę do was komentować. Nie zapominajcie tam o mnie, nawet jak mnie czasem nie ma :P
Zaniedbałam Vitalię.
Ale taka zajęta jestem ostatnio. L. przyjezdza 2go lipca na dwa miechy, trzeba się szykować.
Przegapiłam dzień dwucyfrówki - był to 22 czerwca.
Jak widzicie jakoś idzie. Tylko chora teraz jestem - o. Leżę w łóżku i cierpię.
Na nic nie mam siły.
Wiecie, dziwne to z tą dwucyfrówką. Myślalam, że będę szaleć ze szczęścia, ale jakoś nie.. Jakoś mam gdzieś tą wagę ostatnio, zaczęłam się interesować tym jak wyglądam a nie ile ważę.
Ale jak już mówimy o wadze.. Przypomnijmy sobie zestawienie BMI
Dzisiejsze: 33.1
Dla mojego wzrostu: (173)
Wyniszczenie: | poniżej 44.6 kg |
Wychudzenie: | od 44.9 kg do 52.1 kg |
Niedowaga: | od 52.4 kg do 58.1 kg |
Waga prawidłowa: | od 58.4 kg do 74.5 kg |
Nadwaga: | od 74.8 kg do 89.5 kg |
I stopień otyłości: | od 89.8 kg do 104.5 kg |
II stopień otyłości: | od 104.8 kg do 119.4 kg |
Otyłość kliniczna: | powyżej 119.7 kg |
Jeszcze 10kg i wyjdę z otyłości. yay..
W ogóle fajnie. Tylko w tym roku schudłam ok 12kg. Może uda się zrobić kolejną 20stkę w rok. Najs, najs, najs.
Jeszcze kilo do schudniętej 30stki. Jak będzie 30 to wrzucę wam jakieś nowe foty motywacyjne.
Po kryzysach.
Nie były one duże, ale wagę mi zamuliły.
Nie chudnę.
Najbliższe dwa tygodnie mam zamiar dać z siebie wszystko.
Siłka na stówę nie codziennie, ale co najmniej 4 razy w tygodniu.
Za to.. codziennie.. Callantetics!
Wiem, że rezultaty daje niesamowite, również mi, za to nigdy nie udało mi się wytrwać dłużej niż 4 dni.
Nie tym razem. Tym razem mogę wszystko.
Zaczynam dzisiaj. Z entuzjazmem.
I na te dwa tygodnie rzucam słodycze. Nie żebym jakoś je jadła dniami i nocami, ale takie ot zwykłe - ćwiczenie silnej woli. Właśnie dlatego na słodyczach, bo nie jestem w tej chwili uzależniona. A problem mam zawsze wtedy kiedy postanawiam czegoś nie jeść - wtedy chce mi się najbardziej, tylko dlatego, że wiem, że nie mogę. Czas to zmienić.
156 - "Gosiu, zajebiście robisz brzuszki"
Po konsultacji z trenerem.
Zaczął od tego, że ma świetne wieści i że chce zapytać - jak ja to zrobiłam?!
Otóż wieści są takie, że po miesiącu na siłce wg wagi tamtejszej spadło mi 2,4kg - SAM TŁUSZCZ. Podobno ludzie przy odchudzaniu spalają też mięśnie, nie ja. 2,4kg samego tłuszczu - wiecie ile to kostek masła? :D 12!!!
DWANAŚCIE KOSTEK MASŁA (bo sam tłuszcz)!!
Mięśnie delikatnie nawet podskoczyły, nawodnienie większe..
Poprosiłam o parę ćwiczeń na brzuch, marudząc, że mam je takie słabe i że próbowałam zabawy z tą taką kołyską, czy co to tam jest i że nie umiałam.
Poprosił mnie, żebym zrobiła brzuszki, sprawdził jak mi mięśnie pracują i powiedział poważnym tonem: Gosiu, zajebiście robisz brzuszki. Aż się zawstydziłam, no :3
Okazuje się, że to co mam osłabione w brzuszku to nie mięsień prosty, tylko poprzeczny. Dostałam na to ćwiczenie i spodziewam się zakwasów.
Pan Trener też pokazał mi, że bieżnia nie gryzie (bałam się na toto wleźć :P). Ogólnie wszystko spoko. Polubiłam go bardziej niż poprzednią trenerkę :)
I dzisiaj potwierdziło się, że L. rzeczywiście przyjedzie już w lipcu (bo to nie było pewne).
I wpadłam w błoto i wszystkie ciuchy do prania.
I nie wiem kiedy byłam taka szczęśliwa jak dzisiaj.
W końcu przyszedł "mój dzień" na który czekałam :)
Czekam, czekam na spadek, wypatruję, wypatruję.. A do wakacji coraz mniej ;)
Zmierzyłam się i.. może i waga stoi ale centymetry mi spadłyyyy!!
Ostatni pomiar miałam 12 maja - od tamtego czasu: szyja -1, biceps -2 (to najbardziej dostrzegam), piersi 0, talia -1, brzuch -2, biodra -2, udo -2, łydka -1.
Tak to wygląda na dzień dzisiejszy w tabelce porównując z początkami. Najs.
Dzisiaj patrząc w lustro powiedziałam sobie "no, jeszcze trochę". Nie "masakra", nie "jeszcze kupa pracy" - jeszcze trochę :D Skoro sama sobie tak mówię to znaczy, że jest poprawa. Ta decyzja o siłce była świetna.
A tak między nami.. To myśląc racjonalnie bliżej mi ciągle do "jeszcze kupa pracy" niż "jeszcze trochę". Półmetek wciąż przed nami.. Przynajmniej ten z teoretycznych założeń, bo już czuję, że dam sobie spokój wcześniej :D