- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Znajomi (30)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 39542 |
Komentarzy: | 347 |
Założony: | 8 stycznia 2012 |
Ostatni wpis: | 30 grudnia 2019 |
kobieta, 49 lat, Czarnków
153 cm, 71.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
...kartoniki zaczęłam od dziś...
w sumie pierwsze 3 dni po ścisłej waga nie drgnęła... przez święta nie oszczędzałam się zupełnie... jadłam wszystko na co miałam ochotę nawet jeśli w niedziele wieczorem przepłaciłam to bolącym brzuchem... dziś rano na wadze 57,2... jutro powinno być kg mniej więc luzik... plan jest taki by za tydzień w poniedziałek było 53 z hakiem... powinno się udać...
od 1 kwietnia staram się ćwiczyć... robię codziennie 50 brzuszków i 20 min na orbitreku (tj. ok 3 km) wczoraj jeździłam pół godziny i dopreptałam 4,5 km:) oprócz tego wpadły dwa spacerki takie po 3-4 km... no i przejażdżka moim Fazerkiem (ale to chyba sie nie liczy bo wkońcu dupka siedziała na siodełku i niewiele sie ruszałam, ale to i tak chyba lepiej niż leżenie na tapczanie) ;)
pachnie wiosną... jutro powrót do pracy po 2 tyg.L-4... ojjj jak mi sie nie chce....:(
... jak powiedziałam tak zrobiłam... jutro od 16-tej wracam do kartoników...
sprawdzimy zatem moją słabą silną wole i zobaczymy co też dziś wpadnie do brzusia...
i tak sobie jeszcze myśle... a może jako że dziś 1 dzień miesiąca zacząć ćwiczyć? np dziennie 2 - 3 km na orbim ... przecie to nie jest dużo...
poza tym zaraz wstaje biorę się za ogarnięcie łazienek , umycie podłóg, posprzatanie w szafie z bielizną, przejrzenie szafy z butami (nie mam pojęcia w czym chodziłam w zeszłym roku - a nuż się cuś fajnego znajdzie) - szpilki pan doktor z racji kręgosłupa kazał obniżyć o połowę :(
jutro jadę z Laskami na zakupy do Piły... Marcie tel.na Zajaca... wezmę na siebie w abonamencie, bo akurat kończy mi się umowa..., czeka mnie kupno butów... kutek... małej spodnie i katane (heheh Małej - wyższej ode mnie 15-latce) ;), mężusiowi z 2-3 koszulki i nie będę się nad sobą rozczulać, ze dla mnie na kurtkę kasy nie wystarczy ... ja kupie sobie po wypłacie ... po 25-tym. ... muszę jeszcze rodzinie odświeżyć bielizne... bo jak ja tego nie zrobię to bedą chodzili w spranej... a za siebie wezmę się w maju... na urodzinki zrobię sobie prezent ciuchowo-zakupowy... żeby tylko nie narobić długów do maja...
magiczne 55,5 kg ... no aż się uśmiecha do mnie :) a marzy się piąteczka i dwójeczki ;)
dziś kończą mi się kartoniki... i waham się czy iść po kolejne czy zrobić sobie tydz.przerwy... ale czuję się takla słaba psychicznie, że obawiam się rzucenia na jedzenie.... postanowiłam... zadzwonie i jeśli będą kartoniki to pojadę kupić a jeśli nie to zrobię sobie tydzień ścisłej od 8 do 15 kwietnia.
..dziś rano na wadze 55,9 :) ... cieszę się jak małe dziecko... ale coż fakt jest taki, że to rano i naczczo więc normalnie mam pewnie ok 57 kg...
gdy tak dziś patrzyłam na siebie w lustrze w leginsach to w sumie... nie wyglądam źle... uda mogłyby mi schudnąć no i ten brzuch...ze skórą...
a 7 maja miałam mieć długie włosy i płaski brzuch... no nic... na włosy zapracowałam to i moze uda się jeszcze cuś zrobić z brzuchem;) ---- taaaa, ze niby samo się zrobi ;)
narazie od 5 dni smaruje sie kremem antycellulitowym
...wczoraj do 15tej grzecznie i idealnie...
no i zaczęło się karkówką, surówką, przygryzło się ciastem czekoladowym Córci, później wpadła wódeczka i dużo zakąsek... no i efekt na wadze z 56,3 dziś 57,2... dziś już wzorowo... mam nadzieje ze do świąt ujrzę 55 z przodu...
dziś pojeździłam moturkiem takie kółeczko 90 km... odkurzyłam moje Maleństwo, przewietrzyłam dupkę... najbardziej cieszy fakt, ze w spodnie i kurtkę motocyklową weszłam bez najmniejszego problemu... ostatnio gdy miałam ja na sobie we wrześniu byłam większa o 5 kg :)
miałam nie planować ale co tam....
jeszcze 5 dni ścisłej w święta wszystkiego po trochu ... od 10 tego - 1500 kal.
może do maja uda się zrzucić jeszcze 5 kg...
ćwiczyć musiałabym zacząć ... tylko lenia mam... a pan doktor kazał conajmniej 2 razy w tyg na basen... a ja go nie słucham... :(
Tak mnie napadło na czytanie swojego pamiętnika... i natrafiłam na postanowienia noworoczne... w I kw miałam oddać długi... uda mi się to dopiero 7 kwietnia (byłam pewna że nagrode wypłacą do końca marca... niestety dopiero po świętach).... ale uda :) w I kw miałam odwiedzić dentystę - co uczyniłam 3krotnie... zabrakło kasy na jeden ząbek - czeka do 12 maja :) więc i tak jest nieźle... do ginekologa się nie wybrałam :( .... może uda się w maju....
a z czym popłynęłam... z ćwiczeniami i ustabilizowaniem wagi... chyba sama sobie z tym nie poradze... :(
reszta ok... uśmiecham sie, jestem szczęsliwa, o męzusia i rodzinkę dbam jak potrafię najlepiej...
...normalnie aż mi sie głupio czyta swój pamiętnik... pojawiam się, znikam, męczę się, odpuszczam, zachłystuję się i wręcz chwalę spadkami wagi... po czym żre i milknę... jakbym próbowała oszukac samą siebie... dlaczego dzielę się sobą z sobą (bo przeciez tylko dlatego pisze ten pamiętnik) kiedy tylko jest dobrze? dlaczego nie zapisuje myśli które towarzyszą dniom obżarstwa?
no to się uwywnętrzniłam...
w niedziele tj pieć dni temu wlazłąm na wagę i znów było blisko 60kg... od poniedziałku DC które na początku marca brutalnie przerwałam... dziś waga już nie schodzi tak jak powinna, bo każdy kolejny raz z DC jest trudniejszy - organizam się broni jak może... dziś na wadze 57,1... tym razem nie odpuszcze... i 7 maja będe miała swoje upragnione 54 kg...