Dwa tygodnie i zaczynam pomału z chaosu tworzyć rutynę. Dogadałam się i po za czwartkami mam na rano. Śniadanie jem w pracy o 8:30, potem o 11:30 pracowa zupa plus owoc, garść orzechów ewentualnie. O 13:00 jestem w domu i zaczynam gotowanie obiadu dla wszystkich. Zjem go około 16:00 i koniec. W czwartki zjem śniadanie, ugotuje obiad z zjem o 11:00, a do pracy przekąska lub sałatka. Kiślu już nie piję, popijam herbatę. Mam masę supli- berberyna, kwas ala, kurkuma, skrzypowite, wit. D i olej z wątroby rekina. Do tego biorę trzymiesięczną kurację szczepionka doustną na górne drogi oddechowe...zobaczymy co dalej się wykluje z tego.
To placuszki z batatów z ricottą i gnioci z dyni. Dary warzywne darmowe.Do tego macza z owsianymi. Oraz martwa natura- kocur z burakiem...