Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem nauczycielką, mamą trójki maluchów. Od kilku lat bezskutecznie walczę z nadwagą. Od 2 lat leczę niedoczynność tarczycy. Może tym razem się wreszcie uda?

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 36422
Komentarzy: 320
Założony: 16 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 19 stycznia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Pulherina

kobieta, 42 lat, Poznań

158 cm, 81.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 60 kg do wakacji

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 maja 2010 , Komentarze (1)

Dzisiaj rano pozytywnie się zaskoczyłam. Waga pokazała 64,1 Czyli jednak powoli dążę do celu. Bardzo się ciesze, bo już niedługo będzie czas na kupno kiecki na dwa wesela, na które idziemy we wrześniu. Nie chcę iść w niczym, co mam w szafie. Chcę, żeby te ubrania były we wrześniu na mnie za duże. nawet mi się marzy, że będą dużo za luźno. Na tyle, żeby się ich pozbyć. Taki mam plan i zamierzam to osiągnąć!!!!!O!!!

22 maja 2010 , Skomentuj

Nareszcie widać, że jest wiosna. U mnie piękne słoneczko i cieplutko Aż się od razu chce spacerować. Miałam w planie dzisiaj ze 2 sklepy, ale sobie odpuściłam i poszłam zamiast tego z małym na spacerek. A zaraz zrobię obiadek (naleśniki z serem) i jadę z małym na działkę. Nasz tatuś od rana tam walczy, to mu obiadek zawieziemy. Znowu troszkę popracuję fizycznie i może spalę dzisiejszy serniczek

22 maja 2010 , Skomentuj

No niestety waga dziś niełaskawa- 65,7. Ale sama jestem sobie winna, więc zamiast się tu użalać biorę się znowu za siebie.
Ważne, że waga stoi, nie rośnie i że nie przybywa mi nigdzie cm. Wszędzie albo tyle samo, albo ciutkę mniej. Więc generalnie jest OK.
Uciekam jeść śniadanko, póki dzieciątko słodko śpi

21 maja 2010 , Komentarze (1)

Eh, Tigunia....nie dałam rady Trudno, jutro zjem mniej. Wiem, że to tak nie działa, ale znam siebie i wiem, że jeżeli w ogóle nie jem słodyczy, to potem jest krucho przy pierwszej okazji. A tak to sobie raz na jakiś czas zjem coś słodkiego, a potem nie mam nawet ochoty za bardzo.

Zresztą zaraz po placku poszłam z koleżankami na długi spacer, więc uznaję, że kalorie spalone.
No i obiadku dzisiaj nie zjadłam. Nawet czasu nie było.

Teraz zmykam poprasować i spać.
Dobranoc!!!

21 maja 2010 , Komentarze (2)

Kurcze! Dzisiaj waga pokazała 65,7. Miała iść przecież w drugą stronę.
Wczoraj dałam pupci i nie poćwiczyłam wieczorem. Zasnęłam znowu z dzieciakami i obudziłam się o 1.30 No o tej godzinie to byłaby już przesada, żeby ćwiczyć czy zmywać naczynia. Trudno, nadrobię dzisiaj. Zresztą wieczorem byliśmy na działce, więc trochę pobiegałam (berek z córcią ), porobiłam przysiady (sadzenie kwiatków), popodnosiłam ciężarów (wkładanie i pakowanie wózka do samochodu). Więc mogę w sumie uznać, że ćwiczenia zaliczyłam
Tylko hula hop nadal "nie działa". Popracuję nad nim jutro. Teraz zmykam piec placek, bo mam gości. Chyba oczywiste, że dzisiaj nie dam rady trzymać diety, nie?

20 maja 2010 , Komentarze (1)

Nie wiem dlaczego waga dzisiaj pokazała ciut więcej- 65,4. Może to już budzące się mięśnie? Wczoraj odpuściłam sobie rowerek, bo było późno jak się zabrałam za ćwiczenia,a robi trochę hałasu. Ale zamiast tego zrobiłam oprócz brzuszków trochę innych ćwiczeń- skłonów, wymachów i takich tam innych bajerów. 
Dzisiaj chciałabym wreszcie opanować hula hop, ale nie wiem co z tego wyjdzie.

19 maja 2010 , Skomentuj

Jest coraz lepiej. Wreszcie się zmobilizowałam. Nie twierdzę, że jest łatwo, ale jestem z  siebie dumna. Pisałam już o tym, że chcę ćwiczyć codziennie. Ale to nie wszystko. Postanowiłam sobie, że nie będę odkładać na później tego, co mam do zrobienia. I dotyczy to wszystkich sfer mojego życia. Oprócz tego mam jeszcze jedno postanowienie- nie mogę iść spać, póki nie zrobię trzech rzeczy:
- nie umyję się (zdarzało mi się często zasypiać bez mycia i myć się dopiero rano, a to mi jakoś skraca dzień)
- nie zmyję naczyń (nie lubię rano zastawać pełnego zlewu, a często tak robiłam)
- nie poćwiczę- tego tłumaczyć nie muszę

No i poniedziałek minął bezboleśnie. Dzieci poszły szybko spać, ja miałam czas dla siebie.
Ale wczoraj poszło gorzej- maluchy zasnęły późno, a razem z młodym ja. Obudziłam się po 23, z piersią na wierzchu (karmiłam małego na leżąco) . Mimo to kopnęłam się w tyłek, zrobiłam rundkę na rowerku, ok. 90 brzuszków, zmyłam naczynia, umyłam się i bardzo zadowolona z siebie poszłam spać A rano czekała mnie nagroda- waga pokazała mi 65,1 Patrząc na moją linijkę to żaden sukces, ale jeszcze dwa tygodnie temu waga elektroniczna pokazywało mi 67.
Postanowiłam też nie czekać jednak z wynikami nowej wagi do 50 kg, tylko od razu się na nią przestawiam. Tzn nie zmieniam ustawienia linijki, póki elektroniczna nie pokaże mi 62 kg. Bo na starej już się nawet nie ważę. Po co, skoro zaniża mi wagę i jest niedokładna?
Hula hop nadal nie opanowane No, ale pracuję nad tym. Może w końcu się uda.

18 maja 2010 , Komentarze (2)

To hasło na resztę tygodnia. Dobrze zaczęłam. Spięłam się wczoraj w sobie i wsiadłam na chwilę na rowerek. Nie długo, ale grunt, że znalazłam czas i to zrobiłam. Do tego ok. 100 brzuszków, więc jestem z siebie dumna. Tylko z tym hula hop mi nadal coś nie wychodzi. Spada mi po kilku sekundach. Ale się nie poddam. Kiedyś potrafiłam, to i teraz się nauczę.
Waga dzisiaj nadal 65,5. Może do jutro będzie kilka gram mniej? Wieczorem za dużo zjadłam i zbyt późno. Dzisiaj bardziej się postaram.


17 maja 2010 , Komentarze (1)

No i znowu sobie wczoraj pozwoliłam na zbyt wiele- cista, torty, obiad po dziecku. Fakt, że między posiłkami były dwu, trzy godzinne odstępy, ale co z tego, skoro żarłam wczoraj jak świnka?
Plus, że wczoraj cały dzień gdzieś chodziliśmy, aż mi nogi w tyłek weszły , więc może spaliłam trochę tych kalorii.
A efekt- pół kilo mniej na wadze Tak, tak, dobrze czytacie- MNIEJ! Dzisiaj po wstaniu miałam 65,5. Jest dobrze.
A żeby było jeszcze lepiej, kupiłam sobie wczoraj hula hop i będę codziennie je męczyła, dla lepszych efektów. Dzisiaj siadam też na rower.
Wiem, co chwilę tak gadam, a potem nic z tego. Ale z młodym ciężko mi ćwiczyć, a jak on śpi to szybko robię to, co muszę- prasowanie, pranie, sprzątanie. Ale mam nowy plan- jak dzieci zasną to mam godzinkę na ćwiczenia. Trochę pedałowania, krótkie ćwiczenia z youtube'a. A hula hop kilka razy po kilka minut w ciągu dnia. Póki się nie nauczę kręcić dłużej niż 5 sekund

15 maja 2010 , Komentarze (1)

Waga stoi, ale okazało się, że schudłam po 2-4 cm. A w talii 9cm !!!! czyli jednak naukowcy amerykańscy mają rację- od wyobrażania sobie, że się ćwiczy też się chudnie Wiem już, że talia to zasługa jogurtów i jabłek. Wyczytałam gdzieś w necie. Podobno wapń i błonnik zapobiegają odkładaniu się tłuszczu w okolicy brzucha. Fajnie. Takie to proste, a efekty super. Czemu nikt mi tego wcześniej nie powiedział, hę?

Co do bielizny, to niestety na razie chodzę w tym, w co wchodzę i nie mam zamiaru kupować nowych majtek, póki nie schudnę. O! Motywacja musi być
A stanik wiem, że koszmarny i nic nie trzyma, ale tylko w tym mi wygodnie. A jako, że jestem matka karmiącą, to stanik noszę całą dobę. Wierzcie mi, w fiszbinach to się raczej średnio śpi. Poza tym stanik nie może mnie nigdzie uwierać, bo się zrobią zastoje mleka, a to podobno strasznie bolesne. Nie wiem, bo od pierwszej ciąży w okresie karmienia używam tylko właśnie takich staników- koszulek. Nawet typowy stanik do karmienia jest mniej wygodny. No więc póki co bielizna pozostaje.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.