Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem nauczycielką, mamą trójki maluchów. Od kilku lat bezskutecznie walczę z nadwagą. Od 2 lat leczę niedoczynność tarczycy. Może tym razem się wreszcie uda?

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 35601
Komentarzy: 320
Założony: 16 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 19 stycznia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Pulherina

kobieta, 42 lat, Poznań

158 cm, 81.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 60 kg do wakacji

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 maja 2010 , Komentarze (1)

Wczorajszy dzień uważam za udany, mimo 6, a nie 5 posiłków. No i troszkę zaburzyłam ich kolejność. Cóż, nie zawsze się da wszystko dobrze zorganizować. Ale i tak wczorajszy dzień był bardzo udany. Dostałam nowa pracę, do której idę od września. Cieszę się, choć z drugiej strony....wiadomo- to nowa praca, nowi ludzie, więc jeszcze nie wiem jak będzie. Ale jestem dobrej myśli. A rano (tez wczoraj) najbardziej humor poprawił mi fakt, że zmieściłam się wreszcie w moją starą spódnicę, sprzed ciąży
Z jedzeniem wczoraj też nie było najgorzej. Bardzo chcę schudnąć, więc się pilnuję. Część pomysłów na posiłki nadal ściągam z diety, a część wymyślam sama. Nie ważyłam się od soboty, ale chyba idzie mi nieźle

3 maja 2010 , Skomentuj

Tak, moja dieta ma teraz jeszcze więcej kalorii. Dlaczego? Bo Vitalia uznaje za wagę docelową moją wagę obecną, a ja schudłam 1 kg. No i teraz trzeba nadrobić.

Trudno, będę stosowała dietę wybiórczo. Oczywiście zostają zasady:
- 5 regularnych posiłków
- nie podjadam pomiędzy posiłkami
- min. 2 godziny przerwy między posiłkami
- mniej soli
- herbata  bez cukru

Postanowiłam też, że raz w tygodniu pozwolę sobie na kawę z łyżeczką cukru. Bo nie potrafię wypić bez. Skutek ejst taki, że dzień kawowy był wczoraj, a ja nie wypiłam kawy, bo chciałam ją odłożyć na lepszy moment Wypiję dzisiaj, bo pogoda do tego idealna- deszcz, zimno, ponuro. Przydałby się do tego kawałek serniczka, ale nie mam, więc trudno. Może i lepiej.

Wczoraj na obiad zjadłam.....pizzę Ale do tego sałatkę grecką, więc nie aż tak źle. W dodatku wcale mi ta pizza nie smakowała Była dla mnie za tłusta. Ale nie miałam wyboru, bo cały dzień byliśmy na działce, a tam w pobliżu tylko pizzeria. A nie miałam rano czasu niczego upichcić na wynos. Trudno, wszystko dla ludzi.

Mimo to widzę u siebie poprawę. Nie kuszą mnie już ciasteczka, nie podjadam i nie słodzę herbaty, choć nadal mi nie smakuje gorzka. Trudno, kiedyś polubię. Pod tym względem się nie poddam, bo przed dietą słodziłam 3 łyżeczki i to na pewno miało duży wpływ na moją wagę. Chcę schudnąć zdrowo i osiągnę to, bez diety cud. Tylko zdrowe nawyki.

Oczywiście nadal będę się wspierała dietą Smacznie Dopasowaną, ale pewnie już nie tak od A do Z.

1 maja 2010 , Komentarze (2)

Pierwszy kilogram za mną
I nie tylko kilogram, bo znowu centymetr mniej w talii, udzie i biodrach. Te centymetry cieszą mnie najbardziej.
W samą porę te zmiany, bo mi motywacja zaczęła
spadać. A teraz mam też nauczkę , bo trochę podjadałam w tym tygodniu. Gdybym tego nie robiła, to na pewno waga pokazałaby jeszcze mniej. Trudno, nie oglądam się za siebie, tylko walczę dalej. Najcięższą walkę toczę nie z wagą, tylko z własnym apetytem. Wczoraj poszłam z koleżanka na lody
No nie wiem jak wy, ale jak dla mnie dieta, gdzie nie ma kompletnie słodyczy jest mało realna do realizacji. To zbyt wielka pokusa nie jeść wcale słodkiego. Także czasami będę sobie zamieniała podwieczorek na coś innego. Trudno, najwyżej waga będzie spadała wolniej, ale będę miała większą pewność, że się potem nie rzucę na słodkie. Przesadzać ze słodkim na pewno nie będę, bo za dużo pracy kosztuje mnie zrzucanie wagi.
Idę robić śniadanko. Mały dopiero zasypia i teraz dopiero mogę iść do kuchni. Na szczęście przed chwilką dopiero wstałam, więc śniadanko zmieści się w dwóch godzinkach po wstaniu 

Miłego weekendu!!!!!!!!

29 kwietnia 2010 , Komentarze (1)

Z dnia na dzień coraz łatwiej przychodzi mi przestrzeganie diety. Dzisiaj cały czas trzymam się planu. Nawet nie miałam ochoty podjadać. Zresztą chyba skurczył mi się żołądek, bo mam nawet problem, żeby zjeść wszystko, co jest zaplanowane na dany posiłek. Mam nadzieję, że te porcje będą się miarę upływu czasu troszkę zmniejszały, bo inaczej w końcu pęknę

Dzisiaj za mną dzień eksperymentów. No, jeszcze nie za mną, bo utknęłam na obiedzie póki co, a jeszcze przekąska i kolacja. Bo mam trochę problem z organizacją stałych pór posiłków. Muszę to uregulować. Do tej pory było tak, że śniadanie jadłam te 2 godziny od wstania, ale między śniadaniem a drugim śniadaniem była duża przerwa. I kolejna duża przerwa między IIŚ a obiadem. To się musi zmienić. Muszę wyrównać te przerwy, albo zrezygnować z jednego posiłku. I nie byłoby problemu, ale....to dietowe jedzenie zaczyna mi bardzo smakować 

No więc od jutra:
8-9 śniadanie
10-11 II śniadanie
13-14 obiad
16-17 przekąska
18-19 kolacja

Powinno się udać. Muszę sobie tylko zrobić karteczkę na lodówkę

29 kwietnia 2010 , Skomentuj

Dzisiaj jest piękny dzień, to i diety łatwiej przestrzegać Na razie bez wyłamywani się. I nawet nie mam ochoty na nic słodkiego. Wczoraj się nasyciłam i na kilka dni powinno mi wystarczyć. oby!
Długaśny spacerek zaliczony, teraz chwilka relaksu i zaraz po małą do przedszkola i kolejny spacerek. I tak sobie myślę, że te moje spacerki mogę spokojnie potraktować jako ćwiczenia, bo biegam, gram w piłkę, huśtam młodą, podsadzam do drabinek. Czyli ćwiczę

28 kwietnia 2010 , Skomentuj

Oj, dzisiaj to już chyba odrobinkę przegięłam.... Śniadanko grzecznie według planu, potem był spadek motywacji, bo wpadła koleżanka na ploty i zjadłam kawałek sernika i lody z bitą śmietaną. Na szczęście zaliczyłam też dwa spacerki z dzieciakami, ale teraz znowu nadrabiam kalorie, pałaszując sernik i pijąc cappuccino z łyżeczką cukru. No nie mogłam

Trudno, muszę wsiąść wieczorem na rowerek.

No właśnie- ćwiczenia...To u mnie leży kompletnie. Jedyny czas, kiedy mogłabym je robić w ciągu dnia to wieczór, a wtedy albo mam stertę prasowania, albo zasypiam na stojąco.

Młode mamuśki- jak wy to sobie organizujecie?
Ja się nie umiem jeszcze zorganizować. Rano jak mały śpi sprzątam i jem śniadanie, sprawdzając dietę na cały dzień i dwa dni w przód. Potem spacerek połączony z zakupami. Potem wracam na karmienie, przewijanie i mój obiad i lecę po córcię do przedszkola. Potem spacerek zazwyczaj i jak wracamy do domu to już jestem kompletnie wypompowane, a to czas na kąpiel i położenie maluchów spać. W międzyczasie przekąska i kolacja. Potem sterta prasowania przy okazji jakiegoś filmu i wreszcie spać. I gdzie ja mam tu wcisnąć ćwiczenia?

27 kwietnia 2010 , Komentarze (2)

Dieta, dietą, ale wiadomo, że nie sposób tak sobie zaplanować odchudzania, żeby w międzyczasie nie pojawiła się żadna impreza rodzinna.  I co wtedy? Ja w niedzielę miałam chrzciny synusia i wcześniej zaplanowałam, co i ile zjem. Trzymałam się tego twardo, a w poniedziałek twardo wróciłam do diety. Ale problem zaczynam mieć dzisiaj, kiedy pozostałości z lodówki niemiłosiernie kuszą. Już zamieniłam sobie dzisiejszą przekąskę na kawałek sernika. Ale zostało tam jeszcze pół blachy ciasta. I co z tym fantem zrobić? Nie zabronię mężowi i córce jeść tego, co lubią tylko dlatego, że ja mam problem z wagą....


Trudno też odmawiać przez cały okres diety wyjścia do miasta ze znajomymi. I co wtedy robicie? Nic nie jecie? Pijecie tylko wodę?

Napiszcie, jak wy sobie z tym radzicie.

26 kwietnia 2010 , Komentarze (1)

Córeczka namówiła mnie dzisiaj na wizytę w MacDonaldzie. Dużo mnie to kosztowało, ale nie zjadłam ani pół frytki Dzisiaj jestem grzeczną dziewczynką i liczę na efekty w sobotę. Zobaczymy.

Do tego zaliczyłam dzisiaj 2 długie spacerki z dziećmi. W sumie ponad 3,5 godziny spacerowałam. Oby jutro też była taka ładna pogoda, to znowu pół dnia na dworze spędzę z dzieciakami

26 kwietnia 2010 , Komentarze (3)

Niedziela była dniem grzechu dietetycznego Ochrzciliśmy synusia i z tej okazji troszkę odpuściłam sobie dietę. Zjadłam śniadanie i drugie śniadanie według planu, a potem :
- kawałek torta brzdącowego
- kawałek murzynka
- łyżkę bigosu
- dwie piersi z kurczaka małe zapiekane z pieczarkami i serem+ sos tatarski
- łyżkę twarogu
- kromkę chleba z ziarnami
- cappuccino z łyżeczką cukru

Ale nie jadłam nic później niż 3 godziny przed snem. Odpuścilam sobie tez moje ukochane kiełbaski ze świniobicie z majonezem. Trudno, jak schudnę ze 2 kg to sobie zjem

Dzisiaj już grzecznie jem to, co w planie. Zaraz uciekam też na spacerek, żeby spalić wczorajsze kalorie.

Herbata bez cukru to dla mnie prawdziwa męczarnia

24 kwietnia 2010 , Komentarze (4)

Jestem w szoku! Waga ta sama, ale w talii mam 7 cm mniej Nie wiem czy to zasługa diety czy ćwiczeń, ale to nieistotne :) Ważne, że jest mniej :)
Zobaczymy, co będzie za tydzień.Nas razie staram się stosować do diety, chociaż nie w 100%. Odpuściłam sobie kolacje i nie zamierzam ich jeść. Lepiej śpię i wieczorem mam więcej energii. A jest potrzebna przy tonach małych ciuszków do prasowania
Zmykam czytać co dzisiaj jem

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.