GENIALNA JESTEM!!! ........................HA!
Już sie przerazilam bo mam tyle zamowień a tu siedzieć przy nich trzeba prawie cały dzień i kawałek nocy jeszcze....
i kurde plakać mi sie aż chciało na samą myśl....
czułam jak tyłek mi rośnie ...w oczach:))
....i tak siedzialam i robilam...siedziałam i robiłam... robiłam i myślalam... i ....
wstalam, przysunęlam rowerek do wersalki tyłem. Usiadłam wygodnie na wersalce , pod plecy dalam twardą poduchę, bo mnie kręgosłup już boli..../starość nie radość;)/ szydełko w rękę nogi na pedala i pooooojechałam:)))
Trzy czapeczki , szalik i 53km przejechane....:))) a wieczorem kilo mniej niż w południe:))). Czuję satysfakcję bo robota idzie i się ruszam. Aż mi lżej:)
Współczuję kobietom pracującym latami za biurkiem...
Pokażę Wam moje wczorajsze kompleciki;
A dziś woda zaliczona
Śniadanie; mleko platki i otręby
obiadek; racuszki z jablkami; ubiłam białko dodałam żóltko, cukier brązowy, troszkę proszku do pieczenia, trochę mąki pelnoziarnistej i mleka 0,5%. Na koniec pokrojone jabłuszko i usmażyłam bez tłuszczu. PYCHA:)
podwieczorek; serek lekki mleczka troszkę i otręby na slodko
kolacja ;kanapki
rowerek 53km
brzuszki 400
DZIEŃ 7-dziesiąty któryś.....ZALICZONY!
Jutro chyba zgrzeszę bo idę na imieniny tesciowej:)