śniadanie: kubek siemienia lnianego + kubek jogurtu naturalnego z niepełną garścią pestek słonecznika + zielona herbata
II śniadanie: ogórek kiszony + 2 plasterki szynki
"obiad" : banan + 4 wafle ryżowe o smaku serowym ^^
podwieczorek: gryz wafla ryżowego z ketchupem (od Adonisa ^^) + połówka bułki pszennej (no niestety ^^) z serem białym, 2 plasterkami pomidora i przyprawami (zrobiona przez Adonisa, nie wypadało odmówić ^^)
kolacja: jogurt truskawkowy "Polskie Smaki"
Właściwie to jak na cały dzień poza domem nie wypadło to najgorzej, nie? xd
Od 8 rano biegałam w butach na koturnie. Jedynie 11cm. O 19:05 weszłam do domu. W tym z uczelni do Adonisa na pieszo i od niego na uczelnię na pieszo (dobra. jeden przystanek przejechałam, bo mi paluszki odpadały). Z aktywności była aktywność inna, przyjemna i na tym zakończę, bo muszę się cholera pouczyć na jutro. Przeczytać jakieś 90 stron, a tu już prawie 20...
Od rana myślałam, że szlag mnie trafi. Autobus nie przyjechał, musiałam czekać ponad 20minut na drugi. Potem spóźnił się tramwaj, jakimś cudem jednak zdążyłam na styk na zajęcia! Alee... Kiedy czekałam na tramwaj podszedł do mnie koleś.
-Przepraszam, która godzina?
-9:42 albo 43, przed chwilą sprawdzałam
-Dziękuję
*tu odwróciłam się bokiem i sprawdzałam czy nadjeżdża tramwaj*
-Przepraszam...
-Tak?
-Mogę powiedzieć komplement?
-Em... Tak?
-Jesteś bardzo ładna.
-Dziękuję
*jeb, znowu się odwróciłam, koleś totalnie nie w moim typie, a tu próbuje już mnie podrywać xD*
-Przeszkadzam?
*nie. tylko nie jestem zainteresowana*
-Hm... Mam chłopaka.
-Ah... To przepraszam, miłego dnia
-Wzajemnie.
...Będę się smażyć w piekle przez tego "chłopaka". Adonis za to jaki był słodko zazdrosny jak mu opowiedziałam. *.*