Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Doszłam do wniosku, że w ogóle nie szanuję swojego ciała. KONIEC Z TYM!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 41665
Komentarzy: 939
Założony: 21 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 14 stycznia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
peggy.na.obcasach

kobieta, 37 lat, Warszawa

172 cm, 93.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Zdecydowanie MISJA BIKINI 2021 r.!!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 sierpnia 2020 , Komentarze (22)

Przerwa na Vitalii 1,5 roku... Kiepsko, co tu dużo mówić. 

Ostatnio udało mi się zejść z 100,6 kg do 91,3 kg, a później... Cóż - później, ponownie, dałam ciała, jak to się mówi. Nie chcę się ponownie usprawiedliwiać. Teraz, po raz trzeci (a może już czwarty) ponownie doszłam do trzycyfrowego wyniku na wadze (100,2 kg) i znowu załamka. 

Wzięłam się w garść. Zamówiłam (bardzo długo poszukiwaną) dietę "pudełkową" - na razie "na próbę", od 17 sierpnia. Jak będę się na niej dobrze czuła i waga faktycznie zacznie spadać, to będę kontynuować. Może ktoś powie, że ze mnie leń, ale uznałam, że jestem sama w swoim gospodarstwie, pracuję od 8:00 do 20:00 - 22:00 i jak wracam do domu, to ostatnią rzeczą, którą mam na myśli, jest "stanie w garach" (pomimo, że bardzo lubię gotować). 

OK, zasady, które chwilowo mi przychodzą do głowy, to:

1) Trzymanie diety (z pudełkami, czy bez). 

2) Cel: - 1kg tygodniowo. 

3) Ćwiczenia minimum 3 x w tygodniu. 

4) "Szaleństwo" 1 x na 2 tygodnie. 

5) Wpis na Vitalii i odwiedzanie innych pamiętników minimum 1 x w tygodniu. 

6) Poszukiwanie inspiracji i stałe uaktualnianie swojej wiedzy na temat diet odpowiednich dla mnie 😉 

To na razie chyba tyle. 

21 lutego 2019 , Komentarze (14)

Dziewczyny! Dziękuję Wam ogromnie za słowa wsparcia! Nie było mnie tutaj skandalicznie długo (ponad 3 tygodnie!!!) i zaraz będę nadrabiać Wasze pamiętniki.

U mnie, oprócz tego, co w tytule, bez większych zmian. Niestety w trakcie wyjazdu (góry) nagrzeszyłam co nie miara!!! Ale za to intensywnie jeździłam na nartach i to mnie chyba uratowało przed "przybyciem" na wadze; o trzymaniu diety nie mogło być nawet mowy, zwłaszcza, że miałam wykupione żywienie, ale chyba nie ma tragedii (poza tym, że waga stanęła, nooo i nie wiem jaki to będzie miało wpływ na moje wyniki badań... cóż - niedługo się dowiem...).

BIlans: od Nowego Roku -6,9 kg!!! ("na żywo" mówię, że "straciłam 7 kg", hehe)

P. S. Postaram się teraz być tutaj dużo bardziej regularnie - zauważyłam, że jest to dla mnie bardzo dobre i działa motywująco rzecz jasna! To wszystko dzięki Wam! (zakochany)

27 stycznia 2019 , Komentarze (25)

Ech, no niestety - po pierwszym boom'ie ze spadkiem wagi, teraz przyszedł czas na "powolność". Ale zacznę od początku...

Po pierwsze - waga spadła, o "niebotyczne" -0,2 kg, ale zawsze w dół! Po drugie - bardzo przepraszam, że nie pisałam, ale dopadła mnie mega grypa żołądkowa - byłam jak totalny trup, a dodatkowo jadłam niekoniecznie to, co mi wolno (czyli np. białe bułki i kaszki dla dzieci - były to jedyne dwa produkty, których mój organizm się od razu nie pozbywał, ALE w związku z tym mam efekt na wadze jaki mam, czyli spadek minimalny). Trzecia sprawa, to taka, że dostałam jeszcze wczoraj @ co też podejrzewam, że ma wpływ na moją wagę (mam wrażenie, że mi się woda zatrzymała to - tal - nie). Niemniej jednak prowadzę też pomiary centymetrem i tam był spadek dość ładny (dużo lepszy, niż w kg i dlatego nie przejmuję się aż tak bardzo i nie panikuję). Ostatnia sprawa, to taka, że przeniosłam moje "środowe" ważenia na piątek.

To chyba tyle z nowości. Poza tym - głównie praca. Ćwiczeń, niestety, nadal brak... Ale "zbieram się" w sobie ;)

16 stycznia 2019 , Komentarze (22)

Nie pisałam od tygodnia (za co przepraszam). Ale dzisiejszy wpis muszę popełnić, bo na wadze kolejne -1,3 kg!!! Czyli razem przez 2 tygodnie -5,9 kg!!! Jestem przeszczęśliwa i już pierwsze osoby (głównie w pracy) mówią, że "chyba schudłam", czyli coś tam już chyba widać. Poza wszystkim - dużo lepiej się czuję i to jest dla mnie najważniejsze. Żołądek - super! Jelitka - jeszcze lepiej! A poza tym widzę, że dużo rzadziej mam opuchnięte nogi i w ogóle - całą siebie :D

Zaraz poodwiedzam Wasze pamiętniki i mam nadzieję, że u Was też wszystko dobrze! 8)

9 stycznia 2019 , Komentarze (44)

Nie wiem jak to możliwe, ale wcale mnie to nie interesuje - po tygodniu zmiany żywienia, okazało się dzisiaj rano, że straciłam 4,6 kg!!! Jestem przeszczęśliwa, chociaż zakładam, że po prostu "wysikałam" te kilogramy. Nieistotne! Bardzo się cieszę z tego spadku - faktycznie, tak jak pisałyście, dodaje to od razu skrzydeł i motywacji do dalszych starań :D Jestem w tej chwili tak naładowana pozytywną energią, że po prostu... no cóż - będę rządzić światem i zostanę królową balu!!! hehehe (impreza)

Życzę Wam cudownego, pięknego dnia!!! :)

7 stycznia 2019 , Komentarze (18)

Jest taki zabawny mem z kobietą, która mówi, że na diecie ma sny erotyczne i siedzi nago w wannie z barszczem... Od dwóch dni (albo raczej nocy) mam sny związane z jedzeniem. Nawet nie to, ze obżarstwo czy coś (bo chociaż moja waga to sugeruje, faktycznie nigdy się nie obżerałam), tylko po prostu: JEDZENIE. Jakieś sałatki, jakieś różności... Nie wiem - czy tak się przejęłam swoją (tragiczną) wagą, czy zaleceniami endokrynologa, czy zdrowiem, czy wszystko naraz. Od zeszłej środy, czyli od kiedy zmieniłam sposób odżywiania nie zgrzeszyłam ani razu (serio), a pomimo wszystko czuję, że jest mi ciężko. Chyba po prostu nie myślałam, że będzie aż tak ciężko... Nie chodzi o to też, że tracę motywację, bo NIE, ale zastanawiam się czy jest jakiś sposób, żeby było to wszystko łatwiejsze...?

A może to tylko taka "poniedziałkoza" i jutro będzie lepiej?

W środę pierwsze ważenie... Trochę jestem ciekawa, a trochę się boję... :-/

6 stycznia 2019 , Komentarze (22)

... to te ze zdjęcia poniżej ;)

Jak tam Wasz weekend? Mój całkiem znośnie :) i pomimo, że gotowałam i piekłam (ciasta) dla rodziny, w ogóle nie nagrzeszyłam i jadłam tylko to, co mi wolno. Przy okazji zauważyłam, że w ogóle mi to nie przeszkadzało. Może faktycznie zmienia się moje podejście? Tak czy inaczej zaliczam to jako mały sukces - 5. dzień bez potknięcia + dodatkowe "rozpraszacze" w postaci gotowania smakołyków, które jednak mnie nie złamały (zakochany) Mam nadzieję, że u Was weekend też OK.

4 stycznia 2019 , Komentarze (11)

Cześć Dziewczyny! (i Chłopaki?)

Chociażem stara baba, postanowiłam się dokształcić w kwestiach związanych z hormonami (i jajnikowymi i tarczycowymi). Uznałam, że tego typu lektury, zaglądanie tutaj i poszukiwanie innych stron / informacji / etc. będzie działało motywująco i inspirująco. Wiem, że to zaledwie 3. dzień odkąd stosuję się do zaleceń lekarza i aż nie mogę się doczekać wejścia na wagę w środę (taaak - mam "środowe" ważenia :)), ale generalnie mam wrażenie, że czuję się odrobinę lepiej (może to po prostu psychika - nie wiem, ale wszystko mi jedno). Mam troszeczkę do siebie pretensję, bo wczoraj wieczorem miałam iść na fitness - koniec końców, jak już w końcu dotarłam do domu okazało się, że zaraz musiałabym wyjść, a byłam totalnie nieprzygotowana + ten tragikalny wiatr i cała pogoda. Uznałam więc, że spokojnie - pójdę w weekend dwa razy na basen, zaczęłam dopiero dietę i należy wszystko wprowadzać powolutku, bo zwyczajnie nie chcę się zniechęcić. Zostałam więc pod choinką z herbatką i słoikiem oliwek :D (ale nie w oliwie!!!). Wyrzuty sumienia nieco mniejsze, że nie ćwiczyłam, ale za to także muszę się zabrać.

A Wy jakie macie inspiracje? Co Wam pomaga?

3 stycznia 2019 , Komentarze (19)

Oto "pamiątkowe" zdjęcie mojej dietetycznej porażki. Ponad 100 kg jeszcze nigdy nie ważyłam i nie sądziłam, że kiedykolwiek tak będzie. Cóż - endokrynolog miał rację - po cichutku, pomalutku i stało się. Tak - wyniki badań też są kiepskie - zarówno hormonów (jajnikowych i tarczycowych) + zespół metaboliczny. Doktor kazała przejść na dietę, którą sama rozpisała i mamy zobaczyć, czy za 3 miesiące coś się zmieniło w kwestii wyników badań (czyli w kwestii metabolizmu). Jeśli się nie zmieni, to niestety leki. Widmo nadciągającej cukrzycy jest niestety bardzo duże. Od wczoraj jestem na zalecanej diecie. Nie wiem czy dam radę, bo uznałam sama (zresztą jeszcze w gabinecie), że "zaproponowana" dieta jest wręcz anorektyczna. Prawie niczego mi nie wolno + bez laktozy, bez glutenu i prawie bez cukru (mowa oczywiście o cukrze w produktach spożywczych). No cóż - będę się odżywiać wspólnie z moim królikiem.

Wczoraj odbyło się pierwsze ważenie (które widać na zdjęciu ;(). Za tydzień kontrola... Nie wiem czy dam radę... Muszę jednak sobie przetłumaczyć jedną rzecz - nie chodzi już "tylko" o moją wagę, ale chodzi przede wszystkim o moje zdrowie.

POMOCY!!! :x

15 kwietnia 2018 , Komentarze (2)

Po dwóch miesiącach jest dokładnie tak samo. Waga ani drgnęła... ;(

Co do tarczycy jestem w obserwacji - guz okazał się być niezłośliwy (UFFFFFF!!!!!!!!!), za kilka miesięcy mam powtórzyć usg i biopsję, a teraz mam zrobić badania dotyczące metabolizmu... Nie śpieszy mi się, a powinno... Może tutaj coś trzeba nareperować... Może dlatego waga stoi...? Mam już dość wizyt u lekarzy różnej maści, badań i wszystkiego... Ech... Marudzę, a taka ładna aura za oknem... A jak tam u Was początek wiosny?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.