Najlepszym podsumowaniem tego tygodnia, chyba... jest nocna niespodzianka, która mnie obudziła dzisiaj. Okres. Dlaczego? Prawie o nim zapomniałam, że będzie. Zero objawów PMS (bolące piersi, płaczliwość , drażliwość, opuchnięcie)No może minimalnie brzuch był większy wczoraj, ale myślałam, że to po lejsach na spółkę z córą. Nawet te lejsy i szklanka coli nie zrobiły dewastacji, bo na kolację sama z siebie zjadłam mniej. I tyle. Cud!
Marzę o tym i dążę do tego, by opanować tak prostą (niby) i oczywistą czynność człowieka jaką jest odżywianie. Zdrowe. Niby nic takiego, a jednak bez tego....wszystko inne się sypie w gruzy.
Czuję ,że jestem na właściwej drodze, chyba poraz pierwszy. Idzie mi to dość łatwo. Budżet na jedzenie na 3 osoby wynosił 250zł wydałam 260zł. To mnie trzyma w ryzach.
Kontynuuję to wszystko, w tym tygodniu. Plan mam taki, gdy już opanuje ten poziom i wejdzie mi wszystko w nawyk, nie wiem ile to zajmie, chce zwiększać ilość zdrowszych zamienników. Stopniowo i pomalutku. Może wyjdzie trochę drożej, może minimalnie.
Jedzonko z wczoraj, kuchnia resztkowa:
ś: podpłomyki x2
o:winogrona, burgery wege, warzywa
k: potrawka z ryżu, warzyw i tuńczyka; krakersy z siemienia lnianego. Nie było chleba juz więc wymyśliłam, miałam w spiżarce siemię. do tego hummus. Smaczne, najlepiej pasuje do hummusu i jakiegoś serka puszystego. Zostało mi trochę kalafiora, pół paczki sera mozarella, kasza gryczana.....