- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Znajomi (54)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 218288 |
Komentarzy: | 306 |
Założony: | 30 maja 2008 |
Ostatni wpis: | 1 marca 2016 |
kobieta, 47 lat, Gdynia
165 cm, 59.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
dziś dzień bikini, hehe powinnam była wystartować w takim na tarasie, bym zrobiła "furorę" na mojej wsi ale w sumie z okazji "jego święta" to się w sumie należy, no nie?
no i bilansik tradycyjnie
dziś kalorii więcej pochłonęłam - 1505 plus szklankę soku z czerwonej porzeczki domowej roboty u bratowej ile to może mieć kcal nie mam bladego pojęcia... - więc szału nie robi, ale jakiś kryzys mnie naszedł, znaczy się przed chwilą jakiś głodek z ochotą na słodkie, więc zjadłam serek menu B naturalny z płatkami cini minis i chocapic:-) ale nie narzekam, było dobre, czekam teraz na impuls (sytości oczywiście ) - żeby go popędzić, to chyba zrobię sobie jeszcze Pu ehra
ruch - w zasadzie brak, bo mały spacerek do brata i z powrotem, to nie ma co liczyć, jedna przecznica tylko. No chyba że kąpiel młodego, ale nie, on też duży myje się już w zasadzie sam, my go tylko poprawiamy, chyba że nam się spieszy, to wtedy go myjemy, więc wysiłek żaden... to nie ma dzisiaj ruchu i nie będzie...
zaraz skończy się bajka na dobranoc i "idziemy się myć i spać" (pobożne życzenie, mój synalek chodzi spać ostatnio ok. 22, przez tę jasność chyba. Kładziemy do najpóźniej do 20:30, a on po cichutku się bawi, my zaglądamy godzinę później, pewni że pierworodny chrapie w najlepsze, a ten na podłodze i w najlepsze to on się bawi. Cwaniak już wyczaił, że nie może się odzywać to go starzy nie nawiedzają, bo wcześniej nadawał do siebie, to my ciągle do niego chodziliśmy i mu zrzędziliśmy.... ale dziś już chyba jest na skraju wyczerpania, bo wracając z przedszkola, to prawie mi zasnął w aucie...
a jutro idzie na noc do babci małż na spływie z pracy na 2 dni, więc jak położe młodą mam wieczór dla siebie (czytaj: nadrobię prasowanie ).
dobra bajka się skończyła, pora iść....
miłego wieczorku!!!
we wpisie poniżej, nie wiem czemu, ale to pewnie przez internet explorera, bo mozilla mi się zodu........yła a trochę zajmie nim małż się zajmie moim kompem, który ostatnio nagminnie się upomina o odrobinę choć uwagi od "pana" generalnie coraz bardziej szwankuje i tzreba go przeinstalować, dobra ale kiedy????
słodkich snów Dziewczynki!!!
temat nudny jak flaki z olejem, ale cóż..... pomysłów na bardziej wymyślny nie mam, a poza tym to bilans dnia, więc się wszystko zgadza
wchłonięte - 1280 kcal
ruch - 40 min rowerka plus 10 minut brzuszki, hantelki i rozciąganie - 262 kcal]
bilans - 1018 nieźle jestem zadowlona muszę przynać
uaktualniam moje paseczki łącznie z sobotnim orbimn, bo coś to ostatnio przegapiłam:
http://www.TickerFactory.com/exercise/wadHcal/">
http://tickers.TickerFactory.com/ezt/t/wadHcal/exercise.png">>
http://www.TickerFactory.com/exercise/wpyXBXP/">
http://tickers.TickerFactory.com/ezt/t/wpyXBXP/exercise.png">>
http://www.TickerFactory.com/exercise/weZCVjF/">
http://tickers.TickerFactory.com/ezt/t/weZCVjF/exercise.png">>
juhuhu tak wiem, miałam się zważyć w piątek, ale nie wytrzymałam, a efekt mnie zaskoczył: 1,4 kg mniej! nie omieszkałam zmienić paseczka, co by mnie to motywowało do dalszej walki... ale powiem Wam, że w końcu naprawdę jestem zmotywowana (bo ostatnimi czasy motywacja naprawdę poleciała mi na łep na szyję przez brak efektów), co objawia się ciągłymi odmowami mojemu mężowi, chcesz czekoladkę? nie dziękuję, a moze pysznego drinka? nie dziękuję, a piwko z soczkiem? nie dziękuję
i może tu należy szukać źródła moich "bfrakó efektów", w końcu młodsza się nie staję i metabolizm coraz wolniejszy to i każdy grzeszek może już wychodzić bokiem w tym wieku...
mam nadzieję na podobnie spektakularny wynik w piątek, czego sobie i Wam życzę, a teraz muiszę kończyć, bo pisanie i "walka" z raczkującym potworem, dla któego listwa od przedłużacza jest najciekawsza w tym pokoju, jest zbyt heroicznym wyzwaniem dla mnie...
miłego poczatku tygodnia!!!!!
pożarte - 1692 kcal (na oko bo dziś nie ważyłam) niestety zrobiłam błąd i zliczyłąm kalorie po fakcie.... nie wiedziałam , że magnum almond ma aż 275 kcal(!!!!!), gdybym to wiedziała przed spacerem kupiłabym jakiegoś innego lodzika (i tak dobrze, że do popołudniowej kawki odmówiłam merci i czekoladek Lindor - ja nie wierzę normalnie cud!!!!!) i jeszcze plaster schabu ze śliwką ma aż 230 a ja na obiad zjadłam 2, bo tylko z fasolką szparagową, ale tak to bym wzięła tylko 1. teraz jestem już uświadomiona i więcej ww. błędów nie popełnię
ruch - godzina rodzinnego spaceru 160 kcal
bilans - 1532nkcal
mając na uwadze, że dziś na oko, bilans może być niestety bardziej niekorzystny.... już dziś nic do paszczy nie wkładam oprócz wody min lub ewentualnie jakiejś herbaty
miłego wieczorku Kobietki
no i po sobocie .... prawie
pożarte - ok. 1650 kcal (ok. 1000 z samej pizzy )
ruch - 14 min orbiego: 154 kcal i 35 min aerobic z moim ulubionym Giladem plus ekstra brzuszki i nóżki : 170 kcal; łącznie - 324 kcal
bilans - 1326 kcal czyli nienajgorzej ale i nie super.... ale ta pizza była taka pyszna, od lat nie jadłam takiej pysznej pizzy, mniam.
teraz idę wziąć prysznic, zgarnąć małża z ogrodu, bo potem będziemy oglądać walkę bokserską jeśli dotrwam, bom jakaś zmarniała....
w każdym bądź razie życzę Wam słodkich snów
wczoraj wchłonęłam - 1203 kcal (dzięki wadze elektronicznej wyliczenia w miarę dokładne), ruchu za bardzo nie było, bo pogoda do spacerów nie nastrajała, ale wieczorem pograliśmy z małżem w darty, myślę, że ok. 1,5 h, nie wiem ile się przy tym spala.... ale wczoraj miałam już apogeum zmęczenia, a może wręcz dziś rano.... padłąm wczoraj (niestety położyłam się jak zwykle dopiero o 23), a młoda ndziś pobudkę nam zaserwowała o 4:15!!!! na szczęscie potem małż się nią zajął i przed 5 poszłam do łóżka i spałam jak zabita do 7:30!!! i było o niebo lepiej, choć teraz pogoda mnie dobija.....
wracam do skrupulatnego liczenia kalorii, ale teraz liczę też w weekend.... może nie aż tak dokładnie i wszystko, ale liczę... dziś na obiad domowa pizza, małż kupił "mi" maszynę do chleba i właśnie wyrabia nam ciasto na pizze... wiem, obiad niezbyt dietetyczny, ale poza tym wszystko wyliczone co "do grosza", więc myślę, że nie będzie źle.... może jutro rano uda mi się raniutko zrobić szybki marsz, bo postanowiłam w weekendy maszerować przed śniadaniem (o bieganiu nawet nie marzę... nie lubię, ale jak spróbuję i polubię to nie omieszkam kontynuować, ale nie planuję takich wyczynów). od końcówki lipca może zaczne chodzić w niedziele na basen, teraz mają przerwę techniczną... i będzie dobrze i w ciągu tygodnia moje standardowe ćwiczenia..... plan jest i motywacja wzrosła (jest nadzieja i tylko dlatego )
wczoraj Openera nie było słychać, tylko deszcz. Zobaczymy, czy dziś na pogoda i muzyka zrobi przyjemność, bo Prince'a bym sobie posłuchała
miłego dnia, o coś się rozpogadza