Swięta, święta i po świętach . Wszystko wróciło do normy. tzn do dietki i niech tak już będzie. Pogoda w porównaniu z dniem wczorajszym znacznie lepsza. Wczoraj deszcz i 6 stopni , a dziś w południe nawet 17 . Niestety jutro chłodniej , ale u nas nad morzem jesteśmy przyzwyczajeni do takich zmian aury. Dziś już powoli zaczełam się pakować do Karpacza , bo chcemy w czwartek wyjechać raniutko ok. 6-7 mej. Wstać trzeba o 5-tej , wypić herbatkę lub kawkę i w drogę . Do Karpacza mamy ok. 400 km , a ponieważ podróżujemy z dwoma naszymi pupilkami - Yorkami Nemo i Leo , to podróz trwa 7-8 godzin. Nemciu ma 12 lat a jego syn Leo 6,5 roku . to są " nasze wnuki" Musimy co 2 godziny robić przystanki, bo Nemo trudno znosi podróż / kiedyś lubił jeżdzić/. Nie mamy z kim je zostawić i zawsze jeżdżą z nami. W hotelach nie ma już większego problemu, gdyż coraz więcej hoteli przyjmuje u siebie pieski. Mam nadzieję,że pogoda nam dopisze i urlop będzie udany.Najważniejsze jest w tej chwili sprawa mojej dietki, tzn. jak zachować - utrzymać wagę . Postaram się utrzymać zasadę - bez słodyczy i węglowodanów. Będzie to mój pierwszy egzamin i sprawdzian, czy dam radę. Liczę na Was moje Vitalijki !!!!!!!!!!!!