Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 maja 2020 , Komentarze (16)

Ale wcześniej kilka słów o kwietniu....były wzloty (ćwiczenia), ale i upadki (słodycze), rozpoczęłam sezon działkowy i prawie wszystko na niej zrobione (tylko popikować kwiatki i posadzić fasolkę, no i jeszcze pomidory i ogorki) i można czekać, aż urosną chwasty 😁😁😁😁. Nie ukrywam, że napracowaliśmy się z mężem na tej działce, nie raz i nie dwa bolał mnie kręgosłup i miałam już dosyć, ale po chwili tego się już nie pamieta... Rozpoczęłam także sezon rowerowy i nawet nie było najgorzej 😀 waga okrąglótkie 90 kg😭😭😭😭😭😭, ale wierzę, że będzie lepiej tzn. mniej. Wczoraj moja aktywność polegała na .....pracy ogrodniczej, a dzisiaj jak na razie pada deszcz i pomysł z rowerem upadł☹️, ale coś wymyślę. Planu na maj nie robię, będę się spinała bez planu. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego odpoczynku.

27 kwietnia 2020 , Komentarze (3)

Witajcie w słoneczny dzień

22 kwietnia 2020 , Komentarze (19)

Witajcie w ten słoneczny poranek, za oknem ptaszki ćwierkają, cisza, spokój... Nic więcej człowiekowi do szczęścia o tej porze nie potrzeba, no może poza kubkiem kawy, aby się obudzić. Poniedziałek był kolejnym dniem mojej przemiany czyli zdrowe jedzenie- nie to żebym przerzuciła się na łyżeczkę kawioru lub liść sałaty przez cały dzień, ale było ok i co najważniejsze bez słodyczy!!! Dzisiaj już oki mnie głowa bo organizm krzyczy: daj czekoladkę! Wciągnij pralinkę! Chociaż jeden paseczek tej ulubionej czekolady z orzechami! Pamiętasz, że w szafce masz ptasie mleczko? Tak, ja to wszystko wiem i w poniedziałek bym mój mały sukces. Drugi to był taki, że poćwiczylam z Moniką Kołakowską (to mój trzeci czy czwarty trening Nią) i obiecałam sobie, że w tygodniu będą 3-4 treningi, a dodatkowo będzie inna aktywność. I ta aktywność na we wtorek (ale o tym za chwilę). We wtorek wstałam z bólem głowy, w głowie miałam tylko, a może tak jedna czekoladkę? Przecież nic mi się nie stanie, a potem no tak od tych jednych czekoladek ważysz 90 kg!!! I nie czujesz się z tym dobrze... No tak, więc były warzywa, gotowane jedzonko, bez słodyczy, Chic już wieczorem mówię do męża, a może byśmy tak oo czekoladkę? Mąż wstał podszedł do szafki i mówi ja jedna już zjadłem,oo czym wziął dwie czekoladki, jednąodpakowal, dał mi... powąchać i powiedział tobie już starczy i zjadł. A teraz kilka słów o mojej wczorajszej aktywności: otóż rozpoczęłam sezon działkowy!!! I teraz mnie wszystko boli. Moja działka na 450 m kw, z czego około 300 zajmują uprawy (reszta to altanka, szklarnia, mam je dwie i troszkę trawnika). Dziś boli mnie głowa od pracy, kręgosłup, ręce, pośladki, plecy itp. A tu dopiero posadzone dwie grządki cebuli,jedna grządka czosnku (ale to na jesień), dzisiaj znowu jedziemy, ale już entuzjazmu mam mniej niż wczoraj. Cieszą oko kwitnące tulipany, żonkile, narcyzy czy inne kwiatki, ale pracy jest mnóstwo zwłaszcza, że przecież pracujemy zawodowo, mamy dom wiec zawsze jest coś do zrobienia, drugi etat, który ciągnę to etat nauczyciela w czasie kwarantanny bo dyslektyk i dysortograf potrzebuje  trochę więcej czasu na naukę, a wysłanie tematu i listy zadań do zrobienia mu nie ułatwia... Także wczorajsza aktywność ujawniła mięśnie, o których istnieniu w ogóle nie miałam pojęcia. A Wam jak minął dzień? Życzę Wam miłego dnia

19 kwietnia 2020 , Komentarze (16)

         Witajcie serdecznie po prawie dwumiesięcznej nieobecności... Czasem wpadałam, żeby Was poczytać, ale nie miałam czasu żeby coś napisać. W ostatnim czasie zbierałam się już kilka razy i zawsze coś... Aż w końcu się zabrałam. Co u mnie? Wagowo nic się nie zmienia 😭😭😭 jestem nadal duża, gruba i nalana. Sytuacja z koronawirusem mnie przygnębia: martwię się o mojego prawie osiemdziesięcioletniego tatę, bo jak mam wytłumaczyć człowiekowi, który codziennie wychodził raz lub dwa razy dziennie i szedł na działkę, że nie może? Ja pracuję zdalnie i mam wrażenie że pracuje więcej, do tego lekcje. Przekonaj osiemnastolatka, że musi się uczyć choć on ma lekcje chociaż zdalne chociaż dwie czy trzy dziennie, natomiast mój trzynastolatek? Żadnych lekcji zdalnych tylko wiadomości: proszę nauczyć się tego i tamtego, proszę wejść na YouTube i zobaczyć tę czy tamtą lekcje. Proszę przysłać zadanie do sprawdzenia... śmiać mi się chciało, jak pani z angielskiego kazała nauczyć się nowego czasu, zero tłumaczenia, wyjaśnienia. Myślę, że teraz mam dwa etaty😀😀 tylko, że tylko jeden z wyboru,  a drugi z konieczności. 

          Jeżeli chodzi o mnie ... brakuje mi spacerów, jazdy na rowerze, maszerowania z kijami, brakuje mi słońca i wiatru we wlosach... Kilka dni temu zaczęłam ćwiczyć i lżej jeść, nie porywam się z motyką ma słońce bo wiem, że nie od razu Wawel zbudowano, ale kamienie noszono codziennie. Zaczynam dopiero teraz układać sobie ten panujący w głowie  bałagan i gonitwę myśli w głowie. Wiem, że kiedyś to wszystko ogarnę. 

        Życzę Wam miłej, spokojnej i zdrowej niedzieli. Ja zmykam układać plany o mojej głowie😁😁😁. 

23 lutego 2020 , Komentarze (22)

Byłam tu ostatnio miesiąc temu i nic się od tamtej pory nie zmieniło... Co ja napisałam!?  Zmieniło się!!! Jest kilogram do przodu!!! Ale chyba nie o to chodziło!!!!! Waga miała  spadać, a nie wzrastać! W głowie milion planów, złotych myśli, jednak rzeczywistość okazała się całkiem inna. Juz sama nie wiem co musiałoby się stać, abym nie sięgnęła po kolejną czekoladkę czy ruszyła się z kanapy....  W lutym prawie dwa tygodnie byłam chora więc ruchu nie było prawie wogóle, dzisiaj kończą się u nas ferie i od jutra znowu życie z kalendarzem i rozpiską godzin. Boli mnie kręgosłup i wiem, że MUSZĘ zrzucić wagę bo on już nie udźwignie mojej masy, a jednak .... Bolący kręgosłup, bolące biodra, bolące kolana, zadyszka po przejściu krótkiego odcinka nadal to nie jest moją motywacją i nie dodaje mi sił. Dlaczego??? Pytam grzecznie dlaczego??? Co jeszcze musi się stać, abym wzięła się za siebie i zawalczyła? Przecież potrafię! Pozdrawiam Was serdecznie...

18 stycznia 2020 , Komentarze (17)

I nie widać nawet małego światełka w tunelu, choćby najmniejszej iskierki... Tydzień trzymałam się w ryzach: było rozsądne jedzenie, aktywność fizyczna, czas poświęcony sobie. A teraz dramat: fakt jestem poza domem około 10-11 godzin więc jak przyjadę to nie wiem czy mam położyć się spać, czy ogarnąć małego lekcje,czy usiąść w płakać. Nigdy nikomu niczego nie zazdrościłam, a teraz widzę, że coraz częściej patrzę na innych właśnie z zazdrością, że jakoś to wszystko ogarniają i są takimi super mamami, żonami, partnerkami, córkami, synowymi, koleżankami itp. Oczywiście do tego prowadzą super dom: przygotowują, domowe, zdrowe posiłki, wszędzie pachnie zdrowym fit ciastem,  dbają o siebie, ćwiczą... A ja? Nie zmieszczę się w płaszcz, który mąż kupił mi zeszłej wiosny... No dobra ponarzekałam może będzie mi lżej. Pomykam Was poczytać. Pozdrawiam smutna i zdołowana.

4 stycznia 2020 , Komentarze (18)

I jest mi ciężko, mimo, że jestem pełna pozytywnych myśli to nie myślałam, że będzie mi tak trudno. Przecież nie raz i nie dwa podejmowałam próby zmian w swoim życiu. Aby sobie pomóc wrzuciłam wyzwanie punktowe i dzisiaj jest 3 dniem realizacji wyzwania i krótko o tym, jak mi idzie. Założyłam, że będę piła 1,5 litra wody (chodzi o niesłodzone napoje) i jakoś idzie. Wprawdzie muszę być w pobliżu łazienki, ale swoje trasy spacerowe planuje tak, aby mieć możliwość skorzystania z toalety😁😁😁. Codziennie wieczorem balsamuje swoją miłosną powierzchnię 😄😄😄, a właściwie angażuje do tego męża. Taki wieczorny masaż po ciężkim dniu? Polecam!!!! Aktywność fizyczna też jest: spacery, bieżnia, ćwiczenia na macie, ale nie przesadzam z ilością powtórzeń czy czasem. Jedzenie też jakby zdrowsze: gotowane, bez smażenia, bez tłustych serów czy wędlin. Najgorzej jest ze słodyczami!!! Wprawdzie ich nie jadłam, ale najgorzej jest wieczorem, kiedy siedzę na kanapie z książką czy coś oglądam i wtedy coś bym przytuliła, a to kawałek czekolady, ptasie mleczko czy jakąś czekoladkę. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że często nieświadomie sięgałam po małe co nieco. Czuje, że mój organizm zaczyna się buntować, że nie dostaje cukrów. Ale nie poddaje się. To dopiero trzeci dzień, ale kilogramy nie spadną same z siebie. Pozdrawiam Was serdecznie i zmykam Was poczytać. 

2 stycznia 2020 , Komentarze (19)

Dzisiaj jest dzień, w którym znowu zaczynam swoją walkę  po moje lepsze zdrowie, samopoczucie, sylwetkę itp. Wiem, że będą wzloty i upadki, radość i smutek lub inne emocje kiedy okaże się, że nie wszystko pójdzie po mojej myśli. Ale jestem na to przygotowana i to, że czasem powiem mam dość i nic z tym nie robię też! Nie będzie łatwo, czasem będzie mi świeciło słońce w oczy i dlatego nie będę mogła iść na bieżnię,  to słuchawki się rozładują i nici z kijków, albo w kuchni nie będzie pod ręką wody i nie będę mogła pić (ja ogólnie bardzo mało piję). Tak jak już kiedyś napisałam wrzuciłam wyzwanie, które mi ma pomóc, ale wszystkich do niego zapraszam. Tymczasem zabieram się za realizację swoich codziennych czynności domowych bo dzisiaj jeszcze w domku, a jutro już w firmie. Miłego i słonecznego dnia Wam życzę. Pozdrawiam Ewa

31 grudnia 2019 , Komentarze (6)

Nigdy nie lubiłam sylwestra bo z czego miałam się cieszyć, że przybywa mi lat? Ten fakt jakoś nie napawał mnie optymizmem, choć z drugiej strony może jestem jak wino im starsza tym lepsza? Jednak myślę, że z upływem czasu stałam się cierpliwsza (tak mi się wydaje), bardziej emocjonalna (umiem powiedzieć co mi jest, podzielić się radością, tym smutkiem czy przygnębieniem nie bardzo), umiem krzyknąć i powiedzieć co mnie boli (choć nie zawsze), ale też więcej się wkurzam i denerwuję. Nauczyłam doceniać się to co mam i cieszyć się drobnostkami. Na rok 2019 nie robiłam specjalnych planów  więc nie mam się z czego rozliczać. Jednak na ten rok zrobię kilka, abym mogła za rok sama przed sobą się rozliczy. Bo z jednej strony chodzi, aby je zrealizować, ale z drugiej, aby dążyć do ich spełnienia. Nie zaplanuję sobie, że w ciągu kwartału schudnę 25 kg bo przede wszystkim tego nie osiągnę (skoro na moją otyłość pracowałam przez 20 lat) to trudno, abym zdrowo i skutecznie osiągnęła 6 z przodu wciągu kwartału. Nie zaplanuję, że przejdę na wegetarianizm bo za bardzo lubię lokalną kiełbaskę jałowcową. W moich planach nie będzie także tego, ze codziennie będę biegała po 15 km bo po 2 km potrzebowałabym pogotowia z aparatem tlenowym i ortopedy od kręgosłupa i kolan… Więc co będzie?

1.       Odwiedzić stomatologa, dowcipną i urologa i to nie wtedy kiedy będzie się coś działo tylko profilaktycznie. Nie to żebym miała z tymi lekarzami jakieś problemy czy bym się obawiała czy nie daj Bóg wstydziła, ale zazwyczaj to mówię sobie: tak, tak wiem , muszę iść i…odkładam na kolejny miesiąc czy kwartał (żeby było jasne stomatologa i dowcipną odwiedzam regularnie)

2.       Przeczytać 25książek – będzie więcej będzie super, ale muszę mierzyć siły na zamiary. Pracuję w obsłudze klient na różne godziny, mam w domu siedemnastolatka, który ma etap przejściowy 😊 i dwunastoletniego dyslektyka i dysortografa, więc nauka zajmuje nam trochę więcej czasu (zwłaszcza, że jest to bardzo ambitny dyslektyk)

3.       No dobra będzie zrzucić trochę kilogramów, jakby udało się 15 kg ale skutecznie bez jojo i przede wszystkim zdrowo to będzie sukces

4.       Więcej się ruszać bo teraz wygląda to tak: wychodzę z domu i wsiadam w samochód, jadę do pracy, parkuję pod firmą, do biura nawet nie wchodzę tylko jadę windą, po pracy w samochód i do domu.

5.       Chcę być szczęśliwym człowiekiem takim który będzie miał błysk w oku i radość na twarzy, wiadomo kłopoty i smutki też będą, ale takich oby było jak najmniej.

6.       Być bardziej regularną, systematyczną  w swoich działaniach: tych zawodowych, prywatnych, domowych i tych rodzinnych.

 Jak to chcę osiągnąć?

Pkt. 1 w telefonie ustawione już w kalendarzu przypominajki z koniecznością zapisania się do lekarzy

Pkt 2 mąż ściąga do czytnika książki, które chcę przeczytać, ale zacznę od tych, które dostałam od dzieci pod choinkę

Pkt 3 i 4 rzuciłam na Vitalii Wyzwanie punktowe Ewy, które ma mi pomóc, i do którego wszystkich zapraszam

Pkt 5 i 6 nie wiem jak to osiągnąć bo pewne rzeczy nie są zależne tylko ode mnie.

 Wiec do dzieła, trzeba zakasać rękawy i brać się do roboty, abym za rok mogła powiedzieć próbowałam i udało się!

A Wy robicie noworoczne postanowienia? Rozliczcie się później tak same przed sobą? Co zaplanowałyście?

Życzę Wam wszystkiego najlepszego na Nowy Rok, dużo zdrówka i sił  potrzebnych do realizacji Waszych postanowień.

28 grudnia 2019 , Komentarze (10)

Przygotowań mnóstwo, planów jeszcze więcej bo przecież kupić trzeba to i tamto, a i jeszcze żeby tego nie zabrakło... Itp starałam się podejść z rozsądkiem do przygotowań, zakupów, gotowania i pieczenia. Bo nie chciałam przy wigilijnej kolacji paść na twarz ze zmęczenia. Jednak cieszę się, że się skończyły bo to chyba były jedne ze smutniejszych świąt w moim życiu. Myślami byłam daleko, momentami jakbym miała nie swoje ręce, patrzyłam na mojego tatę i widziałam upływający czas, widziałam jak się zapomina, jak myli fakty, osoby... Normalny dół psychiczny. Pytam dzisiaj młodsze dziecię czego ma się nauczyć z geografii, a on mi wylicza: wyżyny, góry, morza, depresje, a mąż depresję to ma mama... I pewnie coś w tym jest. W nocy trochę padał śnieg więc w południe poszliśmy na spacer i trochę porzucaliśmy się śnieżkami. Ale była radocha!!! A do tego 8 km na świeżym powietrzu!! To taki wstęp do planowanych zmian w moim funkcjonowaniu. To takie małe kroczki, aby ruszyć swoje 4 litery z kanapy czy fotela - i żeby było jasne nie mówię tu nogach czy rękach. W koncu jak nie ja to kto? Jak nie teraz to kiedy? Pozdrawiam Ewa

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.