Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 października 2020 , Komentarze (6)

Dzień dobry, za oknem wstaje słońce tak tak słońce choć jest niewiele powyżej 2 stopni, patrzę za okno i aż chce się uśmiechać - choć nie jest mi za wesoło. Jestem jakaś nostalgiczna, zamyślona, zapatrzona nie wiadomo w co... Martwię się wszystkim: co będzie z covidem, ze szkołą chłopaków, tatą, dla którego covid nie ma znaczenia i nie przetłumaczysz, że ma siedzieć w domu. Nauczyciele wariują - ostatnio zresztą w niedzielę dyrektorka szkoły dodała wpis na dzienniku, że trzeba sprawdzać dziennik codziennie, ponieważ będą zmieniały się plany lekcji i już wczoraj mieliśmy  próbkę, że zamiast muzyki będzie geografia. Codziennie sprawdzian, kartkówka, czasem dwie. Za chwilę dziecię będą chciały chodzić do szkoły, bo będą się baky i stresowały, że czegoś nie wiedzą. W tym tygodniu moje młodsze dziecię ma taki rozkład: poniedziałek sprawdzian z angielskiego i kartkówka z matematyki, wtorek kartkówka z angielskiego, środa sprawdzian z historii i fizyki, czwartek sprawdzian z geografii i kartkówka z niemieckiego... Szkoda mi go, ale nic na to nie poradzę, jak będę widziała, że coś jest nie tak będziemy wybierać mniejsze zlo. Trudno. Wczoraj rozpoczęłam program NFZ 8 tygodni do zdrowia, w niedzielę zrobiłam test Coopera i wyszło słabo tzn. poniżej przeciętnej. Jest przygotowana dieta rozpisana na 5 posiłków dziennie i na jazy posiłek 30 propozycji więc jest z czego wybierać. Do każdego posiłku podane są wartości kaloryczne, ilości białka, węglowodanów, cukrów, tłuszczu także jest z czego wybrać. Wczoraj na śniadanie wybrałam owsiankę z gruszką i żurawiną (migdały pominęłam), na drugie śniadanie wasa z serkiem do smarowania, sałatą, wędliną i pomidorem (ja wzięłam paprykę). Na obiad kotleciki ryżowotwarogowe dodałam zieloną pietruszkę, podkręciłam smak na ostro. Na podwieczorek były kanapki, ale nie miałam gdzie ich zmieścić więc zjadłam tylko sama wadę, o kolacji nie wspominam. Kalorii mało wiem!,  ale naprawdę już nie mogłam. Niestety z braku czasu nie zrobiłam treningu, ale dzisiaj mam zamiar więc zobaczymy. Życzę Wam miłego wtorku i zmykam Was poczytać. 

18 października 2020 , Komentarze (4)

Witajcie u schyłku weekendu, końcówka tygodnia była dla mnie ciężka... We czwartek poszłam do urologa, pomna mojej środowej wizyty, nie byłam szalenie miła dla pani recepcjonistki, odpowiadałam krótko na pytania i poszłam pod gabinet. Wizytę miałam.na godz. 11 więc grzecznie czekam, godz. 11.15 czekam, godz. 11,30 czekam, godz 11.45 czekam. Pęcherz coraz bardziej daje znać o sobie, Chwilę po 12 wchodzę!!! Potem badanie, rozmowa z lekarzem, ustalenie terminu wizyty bo coś się doktorowi nie podoba i do domu tzn do pracy. Piątek od rana cieszyłam się, że weekend się zaczyna, że odpocznę. Po południu pojechaliśmy na zakupy, ponieważ w sobotę mieliśmy pojechać na działkę. W sobotę rano było zimno, ale musieliśmy wykopać resztę warzyw, bo tak naprawdę nie będziemy mieli już czasu. Za tydzień pojedziemy posprzątać groby, a potem już listopad. Więc w sobotę wykopaliśmy grządkę buraków (3 skrzynie drewniane, nie wiem czy kojarzycie na targach i bazarach takie mają), 2 skrzynie marchewki i 1 skrzynie pietruszki. Do tego dwa koszyku ziemniaków (nie sądziliśmy w tym roku, gdzie z zeszłego sezonu się ,,nie wykopały''😁😁 oraz koszyk koperku. Jak wpadła koleżanka w sobotę na chwilkę to powiedziała, że my faktycznie mamy warzywniak na tarasie,ponieważ wszystko przywieźliśmy, aby przeschło. W sobotę po południu pokroiłam koperek i zamroziłam i oberwałam natkę, ale ta czeka w lodówce,aby ją pokroić. Dzisiaj ledwo żyje... Ale ...stwierdziłam, że zacznę program NFZ ,,8 tygodni do zdrowia", zrobiłam test Coopera, wybrałam menu na jutro i zaczynam. A Wam jak minął weekend? Pozdrawiam i życzę dobrego tygodnia. Ewa

15 października 2020 , Komentarze (11)

Dzień dobry, siedzę sobie w kuchni, przede mną herbata z sokiem malinowym bo coś nie za bardzo się czuje umyśle o wczorajszym dniu. Wkurzyłam się na maksa, ponieważ wczoraj miałam iść do urologa. Mam prywatne ubezpieczenie i każdą chęć wizyty zgłaszam  na infolinii i oni mnie rejestrują. Zawsze kiedy jest ustalony termin wizyty, dzwoni konsultant i informuje mnie kiedy jest wizyta i następnie otrzymuje SMS z informacją o terminie. Ale teraz nie otrzymałam. Zapisałam tylko datę z rozmowy telefonicznej i czekałam na przypominającego SMS, bo taki zawsze przychodzi na dzień przez wizytą. A ponieważ kiedyś brat powiedział o mnie, że jestem czarownicą, zadzwoniłam do kliniki we wtorek i pani z rejestracji potwierdziła, że tak jestem zarejestrowana na 11. Więc wczoraj ,,uciekłam" z pracy, stoję w kolejce, aby potwierdzić, że jestem, a pani szuka, szuka, szuka, pyta ponownie o nazwisko,  więc już jej przeliterowałam, a pani tak jest pani zarejestrowana na ...jutro. 🤔 Mówię, jak na jutro,przecież wczoraj dzwoniłam i się upewniłam, a pani na mnie patrzy i mówi ,,widocznie ktoś wprowadził panią w błąd" . Myślałam, że wyjdę z siebie, wróciłam do domu i dzisiaj znowu będę miała piwtoeke z rozrywki. Ciśnienie wzrosło, ale stwierdziłam, że to nic, ponieważ wczoraj świętowaliśmy z mężem 20 rocznicę ślubu. Razem jesteśmy 30, ale jako małżeństwo 20 lat. I tak wczoraj wspominałam ilu osób, które bawiło się na naszym weselu już nie ma, ile par czy małżeństw się rozeszło. Wiem, że dla niektórych to mnóstwo czasu, a inni się uśmiechają i myślą, a my to 30 czy 40 lat. Moi rodzice byli małżeństwem 53 lata więc nam trochę brakuje 😆😆😆. Dziękuję Ci mężu, że znosisz moje humory, napady euforii i wściekłości, że mnie wspierasz i jesteś. Kiedyś koleżanka zapytała mnie, gdzie go znalazłam, a ja taka zdziwiona tym pytaniem, a ona powiedziała pamiętasz jak byliśmy nad morzem i wypadł ci telefon z ręki? (miał 4 dni i kosztował 2 tys) on tego nie widział i podeszlaś do niego mu powiedzieć, zaczęłaś płakać, a on popatrzył na ciebie, objął cię i powiedział, już myślałem że się coś stało, przecież to tylko telefon, przestań płakać. Tak było, a wiecie co było jeszcze śmieszne w tej sytuacji? Ze zamówiliśmy do odbioru w paczkomacie właśnie nad możesz szkło ochronne do tego telefonu,👍👍👍👍👍. A  innym razem kiedy do nas przyjechała, zdążyła usiąść i mój mąż od razu poleciał do kuchni robić kawki, jakieś przekąski itp. jak chciałam wstać powiedział siedź ja wszystko przygotuje .nie powiem, że jest idealnie, ma swoje humory, ale trwa przy mnie i za Mu bardzo dziękuję.wiec wieczorem wypiliśmy Proseco, zjedliśmy coś słodkiego, ale to była szczególna okazja. Wracam do codziennych wpisów bo to naprawdę pomaga, będę jeszcze nie raz i nie dwa upadać, ale zawsze się podniosę... Pozdrawiam ciepło i życzę dobrego dnia.

14 października 2020 , Komentarze (5)

Witajcie w ten deszczowy dzień - przynajmniej u mnie pada 😥😥. Te dwa dni minęły mi tak, szybko, że nawet nie wiem kiedy. Było trochę nerwów i stresu, ale da się ogarnąć. Słodyczy nie było👏👏👏👏👏, podjadania też nie, słonych przekąsek także. Jestem z siebie bardzo dumna. Wczoraj dziecko przybiegało co chwilę  i pytało: mamuś, a może ciasteczko, a może czekoladkę, a ja nic. I nawet jakoś specjalnie się walczyłam sama z sobą, aby nie zjeść. Jakiś czas temu starszy syn zainstalował mi aplikacje do ćwiczeń w telefonie i tam treningi są monitorowane, więc od kilku dni otrzymuję zapytania, co się stało, że nie ćwiczysz, czy potrzebujesz motywacji itp. TAK potrzebuje motywacji, ale bardziej potrzebuję czasu na te treningi. Chciałam Was zapytać czy przeglądałyscie może na stronie NFZ program 8 tygodni do zdrowia? A może go stosujecie? Pozdrawiam 

11 października 2020 , Komentarze (10)

Witajcie po koniec weekendu... Jak minął? 🤔Szybko, zdecydowanie za szybko 😁 w piątek odebrałam wyniki i prześwietlenie kręgosłupa i jutro idę do lekarza.  Pobolewa mnie, ale zdecydowanie mniej, choć są momenty, że nie mogę oddychać, mimo wszystko jestem dobrej myśli.  Zaplanowałam, że w sobotę pojedziemy na działkę i wykopiemy marchewkę (mam dwie grządki), może pietruszkę... Przyjechaliśmy z mężem pełni zapału i najpierw było bardzo zimno - dobrze, że wzięłam termos z herbatą. Jak zaczęliśmy wykopywać pierwszą grządkę, zaczął padać deszcz. I już padało, padało, padało, aż do wieczora. Wyłuskałam jeszcze z tatą fasolę, przesadziłam kwiatki,wyrwałam koperek i wróciliśmy do domu. Przyjechałam zziębnięta, trochę zmęczona, z lekkim niedosytem, że nie zrobiłam w pelni tego, co zaplanowałam. Niedziela w domu, bez szaleństw, jedzenie ogarnięte, słodyczy i przekąsek brak. Zobaczymy jak pójdzie jutro. A jak u Was? Jesteście dzielne? Miłego wieczoru. Ewa

9 października 2020 , Komentarze (10)

Dzień dobry w piątkowy poranek, bardzo się cieszę, że będzie weekend, choć ja jak zwykle mam różne plany na sobotę i niedzielę i to w różnych opcjach: jak będzie zimno, jak będzie padać, jak będzie słońce ..a co z tego wyjdzie?Wiadomo życie zweryfikuje. Wczoraj byłam grzeczna i prawie 😋 zdyscyplinowana. Rano po rozwiezienie dzieci pojechałam do stomatologa. Ząbek zrobiony, nic więcej nie ma, także jeden punkt w medycznych postanowieniach tego roku zakończony. Potem pojechałam do sklepu, tak mi się marzyła brukselka i jakieś owoce, ale brukselki nie bylo, a obok owoców przechodziłam jakoś obojętnie. Na nic nie miałam ochoty, patrzyłam na nie jak kot na zdechłą mysz.. Wyszłam za to z pięknym dużym kalafioem i jakim drobiazgami, ale bez żadnych słodyczy czy przekąsek. Przeszłam koło nich i nic, nawet mnie nie ruszały. Przyjechałam do domu, zjadłam śniadanie i pomyślałam, może pójdę na kije... Tylko na pół godziny i tak sobie szlam,słońce świeciło i momentami było naprawdę ciepło. No dobra jeszcze 15 minut bo o godz. 12 miałam telekonferencje więc jeszcze trzeba się jakoś zrobić🤔 i tak przeszłam godzinkę i ponad 6 km. Czy to dużo? Nie wiem. Czy to mało? Też nie wiem. Ale uznałam, że należą mi się brawa. Mimo ciężkiego dnia (zawodowo) wieczorem zrobiłam chłopakom tartę z ciasta francuskiego,  włoskimi przyprawami jedna była z serem i pomidorami, a druga z wędliną, serem, oliwkami i pomidorami. Zapach obłędny, w smaku też dobra. Kiedy juz siadalusmt do stołu moje młodsze dziecię zapytało: ,, mama, czy któraś z tych tart jest wegańska''? 🤔🤔🤔Popatrzyłam na niego i powiedziałam ,,spróbuj i powiedz czy dobra'' 👍 Zmykam Was poczytać, a potem do swoich obowiązków. Dzisiaj odbieram wyniki i w poniedziałek znowu do lekarza. Pozdrawiam Was i życzę dobrego dnia. Ewa

8 października 2020 , Komentarze (11)

Witajcie, na początku chciał podziękować za każdy wpis, nawet nie wiecie, jaka mi sprawia radość. Także bardzo, bardzo dziękuję. W tym tygodniu pracuje od 12 do 20 więc nie mam za dużo czasu dla siebie, zresztą nawet jak mam wolne to jego też nie nam. Kiedyś dzieci mi powiedziały, że jak mam wolne to mam pięć razy więcej zajęć, bo przecież wtedy chce zawojować świat. Wczoraj jak to w zwyczaju zawiozłam starszego na przystanek, młodszego do szkoły i no właśnie ...co zrobić z tym wolnym czasem 🧐🧐🧐🧐. Umówiłam się z tatą na działce bo to już październik wrzesień trzeba wszystko zbierać i posprzątać, więc zebraliśmy dwie grządki fasolki, a właściwie wyrwaliśmy dwie grządki bo fasola była tylko na jednej, a druga zmarzła. Ale i tak uzbieraliśmy dwa wiadra - nie powiem spore te wiadra- więc wieczorem mąż mi troszkę ugotował, żeby spróbować i nawet mi smakowała. Także praca na działce była innym rodzajem aktywności: nie kijkowaniem, nie ćwiczeniami, ale aktywnością, z której byłam zadowolona mimo, że nie spaliłam 300 czy 500 kalorii. Ale wieczorem złapał mnie dól, a to z tego powodu, że weszłam na wagę o ja głupia !!!! I zobaczyłam o 2 kg na plusie!!! Oczywiście wiem jestem przed @, ale miało być 2 kg na minusie. Ale się poddaje, dzisiaj mam w planach zakup mnóstwa warzyw i owoców. Tylko co z tego wyjdzie?? A Wam jak idzie? Pozdrawiam Ewa

7 października 2020 , Komentarze (13)

Dzień dobry,

Nie myślałam, że organizm tak szybko upomni się o cukier. Wieczorem bolała mnie już głowa i moje myśli kręciły się dookoła słodyczy. Rano jeszcze nic tego nie zapowiadalo; zjadłam grzecznie śniadanie (pieczywo razowe z mnóstwem zielonej sałaty lodowej, wędliną drobiową i pomidorami), na drugie śniadanie wasa z białym serem, obiad leczo, a na kolację mąż zrobi zapiekankę z makaronu, piersi z kurczaka, passaty i żółtym serem (ja bez sera). W ciągu dnia wypiłam pół litra wody i to mój mały sukces. Wieczorem już zaczęła mnie boleć głowa i już zaczynałam szukać usprawiedliwienia dla jednego ciasteczka, kawałka czekolady. Wpadła mi nawet myśl, że może poproszę męża aby pojechał do cukierni po jakiś kawałek ciasta. Chodziłam śpiąca, zniechęcona, z bólem głowy, zresztą kręciło mi się w głowie i wtem usłyszałam jam mąż mówi do dziecka ,,przynieś mamie jednego batona" więc oczami wyobraźni widziałam coś czekoladowego, a dziecię przyniosło batona musli z orzechami, żurawiną z miodem. Zjadłam i potem zaczęłam się zastanawiać czy słodycze mnie pokonały czy jednak ja zwyciężyłam. Do tej pory nie wiem ...Ból głowy utrzymuje się do teraz. Ale to nic, ból kiedyś przejdzie a ja się nie poddaje. Chciałabym w święta ubrać moja czerwoną sukienkę z koronkowymi wstawkami. Pozdrawiam i życzę miłej środy. Ewa

6 października 2020 , Komentarze (14)

Dzień dobry we wtorkowy ranek. Wczorajszy dzień minął z różnym nastawieniem emocjonalnym u mnie. Najważniejsze jednak było to, aby trwać w postanowieniu, że właśnie zaczynam coś zmieniać. Bo wiecie jak to jest dzisiaj postanowimy, a za godzinę postanowienie jest już nieaktualne. Najpierw rozwoziozłam chłopaków do szkoły, wróciłam do domu i... No właśnie co robić? Może napije się wody, albo kawy? Nie, nie mogę bo przecież idę na badania, śniadanie to odpada bo prześwietlenie kręgosłupa, to może pójdę na bieżnię, ale napić się też nie można więc zrobiłam 30 minutowy trening, ale taki bez szaleństw, bez skakania, ale raz taki który dzisiaj czuję przede wszystkim czuje mięśnie nóg i ramiona. Ponieważ rtg miałam po godz. 10.30 śniadanie wypadło później i już następne posiłki też pouciekały  głównie ilościowo. Śniadanie to dwie kromki chleba razowego z zieloną sałatą, drobiową wędliną z warzywami i pomidory. Obiad to sam rosół, a na kolację zjadłam leczo. Generalnie mało posiłków i zdaje mi się, że kalorii też nie była góra. Wody nie było, ale za to nie było też słodyczy więc za słodycze brawo ja, a za wodę bububu. Działam dalej , choć aura za oknem nie jest sprzyjająca: szaro, buro i ponuro. Ale przecież najważniejsze jest moje postanowienie, cyt. ,,Tak mi się nie chce, tak bardzo nie chce, lecz kiedyś jeszcze będę sexy". Miłego dnia. Ewa

4 października 2020 , Komentarze (9)

I małymi kroczkami chce coś zmienić.. ile razy sobie coś obiecywałam i za godzinę, za dwie już moje postanowienia już było po wszystkim ... Na razie zaczęłam pić wodę- wprawdzie troszkę więcej niż pół litra- ale to zawsze coś. Dzisiaj troszkę poćwiczylam i to jest dla mnie już coś, ponieważ w ostatnim czasie bardzo bolał mnie kręgosłup i niestety nie mogłam się ruszać. Jak powiedział mój mąż skoro poszłam do lekarza, robię różne badania i prześwietlenia to znaczy, że musiało mnie ostro boleć. Zresztą słyszał, jak płakałam gdy próbowałam w nocy obrócić się na drugi bok... Próbuje, każdego dnia będę próbowała, bo dopóki będę walczyć będę zwycięzcą. Miłego wieczoru Ewa

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.