Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wszyscy mają mambę, lecz nie ja. Nie należę do drużyny Actimela. Nie posiadam 3-letniej gwarancji, ani gwarancji zwrotu kosztów. Nie dodaję skrzydeł. Nie znam Goździkowej. Ze mną Ci się nie upiecze. Nie zapewniam komfortu. Dzięki mnie nie dostaniesz zniżki w Trollu. Minuta rozmowy ze mną nie kosztuje 5 gr. Nie wygładzam ani nie redukuję zmarszczek. Mam więcej niż 2 kalorie. Nie jestem też owocem Jogobelli. Przed użyciem nie wymagam zapoznania się z ulotką czy skonsultowania się z lekarzem lub farmaceutą. To ja nie mam szans z pragnieniem. Nie trafiam silnie w ból. Nie mam pomysłu na obiad. Nie posiadam napisu pod nakrętką, ani kolorowanki pod etykietą. Nie pochodzę z pierwszego tłoczenia. Wciąż nie wiem skąd bierze się Chocapic. Nie wiem też dlaczego Cini Minis jest takie cynamonowe. Nie rozpływam się w dłoni, ani w ustach. Poza tym nie brałam udziału w 'Tańcu z Gwiazdami". Jeszcze jedno.. nie znajdziesz mnie w co piątej Kinder niespodziance.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 116853
Komentarzy: 1802
Założony: 5 września 2009
Ostatni wpis: 1 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
siwa1984

kobieta, 40 lat, Karlsruhe

175 cm, 123.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Być lepszą wersją siebie - do 31.03 osiągnąć pierwszy cel 99, 9 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 lipca 2011 , Skomentuj

Dziś na wadze 95 kg. Od ostatniego tygodnia -1,7 kg. Myślałam, że będzie więcej bo @ przyszła i się wody pozbyłam. No ale nic walczę dalej:)))

27 czerwca 2011 , Komentarze (5)

Co nas nie zabije to nas wzmocni... Święta prawda. Kryzys w naszym związku zażegnany. Wystarczyło porozmawiać tak od serca. Jest dobrze... ba nawet śmiem powiedzieć, że jest lepiej. 
Moje problemy zaczynają się rozwiązywać. Jak to ktoś mądry kiedyś powiedział - problemy w 99% rozwiązują się same a reszta jest nierozwiązywalna. Byłam w środę u ginekologa.Pamiętacie jak pisałam Wam o polipie na macicy. Inny ginekolog u mnie go podejrzewał. Zmieniłam lekarza i okazało się że NIE MA ŻADNEGO POLIPA!!!!! Cieszyłam się jak dziecko, bo już miałam wizję operacji, już zastanawiałam się kto w tym czasie zajmie się Igorkiem i co będzie jeśli nie wybudzę się z narkozy.... Wiem, pomyślicie, że nienormalna jestem ale wiedzcie, że Panikara to moje drugie imię. No więc jeszcze tylko czekam na wynik cytologii ale już powoli ogarniam się i wracam na dobrą drogę życia. Zdrowego życia. Przez 2 miesiące żarcia przytyłam 5 kg. Nie jestem z tego powodu jakaś załamana, bo wiem ile i co żarłam i szczerze mówiąc spodziewałam się gorszego wyniku. Dzisiejszy dzień rozpoczęłam dietowo. Planuję też orbiego. Ważenie regularne co tydzień w poniedziałek rano. i nie ma codziennego stawania na wagę! O nie! Dziewczyny trzymajcie kciukasy za kolejny powrót Siwej do gry! Liczę na Wasze wsparcie. Buziaxy:*

17 czerwca 2011 , Komentarze (5)

Dziewczyny przepraszam za moją nieobecność. Nie mam nastroju aby pisać, nie mam nastroju na diete. Dzieje się u mnie źle. Nie dość, że nie mogę na siebie patrzeć, to jeszcze ciągle kłócę się z eMem:(( Na domiar złego najprawdopodobniej mam polipa na macicy. Jak nie urok to sraczka... Jak się troszkę ogarnę to do Was wrócę. Obiecuję...

27 maja 2011 , Komentarze (4)

Chciałam Wam oznajmić, że dziś rano dotarło do mnie, jak bardzo niszczę swoją ciężką pracę i zaprzepaszczam to, co już osiągnęłam... Od miesiąca nie stosuję diety ani ćwiczeń, po prostu się opier***am. Brak słów na to jaka jestem beznadziejna. Waga oczywiście niepaskowa. Nawet się nie ważę, nie chcę się dołować. Może stanę na nią po kilku dniach diety. Zastanawiam się czy nie wybrać się do dietetyka. Moja znajoma do niego chodziła i schudła 40 kg. Całe życie była gruba, bo myślała, że ma to w genach i że już zawsze będzie gruba. Tymczasem po wizytach u doktora W. Schudła i co najważniejsze już 2 lata trzyma wagę. Może to jest jakiś ratunek dla mojej beznadziejności.

2 maja 2011 , Komentarze (2)

Stęskniłam się za Wami...

Jak już wspominałam zepsuł nam się laptop i nie mam możliwości bywać tu tak często jak dotychczas. Poza tym na święta pojechaliśmy do rodziców eMa i nie miałam za bardzo jak pisać do Was. No nic mam nadzieję, że mój stary poczciwy Pecet będzie chciał ze mną współpracować do czasu zakupu nowego laptopa. Nastąpi to kiedy eMuniowi przedłużą umowę w pracy (ma do końca maja) i wtedy zakupimy na raty nowego sprzęta. No dobra chyba się trochę wytłumaczyłam to teraz o rzeczach ważnych i ważmiejszych... Najpierw waga. Dłuo wahałam się czy wejść na wagę, czy może nie psuć sobie humoru. Odważyłam się dopiero dziś i... nie jest tak źle! Tylko 2 kg na plusie. Mówię tylko, bo wiem ile i co jadłam przez ostatnie dwa tygodnie. Od dziś wróciłam na dobre tory i ostro gonię paseczek. Nie będę go zmieniać:) A teraz rzecz ważniejsza: 

Mój synek chodzi!!!

Na razie robi "bez trzymanki" po kilka kroczków ale z dnia na dzień robi genialne postępy. Jestem z niego taka dumna...

Buziaki Skarby niebawem znowu coś skrobnę

Pozdrawiam

Olunia

13 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

Cześć Dziewuszki.

Nie myślcie sobie, że o Was zapomniałam. O nie nie. Po prostu zepsuł mi się laptop. Niestety na razie nie mamy pieniędzy na naprawę, więc trochę potrwa zanim wrócę do normalnej aktywności. Teraz okupuję mój stary komputer stacjonarny ale nie oszukujmy się szlag mnie trafia jak mam na nim cokolwiek robić. Jest tak powolny, że idzie tu przy nim zakwitnąć. Co do mijej diety i wagi... Od sobotnich urodzin mojej koleżanki nie mogę się ogarnąć z żarciem. Ale to wszystko wina mojej przyjaciółki @ która zaszczyciła mnie wczoraj swoją bolesną wizytą. Teraz już będzie lepiej. Wracam do ćwiczeń. To tyle w telegraficznym skrócie. Lecę do Waszych pamiętniczków:*

1 kwietnia 2011 , Komentarze (5)

Wczoraj odbyłam poważną rozmowę z eMem... Czuję się przez niego zaniedbywana. Chyba mam jakiś kryzys bo wszystko mnie bardzo irytuje. Zaczęło się od tego, że kiedy eM wrócił z pracy, podałam mu obiad, powiedział, że dobre po czym zostawił talerz z niedojedzonymi ziemniakami na stole i poszedł oglądać tv. I w tym momencie przeważyła się szala mojej złości. Poprosiłam go na rozmowę... Wygarnęłam wszystko... Począwszy od tego nieszczęsnego talerza a skończywszy na tym że zaczął mnie zaniedbywać... Od jakiegoś czasu nic innego nie robię tylko chodzę i sprzątam i zajmyję się Małym i znowu sprzątam bo eM w międzyczasie narobi syfu, albo Igorek rozrzuci zabawki i w kółko jedno i to samo... Nie mam czasu dla siebie. Nie mam czasu (ani siły) aby systematycznie ćwiczyć. Nie mam czasu pomalować paznokci u nóg... To czy eM jest w pracy, czy też ma wolne i tak nic nie zmienia bo ciągle nie mam czasu... A jeszcze to zaniedbywanie... Nie pamiętam kiedy eM tak bez okazji kupił mi kwiatka, nigdy nie zdażyło się żeby mi rano zrobił kawę czy śniadanie (za to ja codziennie śniadanie do pracy, obiad, kolacja)... Nie pamiętam kiedy powiedział mi, że mnie kocha...

Obiecał poprawę - się zobaczy... Kiedyś zarzucił mi, że się seriali naoglądam i wymagam od niego żeby był jak Bobek:)))) Strasznie mnie to rozśmieszyło ale swoją drogą czasem zdarza mi się pomarzyć o szlachetnym i romantycznym królu Arturze z "Prosto w serce"... w końcu marzenia nic nie kosztują...

28 marca 2011 , Komentarze (5)

Gdyby nie weekendy, już dawno byłabym szczupła. Ten był godzinę krótszy. I dobrze. Nie powiem, żeby obyło się bez drobnych grzeszków. Były ale w rozsądnych ilościach. No i waga dzisiejsza mówi sama za siebie: 92,8 czyli - 2,8 kg w ostatnim tygodniu. Jestem z siebie zadowolona.

Buziole:*

24 marca 2011 , Komentarze (5)

Zacznę może od diety. Od poniedziałku trzymam ją w 100%. Staram się codziennie ćwiczyć i łykam Bio CLA z zieloną herbatą. Wcześniej nie wierzyłam w suplementy ale chyba zacznę, bo po tych tabletkach wcale nie chce mi się jeść. Jem, bo wiem, że trzeba ale głodu nie czuję. Zatem polecam wszystkim...

Weekend postanowiliśmy spędzić w domu aby nacieszyć się sobą. I dobrze. Obejdzie się może w końcu od żarcia na mieście czy też u znajomych.

Dawno nie pisałam o moim największym Skarbie. Otóż Igorek od 2 dni chodzi i powtarza na zmianę "baba" i "mama". To naprawdę urocze. Zauważyłam, że moje dziecko z dnia na dzień robi ogromne postępy w rozwoju. Jeszcze trzy dni temu nie mówił nic. Martwiłam się, że może coś nie tak... A tu proszę. Chodzi i szczebiocze radośnie cały dzień. Jest bardzo ciekawy wszystkiego. Odkąd zaczął raczkować trzeba na niego bardzo uważać, gdyż najulubieńszą zabawką Igorka są wszelkiego rodzaju kable, ładowarki, sznurki i sznurówki. Domaga się bardzo chodzenia za rączki. Coraz częściej chodzi trzymany za jedną rączkę. Wstaje z podłogi przytrzymując się mebli. Ehhhh.... sama radość. 

Załatwiłam Małemu żłobek. Od września będzie chodził. W zasadzie to od wczoraj o niczym innym nie potrafię myśleć. Już się stresuję jak to będzie z tym żłobkiem. Na nianię nie możemy sobie niestety pozwolić bo musielibyśmy jej oddać 70 % jednej z wypłat, co przy naszej sytuacji nie wchodzi w grę. Za żłobek zapłacę 140 zł miesięcznie + 90 zł za wyżywienie. jak widzicie powoli zaczyna się wszystko układać. Od października zaczynam staż zawodowy w Nadleśnictwie. W lipcu zrobię praktyki z fryzjerstwa. No to chyba tyle nowości. Lecę pozaglądać do Was:*

21 marca 2011 , Komentarze (6)

Jak w tytule. Ciągle popełniam te same błędy. Od poniedziałku do piątku wzorowo trzymam dietę i ćwiczę (!! tak ja ćwiczę !!) a w weekend wstępuje we mnie diabeł - obżarciuch i żrę co popadnie. Tym sposobem stoję w miejscu. Bilans tego tygodnia 0 kg. Ważę tyle samo co tydzień temu... Kopnijcie mnie w d**ę!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.