Witajcie Kochane:)
Jak już wspomniałam w tytule włączył mi się syndrom wicia gniazda czyli kompletowania niezbędnych rzeczy dla naszego Dzidziusia. Co prawda mam jeszcze trochę czasu (jakieś 3 miesiące) ale zaczynam od "zera", ponieważ ani ja ani nikt z najbliższej rodziny nie posiada małego dziecka. Dostałam od koleżanki trochę ciuszków po jej synku i parę rzeczy od Teściowej ale to tylko kropla w morzu zakupów jakie nas czekają. Od jakiegoś czasu w krew mi już weszło przeglądanie na allegro wózków, łóżeczek i innych "gadżetów" potrzebnych do pielęgnacji Maluszka. Tak się składa, że dostałam zwrot podatku za 2009 rok, co prawda niewielki ale zawsze jakiś zastrzyk dodatkowej gotówki. W normalnych warunkach to pewnie poszłabym do mojego ulubionego sklepu z ubraniami (nazwy nie podam, żeby nie było jakiejś kryptoreklamy:))) ale w sytuacji kiedy już niedługo urodzi się Igorek myślę teraz tylko o nim i jego potrzebach. Oto co wybrałam dla naszego Syneczka:
- aspirator do nosa
- myjeczka frotte
- nożyczki do małych pazurków z bezpiecznymi końcówkami
- 40 tetrowych pieluch (będzie co prać)
- termometr do wanienki w kształcie błękitnej rybki
- 2 okrycia kąpielowe z kapturkiem - zielone i żółte
- śliczny niebieski rożek
- puchaty kremowy kocyk.
Będę Was na bieżąco informować o dalszych zakupach. Chciałabym też prosić Was o rady co jest niezbędne a czego na pewno nie kupować, gdyż planuję sporządzić sobie taką listę rzeczy do kupienia i stopniowo kupować i wykreślać z niej poszczególne pozycje. W ten sposób wydam tyle samo ale przynajmniej nie za jednym razem a więc moja kieszeń (a właściwie kieszeń przyszłych Dziadków) w mniej odczuwalnym stopniu "ucierpi":)