Wczoraj miałam małą przerwę, ale to nie znaczy, że dieta poszła w odstawkę. Staram się trzymać diety. Nie był tak na 100 % ale tragicznie też nie było. Mam kiepskie dni. Humor mi nie dopisuje. A dziś informacja, że mąż przyjedzie dopiero za tydzień mnie dobiła. Nic mi się nie chce.. nie chce mi się pilnować posiłków, wymyślać co mam zjeść a co dopiero gotować i przyrządzać.
Kupiłam dziś na targu fasolkę, kapustę i młode ziemniaczki. Uwielbiam ten sezon. Truskawki też tanieją coraz bardziej. Muszę na dniach kupić i zamrozić.
Nie poddaję się. Ale przy takim podejściu waga w poniedziałek nie pokaże kolejnego minusu.. przyznam się, że zdarza się też małe podjadanie.. na prawdę małe. Coś umyka mi moja mobilizacja.. mam małego doła.