Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 listopada 2021 , Komentarze (20)

Nie miałam czasu nic napisać, a Wasze pamiętniki czytałam z doskoku. Ostatnie dwa tygodnie dały mi ostro w kość i nie zanosi się, że będzie lepiej. Ale muszę być silna! Od marca zeszłego roku pracuje zdalnie - czy to dobrze? Nie wiem. To ma swoje plusy i minusy. Mam świadomość, że jestem bardziej  monitorowana z tego co robię i jak, ale jestem dorosła i świadoma moich zawodowych obowiązków. Uważam, że człowiek jest istotą stadną i chce do ludzi; owszem czasem chce pobyć sam ze sobą, ale jgniemy do ludzi. Teraz praca zdalna jest mi bardzo na rękę ponieważ opiekuje się tatą,  który ma Alzheimera i to w zaawansowanym stopniu, powiedziałabym, że, nawet bardzo zaawansowanym. A najgorsze jest to, że choroba posunęła się bardzo, bardzo w ciągu dwóch tygodni. Czasem tata patrzy na mnie i pyta ,, a Ewa to gdzie jest"? Albo ,, a mama przychodzi do ciebie"? A ja odpowiadam, że mama nie żyje.. a on że mama nie żyje to wiem, ale moja mama czy przychodzi"? Mój tata ma 80 lat... on zadaje tysiące tych samych pytań, pyta o coś, ja odpowiadam i on znowy pyta o to samo...codziennie wychodzę z nim na spacer i tuptamy tak sobie.. tuptamy bo km robimy w 35 minut,potem tata jest zmęczony. Jak odwożę go do brata, to brat idzie z nim jeszcze na spacer. Przyjeżdżam po tatę o 7 rano zabieram go do siebie jest u mnie średnio 10 godzin potem odwożę go do brata (mieszka z tatą) i od następnego dnia tak samo... Śpię po 6 godzin, a przecież mam swoją rodzinę. Mąż bardzo mnie wspiera i pomaga i jestem mu bardzo wdzięczna za to. Mąż zastanawia się jak daje radę pracować. Także moje małe zmiany trochę się pokomplikowały. Wodę pije, ale czasem to jest litr, a nie jak założyłam 1,5. Ale kiedys jej prawie wcale nie piłam więc jest progres. Czasem pozwalam sobie na coś słodkiego, ale nie jest to cała paczka ciastek tylko jedno czy dwa bo więcej nie potrzebuje. Krucho z aktywnością, wprawdzie zumba dalej jest, ale w tygodniu ciężko jest wygospodarować codziennie godzinę, ale pół godziny daje radę. Nie podjadam, jem więcej warzyw i kiszonek!!! Ogórki, patisonki, kapustki, sałatki itp mniam😁 Staram się nie zapominać o sobie, dzieciach, mężu (kolejność przypadkowa) bo Alzheimer to choroba całej rodziny a jej najmniej świadomy jest właśnie chory. Trzymam kciuki za Was, żeby Wam się udało osiągnąć to czego pragniecie.

Pozdrawiam Ewa

p.s. sorry za taki wpis, ale musiałam się wygadać. 

14 listopada 2021 , Komentarze (16)

I idzie mi dobrze. Tak, jak napisałam w poprzednim wpisie pracowałam od poniedziałku do środy i to były baaaaardzo pracowite dni. Nie chciałam zostawić spraw, aby nie rozpoczynać tygodnia z zaległościami. Jak minął mi tydzień?

- jedzenie - ponieważ wpisuje w aplikacje co i ile jem wiem, że jem monotonnie. Moje śniadania to zazwyczaj bulka wieloziarnista z zieloną sałatą, rzodkiewka, pomidorem, czasem biały ser, serek do smarowania, czasem owsianka. Obiad jest zróżnicowany: np makarony, tortille z warzywami, kasze; kurczak, naleśniki, kolacje to czasem kanapka, czasem bulka, sałatki... W ramach drugiego śniadania owoce, jogurty, kilka orzechów. Nie jestem głodna, nie rzucam się na jedzenie, jem cztery posiłki, spożywam max 1500 kalorii

- słodycze - od 1 listopada zjadłam kawałeczek urodzinowego torta i batona energetycznego. Nie tak, jak kiedyś wieczór i paczka ciastek 🤭🤭🤭albo czekoladka czy pralinka. I nie jest to tak, że muszę walczyć z pokusą

- płyny- wypijał dziennie dwie kawy cappuccino, że dwi-trzy herbaty (czarne z cytryną bo lubię!!) i wypijam 1,5 litra wody. Taka ilość płynów dla mnie sukces, bo ja generalnie nie odczuwam pragnienia. Fakt czuje jak skóra mojej twarzy lepiej wygląda i lepiej się czuje. Nie mam teraz tak, że jak widzę butelkę wody myślę ,,jeny jak ja to wypije,"..  Po prostu ją wypijam.

- aktywność fizyczna - jest! Może nie jest  codziennie, ale staram się, żeby trening był każdego dnia. Tak, jak pisałam kilka postów dalej, chodzę na zumbę i to mi się podoba. Wesoła, energetyczna muzyka... Uwielbiam jak mogę kręcić biodrami, jak niektóre ruchy są kocie i seksowne😄😄. I wcale nie  przeszkadza mi, że mam więcej ciala, że nie jestem chudzinka najmodniej ubraną, bawię się dobrze, a to jest dla mnie najważniejsze. Zaliczyłam kilka wyjść na kije i ćwiczę średnio godzinę jakieś treningi z YT.

Takze tuptam sobie tak krok po kroczku, od 1 listopada jest mnie mniej o 1,5 kg. Czy to dużo, czy mało? Nie wiem, ale idę po więcej! A Wam jak idzie?  Życzę Wam miłego wieczoru.

13 listopada 2021 , Komentarze (5)

Cieszyłam się na ten długi weekend- miałam zacząć go w środę o 17, a zakończyć w niedzielę jak najpóźniej 🤭🤭🤭. Poniedziałek i wtorek były bardzo pracowite, chciałam mieć świadomość, że że zostawiłam czego na kolejny tydzień i że nie zacznę go z zaległościami. Więc w poniedziałek prawie 12 godzin, a we wtorek 10 godzin, w środę już tylko 9 godzin🤭 Pomyślałam, że przez te kilka dni pójdziemy z chłopakami i mężem na spacer, może w góry albo chociaż do lasu, ale okazało się, że starszy przyjechał przeziębiony, młodszy ma codziennie sprawdziany (geografia, matematyka, niemiecki, chemia, wos), a mąż musi niestety pojechać do pracy... I tak moje plany wzięły w łeb😭😭😭. W Święto Niepodległości rano poszłam na kije... świeciło słońce, było chłodno, w uszach muzyka z zumby, dookoła cisza, spokój, prawie żadnych ludzi... Nawet nie było żadnych biegaczy, rowerzystów, specerowiczow... po powrocie do domu snułam się z kąta w kąt więc pojechałam na cmentarz.. Po południu zrobiłam sobie godzinę treningu; pierwsze 30 minut minęło nawet nie wiem kiedy, a dalszą część się ciągnęła i ciągnęła...Na telefonie pojawił się komunikat przypomnij sobie ten dzień...11.11.2019 byliśmy wtedy na koncercie pieśni patriotycznych Marcina  Wyrostka... Bardzo mi się podobało. Nie zjadłam w dniu rogali czy innych słodkości, po pierwsze nawet o tym nie pomyślałam, aby coś kupić czy upiec, a po drugie nie chce mi się słodyczy pod postacią ciast ciasteczek, batonów czy czekolad. Wczorajszy dzień był bardziej weselszy, bo zdałam sobie sprawę, że w czwartek byłam smutna, jakaś przybita. Wczoraj bolała mnie od rana głowa. Kawa nie pomogła, tabletka też nie więc...podszłam na kije 🤭. Zrobiłam niecałe 7 km, potem umyłam okno w kuchni, no a jak okno to i szafki... No i lodówkę, bo przecież aż się prosilła, aby jej nie zostawiać 🤭🤭🤭. I nagle słyszę.. ,,już jestem" , a ja, że co?", ,, że już jesteś? Miałeś być za dwie godziny"? Ja nie mam jeszcze obiadu? A mąż ,,co się martwisz damy radę" i bylo bez obiadu... Potem synuś podniósł ciśnienie, ale jak przetłumaczyć piętnastolatkowi, że ma się uczyć, a nie grać na kompie? Przecież on też ma,,długi weekend"😬. Po południu trening i jakoś zrobiło się ciemno, późno i ...leniwie. Dzisiaj ogarnelismy bieżące zakupy,wpadłam przy okazji do Rossmana, wzięłam gazetkę i zaczęłam przeglądać w domu i co widzę? Prezenty, prezenty i jeszcze raz prezenty... Dla niej, dla niego, dla matki, córki i kochanki🤭🤭🤭(to ostatnie to mój dopisek). Dla dzieci, gości spodziewanych i niespodziewanych, dla samej siebie itp.. pamiętam, jak byłam mała i czekałam na magię świąt, jak zastanawiałam się czy coś dostanę i jak cieszyłam się z najmniejszej i najdrobniejszej rzeczy. Czy Wy też już myślicie o prezentach? Czy to nie jest tak, że zmusza się nas do kupowania prezentów, że kupujemy je to tak wypada? że jest taka tradycja? Że trzeba jeszcze i jeszcze? Wiem, wiem liczy się pamięć, ale może warto zadzwonić do kogoś z kimś się dawno nie rozmawiało, albo powiedzieć żonie, ja dzisiaj położę dzieci spać, a ty odpocznij? O tym jak mi idzie że zmianą siebie, będzie następnym razem.  Pozdrawiam i życzę udanego weekendu.

8 listopada 2021 , Komentarze (22)

Pomyślałam sobie, że będę wpisy robić codziennie..., Że może to mi pozwoli mi ogarnąć jedzenie, aktywność fizyczną i poukładać mi wszystko w głowie. Ale wiadomo jak to jest... Po prawdzie to trochę mi się nie chce, a trochę nie mam czasu☹️. Ale spróbowałam przez ten tydzień się ogarniać🤭. To od początku:

- wipijalam każdego dnia 1,5 lita wody; jednego dnia nawet nie wiem kiedy, a innego musiałam sobie sama pomarudzic, żeby ją wypić. Ponieważ ja zawsze mali piłam, zauważyłam poprawę skóry (nie jest już taka wysuszona)

- jadłam 4 posiłki dziennie i faktycznie wpisywałam w aplikacje, co i ile zjadłam. Nie podjadalam , ale też nie było tak, że np. nie zjadłam czegoś bo bym się ,,załamała". Uznałam, że jak coś zjem to nie będzie dramatu🤭

- aktywność fizyczna została przeze mnie troszkę zwiększona, ale znowu też nie aż tak, żebym  codziennie ćwiczyla po 2 godziny, biegla na basen czy kije każdego dnia. Staram się mieć ruch przez co najmniej 60 minut: np. ćwiczę godzinkę, idę na zumbę czy na kije. Nie rzuciłam się nagle na treningi, nie wynajęłam trenera personalnego. Wiem, że dla niektórych godzina to pikuś, a dla niektórych to wyczyn. W dni wolne od pracy tego ruchu jest więcej, ale też nie szaleje, żeby na następny dzień dźwig musiał mnie podnosić z łóżka 🤭

- słodycze i tu jest mój mały sukces; przez tydzień nie zjadłam żadnego ciasteczka, czekoladki, wafelka itp. ja, która jestem uzależniona od slodyczy 🤭 bije sobię 👏👏👏 bo na początku tygodnia to był nie lada wyczyn. Organizm domagał się cukrów, bolała mnie głowa, doszedł ból migrenowy, a wtedy trzyma mnie 2-3 dni więc było ciężko.

Jak się czuje po tym tygodniu? Zadowolna, że dałam radę, mniej ociężała, miałam lepsze samopoczucie ,,w ciele". Wagowo też coś spadło, ale za wcześnie żeby o tym mówić. Dzisiaj rozpoczynam drugi tydzień i to z dłuuugim weekendem więc zobaczymy jak mi pójdzie. Pozdrawiam Was wszystkich i życzę dobrego tygodnia. Ewa


2 listopada 2021 , Komentarze (11)

Witajcie, wczorajszy dzień to już historia i z tego powodu bardzo się cieszę. Nie lubię tego dnia, tłumów, który nagle sobie przypomnia, że ktoś kiedyß umarł i trzeba, wypada itp przyjść postawić znicz (najlepiej największy) bo przecież co ludzie powiedzą... Od lat z mężem preferujemy jeden kwiat i znicz. Fakt ja zapalę jeden , tata drugi, brat kolejny, ale nie prześcigamy się w ilościach i wielkościach. Wcześniej uzgadniamy, bo nie chcemy cepelii. O zmarłych pamiętamy codziennie, a nie tylko od święta. Bardzo podobały mi się (po raz pierwszy w tym roku) postawione regały na zniczae, które ktoś chce wyrzucić, a są w dobrym stanie. Co mnie najbardziej zaskoczyło? Ilość wyprasowanych kobiet, z napompowanymi ustami i rzęsami  do samego nieba. Plastik fantastik🤭, nie mam nic przeciwko poprawianiu urody, ale momentami bałam się, że jak jedna z drugą zaczną się śmiać, to twarz pokruszyć się na kawałeczki niczym zbite lusterko. Po południu byliśmy w domu, zrobiłam dosyć długi trening, przez cały dzień wypiłam ponad 1,5 litra wody co dla mnie jest wyczynem niesamowitym, nie podjadalam słodyczy, chipsów itp. Dzisiaj mam dzień wolny więc rano wstałam pojechałam na zakupy, potem do domu i wzięłam się za lepienie pierogów ze szpinakiem bo dziecię sobie zażyczyło. Wstawilam pranie, posprzątałam w kuchni, odkurzyłam salon i teraz zrobiłam sobie kawke żeby usiąść bo przecież mam dzień wolny🤭. Wieczorem jeszcze zumba a co się wydarzy jeszcze to zobaczymy... A Wybjak spędzacie dzisiejszy dzień? Pozdrawiam Ewa

31 października 2021 , Komentarze (9)

Sobota była pracowita i pełna snów😁😁😁, trzeba zrobić paznokcie, hennę, zakupy, pojechać na cmentarz posprzątać, a przede wszystkim bodpoczac i w końcu w jesiennym słoneczku napić się kawy na tarasie. W sobotę wstaliśmy wcześnie i najpierw szybka decyzja zakupy, potem śniadanie i jedziemy na cmentarze posprzątać groby. Mąż wszystko przyszykował i kiedy już mieliśmy jechać pytam, czy wziął deski na ławkę (te poprzednie się wypaczyły, brzydko wyglądały i stwierdziliśmy, że trzeba je wymienić).  Przyjeżdżamy na pierwszy grób, a tam liści co nie miara!!! Szybko nam poszło z liśćmi, umyciem pomnika i wszelkimi pracami - byłam naprawdę zadowolona, choć jak dzisiaj zobaczyłam te liście... To nie wiem czy brała mnie złość, czy płakać mi się chciało czy śmiać. Drugi grób też szybko zrobiony, jak pojechaliśmy na drugi cmentarz, spotkaliśmy mojego chrzestnego i tak ma pogaduchach minęła godzina. Nawet nie wiem kiedy ten czas minął. Potem mąż zaczął wymieniać deski w ławce, ja posprzątałam i słyszę jak mąż mnie pyta czy nie widziałam takiego kapelusza ad znicza, który leżał koło ławki bo on tam śrubki mial... ja że nic nie eidziakam... on na mnie patrzy i pyta naprawdę nie widziałaś?? No nie zadnegonoudelka nie było, tylko jakieś śmieci to je wyrzuciłam ... Mąż na to, ,,wiedziałem, że tak będzie i wziąłem zapasowe środki...". Ale, że co? Że ja je wyrzuciłam?🤭oo chwili mąż mnie pyta czy ławka jest dobrze zrobiona. A ja, że oczywiście, wygląda super tylko, że nie deski nie są równo przymocowane... Fakt 2-3 milimetry, no ale zawsze...więc mąż je odkręca, poprawia, znowu przykręca wtedy mówię, że teraz jest bardzo dobrze.. mąż pakuje wkrętarkę i inne rzeczy, a ja, że te deski wyglądają naprawdę ładnie, tylko, że teraz te z oparcia są nieciekawe. Więc mąż wyciąga wkrętarkę, odkręca te brakujące i..zabieramy deski do domu. Ja robię szybko obiad, a on maluje deski, żeby wszystko pasowało... Jest bardzo się, przepiękne słońce więc proponuję, żebyśmy poszli na rowery, a on, że cmentarz trzeba przybić deski ..szybka decyzja jedziemy rowerami! Więc jedziemy! Wiatr coraz mocniejszy, nie idzie jechać, momentami prowadzę rower. Ale deski przykręcone. Mąż pyta czy teraz jest dobrze? A ja ślicznie...tylko, że te deski z boku jakoś tak... I wtedy słyszę, no skrzyni to ci nie odkręce, przyjedziemy kiedyś z farbą i tu się pomaluje. No dobra myślę, przecież ostatecznie nie widać za bardzo roznicy. Przyjeżdżamy do domu, jest już ciemno, a ja myślę sobie...zrobię sałatkę jarzynową, więc ugotowałam ziemniaki,marchewkę, jajka itp i zaczęłam robić, zawołałam chłopaków i kroilismt te warzywa w kosteczke. Jestem zmęczona, napracowałem się, czas odpoczacy myślę i.. wzięłam się za sernik...paznokcie zrobiłam dzisiaj, henny nie zrobilam. Ale za to przed dzisiejszym obiadem usiadłam na tarasie z kawką przez 20 minut, bo na tyle starczyło mi czasu. A niedziela u mnie, jak zwykle szybka. Miłego wieczorku. Niech moc będzie z nami💪💪💪

30 października 2021 , Komentarze (2)

Totalny brak czasu na wszystko; żeby spokojnie napić się kawy, zdrowo zjeść, poćwiczyć... W czwartek po głowie krążyła myśl ,,dzisiaj ostatni dzień w pracy , potem kilka dni wolnego i dopiero w środę za biurko". Super!! Ile to ja nie zrobię dla siebie, pójdę na kije: raz dawno nie byłam, po drugie mąż kupił mi ,,wypaśne" buty trekkingowe i chciałam je wypróbować. Pójdę do fryzjera, posiedzę na tarasie, złapie ostatnie promienie słoneczne, dziecię przyjeżdża więc ugotuje coś dobrego itp. mion pomysłów... Po południu w czwartek, SMS od brata ,,tata idzie na działkę". 😬😬😬Ni lubie jak sam jedzie po południu, ponieważ czas dla mojego taty nie istnieje. Szybko robi się ciemno, a potem zamartwiam się, że go długo niema w domu. Ma ponad 80 lat i słaby wzrok, ale przecież mu się nie przetłumaczy... Więc wsiadamy w auto i jedziemy po niego. Na działce nic nie ma już do pracy bo wszystko zrobione (prawie)😁😁😁, a tata do nas (mnie i męża) żebyśmy pojechali a on sobie wróci autobusem. No żesz! Tata wsiadaj spotkamy się jutro po południu na działce!!! Niezadowolony, ale zabiera się z nami, odwozimy go do domu, potem do swojego, chwilę się pokreciliśmy i czas już na zumbę. Bardzo ja polubiłam. Te układy, kroki, ruch bioder czy muzykę 😁😁😁 ale mój mąż powiedział, że zachowywałam się jakbym wcale nie chciała tam jechać, a po teningu szybko się zabrałam i wyszłam (co zazwyczaj mi się nie zdarza). W piątek zawiozłam młodego do szkoły na 8.00 a na 9:15 miałam fryzjera... Myślę co tu robić.. no nic przyjechałam do domu, zrobiłam śniadanie, a tu dzwoni fryzjerka i pyta czy mogłabym wcześniej przyjechać bo...ona źle wyliczyła .. oki wsiadał w samochód i poddaje się bez żadnych wyrzutów 😁 dłoniom fryzjerki. Niech masuje głowę, wcięra jakieś preparaty, podcina, suszy, układa. Niech się mną zajmuje, niech ta chwila trwa. Jest cudownie do momentu płacenia😁😁😁 ale co tam! Jestem młodsza, zadbana i lżejsza...choć tylko z portfela. Potem zakup kwiatów, obiad, porządki w domu, na działkę (bo się z tatą umówiłam) i ssdziliśmy maliny, na dworzec odebrać starszego, wspólna kolacja i wieczorem jestem ledwo żywa. Tak w skrócie minal mi mój wolny dzień- bez kawki na tarasie, bez słońca na mojej twarzy, bez chwili oddechu. Przecież mam jeszcze wolną sobotę, niedzielę, poniedziałek... Życzę Wam cudownej soboty

25 października 2021 , Komentarze (4)

Na początku bardzo dziękuję za urodzinowe życzenia wszystkim i każdemu z osobna 😁. Jestem kobietą 50 z wieku (ale to brzmi), ale nie z rozmiaru😁😁😁😁😁😁😁, choć kto wie, jak dalej będzie takie szaleństwo to może tak być. Ostatnio trochę się przejadlam, aż mi wczoraj i dziasiaj było niedobrze... Byłam jak Kubuś Puchatek, którym ma za małą koszulkę bo ma za dużego brzucha😄. Ale co tam. Będzie dobrze! Musi być! Na razie wyznaczyłam sobie małe kroczki, które będę realizowała - nie to żebym postanowiła w ciągu tygodnia zrzucić 5 kg, A mój pierwszy mały krok to... wizyta u fryzjera 😄 choć jak powiedziałam koleżance o pierwszym małym kroczku, to od razu zapytała kilo czy dwa do końca miesiąca??? No aż taka naiwna to ja nie jestem... Fakt jestem uzależniona od slodyczy, a owoce nie bardzo chcą wchodzić, ale od czego są małe kroczki? Muszę je ograniczyć bo kręgosłup za chwilę nie wytrzyma!!! Jestem dobrej myśli. Nie wiem czy Wam pisałam, od dwóch miesięcy chodzę na zumbę i muszę Wam powiedzieć, że nie myślałam ile ona mi sprawi radości 🤭🤭🤭. Jak to krzyczy instruktorka, biodra w ruch!! potrzasnij biustem!! Jestem wdzięczna koleżance, że mnie wyciągnęła na zajęcia choć mąż się śmieje, że dojdzie do tego, że ja będę chodziła, a kumpela odpuści bo na razie chodzi w kratkę. Ale jak powiedział ślubny najważniejsze, że mi to sprawia radość!! Życzę Wam dobrego i słonecznego tygodnia; łapcie jak najwięcej promieni słonecznych i uśmiechajcie się nawet do samych siebie.

Ewa

23 października 2021 , Komentarze (40)

I jakoś się nimi nie przejmuje... Kiedyś czekam na ,,osiemnastkę", potem dwudziestkę, trzydziestka też była ok, przy czterdziestce załapałam doła. Chciałam żeby nikt nie pamiętał o moich urodzinach,  nie składał mi życzeń... Dziś ma okrągniutką pięćdziesiątkę i nie mam smutku czy doła. Kolejny rok, zmiana daty, śmieję się do męża, że od dzisiaj muszę kupować kosmetyki 50+ . Dzisiejszy dzień, mimo, że w głowie inny to w rękach i nogach jak standardowa sobota. Na Śnieżce popadało śniegiem i jest bardzo zimno, ale co tam ,,trza" się brać do roboty. Udanej soboty Wam życzę.

18 października 2021 , Komentarze (6)

Witajcie, prawie 1,5 miesiąca mnie nie było,, ale byłam zakręcona jak baranie rogi😁😁😁. Czasem wpadałam, aby Was poczytać, ale nie miałam czasu, aby coś wpisać i skomentować. Co u mnie? Szybko czyli szybkie jedzenie i na szybko - czyli niezdrowo i kalorycznie. Byle co i byle jak😟😟😟. Starszy we Wrocławiu sobie studiuje i chyba jest zadowolony (przynajmniej tak mówi), młodszy w 8 klasie i co chwilę słyszę: mama kartkówka z tego, a sprawdzian z tamtego, czytałaś, że będziemy pisać rozprawkę? Itp. czasem w tygodniu 2-3 sprawdziany i 3-4 kartkówki... Ale czego się spodziewać. Nauczyciele obawiają się nauki zdalnej więc każdy się spieszy. Kilka dni temu miałam 21 rocznicę ślubu - duzo- nie dużo - zależy jak dla kogo. Ale jak pomyślę, że z moim mężem jestem 31 lat to już jakoś brzmi😁😁, choć w dzisiejszych czasach 10 lat to już sukces. Za kilka dni mam urodziny (okrągłe) i wczoraj mąż mnie ubawił? Wkurzył? Nie wiem .. mówi wiesz znalazłem dla ciebie nowy kurs... A nie to dla 50+🤣🤣🤣🤣🤣🤣, a ja na to to zapisz za kilka dni będę mogła się zapisać... Oglądam Wasze metamorfozy i czytam, jak jesteście konsekwentne w dążeniu do celu, o tym jak walczycie, upadacie i się podnosicie. Ja na razie aktywność mam ograniczoną ze względu na ból kolana, ale wiem, że będzie dobrze i kiedyś wstanę z popiołów... Dobrego tygodnia dla Was wszystkich.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.