Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem 24-letnią studentką. Moja przygoda z odchudzaniem była długą i wyboistą droga. Jako nastolatka cierpiałam na zaburzenia żywienia, byłam pełna kompleksów. Dziś jestem pewną siebie dziewczyną, która choć umie odżywiać się jak należy, to rzadko znajduje czas / chęci na sport.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 123131
Komentarzy: 2223
Założony: 8 lutego 2009
Ostatni wpis: 15 maja 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
violent

kobieta, 30 lat,

170 cm, 56.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

9 marca 2011 , Komentarze (7)


Dziś zaczyna się Wielki Post, więc to wręcz idealny dzień na rozpoczęcie odchudzania, nieprawdaż?? Choć ogólnie to był raczej ciężki dzień...Ostatnio szło mi bardzo kiepsko, wszystko zaczęło się we Włoszech, ale to już musi się skończyć. Za dużo tego słodkiego:P

Dziś:

1. Omlet z 3 jaj
2. Pomidorowa z ryżem, 2 kawałki dorsza, kiszona kapusta
3. Kefir 400 g


Jak nakazuje post 3 posiłki, jeden do syta:)


Postaram się ćwiczyć choć czasem, choć mam na prawdę dużo roboty związanej ze szkołą i oczywiście odwiedzać Vitalię trochę częściej.


A i poznałam tu fajnego chłopaka który będzie mi dawał klapsy jak się będę obijała. Na pewno mnie to zmotywuje:P











5 marca 2011 , Komentarze (8)


Dziewczyny, nienawidzę się normalnie za to co ostatnio robię... Ciągle jem, wogule nie ćwiczę... I oczywiście tyje. W tym tygodniu 4 kompulsy. Tylko we wtorek jakoś wytrzymałam. Nie były one jakieś wielkie ale... tak być nie może. Jedzenie nie będzie rządzić moim życiem. Potrafiłam sobie radzić bez kompulsów, jeszcze niedawno prawie wogule ich nie miałam. I skoro wiem, że potrafie to chcę się od nich uwolnić znów! Nie mogę sobie wmawiać że nigdy się od tego nie uwolnie, bo byłam już blisko. Musi mi się udać, nie chcę się ciągle opychać, niszczyć swoje zdrowie i ciało... Ono było już takie piękne a ja to zepsułam...
Kupię sobie Slimitin Woman, to jedyny specyfik, który mi na prawdę pomógł w walce z kompulsami.



Widzę tu tyle dziewczyn, które wyglądają super, na ulicy w szkole tak samo... dlaczego ja taka nie mogę być... Dlaczego jestem byłam głupią bulimiczką, a teraz kompulsowiczką... Dlaczego mnie to spotkało...  Może dlatego, że jestem typową dziewczyną narażoną na bulimię... Ambitna, we wszystkim musi być dobra, perfekcjonistka, która ciągle od siebie wymaga... W szkole najlepsze oceny, nigdy nie zadowala się byle czym.... Taka jestem.... Zazwyczaj wszystko idzie po mojej myśli, wszystko się udaje, a w odchudzaniu... same porażki.. walczę już 2 lata... Nie potrafię raz a porządnie....













1 marca 2011 , Komentarze (12)



Dziewczyny, ja już nie wiem co robić. Ostatnie dwa dni to pasmo kompulsów. Staram się ale ta chęć jest zbyt silna. Silniejsza ode mnie. Do tego za dwa dni tłusty czwartek... Przecież wtedy na stówę znowu się objem. Moja klasa robi wtedy poczęstunek ...


Dziewczyny już mam dosyć. Nic mi się nie chcę, tylko jem. Nawet nie ćwiczę, nie pamiętam kiedy ostatnio to robiłam. Znowu to samo. Byłam tak blisko celu i zaczęłam to wszystko psuć. Jestem już dwa lata na Vitalii i co??? Dupa waga taka samo jak wtedy, gdy się tu rejestrowałam...


Jestem do niczego....














27 lutego 2011 , Komentarze (14)



Odważyłam się wejść na wagę i....


Nie jest tak źle. Pokazała 59,5 kilo. Bałam się 6 z przodu więc trochę odetchnęłam z ulgą.... :/
Ale hm no cóż przytyłam 2 kilo więc nie jest super:/


Wyglądam tak:





Jest tak sobie... Biodra 96 cm, udo 55 cm, talia 67,5 cm....


Jutro szkoła... Ludzie czemu mi się tak nic nie chce.... Co to jakaś depresja zimowa??? Wczoraj tak chciałam się nażreć na szczęście nic dobrego nie było w domu( wszystko zjedli)... Kurczę ten wyjazd do Włoch wszystko spieprzył... Zupełnie zaburzył to co wcześniej ustabilizowałam. Już było tak dobrze, kompulsy tylko sporadyczne.... a teraz ciągle chce mi się jeść....


Dziś


1. Kasza manna
2. Małe jabłko
3. Banan i pomarańcza
4. Makaron ze szpinakiem i pieczarkami
5. Coś białkowego:P

26 lutego 2011 , Komentarze (6)


Hejka,

Trochę nie pisałam ale często tu zaglądam. Z dietą idzie mi dobrze, niestety z ćwiczeniami beznadziejnie. Raz w tym tygodniu się nażarłam bo była impreza, ale nie żałuję bo było fajnie. Jem dużo owoców i warzyw, ostatnio prawie wogule ich nie jadłam więc uzupełniam braki. Niestety we Włoszech sporo przytyłam i ciągle chodzę głodna.  Rodzinka nie pomaga pełno tu słodyczy....Ale trzymam się....


Dziś

1. Omlet z 3 jaj
2. Trochę rybki po grecku
3. Pomarańcz i marchew
4. Barszcz biały z jajkiem
5. surówka z czerwonej kapusty, ziemniaki, dorsz
6. Surówka z czerwonej kapusty, dorsz (pozostałości po obiedzie)


Niestety jutro koniec ferii. Totalnie sie rozleniwiłam i nic kompeltnie nic mi się nie chce.


Madonna di Campigno

















Peio











22 lutego 2011 , Komentarze (5)


Dziś

1. Kasza manna
2. 2 marchewki
3. Rosół z makaronem
4. Gołąbek z ziemniakami
5. Jogurt naturalny 370 g

Nic mi sie nie chce....

21 lutego 2011 , Komentarze (4)


Dziś wzorowo jadłam. Postawiłam na warzywa i owoce:

1. Kasza manna
2. 2 marchewki, kawa z mlekiem
3. 2 pomarańcze
4. Barszcz czerwony, surówka z sałaty i pomidorów koktajlowych, ziemniaki, łosoś
5. Mozarella light

Trochę ćwiczyłam:D

20 lutego 2011 , Komentarze (7)


Hej dziewczyny,

Dobra nie będę ściemniać i przyznam się Wam, że nawaliłam w 300 %... Bardziej już nie mogłam... 9 dni kompulsów.... 9 dni czystego obżarstwa... Tak moje drogie... Mogę się tylko trochę usprawiedliwić tym ,że miałam okres, jeszcze większą ochotę na słodkie niż zwykle podczas okresu, a wokół było pełno słodyczy


Myślałam, że już trochę wyzbyłam się tej kompulsowiczki, która we mnie siedziała, ale nie... Ona ciągle we mnie jest i niszczy mnie od środka. Wyglądam o wiele gorzej, czuję się i jestem gruba, czuję się ciężka, nie wiem ile przytyłam, nie chcę wiedzieć, boję się wejść na wagę....


Nie poddam się. Od jutra podejmuję walkę. Wiem, że już na prawdę dużo zjebałam i dużo czasu zajmie mi naprawianie tego ale nie mogę się poddać. Nie poddam się, muszę osiągnąć wymarzony wygląd....


Koniec o tym, bo mi się przykro robi. Teraz opowiem Wam jak było we Włoszech:D


Było fajnie, choć ostatniego dnia miałam niezłą przygodę. Byłam tam na nartach, zjeżdżałam pierwszy raz z pewnego stoku i pomyliłam trasy. Była do śliczna trasa we Peio. Robiłam zdjęcia i przez to pomyliłam trasy. Wjechałam na jakąś podejrzaną... Jadę... I nagle trasa kończy się rozwidleniem. Z jednej strony parking, z drugiej boisko.... Jacyś Włosi powiedzieli mi żebym jechała przez boisko. Ja zamiast się wrócić posłuchałam. Przejechałam przez nie a tam jakaś taka jakby trasa... ale kamienie na niej leżą... Pojechałam. Wyrypałam się na kamulcu. Pomógł mi wstać jakiś Włoch. Pytam się go po angielsku jak wrócić... Nie znał angielskiego ani niemieckiego ciągle mi coś gadał po włosku.... A ja tylko odpowiadałam NON KAPITO! Próbuje dzwonić do taty... brak zasiągu, nie mołam się dodzwonić. Pokazałam Włochowi mokrą i porwaną mapę. Pokazał mi że znajdujemy się na trasie nr 3. Czarnej trasie. I że mam dwie drogi do wyboru. Albo iść do miejscowości Peio albo do Peio Fonte... Poszłam do Peio Fonte. Droga prowadziła przez jakieś strome łąkobagna... A ja w butach narciarskich z nartami szłam przez nie. Ubrudziłam suię jak nie wiem. Nie wiedziałam czy wogle trafię do naszego samachodu... Szłam  ponad godzinę, wywaliłam się nieskończoną ilość razy i w pocie czoła dotarłam na miejsce... Masakra. Przebi łam nawet mojego brata który wpadł do lasu do rowu pod choinkę i którego przejechała kanapa...


Podobał mi się tam jeden sklep. Sprzedawano tam pamiątki, wina i mięso. Na półce z alkoholami wisiał napis po polsku: Alkohol tańszy niż w supermarketach:D Heh. Włoch próbował coś mówić po polsku, podawał rodzicom wina i mówił np. to śliwka, to jabłko itd. Nam dał kiełbasę z sarny na spróbowanie. Nawet niezła. Mieli w tym sklepie nawet słownik polsko- włoski. Trzeba przyznać, że umieją robić interesy, bo sporo u nich kupiliśmy...

Chciałam Wam pokażać zdjęcia, ale nie chcą się wgrać. Następnym razem:D


Od jutra startuję z dietą!!!!!!!



9 lutego 2011 , Komentarze (9)


Hej,

Właśnie wróciłam z tej wycieczki. Byliśmy w Książnicy Pomorskiej. Nie było tak źle jak myślałam, że będzie. Potem poszliśmy do galerii handlowej. To już mi się podobało. Chodziłam z kumpelą po sklepach. Kupiłam sobie lakier do paznokci, kolczyki i wisior:D Z jedzeniem no może to nie był taki typowy dietkowy dzień, musiałam się namówić na Pizza Hut. Zjadłam tam makaron penne z kurczakiem i pieczarkami w sosie beszanelowym. Sosu nie było zbyt dużo, dania też. Namawiała mnie na pizze, czułam ten jej pyszny zapach ale odmówiłam.


A okazało się że moja klasa miała dziś tylko jedną lekcję....

Dziś

1. Owsianka
2. Jogurt pomarańczowy 250 g
3. Bułka grahamka
4. Makaron penne z pieczarkami, kurczakiem, sosem beszanelowym
5. Mozarella light 125 g

Jutro jadę na białku

8 lutego 2011 , Komentarze (6)



Hej laseczki,


Jutro wybieram się na wycieczkę. Do Książnicy Pomorskiej... Nigdy tam nie byłam i znając siebie będę się tam nudziła. Ale skoro moja kumpela jedzie to ja też. Może będzie ciekawie, warto spróbować:D


Szykuję się do wyjazdu do Włoch... Trochę jednak żałuje, że jadę, bo ominie mnie fajna impreza... Ale przynajmniej nie będzie zagrożenia kompulsem, dziś 15 dzień bez.... Chociaż... Wczoraj jak zobaczyłam nasz prowiant do Włoch, to aż się przeraziłam... 3 Wielkie paczki Chipsów, z 5 czekolad, z 20 kisieli, mleko 3,2%(nie znoszę tłustego mleka), cały karon( tak taki karton) Princess... Jeny jak ja mam tam wytrzymać... Po co oni tyle tego gówna nakupowali... Jeszcze mama ciasto zrobi. Kurde dobrze wiedzą, że mam problemy z kompulsami, naiwni myślą, że jak już mam je rzadko, to problemu nie ma... Nawet mój brat, typowy obżartuch stwierdził, że to przesada z tymi słodyczami, że się nie może opanować jak ciągle jakieś słodycze są w domu i przez to przytył. A we Włoszech chciał schudnąć... Kurwa ja też chciałam i co??? Pewnie będą codziennie pytać: Chcesz kisielu??? Chcesz batona??? Kurwa nie, nie chcę!!! A potem teksty: Ona się pewnie odchudza... Nie odchudzaj się.... Ja chcę ważyć te cholerne 56 kilo i niech mi wciskają na silę to gówno, ja go nie zjem! Zdenerwowałam się no...


Mieliśmy ostatnio pogadankę na godzinie wychowawczej. Przyszło do nas dwóch dyrektorów. Chodziło o babkę od fizyki. Ta kobieta totalnie nie potrafi uczyć.Mieliśmy z dyrektorami omówić ten problem, opowiedzieć jak to wygląda... A wygląda fatalnie! Kobieta dyktuje nam podręcznik, suchą teorię, zadaje dziwne pytania, nie robimy zadań na lekcji, a jak zadaje nam coś do domu to tak trudne rzeczy, że nie wiadomo jak się za to zabrać.... Jak pytamy ją żeby nam wytłumaczyła, przepisuje nam wykres z odpowiedzi z tyłu mówiąc, że to takie proste. Ostatnio w podręczniku nie było rozpisania dość skomplikowanego wzoru, ona nam kazała go zrobić, nie wiedzieliśmy jak, ona przepisała wzór końcowy z podręcznika. Powiedziała: "to było w podstawówce....Nie będę wam tego tłumaczyć, jak chcecie spytajcie pani z matematyki. Ja nie mam czasu" Ciekawe, bo przez następną lekcję, a mamy dwie pod rząd, całą godzinę pytała. W dodatku ma o sobie totalnie zawyżone mniemanie, co wręcz nas bawi. Kurde jesteśmy mat- fizem, nie mogą nam dać normalnego nauczyciela???? chyba dostała tę pracę po znajomości, jej mąż był kiedyś dyrem....


Dobrze, że nie będzie jej aż do ferii...















Dziś

1. Serek twarogowy 500 g
2. Jabłko
3. Jogurt 375 g
4. Rosół z kluseczkami
5. Surówka z czerwonej kapusty, 3 paluszki rybne
6. Mozarella light

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.