Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 lipca 2021 , Komentarze (9)

Bo sama już nie wiem😁😁😁😁. Tak się na niebo cieszyłam, choć jak czekamy to się dłuży, a jak przychodzi to ani się nie obejrzymy jak już koniec😥😥😥. Ponieważ nigdzie nie wyjeżdżamy, trzeba zorganizować go na miejscu, aby nie przesiedzieć tylko w domu. U mnie nie ma upałów, jest cieo, wczoraj lało, teraz jest ładnie więc jadę na działkę. Sama. Mąż z młodszym dzieciom pojechii do Szprotawy, ja nie chciałam,nie naeliej się wczoraj czułam, żeby nie napisać, że źle. W czwartek miałam druga dawkę szczepionki i w wczoraj bardzo bolała mnie głowa, mulilo mnie, nie mogłam pić i jeść bo zbierało mi się na wymioty. Nawet jak wracaliśmy z zakupów do domu to myślałam, że nie pojadę, a to zaledwie 5-7 minut jazdy. Także dzisiaj lajtowy dzien- a przynajmniej taki w planach, a jak będzie zobaczymy. Super dnia Wam życzę. Ewa

7 lipca 2021 , Komentarze (14)

Witajcie, te dwa dni tego tygodnia miny tak szybko, że nawet nie wiem kiedy. W poniedziałek wyniki matur - stres był ogromny. Od tygodnia znowu w internecie pojawiały się komentarze, co do wyników, wypowiadali się dyrektorzy szkół o niestety słabej zdawalnosci... Mój syn zdał angielski na maxa, polski i matematyki w granicach 60%, przedmioty dodatkowe (rozszerzenia) trochę słabiej. Już złożył dokumenty na uczelnię i teraz znowu stres czy się dostał. Kilka osób w naszym otoczeniu niestety mają poprawki w sierpniu  lub dopiero przyszlym roku... W poniedziałek nie bylo żadnej aktywności fizycznej tylko taka zwykła krzątanina domowa, ale woda na plus i micha też. Wczoraj było bardzo gorąco, po pracy pojechaliśmy na działkę; mąż skosił trawę, a ja przerwałam troszkę buraczków i popikowakam w inne miejsca, a trochę wzięłam do domu także dzisiaj będzie botwinka - dla mnie, mąż też zje ale bardziej aby mi nie było przykro, że nikt tego nie chce niż z powodu, że on ją lubi. Przyjechaliśmy z działki po 19, ja szybko zrobiłam trening, on zanim podlał kawiatu na tarasie, ogarnął dookoła domu już była 21. Dzisiaj czuje zmęczenie. Boli mnie kręgosłup, trochę pobolewa głowa, ale dam radę. Przecież jestem superwomen 🤣🤣🤣🤣🤣. Pozdrawiam i życzę dobrego dnia.

5 lipca 2021 , Komentarze (13)

Minął tak szybko, że nawet się nie obejrzałam kiedy. W piątek pracowalam do późna, a wiedząc o tym, trening zrobiłam rano. Wstałam wcześniej, chłopcy spali, mąż w pracy więc mogłam sobie poćwiczyć. Cały dzień byłam spokojna; może to widmo tych dwóch wolnych dni? A może to, że za tydzień mam urlop? Tylko, że na urlop się czeka, czeka, czeka, a on tak s,było mija😭😭😭... Położyłam się w piątek około północy i się zaczęło, z boku na bok, nie mogłam zasnąć. O 2 patrzyłam na zegarek, a potem już około 7 obudził mnie mąż, bo tak zazwyczaj w sobotę jedziemy na zakuoy. Potem powiedział, że nie miał sumienia budzić mnie o 6 na kije 😁😁😁. Po zakupach śniadanie i chwilkę po 10 pojechaliśmy na działkę. Miałam do wsadzenia ponad 100 astrów, także nadziubalam się co nie miara. Potem jeszcze troszkę przepikowalam buraczki i już było po 14. Zaczęliśmy zbierać się do domu. Najpierw zawieźliśmy tatę, potem już do swojego domu. Mąż zrobił grilla, a mnie oczy same się zamykały. Odpoczeliśmy jakąś godzinkę i na rower- niecałe dwie godziny. Myślałam, że padnę że zmęczenia! Oko 23 asnęłam jak niemowlę, a w niedzie rano przed 7 mąż mnie budzi i mówi ,,to co idziemy na kije". No to poszliśmy, ale zrobismynie w 8 km. Potem śniadanie jajecznica z kurkami - brat mi przywiózł takie świeżukie. Pychota! I nawet nie wiem kiedy się zdrzemnąłam. Potem zrobiłam obiad i zanim tata przyjechal zrobiłam  50 minut treningu. A jak pojechal pojechaliśmy na rowery. Także weekend był aktywny. A teraz czekamy na wyniki matur. Mają być za 45 minut. Chyba mam stresa. A Wam jak minął weekend?

p.s. Naturalna w ciągu weekendy widziałam 3 motyle😁😁😁. 

pozdrawiam i życzę dobrego tygodnia Ewa

2 lipca 2021 , Komentarze (8)

Z przytupem rozpoczęłam lipiec, wstałam pełna energii, bo za oknem świeciło piękne słońce i nawet późniejszy deszcz nie popsuł mi humoru. Wypiłam 1,5 litra wody brawo ja! Na śniadanie zjadłam bułkę jaglaną z piersią z kurczaka i rzodkiewką, na obiad jednego naleśnika z serem, potem znowu bułka z polędwicą drobiową i ogromną miskę zielonej sałaty z ogórkiem, pomidorem i serem fetą. Wiem, że mało, ale wczoraj miałam totalnie wypełniony dzień i zanim się nie spostrzegłam już był wieczór. Fakt, też był nerw bo wróciła do pracy ,,stara" kierowniczka po urlopie wychowawczym, a niestety ostatnie spotkanie z zespołem to był jeden wielki armagedon. Zrobiłam treningi i w sumie spaliłam ponad 1000 kcal. Dzisiaj drugi dzień zmian. Za kilka dni rozpoczynam urlop, nigdzie nie wyjeżdżamy, trochę mi smutno bo uwielbiam morze, lubię ten wiatr we włosach, piasek pod stopami czy morskie słońce. Ale kiedyś jeszcze wszystko się ułoży i będę śmigać niczym rusałka 😁😁😁.  Na razie czekamy na wyniki matur, a mąż wczoraj zapytał to kiedy idziemy na kije Ścieżką pod Reglami? Uwielbiam ją! 

życze WAm słońca, bo u mnie pochmurno i tylko patrzeć jak będzie padał deszcz.

Ewa

30 czerwca 2021 , Komentarze (15)

Czerwiec minął tak szybko, że nawet się nie zorientowałam kiedy. Dopiero lepilam uszka na Wigilię, a już lipiec za pasem. Czerwiec był lajtowy jeżeli chodzi ćwiczenia czy dietę. Woda była ładnie pita tak do oko 20 czerwca, miska 😭😭😭😭, były ciasteczka, lody, czekoladki... I jakoś specjalnie nie jest mi z tego powodu źle. No dobra może trochę😁. Coś tam starałam się ćwiczyć, jeździć na rowerze, ale szału nie było. Waga nie wzrosła, a spadła niewiele bo jakieś 0,5 kg czyli spadku nie ma! Pracowałam dzielnie na działce, śiałam, plewie chwasty przerywam, ale wszystko rośnie wolno oczywiście za wyjątkiem chwastów!!! Do tego mrówki, których jest mnóstwo, ślimaki, których też nie jest mało. Grad, który był w zeszłym tygodniu zniszczył truskawki, cukinie i botwinkę, aż żal patrzeć na te dziury w liściach. No ale chciało się działki to z wszelkimi konsekwencjami. Łącznie z jednym ogórkiem, który ma jakieś 6 cm. Teraz siedzę i obmyślam plan naprawczy na lipiec. A Wy już macie plany na lipiec?

pozdrawiam Ewa

29 czerwca 2021 , Komentarze (4)

Witajcie,wczoraj pierwszy dzień wakacji,nie trzeba nikogo odwozić, ani przywozić, nie jestem niczyim kierowcą. Nie muszę przypominać o lekcjach, pracach, zadaniach domowych... Super!!! W tym tygodniu mam popołudniowy dyżur w pracy więc w niedzielny wieczor pomyślałam, że w poniedziałek rano pojadę na działkę, ponieważ trzeba wyplewić w szklarni, a wiadomo, że po południu będzie w niej upał. Maly cały czasy pytał, a wejdziesz ze mną do basenu? Trochę pływamy, pogramy w siatkówkę... W poniedziałek wstałam rano z ogromnym bólem glowy, myślałam, że mi ją rozsadzi, kręciło mi się w głowie, każdy ruch powodował ból. Chwilę posiedzialam na tarasie, wypiłam wodę, zjadłam lekkie śniadanie wzięłam tabletkę i trochę mi przeszło, więc ...pojechałam na działkę. Plan jest planem. Wyplewilam szklarnie, posiedzialam na ławce, pogadalam z tatą i wróciłam do domu, ból głowy znowu się nasilił, wypiłam kawę, zjadłam ciastko... Mały kręcił się i nic nie mówił. Wiedziałam jak bardzo chciał, aby weszła z nim do basenu, ale widział, że też nie najlepiej się czuję. Wtem usłyszałam mama to może zjedz czekoladkę,może ona pomoże? No to zjadłam jedną wiśnie w alkoholu😁😁😁. Po chwili słyszę ,,mama pomogło"? A ja: ,,tak pomogło, ale teraz mama jest po alkoholu, no a jak po alkoholu to nie wchodzi do wody". Zabawa była przednia!!!

Pozdrawiam Ewa


26 czerwca 2021 , Komentarze (10)

Witajcie, czwartek ostatni dzień nauki  w tym roku szkolnym więc mówię do młodego, że może by nie poszedł do szkoły (nie musiałabym go odwozić). A on, że o 8 jest msza w kościele, a potem do klas i będzie dzień administracyjny czytaj sprzątanie klas, a potem idą z wychowawczynią na lody. Myślę, jakby nie poszedł nie musiałabym odrywać się od pracy (końcówka miesiąca u mnie to armagedon), ale nie, on MUSI iść do szkoły.  Około godz.9  dzwoni i mówi, że wie już o czym zapomniał.. no bo oni idą na te lody, a on zapomniał portfela... Więc pytam mam przywieść? A on... Jakbyś mogła... Więc mówię, jak będę wyjeżdżać z domu wyślę SMS wyjdź przed szkole. Wsiadam w auto, SMS wysłany przyjeżdżam czekam i czekam, i czekam, dzwonię, ale młody nie wychodzi... Nerw mnie bierze, za 10 minut przybiega.. wrac do domu, zabieram się za pracę około 13 dziecię dzwoni i mówi, że już są po lodach i czy po niego przyjadę... No tak przyjadę... Więc co robię ? Wsiadam w auto i jadę po niego... Nerwy sięgają zenitu...z tego wszystkiego nawet nie pamiętam co robiłam po południu... 

Wczoraj dzień wolny, ponieważ bo zakończenie roku szkolnego. Zawiozlam. młodego do szkoły na 8.00 i umówiłam się, że da mi znać jak będzie koniec to po niego przyjadę bo pojadę do sklepu i zrobię zakupy. Po jakichś 20 minutach telefon dzwoni, myślę niech dzwoni, ja przy kasie przekładam produkty, ale ktoś nie chce przestać. Więc pomiędzy zgrzewkami wody a kefirami odbieram telefon, a tu moje dziecko, że już zakończenie roku się skończyło i mogę go odebrać. Więc pojechałam odebrać to moje eleganckie dziecię i ..na bazarek po truskawki i inne zielone ,,cóś". Potem jeszcze jeden sklep, drugi i w domu byliśmy po 12.00. po południu pojechaliśmy na rowery. Wybraliśmy taką spokojna ścieżkę, żeby trochę pogadać z małżem, albo pobyć w ciszy... W pewnym momencie mąż pyta, a jakie mamy plany na sobotę? Może pojedziemy na działkę... ostatnio padało przez kilka dni, był grad więc będzie mnóstwo pracy. Dzisiaj przyjechaliśmy i nie wiedziałam w co włożyć ręce: wyplewilam dwie grządki marchewki (jedną przerwałam), grządkę cebuli , dwie grządki fasoli. Mąż zruszyl ziemię w cyniach poobcinał piwonie, pozgrabiał liście (bo po gradzie działka wyglądała jakby była jesień i wszystkie liście oblecialy), przekopał kawałek grzadki, abym mogła wsadzić astry. Wyplewiliśmy cukinie i dosadzilam kilka sztuk bo grad... I przyjechalismy do domu, rozpaliliśmy grilla, zjedliśmy obiad i chwilę odpoczeliśmy oglądając siatkówkę. Potem mąż zaczął pracować dookoła domu, a ja zabram się za rozpakowywanie kartonów, bo jak fachowcy zrobili nowe meble miesiąc temu to jeszcze nie miałam czasu aby wszystko poukładać. A teraz tak  myślę, że niby się nie napracowalam, a wszystko mnie boli. Niby się napracowalam, a opaska pokazuje niewiele spalonych kalorii. I bądź tu człowieku mądry. 

milego odpoczywania

Ewa

25 czerwca 2021 , Komentarze (6)

Od kilku dni pada, wprawdzie z przerwami, ale jednak codziennie. Burza z gradem zniszczyła trochę upraw na działce, ale mam nadzieję, że wszystko się podniesie. Zresztą, tak jak kwiaty na tarasie. Powoli wracam na wlaściwe tory jeżeli chodzi o aktywność fizyczną. Nie są to maratony czy kilkugodzinne treningi, tylko godzinny, ale zawsze to coś. Potrzebuje rywalizacji dlatego utorzylam wyzwanie na lipiec dotyczace  spalenia 20 000 kcal i nie ma znaczenia czy zrealizuje cel w 50% czy 90% . Bo chodzi o to, aby gonić króliczka a niekoniecznie, aby go zlapać...prawda? Muszę pomyśleć o ograniczeniu słodyczy, ponieważ sięgam po nie coraz częściej. I nie dlatego, że mnie do nich ciągnie, tylko bardziej z nudów. Może zastapie je czymś innym... Tylko czym... Warzywami? Pestki dyni czy słonecznika nie wchodzą w rachubę... A Wam jak idzie? Macie już wakacyjne plany?

Pozdrawiam Was deszczowo

Ewa


21 czerwca 2021 , Komentarze (4)

Witajcie, trochę mnie nie bo, bo nie ma się czym chwalić... Ćwiczenia na bakier, jedzenie też... Upadłam codziennie i nie miałam siły i chęci, aby powstać. Tak mi dobrze w maju szły ćwiczenia; miał chęci, powera, adrenalinę, aby zrobić jeszcze jeden trening...a teraz nic. Zupełnie nic. Null. Zero. Gdzie jest ta, której się chciało chcieć???? Nie ma. Przed chwilą u mnie był grad i ogromny wiatr, może on przegoni moje nastawienie? 

pozdrawiam poniedziałkowo

Ewa



8 czerwca 2021 , Komentarze (2)

To by nerwowe dni ze względu na audyt, który był w mojej firmie. Niby audytorzy wybierają z kim chcą rozmawiać, ale akurat ten, który ze mną rozmawiał powiedział na początku, że on chciał sobie wybrać osobę, a ja po prostu zostałam wskazana... No żesz!!! Fakt przechodziłam takie autyty już kilka razy, ale wiadomo procesy i procedury się zmieniający i zawsze to stres. A moi zespołowi kompani mieli to gdzieś i abo wzięli urlop, zwolnienie lub jasno powiedzieli, że powiedzą, że nie czują się na siłach aby być dzisiaj odpytywani. Po audycie powiedziałam do szefowej, że jestem zadowolona i było ok, ale w miarę upływu czasu miałam wątpliwości czy dobrze powiedziałam, że mógł powiedzieć coś inaczej lub wogole nie mówić. Teraz tego nie zmienię i teraz czekamy na wyniki, ale one w przyszłym tygodniu. Zrobiło mi się przykro jak szefowa zadzwoniła nas przed końcem pracy żeby porozmawiać, a kolega powiedział dobra koniec już tego bo są inne ważniejsze sprawy tzn jak sprzedać!!! 

Jedzeniowo się ogarniam, wodę pije, ale nie mogę wrócić na tory aktywności... Może to dlatego, że w zeszłym miesiącu uczestniczyłam w wyzwaniu utraty 20 tys kalorii i to było dla mnie wyzwanie!! Teraz jest do realizacji 10 tys. I nie ma już dla mnie takiej motywacji, bo tyle to ogarnę bez wysiłku. Tak jak wcześniej pisałam lubię ćwiczyć z evafitnes i wybrane treningi, które lubię ćwiczyć ze względu np na muzykę lub bez jej dziwnych min czy zachowań to około 240 kalorii spalonych w ciągu  średnio 30 minut. Teraz zajadam czerwone truskawki siedząc na tarasie i chciałbym powiedzieć chwili trwaj!!! Ale niestety wracam do pracy. Pozdrawiam i życzę miłego wtorku. 

Ewa 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.