Niedzielę zaczęłam od dojadania dań z dnia poprzedniego. łosoś gotowany, bulion z ogórka, pikle z pomidorków i cebuli oraz puree z groszku i pieczona cebulka. Bardzo syty posiłek.
Później z mężem graliśmy na konsoli i wzięłam do podjadania czekoladę i wafelka. Zjadłam oba bez problemu. Po prostu emocje plus czekolada - nawet nie wiem, kiedy zniknęło całe 100g z orzechami. Potem przyniosłam sobie piwo i chipsy, potem kolejne, ale już mi nie smakowały to Ukochany zjadł. Sate - nigdy się nie przekonam do tego smaku. Później zjedliśmy pierogi na obiad i wołowinę - też resztki z dnia wcześniejszego i na deser zjadłam końcówkę deseru lodowego męża produkcji [jeszcze dwie kulki są zamrożone na później] i dojadłam logu brownie cookie dough. Kupne lody po deserze od męża nie były niczym zachwycającym. W łóżku wypiliśmy jeszcze wino. No cóż... Taki trochę mój typowy weekend, choć były tylko dwa posiłki, a normalnie są 3-4 posiłki i przekąski. Teraz się odwróciły proporcje. Używam od tygodnia nałogometr - aplikację, która bada nawyki i pomaga się z nimi uporać. Można używać nałogometru do alkoholu, hazardu, papierosów i innych nałogów. Ja używam do objadania się. Jak widać mam więcej porażek niż sukcesów, ale wcześniej liczyłam każde słodycze, a nie tylko te powyżej zapotrzebowania kcal.
W poniedziałek musiałam odrobić biegi z weekendu. Pobiegłam więc wtorkowy i sobotni bieg. bieg z niedzieli dopiero muszę zrobić. Niestety w sobotę zbrakło czasu i był tylko trening na macie, a w niedzielę nie było kompletnie ani sił, ani chęci.
W ogrodzie mam passiflorę. Zaczyna kwitnąć. Wcześniej wyglądała, jakby ktoś ją popryskał jakimś środkiem na chwasty, bo była spalona po zewnętrznej stronie ogrodzenia, ale uratowałam ją. Wycięłam niezdrewniałe łodygi i odbiła pięknie dalej. Staram się jej teraz pilnować, by nie rozrastała się za bardzo na ścieżkę ani do sąsiada.
Roselilly Mila zakwitła w pełni i pięknie pachnie. Nie wiem czemu ma każdy kwiat trochę inny.
Bawię się od dziś apką społecznościową. BeReal. Można wstawiać tylko zdjęcia z teraz-już. Zero filtrów, najpierw robi zdjęcie tylną kamerką, a później przednią i składa na jedno zdjęcie. Słyszałam, że ta aplikacja robi się coraz bardziej popularna. Wysyła Ci notyfikację i masz 2 minuty na zrobienie i wrzucenie zdjęcia. Wówczas wszyscy ze znajomych i ludzie z całego świata dostają w tym samym czasie szansę na zdjęcie. Można więc zobaczyć, co ludzie akurat robią, bez ściemniania, że jest się w grecji i wstawiania na facebooka zdjęć z internetów.
Jak dla mnie pomysł w pytkę.
mam do Was takie pytanie - jak normalne jest w Waszej okolicy, że ktoś wywala głośniki przez okno i puszcza muzykę tak by cała wieś/osiedle bawiła się na jedną nutę? Niedawno do nas do wsi wprowadził się koleś. Już widać, że wynajmuje pokoje innym Polakom, bo chodzą w grupkach goście z "nerkami" noszonymi a'la kołczan prawilności. I dziś jak wracałam z biegania to na pół wsi koleś puszczał jakieś strasznie toporne techno a'la Manieczki. Dosłownie czekałam, aż koleś się wydrze "JAAAZDAAAA!!!!!"
Holendrzy tak nie robią. Mam jednego sąsiada co sobie śpiewa do radia. W pracy też Holendrzy śpiewają. Ale takie "radio burak" i piosenki "nie stać mnie na słuchawki to niech cała okolica cierpi" to mnie zwyczajnie wku*wia. Bo jedzie taki do cywilizowanego kraju i wiezie ze sobą cała tą słomę z butów wystającą. Myślałam, że tacy ludzie to już wymarły gatunek, więc powiedzcie mi - zdarzają się Wam tacy? Macie takich sąsiadów?
PS. czy ktoś widzi moje stare wpisy? Wszystkie mi zniknęły. W edytorze są, ale w pamiętniku jest pusto....