Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

No to znów dobiłam do 76 kg. To już 20 kilogramów, które chcę zrzucić z początkowych kilku, które chciałam zrzucić zakładając konto dekadę temu. Jem emocjonalnie, jem z nudów, jem by regulować emocje. Myślę, że jak to opanuję, reszta przyjdzie sama. Uprawiam sport, lubię być na świeżym powietrzu. Lubię jeść warzywa, nabiał i białe pieczywo. Moim problemem jest przede wszystkim ilość, a nie to, co jem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 123413
Komentarzy: 4907
Założony: 26 marca 2022
Ostatni wpis: 17 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Babok.Kukurydz!anka

kobieta, 39 lat, Piernikowo

172 cm, 77.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lutego 2024 , Komentarze (2)

Niektóre treści tego posta mogą się nakładać z wcześniejszymi tutaj, ale mam taki chaos w głowie, że już sama nie ogarniam...

Ostatnio mieliśmy spotkanie klubu pod tytułem trucage. Trucage po francusku znaczy "oszustwo", "szachrajstwo". Przykłady zdjęć tego typu możecie znaleźć na Pinterest. Sama nie przedstawiłam na spotkaniu żadnego zdjęcia, bo nie byłam w stanie nic wymyśleć oraz cierpię na brak ludzi z swoim otoczeniu, którzy mogliby wziąć udział w sesji zdjęciowej. Mam sporo znajomych, zwłaszcza w pracy i generalnie wesołe relacje, ale nie wychodzą one poza pracę. Zaś moje znajomości poza pracą nie są w takim stylu, abym mogła te osoby prosić o przyjście gdzieś i pozowanie mi [najprawdopodobniej na zimnie i deszczu, bo nadal utrzymuje się taka pogoda]. Mąż też nie staje przed obiektywem jeśli naprawdę nie jest w nastroju. Więc poszłam bardziej podziwiać zdjęcia niż się jakimś szczycić. A moi znajomi z klubu? Jak zwykle eksplozja kreatywności. Oto kilka zdjęć, jakie przedstawili - Marijke chodząca po górach, Jan z mandarynką wielkości piłki do koszykówki, niedźwiedź polarny i słoń w Nieuwe Niedorp, mrówki na drabinie pijące czerwoną oranżadę, latająca mleczarka...

Świetnie się bawiłam tego wieczoru. Temat ten przyniósł bardzo fajne emocje i niektóre techniki wykonywania zdjęć zadziwiły wszystkich. Na przykład zdjęcie z mrówkami nie zawiera wklejania w photoshop - wszystko zostało sfotografowane za jednym razem. Nawet oranżada została sztucznie zabarwiona, a za drabiny służą tory do ciuchci z lego.

W sobotę mąż wybrał się zrobić okulary. Wybrał naprawdę fajne oprawki - kolorowe jak to on lubi - w tym bardzo ciekawe okulary przeciwsłoneczne. Z zielonymi szkłami. Mnie również się bardzo spodobały, ale nie wyglądałam w nich dobrze.

Sama z nudów też oglądałam kilka par. Można powiedzieć, że wybrałam sobie, więc zrobiłam zdjęcia numerów oprawek i będzie na przyszłość, jak już przyjdzie moja kolej.

W weekend wpadł do nas kolega na seans filmowy. Bardzo chciał się nauczyć jeść pałeczkami, więc mąż przygotował japoński makaron, którego nazwy już nie pamiętam, tofu, soję i warzywa teriyaki. W niedzielę do warzyw dorzucił wołowinę i mieliśmy równie smaczny obiad. Zakochałam się w tym sosie.

#####xstarthtmlcommentzz20xendhtmlcommentzz##### #####xstarthtmlcommentzz21xendhtmlcommentzz#####

Wreszcie rozpakowałam i złożyłam moją ławkę do ogrodu przed domem. Ławka jest szara, ale postanowiłam jeszcze ją pomalować bejcą ze dwa razy, aby była też wodoodporna. Mąż zmajstruje do środka w pełni zabudowaną skrzynię, dzięki czemu będzie można chować do środka paczki. Obecnie moje paczki lądują w okolicznych punktach odbioru lub u sąsiadów, kiedy jesteśmy w pracy. Teraz zaś kurierzy, którzy mają możliwość "zostawienia koło domu" [taka opcja w aplikacji dhl czy dpd] tak będą mogli zrobić. Jeszcze nigdy mi nic nie zginęło, nawet leżąc dosłownie oparte o próg, ale lepiej nie kusić losu.

#####xstarthtmlcommentzz22xendhtmlcommentzz##### #####xstarthtmlcommentzz23xendhtmlcommentzz#####

Przy okazji postanowiłam wykorzystać ławkę jako rekwizyt i robiłam dalej zdjęcia mojej kici. Snoetje potrzebowała czasu, aby zacząć brać sesję na poważnie, a po jakimś czasie i tak się znudziła. mam jednak 200 zdjęć jak ręka mojego męża puka w drewno, by pokazać kotu, gdzie leży smakołyk, oraz 3 ostre zdjęcia, gdzie kicia faktycznie po smakołyk sięga. Muszę jeszcze spróbować opcji z wysmarowaniem czegoś sosem z kociej saszetki i złapanie jej na lizaniu. Ale nie mam takiej powierzchni, którą mogłabym jej dać bezpiecznie do lizania. A ławkę już podrapała...

#####xstarthtmlcommentzz28xendhtmlcommentzz##### #####xstarthtmlcommentzz29xendhtmlcommentzz#####

Zrobiłam też sadzonki pomidorów. Wsadziłam po 3 roślinki do jednej saszetki i odstawiłam do mini szklarenki na parapet. Roślinki się przyjęły i widać, że są silne. Roztwór nicieni, który podałam wszystkim roślinom w domu zdaje się działać. Obecnie nie widzę już tak dużo muszek w domu i czekam tylko aż wszystkie padną trupem.

#####xstarthtmlcommentzz30xendhtmlcommentzz##### #####xstarthtmlcommentzz31xendhtmlcommentzz#####

Najprawdopodobniej sprzedam jeden z moich aparatów. Ten kompaktowy Canon. Kolega z pracy wspominał, że chciałby się nauczyć fotografować, a ja tego aparatu teraz już nie będę używać. Naładowałam baterię, dałam ładowarkę i kartę pamięci i mam nadzieję, że będzie mu służył. Był gotów dać sporą kwotę za ten aparat i trochę mnie to przeraziło. Jednak pomimo tego jak stary jest to aparat, ma on nadal żywotną baterię i cała optyka jest nienaruszona, więc inny kolega namówił mnie, aby nie oddawać go za darmo. Obecnie pierwszy kolega wziął go sobie na próbę, a jak mu się spodoba to mam dostać jakiś pieniążek i kosz owoców. Ostatnio taką walutą operuję - owocami. Przyznam, że mi to pasuje. Ludzie potrafią wynaleźć najsłodsze kiwi na swiecie!

#####xstarthtmlcommentzz36xendhtmlcommentzz##### #####xstarthtmlcommentzz37xendhtmlcommentzz#####

Instalacja pompy ciepła jest już zakończona. Od wczoraj trwają testy. Musimy znaleźć sposób użytkowania najbardziej odpowiadający naszym potrzebom. Pompa jest mniej wydolna niż piec gazowy, ale prąd bywa często tańszy niż gaz [nie zawsze] w Holandii. Do tego przy założonych panelach słonecznych, koszty eksploatacji powinny spaść. Obecnie mamy trochę problemów z firmą instalacyjną i zaczęli wycofywać się z pomysłu instalacji 10 paneli i idą bardziej w kierunku 8-9. Za dwa tygodnie instalacja, prosiliśmy, aby rozważyli pozostanie przy 10 i jesteśmy gotowi usunąć kominy wentylacji z dachu. Czerwony jest ślepy i prowadzi donikąd zaś niebieski mąż i tak chce odciąć i przenieść wentylację na główny komin, gdzie mamy jeden pusty kanał. Póki co firma instalatorska milczy.

#####xstarthtmlcommentzz38xendhtmlcommentzz##### #####xstarthtmlcommentzz39xendhtmlcommentzz#####
#####xstarthtmlcommentzz40xendhtmlcommentzz##### #####xstarthtmlcommentzz41xendhtmlcommentzz#####

Ja zaś wczoraj założyłam ponownie dready. Petra robiła mi włosy, a ja zrobiłam połowę pleców swetra. Trochę przesadziłyśmy z ilością dreadów. Możliwe, że doszło do nieporozumienia, kiedy mówiłam, ze zamiast podwójnych dreadów chcę założyć fioletowe, więc Petra założyła oba rodzaje. nie tylko mam więcej dreadów niż poprzednim razem, bo zostało mi mniej luźnych blond dreadów, ale mam też 12 dodatkowych fioletowych dreadów. Póki co - po niecałych 12 godzinach, czuję, że głowę mam za dużą. Za dużo tych dreadów. Dokupiłam spiralę do włosów 60cm, bo ta 40cm słabo ogarnia temat. Luźnego kucyka zwiąże, ale już nie uniesie całości. Z resztą nie wiem czy będę w stanie zrobić wysokie upięcie przy takiej ilości włosów. Na pewno nie jest to coś, co warto próbować w pierwszych dniach, kiedy skóra głowy jest podrażniona.

Dziś mam spotkanie w leerwerkloket. To taka instytucja przy urzędzie pracy, gdzie doradzają jak się kształcić zawodowo, jak przebranżowić, jak podnieść swoje kwalifikacje. Szukam pomysłu na siebie i swoją karierę [jakkolwiek zabawnie to nie brzmi z ust robotnika fizycznego]. jest dużo branż w Holandii, gdzie brakuje pracowników, a ja chciałabym zostawić sektor szklarniowy za sobą. nie wiem jednak dokładnie, co chciałabym robić. Rozważam pracownika społecznego czy opiekuna osoby starszej. mam w sobie ten głupi gen pomagania mojej matki, boje się jednak, że będę trafiać na ludzi, którzy wykorzystują system i realnie pomocy nie potrzebują. A może patrzę przez pryzmat polskiej pomocy społecznej, która kojarzona właśnie jest z maDkami karynami i ich brajankami...

8 lutego 2024 , Komentarze (5)

Wykupiłam kolejny abonament na siłownię. Tym razem na pół roku, aby było taniej. I w tym tygodniu nie poszłam ani razu, bo mam taki trening w pracy, że nie mam ochoty męczyć już zmęczonych nóg.

6 lutego 2024 , Komentarze (2)

Dziś bardziej pójdę w zdjęcia. 


Nie biegałam od soboty. Jakoś nie znalazłam w sobie dość chęci, aby postawić na ttm priorytet. Co zamiast tego? 


Wczoraj późnym wieczorem na przykład sądziłam pomidory. 

Pomalowałam ławkę, która stanie przed domem. Była już pomalowana, ale dwie warstwy bejcy dadzą jej kilka lat więcej w mokrym powietrzu Holandii. 

 Wzięłam się też kolejny raz za robienie zdjęcia mojej kici. Za dwa tygodnie w klubie foto przedstawiamy zdjęcia "zwierzak w akcji". 

Byłam też na spotkaniu klubu wczoraj. Temat zdjęć perspektywa lub trucage. Jak zwykle moje koleżanki i koledzy z klubu byli bardzo kreatywni. 

3 lutego 2024 , Komentarze (4)

Dziś odeślę was pod link.

https://kolekcjonermarzen.word...

Za dużo byłoby zabawy z kopiowaniem tutaj tych zdjęć i tekstu wymiksowanego ze sobą.

Enjoy.

1 lutego 2024 , Komentarze (2)


Wciąż moja waga wynosi między 74 a 76 kg. Trochę mnie to już męczy. Dziś pokazała 75. 


Biegam dalej. Mniej regularnie niż wcześniej, ale staram się codziennie. Raz w domu z netflix a raz na siłowni z parkami narodowym. 

Zwiększyłam dystans do 2.5 km. Biegam też już coraz szybciej. Nadal nie chce przeciążać kolana. 

 Ostatnio używam bieżni jako rozgrzewki przed treningiem siłowym. Zauważyłam jednak, że wówczas Garmina nie i tresuje dystans i nie liczy mi tego jako biegania. Zatem dziś zmieniłam ustawienia w Garmin i będę biegać osobno jako rozgrzewka i ćwiczyć osobno trening siłowy. Osobno, w sensie w systemie garmina. Bo rutyna zostaje bez zmian.

Przez miesiąc nie będzie zajęć SclptCycle. Joye ma znów wakacje. Dopiero co był miesiąc temu na miesięcznych wakacjach. Poszłam więc wczoraj zamiast tego na eGym. Było fajnie. Weszły mi nowe typy ćwiczeń w plan treningowy, izometryczne. Są momentami trudne, ale chyba ciężej było robić mi trening negatywny. Zobaczymy co przyniesie reszta planu treningowego. 

31 stycznia 2024 , Skomentuj

Dziś kończę miesiąc z moim kocykiem temperaturowym. Zauważyłam, że wpadam w taki flow z nim, że mam ochotę robić więcej niż linijkę dziennie. Na szczęście robię dwa koce na raz. Ten szaro niebieski to będzie prezent dla przyjaciela. 40ty rok jego życia w temperaturach zapisany. Swój koc robię sckegiem suzette a jego vaste-losse. Nie wiem jak to się po polsku nazywa, bo uczy mnie Holenderka. Ewentualnie filmiki oglądam po angielsku i holendersku. Zresztą po angielsku też nazewnictwo się różni że względu na to, czy nagrywa je Brytyjka czy Amerykanka . 

Dokańczam wciąż moja tunikę. Jednak po zabawie szydelkiem 4.5 mm przeskok na 3 mm jest irytujący. Nagle wszystko wydaje się takie malutkie. Do tego wciąż mylę się z liczeniem. Zamyśle się i ucieka mi cyfra. 

 Zaczęłam w międzyczasie robić cardigan. Szydełko jeszcze większe, bo 7 mm. Jak na razie fajnie się robi.

 Siedzę w domu i próbuje nowych sposobów na szydełko, ponieważ przyjechali monterzy. Mam od wczoraj instalatorów w domu, którzy zakładają nam pompę ciepła. Wkrótce dojdą panele, ale póki co pompa. Będzie to pompa hybrydowa, ponieważ nie opłaca się na mój dom mieć zwykłej. Zużywam za mało gazu. Zatem pompa weźmie ja siebie grzanie domu, a piec podgrzewanie wody. Gdy zaś na zewnątrz będzie za zimno i pompa będzie zużywać za dużo energii elektrycznej, prace przejmie piec gazowy. Komputer będzie określa na podstawie cen gazu i prądu, co się bardziej opłaca. Jeśli gaz będzie drogi to działać będzie pompa. Jeśli gaz spadnie to będzie działać piec. 


 Urządzenie jest już zainstalowane. Niestety w miejscu naszej pralki. Musimy kupić dłuższy wąż doplywowy i odsunąć pralkę kawałek dalej. 9rzez skośny dach, będzie to oznaczało większe trudności z załadowanie i rozładowanie prania. A także stało tam łóżko połowę, które nie wiem, czy się obecnie zmieści...

 Zainstalowane też naczynie przelewowe w miejscu gdzie miałam kosze na pranie. Tym samym nie mam dość miejsca na nie. Czuję, że panowie zaburzyło harmonię jednej mojego zen - pralni. Nie wiem czy to mój autyzm czy nie, ale strasznie nie lubię takich zmian. Miałam fajny system i swój porządek. Czekam aż skończą, abym mogła pomyć podłogi i poukładać po swojemu. 

 Dziś powinna zostać dostarczona do punktu odbioru paczka, mój aparat. Przybędzie jednak szybciej niż się spodziewałam. Chętnie zabiorę go na spacer do zoo, tak jak mój duży aparat. 

29 stycznia 2024 , Komentarze (5)

Kocyk poprawiony. Jestem już na bieżąco. Wygląda moim zdaniem o wiele lepiej, kiedy zimny zielony przeplata się z niebieskim, a ciepły zielony z żółtym - nie odwrotnie. Zajęło mi 3 dni dotarcie do bieżącego dnia. Stan na 29 stycznia prezentuje się, jak poniżej.

Spędziłam sobotni ranek i popołudnie w Zoo. Była piękna pogoda i świetnie się bawiłam z koleżanką robiąc zdjęcia wszystkiemu, co się rusza. Szkoda, że nie mam fajnych zdjęć dużych kotów - ogrodzenia są tak zrobione, aby nie widziały one za bardzo ludzi i się nie przyzwyczajały do ich obecności, więc też i wetknięcie obiektywu w szparki do podglądania kotów, dają raczej marny efekt. Jestem ciekawa, jak to będzie z Lumixem, którego obiektyw będzie mniejszy...

28 stycznia 2024 , Komentarze (10)

Kiedyś już pisałam o tym, jednak skoro co roku robię czystki na blogu to pewnie nie został ślad po moich wywodach.

Holandia jest najgęściej zaludnionym krajem w Europie. Takie Indie europy. Mam to szczęście, że mieszkam na końcu świata i tutaj gęstość zaludnienia jest mniejsza - zamiast miejskich aglomeracji mam pola, wały powodziowe i pastwiska dla owiec i krów. Wychowałam się na bardziej zurbanizowanej wsi niż mieszkam. W mojej jakże poPGR-owsiej wsi są bloki, sklepy czy choćby straż pożarna. Tutaj zaś jest sklep z łodziami, komputerowy, korty tenisowe, boiska piłkarskie, do gry z bule, świetlica tzw. dorphius czy park dla psów, a nawet mechanik samochodowy z komisem. Do tego wieś jest malutka, czysta, w miarę cicha [chyba, że o 1 w nocy].

Mam dom z ogrodem - dom jest w zabudowie szeregowej i ma 3 piętra. Kupiliśmy go w 2019 roku i zrobiliśmy niewielki remont przed wprowadzeniem się. Na tamte czasy ten dom był śmiesznie tani i często żartuję, że czekam aż rozpadnie się, bo gdzieś musiał być kruczek ukryty. Po początkowym strachu, kiedy słyszałam chrupanie kornika, okazało się, że domowi zupełnie nic nie dolega, poza tym, że poprzedni właściciele oszczędzali na wszystkim i przy kolejnych renowacjach odnajdowaliśmy coraz więcej cudów architektonicznych. A to spad pod prysznicem idzie od odpływu a nie do, a to drzwi wejściowe docięto, nie wiemy czemu, na dole tak, że nam ślimaki, salamandry i śnieg dostawały się do środka, itp. Cuda. Sukcesywnie jednak eliminujemy buble i dom robi się coraz fajniejszy. Wymieniliśmy wszystkie okna na potrójną szybę, oraz mamy szczelne drzwi. Do tego mąż zaizolował meterkast, z której wiał sztormowy wiatr, oraz skosy w sypialni, gdzie było wyjście wentylacji warstw ścian nośnych - w Holandii widocznie buduje się takie wentylacje, ponieważ jest tutaj bardzo dużo wilgoci. Odciął więc on sypialnie od wentylacji, a tym samym mury nadal są osuszane naturalnie, a nam w sypialni po nogach nie wieje.

W środę mój kolega kupił dom. Taki sam jak mój, wybudowany w tym samym czasie, również w środku szeregowca. Położony na tej samej ulicy, bliźniaczy. Jedyne co to lustrzanie położony, więc ogród ma od północy, a nie od południa jak ja. Za to jest sporo dłuższy niż mój. I teraz coś, co mnie przeraża - zapłacił 100k więcej niż ja za dom. Ceny regularnie idą w górę, ale tak realnie, jak rozmawialiśmy o szczegółach to wiem, że dziś nie kupiłabym swojego domu. Nie byłoby mnie na niego stać.

A jak kolega tego dokonał? Pomijając fakt, że jest dusigroszem i zbierał kasę odkąd przyjechał do Holandii 3 lata temu, dodatkowo ma drugą pracę oraz mniejsze wydatki z tytułu wynajmu domku, gdzie media ma w cenie, a podatki go nie dotyczą. Mimo wszystko, to co osiągnął jest wynikiem ogromnej pracy i skupienia na celu. Znam tutaj Polaków, którzy pieniądze tracą przez palce - na markowe ubrania, iPhony, gadżety, samochody, narkotyki. Mój współpracownik naprawdę odejmował sobie większość zbytków właśnie w tym jednym celu - aby ogarnąć sobie życie tak, by nie musieć się już niczym martwić. A stały adres zamieszkania taką stabilizację zapewnia - wiem po sobie.

Przeraża mnie cena, jaką kolega zapłacił, choć i tak nie jest ona wysoka, jak na obecne czasy. Mediana krajowa wynosi grubo ponad 400k za dom, a nasza okolica akurat należy do tych w miarę drogich. Tanie domy są na wschodzie kraju, gdzie jest mniej pracy niż u nas, zaś najdroższe w obszarze Randstad.

Sprowadzające temat jednak do mnie i mojego punktu widzenia - ciesze się, że koledze się udało. Będzie miał swoje małe huisje, boomtje, beestje. Spokojne, sielskie życie. Co prawda wspominał, że jego narzeczonej już się włączyła chęć na dziecko, podczas gdy on jest bardzo temu obecnie przeciwny, ale może zaznają choć rok spokoju nim baby-wish-terror zapanuje ich życiem. Trochę się martwię o mieszkanie tak blisko siebie. Widujemy się 8 godzin dziennie i póki co padają deklaracje wspólnych grilli i grania w planszówki, ale to raczej tylko fasada. Kolega bardzo oddziela pracę od domu i mówił niejednokrotnie, że za drzwiami firmy on mnie nie zna i woli nie oglądać. Teraz może być niezręcznie. Chyba gdzieś z tyłu głowy boję się po prostu odrzucenia. Ostatnio znów myślę nad zmianą pracy, więc to może by mi pomogło nabrać trochę dystansu.

26 stycznia 2024 , Komentarze (2)

Jakiś tydzień temu zauważyłam, że chyba źle ułożyłam wełnę na schemacie temperatur. Zimny zielony wskazuje na temperatury wyższe niż ciepły zielony. Postanowiłam na początku zignorować ten błąd i iść dalej. Myślałam sobie, że przy całym kocyku, nie będzie to miało znaczenia, skoro centrum koca będzie różowo-fioletowe. Jednak kolejne dni, co brałam koc do ręki, aby zrobić kolejne linie, gryzł mnie on w oczy. W końcu podjęłam decyzję - lepiej go przerobić w styczniu niż w czerwcu. Walory estetyczne jednak są istotne przy rękodziele.

Robię więc koc od nowa. Od 1 stycznia. A byłam już na bieżąco. Będzie trochę kombinacji, bo teraz używam pociętych wcześniej kawałków wełny i przejścia między nimi są dość toporne. Ale z drugiej strony - koc będzie mieć 3 metry długości - gdzieś znikną te niedociągnięcia, jak pojawi się kolejnych 340 linijek kolorów.

Życzcie mi powodzenia - póki co robienie tego koca jest naprawdę fajne.

24 stycznia 2024 , Komentarze (3)

Waga znów waha sie w granicach mojego życiowego maksimum. Wprowadziłam więc sprawdzoną metodę - posty przerywane. Akurat kończy mi się miesiączka, więc mam siły. W zeszłym tygodniu trzymałam posty po 16-18 godzin. W tym tygodniu po 22-24 godziny. Po prostu nie biorę jedzenia do pracy. W domu śniadanie łatwo póki co pomijam. Czuję się rano dobrze, więc nie mam potrzeby by jeść. W pracy nie mam nic ze sobą i nawet koleżanki rozdające słodycze mnie nie kuszą. Jest mi po prostu komfortowo i nie czuję wcale głodu. Ani zachcianek. 

W domu jem zaś obiad - ostatnio tortellini z paczki - i wypijam inkę. Jeśli mam ochotę na przekąskę, to jem. Komfortowo. Wychodzi koło 1300 kcal ze wszystkim, może nawet więcej. Nie czuję się ciężko gdy jem, ani słabo gdy nie jem. Pozwalam sobie na płyny w postaci herbat czy kawy - tutaj dodaję śmietankę, bo kawa u nas w pracy jest wstrętna. Może i śmietanka załamuje mi krzywą cukrową, ale najważniejsze, że wtedy nie jem. Te 30kcal ze śmietanki to jak nic, a dziś potrzebowałam wypić kawę, bo nie mogłam się skupić w pracy. 

W piątek może skończę post wcześniej, bo moja szefowa ma urodziny i może przyniesie coś słodkiego. Nie wiemy nigdy kiedy pojawi się w pracy, ale jeśli przyniesie coś lepszego niż makaroniki, to spróbuję. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.