Dieta trwa. Ważę się tylko w niedzielę. Ta niestety z przyczyn obiektywnych nie była dniem do ważenia (okres). Po co miałam sie denerwować wskazem o 20 kg wiekszym? Nieee ... poczekam i za tydzień oniemieję z wrażenia, że tak cudownie, dużo schudłam. Chodzę na aerobik (2 razy w tygodniu), chciałabym jeszcze codziennie maszerować, ale nie starcza mi na to czasu :( Serio! Mam teraz taką czarną serię póxnego kończenia (wiadomo - koniec semestru). Zebrania, posiedzenia, narady i inne nuuudy. Wracam do domu około 19. Nie starcza mi sił by jeszcze galopować po bezdrożach. Trudno, poczekam na lepsze czasy. Mam nadzieję, że nastąpią pod koniec obecnego tygodnia.
Ech! Doła mam dzisiaj, jakieś rozedrganie mnie chwyciło. Czy to przypadkiem nie jest ten dzień kiedy wszystkich dopada poświąteczna depresja związana z wywaleniem kupy forsy na prezenty, żarcie i inne pieroły? .... yyyy .... zaraz, zaraz - to chyba już było. Może więc to dół związany z brakiem prezentów, żarcia i innych pierdół na święto 3 Króli? hmmm ... to może być to. Kiedy wakacje?