Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

No to znów dobiłam do 76 kg. To już 20 kilogramów, które chcę zrzucić z początkowych kilku, które chciałam zrzucić zakładając konto dekadę temu. Jem emocjonalnie, jem z nudów, jem by regulować emocje. Myślę, że jak to opanuję, reszta przyjdzie sama. Uprawiam sport, lubię być na świeżym powietrzu. Lubię jeść warzywa, nabiał i białe pieczywo. Moim problemem jest przede wszystkim ilość, a nie to, co jem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 123715
Komentarzy: 4907
Założony: 26 marca 2022
Ostatni wpis: 17 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Babok.Kukurydz!anka

kobieta, 39 lat, Piernikowo

172 cm, 77.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 maja 2024 , Komentarze (4)


Trzecie ważenie. 2 kg w dół. 

3 maja 2024 , Komentarze (6)

Garmin mnie podsumował.

Jest lepiej niż było, ale niedosyt zostaje. Wciąż chciałabym biegać minimum 100km w miesiącu, a wychodzi na to, że miewam miesiące kiedy nie biegam wcale. Wczoraj chciałam biegać, ale przed spotkaniem pielilam ogródek, a po spotkaniu był czas tylko, aby iść spać. Gdybym poszła biegać o 22 to pewnie bym zasnęła dopiero po północy. Mam teraz dobra passę wysypiania się i chciałabym ja utrzymać. Dobry sen jest pomocny przy odchudzaniu. Pozwala ograniczać ciagotki. 

Wczoraj byłam u koleżanki i uczyłyśmy się robić serduszka na szydełku. Przydadzą się na kocyk dla dziecka. Urodził się zdrowy chłopczyk. Koleżanki w pracy są równie szczęśliwe z tego powodu co ja. Muszę teraz wymyślę, jak sprawić by owe serduszka były jeszcze mniejsze. 

///Edit:


Dodaję zdjęcie z serduszkiem. 

2 maja 2024 , Komentarze (3)



W marcu byłam z przyjaciółką na koncercie orkiestry grającej muzykę Hansa Zimmera. [Zdjęcia do albumu znajdują się TUTAJ.] Sam maestro nie pojawił się in person, ale nagrane dialogi oraz scenki ukazujące przygotowania niektórych utworów były świetną oprawą graficzną samego wydarzenia. Na scenie zabrakło kilku lubianych solistów, jak choćby Tina Guo, ale pojawiły się nowe twarze, jak np. Maiko Ishigaki. Nadal z koncertami jeździ Pedro Eustache czy Lisa Gerrard. Zabrakło wokalistki z Diuny [Loire Cotler], ale była za to operowa sopran. Grała orkiestra z Odessy w niepełnym składzie, a śpiewał chór z Kenii oraz soliści znani z poprzednich koncertów, jak choćby niezrównany Lebo M.

Jedną z nowych twarzy była Eliane Correa. Jej ekspresyjność zarówno kiedy stała za klawiszami jak i za akordeonem, gdy grała temat z Sherlocka Holmesa były niesamowite. Patrzyłam na nią z prawdziwą radością. Ogólnie widać było, że zespół świetnie się razem bawi. Im dłużej grali tym bardziej luźna i nieformalna atmosfera panowała na scenie. Pojawiały się improwizacje, zabawne gesty, a nawet i pokazy ognia.

Całość była ilustrowana dynamicznymi światłami – miałam niestety pecha siedzieć w miejscu, gdzie jeden z reflektorów stale świecił mi w twarz – oraz scenami z filmów, do których akurat grano. Miałam trochę słabe miejsca – siedziałyśmy z przyjaciółką za blisko. 2 rząd to nie był dobry pomysł. Większość czasu nie widziałam dobrze solistów – zasłaniał ich albo kompozytor, albo pulpit, lampki, mikrofony. Lubią tą muzykę, ale ja najlepiej się czuję obserwując koncert przez wizjer aparatu. Zrobiłam 2 tysiące zdjęć i naprawdę niewiele z nich nie zawiera wad wynikających ze złej perspektywy.

Obecnie mam problemy z Photoshopem. Wyszła mi wersja darmowa, a wersja pełna kosztuje 28 euro miesięcznie. W klubie polecili mi wersję Essentials, nadal koło 100 euro za licencję. Kwestionuję zasadność tego zakupu, biorąc pod uwagę, że przecież na swoich zdjęciach nie zarabiam. Z tego samego powodu używam tylko amatorskich aparatów…


29 kwietnia 2024 , Komentarze (2)


Podobny wpis był tu już wcześniej, ale wczoraj przygotowałam wpis na blogu i tutaj daję kopie. Znajduje się tu link do albumu online ze zdjęciami.

W Zijpe trwa najpiękniejszy okres roku – kwitną pola kwiatowe. Zawsze w tym czasie odbywają się dni kwiatowe [Bloemendagen Anna Paulowna] oraz wydarzenia zorganizowane przez stowarzyszenie Bloeiend Zijpe [kwitnące Zijpe]. W czasie tej pięknej, choć zimnej i mokrej wiosny, postanowiliśmy z mężem też odświeżyć naszą wizję i zrobiliśmy sobie nowe okulary. Gdy przyszła kolej na mnie, miałam już upatrzone modele, bo mąż bardzo długo nie mógł się zdecydować na okulary dla siebie. Wykorzystałam ten czas i wybrałam okulary korekcyjne, przeciwsłoneczne na co dzień i przeciwsłoneczne do pracy. Niestety zarówno jedne jak i drugie przeciwsłoneczne będą miały soczewki niepolaryzacyjne oraz bez gradientu zaciemnienia. Pierwsze jest niemożliwe, bo dostawca dla Pearle nie robi polaryzacyjnych, a drugie – ponieważ kiedy dochodzi moc i szkła docina się tak, aby ogniskowa mocy wypadała na wysokości źrenic – gradient może wypaść za nisko lub wysoko i przyciemnienie może okazać się niewystarczające. Zatem będę mieć trochę nudniejszą wersję okularów poniżej. A szkoda, bo ta polaryzacja mi się spodobała. W sam raz do pracy, aby zbudować trochę maskę tajemniczości

W weekend poprzedzający Dni Kwiatowe, wybraliśmy się rowerami na przejażdżkę wokół pól kwiatowych. Niestety, ale wiało tak mocno i tak lodowato, że musieliśmy zmienić plany i ruszyć bardziej na wschód, aby nie zamarznąć na kość. Trafiliśmy do ogrodu kwiatowego w Anna Paulowna, gdzie lokalni producenci pokazują swoje tegoroczne odmiany.

Hiacynty już przekwitają, podobnie narcyzy. Za to tulipany są już w pełni otwarte. Zrobiłam sporo zdjęć, ale nic, co by mi tak naprawdę w duszy zagrało. Link do galerii znajduje się tutaj.

Mąż zrobił domowe pierożki. Pracował nad azjatyckim farszem swojego pomysłu oraz kupił ciasto do pierożków. Całość zadziwiła nawet jego – było wybitnie smacznie!

Pomysł z ławką na paczki kolejny raz zawiódł. Jedna paczka trafiła do sąsiadki, która bywa w domu bardzo rzadko, a decathlon wylądował za ławką – i to w deszczowy dzień. Na szczęście zawartość kartonu była wodoodporna, więc strat nie ma.

Po pierwszym tygodniu diety, której pilnuje mi Ukochany – mam malutki spadek. Cieszę się, choć wiem, że to nic spektakularnego. Jednak ważne, że zmiana jest we właściwą stronę. jeszcze jakieś 15 kilo. Najlepiej 20

Weekend był bardzo intensywny i zawierał dużo aktywności na świeżym powietrzu. Mam też sporo zdjęć z tego dnia, więc przygotuję osobny wpis na to.

28 kwietnia 2024 , Komentarze (22)

Ostatnio dużo się dzieje. Rzadko piszę i sama do końca nie pamiętam, co chciałam tutaj zawrzeć, a co lepiej sobie darować.

Sam wpis będzie bardziej fotorelacją, więc zawrę tu najpierw coś, czego nie da się zobrazować zdjęciami. A przynajmniej nie wpadłam jeszcze na ten "uroczy" pomysł internetowych twórców, aby nagrywać siebie jak płaczę i wylewam żale na tematy, które ludzie potem w komentarzach obśmiewają. Otóż chodzi o mój stan psychiczny. Krótko przed publikacją usunęłam wkładkę domaciczną i mam cichą nadzieję, że to była przyczyna moich najczarniejszych myśli i problemów.

W minionych miesiącach narastała nade mną wielka, czarna chmura. Nic nie ma większego sensu w moim życiu i jakoś specjalnie z tym nie walczyłam. Miałam momenty rok temu, kiedy próbowałam zmienić pracę i to też mnie strasznie pogrąża. Pojawiły się paranoiczne myśli i staram się jak najmniej w tamtym kierunku zapuszczać. Przybija mnie miejsce gdzie jestem w życiu. Oczekiwano ode mnie wiele przez całe życie i mam wrażenie, ze wszystkich zawiodłam. Że jestem przeciętniakiem, a zawsze mnie gajono za przeciętne oceny, zachowanie czy wykonanie czegoś. Jeśli nie było 5 lub 6 za sprawdzian czy projekt, to było zawsze obrzucanie poczuciem winy. "Ale nawet Ewa dostała 4" "Ale ja Ewie jeść nie daję". Takie były dialogi w moim życiu. Kiedy zaś dostałam gorszą ocenę [lub mój brat] to już argumentem było "Ale Asia dostała przecież 4, czemu nie możesz być jak Asia". Poza szkołą też było podobnie. "Asia obiady w domu gotuje, a ty co?!" Z perspektywy roku 2024 nie wydaje się to zdrową rodziną, gdzie 11-letnia Asia gotowała obiad dla rodziców i swoich 5-ciu braci. Ale wtedy był to cel, który mi wciąż rzucano przed oczy. Nie pozwolono mi popełniać błędów, obijać się, marnować czas. Musiałam być zawsze najlepsza - ja i mój brat, z którym dzieliłam podręczniki i ławkę w klasie. Dziś mnie to wciąż męczy. Jestem tylko kolejną Polką, która po prostu ma męża, jakiś tam adres i byle jaką pracę. Kiedy mama jest trzeźwa to powie jakiś komplement, ale ostatnio trzeźwa nie bywa prawie wcale.

Piętro bycia the best odbiło się też na moim bracie. On jeszcze bardziej niż ja przejmuje się losem innych. Skonfliktowany pomiędzy byciem wioskowym macho, a byciem społecznikiem, który przeżywa bardzo wewnętrznie losy innych, bierze sobie dużo na głowę i nie radzi sobie. Pije nałogowo. Sam od bardzo niedawna zdaje się mieć tego świadomość. Przygnębia mnie to okropnie, bo kiedy dzwoni bratowa, to nie potrafię pomóc. Uważam, że gderanie nad głową mojemu bratu nie pomoże. Obecnie zapisał się na terapię uzależnień i ma chodzić na spotkania. Liczę, że są tam specjaliści, którzy będą w stanie pomóc mu się odnaleźć i wyrwać z alkoholizmu.

Rodzice, według tego co widzę we wiadomościach z Polski oraz tego, jak nawzajem na siebie donoszą, też piją. Nie wiem jak i kiedy się to zaczęło. Czy tata zaczął pić, kiedy był na emigracji i jak to Polak na mieszkaniu firmowym - pił z nudów? Z tęsknoty? Mama zawsze była znerwicowana - archetyp matki polki, pracującej, wiecznie w nerwach i z przekleństwem na ustach. Wyksztalcenie o czytanie zastąpiło picie. Ponoć wyżala się na facebooku po pijaku, ale zablokowałam ją lata temu i tego nie widzę na szczęście. Czasem pisze lub dzwoni do mnie pijana. Ostatnio, aby poprosić, bym przywiozła cebulki tulipanów. Od dwóch lat daję im linki do sklepu producenta w Schagerbrug, gdzie mogę im zamówić co tylko chcą i wysłać do Polski - kiedy jest sezon na to. Obecnie sezonu nie ma, bo cebulki leżą w ziemi. We wrześniu, jak je wykopią, to pojawią się tulipany na sprzedaż. Zaczęłam tłumaczyć to mojej mamie. W odpowiedzi uslyszałam "Nie to nie. Sama sobie poradzę." Jakbym robiła jej na przekór. Ręce opadają. Przy okazji naskarżyła, że mój tata nie jest w stanie skopać jej ogródka i ktoś inny zrobił to za pieniądze.

A mój tata? Ponoć pije. Odkąd zjechał do Polski na stałe mam wrażenie, że jest inny. Jeszcze bardziej zamknięty w sobie. Zagadany przez mamę, oglądający telewizję lub coś w telefonie. Zawsze drzemał w dzień a w nocy chodził po mieszkaniu i mam wrażenie, że robił to specjalnie, bo wtedy tak naprawdę mógł być sam i mieć święty spokój. tata do mnie nigdy nie dzwoni i nie pisze. Nie szuka kontaktu. Gdy ja dzwonię to niewiele mówi. Zawsze tak było. Zdziwiło mnie, gdy stryj powiedział, że kiedyś tacie się gęba nie zamykała i był najgłośniejszym z rodzeństwa. Nie wiem, co się stało, że zamilkł. Ale milczy.

Ja jestem daleko od domu. Odkryłam dawno temu, że im jestem dalej, tym mama mnie bardziej lubi. Im rzadziej się kontaktuje, tym relacje są przyjaźniejsze. Korzystam ze spokoju jaki sama wprowadziłam do mojego życia. Ale wciąż łapie się na schematach, które nawinęły mi się w głowie. [O schematach, które rodzą się w głowie można przeczytać TUTAJ lub posłuchać TUTAJ]. Jak mi coś nie wychodzi, to zaczynam myśleć o sobie, ze jestem do niczego. Że nikt nie chce się ze mną przyjaźnić, nie zasługuję na nic, a mąż to pewnie mnie zaraz zostawi.

27 kwietnia 2024 , Komentarze (5)

Najpierw o telefonie. Parametry ma on niemal takie same jak większość telefonów narynku w tym przedziale cenowym. Ma podobne parametry jak mój 3-letni poco x3 pro [z którego jestem cholernie zadowolona]. Wyróżniał się aparatem 200Mpix od Samsunga [Samsung niedawno zorganizował nocne wejście do Keukenhof na sesje fotograficzne - polecam filmiki zobaczyć na youtube]. Jak się spojrzy z boku, to ten aparat jest dość odstający. 

Zrobiłam tym telefonem poniższe zdjęcie. Wstawiłam je tu bez kompresji i jeśli Vitalia nie kompresuje zdjęć, ma ono 20Mb i rozdzielczość ponad 12k x 16k pixeli. Może nawet da się je powiększyć lub pobrać, aby się mu przyjrzeć. Nie wiem, jakie możliwości daje ten serwis, bo nigdy nie robiłam nic poza wstawianiem zdjęć. 

Zabrałam też owy telefon na bieganie. Nie było za wiele możliwości robienia zdjęć, gdyż miałam interwały beztlenowe w planie, a tym samym, co mijałam ładne pole - akurat zaczynał mi się bieg. Mam kilka selfie, kilka landskejpów...

Jestem po dwóch tygodniach diety "narzuconej" mi przez męża. Miałam jeden dzień, kiedy częstowałam się polskimi słodyczami od koleżanki, a poza tym trzymam się dzielnie. Jem Grani i warzywa, owsianki, chrupkie pieczywo, a w domu gotowy obiadek na 700 kcal. Razem coś koło 1600 kcal plus czasem Inka czy trochę czekolady. Spadło więc kolejne 0,3 kg i jestem zadowolona. Niby mało, ale we właściwym kierunku. 

26 kwietnia 2024 , Komentarze (10)


Mam więc nowy telefon. Nie mogę na niego zainstalować aplikacji Vitalia Start, bo nie pojawia mi się w sklepie Google. Wygląda na to, że jest już niewspierana i na starym telefonie używam starej, wyłączonej już wersji. Pewnie będę więc mniej postów wrzucać, bo nie bardzo mam jak. Z komputera rzadko postuje. 

25 kwietnia 2024 , Komentarze (9)


Kupilam telefon. Dzięki za rekomendacje na redmi note. Początkowo byłam bliżej myślami przy Poco x6 pro, ale zainteresował mnie aparat w redmi note 13 pro. 


 Jak zwykle zadziwia mnie ile takie rzeczy kosztują w Polsce. Poco x6 pro jest w Polsce o 70 euro droższy. Redmi z resztą niewiele mniej. 

 To jest śmieszne, jak Polacy muszą za wszystko przepłacać.... 

zz rzeczy dietowych to byłam wczoraj na siłowni. Pogoda nie zachęcała do biegu. Deszcze ostatnio są logowate i intensywne. 

24 kwietnia 2024 , Komentarze (18)


Wyszlam pobiegać. Ustawiłam zegarek, aby trzymał mnie w tempie, które chce mieć na biegu 12 maja, 5,50-6,10 minpkm. Normalnie bielabym z odsłonięty zegarkiem i kontrolowała, jednak było tak zimno i wiało lodowato, że zdałam się na komunikaty w słuchawkach. Te jednak przychodziły z opóźnieniem. Więc kiedy zegarek mówił mi, że biegnę za wolno, przyspieszałam. Gdy zmęczyłam się, wchodziłam w marsz. Sprawdziłam statystyki biegu po zakończonym treningu. Biegłam zdecydowanie za szybko i dlatego nie mogłam utrzymać biegu. Z wiatrem było mi za ciepło, pod wiatr czułam lód w kościach. Wróciłam do domu wkurzona, bo nie mogę wyczyść tempa a bieg za niecały miesiąc. 

Wieczorem byłam na spotkaniu klubu foto. Przygotowaliśmy zdjęcia na wystawę. Teraz trzeba rozstawić ścianki i zawiesić zdjęcia. Ale to w sierpniu. Najpierw wybór zdjęcia roku. 

Musz zzmienić telefon. Mój ma obecnie problemy z gniazdem zasilania i nie ładuje mi się za każdym razem. Skoda bo jestem bardzo z niego zadowolona. Mam poco x3 pro. Chyba najlepszy telefon z jakim miałam do czynienia. Mąż ma przejrzeć oferty i pokazać mi co ciekawego jest na rynku. 

Kupowalyscie ostatnio nowy telefon? Co macie? Interesuje mnie tylko rok produkcji 2024. 

22 kwietnia 2024 , Komentarze (4)


Pogoda była niezla. Po zatkowo zacinał deszcz i wiał zimny wiatr, ale mieliśmy z wiatrem więc kaptury uchronił nas przed katastrofą. Później było słońce przez chmury i lodowaty wiatr. W domu zobaczyłam, że mam spalone dłonie i czoło. Pomimo noszenia daszka. Żel chłodzący pomógł. 


Za rok znów idziemy. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.