teraz już wiem...wszystko trwa dopóki...
Jadło na dziś :
I - 2 parówki Berlinki,garść żółto-czerwonych pomidorków, kawa
II - serek wiejski 3% + mała pomarańcza
lunch - grahamka z serem i szynką, sałatą, ogórkiem, kiełkami
obiadokolacja - gulaszowa - mała miseczka
przekąska - jajecznica na szynce ()
Ruch - porozciągam się trochę....nie mam mowy o silniejszych ćwiczeniach czy gwałtowniejszych ruchach) + spacer
Masakra z tymi zakwasami....mam w pracy koleżankę chorą na stwardnienie...w porównaniu ze mną to ona śmiga....obrócenie się z boku na bok- ból, schody- ból....Dałam czadu!! Głupia ja! Teraz muszę cierpieć i to rozciągać....
Taa....
Ustaliłam sobie nagrodę....jeśli zrzucę magiczne 5 kg, to kupię sobie to ....
Magiczne 5 kg....jak to zrobić? Staram się....
wróciłam ;)
Wróciłam z Karpacza. Było zaje..fajnie. Dużo oscypków, dużo alko, dużo słodyczy....i taki wynalazek karpaczowy....kurtosz się nazywa. Dobre !!
Jeżdżenia mało mi trochę było. No bo małżonek ze względu na kolano polazł tylko 2 razy na stok, a samemu to jakoś nie tak....Ale najeździłam się, nie powiem, podszkoliłam swoje umiejętności, nabrałam odwagi. Szkoda tylko, że śnieg tylko na Białym Jarze i Karpatce. Tak więc ani sanek ani jabłuszek....za to przedobiadowe wycieczki na skałki.
Koleżanka dziś stwierdziła, że zeszczuplałam.....aha...jasne..na takiej diecie to raczej mi przybyło, ale niech będzie :)
Od dziś już porządnie,grzecznie. Czas zacząć pracować nad bikini 2014, żeby nie marudzić później. Chodakowska ! Biorę się za Ciebie! Przy okazji...ktoś ćwiczył skalpel wyzwanie? Warto?
Jadłospis na dziś :
I - kajzerka z almette, szynką i jajkiem, kawa
II - serek wiejski 3 %, pomarańcza, gorący kubek - cebulowa
lunch - zupa jarzynowa z łyżką jogurtu naturalnego - myślę, że ok 500 ml
obiadokolacja - flaczki....tak, wiem...od dawna za mną chodzą, mała miseczka nie zaszkodzi, kawa
przekąska - surówka.
Jak już wspomniałam, biorę się za Chodaka, waham się między skalpelem (nuuda) a total fitness - ale nie w 3 seriach a w 2 na początek.
I tyle. Zawijam się powoli do domu. Nareszcie. Pierwszy dzień po urlopie jest straszny...
znów wszystko poszło nie tak....
Dostałam urlop ale oczywiście codziennie wysłuchuję o tym, co powinnam zrobić, czego nie zrobiłam i tym podobne....
Poza tym, w pracy atmosfera napięta....okazało się, że "jak zwykle ubiegłam kogoś z urlopem"....
No tak....pieprzyłam o tym, że od 10 lutego biorę wolne od jakiś 4 miesięcy...no ale zawsze można się przypieprzyć....Mam dość...
Szefowa marudzi, już czuję się winna, że biorę wolne....
No bo jakoś tak dziwnym trafem ja jestem odpowiedzialna za wszystko !! I moja obecność jest niezbędna.Za pracę w styczniu : od poniedziałku do piątku od 7:00 do 18:00 plus wszystkie soboty do 17stej + 6 stycznia - Trzech Króli otrzymałyśmy premię w wysokości 500 zł brutto....Właściwie to czuję się tak, jakby mi ktoś strzelił w gębę. Rozgoryczona, oszukana....Dałam z siebie wszystko,stres, zmęczenie - wycenione na 500 zł.brutto....To nawet na porządne okulary nie starczy....a czuję, że przez ten miesiąc wzrok mi się pogorszył....Cóż
....kim ja tu jestem? Zwykłym robolem, od zapierniczania i zbierania zjebek....Następna taka akcja odbędzie się beze mnie....za 5 stówek ja nie mam zamiaru napinać się do granic.
Dobra, wylałam pomyje na firmę. Dość tego (i wyzysku też). Nienawidzę swojej pracy, nie znoszę swojej szefowej....ale muszę z tym żyć.Dieta leży i kwiczy. Ale jak wrócę to ja wam jeszcze pokażę Wrócę do diety i ćwiczeń, jestem zmotywowana !! Tak tak....wiem...Ewka.... Ale i tak ja lubię.Wracam do pracy....niestety...
A później....wolneeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
Dziesiątki razy Powiedzieć to samo To dużo czy
mało Powiedzieć to samo To cofnąć się czy stanąć
Tak jest...
i na tym powinnam skończyć wpis.
Potrzebuję motywacji, jak tlenu....
Jadłospis :
I - musli + kawa
II - jogurt sliwkowy jogobella, banan, zielona herbata
lunch - duża porcja zupy szpinakowo-cukiniowej
obiadokolacja - wczorajsza zupa szczawiowa z filetem i jajkiem
przekąska - biały ser ze szczypiorkiem i pomidorami