Pecha ciąg dalszy.
Wczoraj miałam wizytę u endokrynologa, odsiedziałam 2 godziny na poczeklani bo ludzi było full i nikt się nie przejmował tym, że rejestracja jest na godziny, weszłam w końcu do gabinetu iiii.............okazało się, że owszem, że tak 28 ale marca!!!! Jakaś idiotka rejestrujac mnie pomyliła marzec z lutym i wpisała mnie na marzec a powiedziała, ze na luty. No ale jak ja mam to udowodnić??? Jestem pewna swego, bo jeszcze zadziwiłam się, że tak szybko się dostałam do lekarza. Oczywiście zrobiono ze mnie debila, który nie rozumie co się do niego mówi, no bo przecież pani rejestratorka jest nieomylna.
Nie wiem co mam dalej robić, nie mam już ochoty chodzić do tej przychodni i do tej nowej endo. po prostu żyć się nie chce...
Menu (bo od dzisiaj niby dietetycznie):
-musli kawa,
- serek wiejski z brzoskwiniami, jogurt malinowy
- jabłko
- sałata z pieczoną piersią kurczaka
- kasza jęczmienna, gulasz
- kawa, herbata, sok z marchwi i jabłka robiony przeze mnie
- kolacja?
W pracy mi się nie chce siedzieć, wczorajszy dzień był taki wiosenny, ciepły...dzisiaj też się tak zapowiada.
W sobotę jedziemy do falubazu, już mam stracha co to bedzie ( wczoraj PiW dostał mandat 100 zł, bo stanął na zakazie, którego nie było widać bo był zastawiony innymi samochodami ), z moim szczęściem...oby tylko ten wyjazd zakończył się bez ekscesów!!