Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 września 2013 , Komentarze (6)

                                                                     My body's falling apart
                                                                     I feed on Acidofilia
                                                                     It's very dificult art
                                                                     You better don't ask to heal ya.





I właściwie na tym mogłabym poprzestać...
Leczyłam się wczoraj z...no właśnie z czego....nie z depresji....leczyłam się białym winem ( a miałam nie pić) z wodą z nadmiaru energii...to tak jakbym miała w sobie reaktor atomowy....niesamowicie nakręcona, nie mogłam siedzieć, leżeć....I nie, nie brałam żadnych wspomagaczy....Po prostu przyszłam do domu i bęc..taka się stałam.Niestety, nie skanalizowałam energii, nie zużyłam jej tak jak trzeba...stałam na balkonie i paliłam papierosa za papierosem...bez sensu...
Dziś już tak nie jest, resetuję się. Poziom energii spadł.
szkoda...

Miska na dziś :

I - owsianka - taka jak zwykle, latte z chudym mlekiem (teraz widzę sens picia mleka 0.5%)

II - wafel ryżowy - 1 szt., activia naturalna, mala brzoskwinia, szklanka Kubusia

lunch - 1/3 okrągłego twarogu, pomidor, 5 żółtych pomidorków gruszkowych

obiadokolacja - spagettii (mięso z indyka, pomidory, cukinia, pieczarki, marchewka), garść makaronu ryżowego

przekąska wieczorna - jajko, sałata

Dziś mam wizytę u tego ortopedy. Wczoraj do mnie zadzwonił, że zakotwiczył w Poznaniu i nie dojedzie, więc dziś...I zaczynam się bać, co będzie z tymi kolanami... A jak nie będę mogła się ruszać...i pozostaną mi tylko spacery albo nordic-walking? A narty? Co z nartami?? Przecież nie mogę nie jeździć....Co prawda wczoraj gruchnęła wieść, że zamykają gondolówkę w Świeradowie na ski&sun ale jest przecież tyle stoków, ż którymi chcę się zmierzyć!!! Albo zastrzyki z kolagenu....na to się nie zdecyduję, o nie....no way!!

Wczoraj był pan Artur. Pogadaliśmy o budowie, o kierowniku budowy, o rurze od kanalizy, o wykończeniówce, którą chciałby robić u nas (), o dachówce...i życiu...Rozliczyłam się z kasą, dałam kolejną zaliczkę na pierdoły, dostałam rachunki....Na środę muszę ogarnąć więźbę dachową, żeby to załatwić muszę pojechać do tartaku z projektem...Sama nie ogarnę, a mój PiW tylko wzrusza ramionami....na pytanie czy bierzemy dachówkę angobowaną czy glazurowaną wywalił  oczy....ale, że o co chodzi....Matko! Dajcie mi cierpliwość !!! Uduszę dziada kiedyś !!!

Szefowa mnie wkurza, koleżanka mnie wkurza...życie mnie wkurza....Symuluje pracę, pocieszam sekretarkę, snuję się po korytarzu....niech ten dzień się już skończy....


11 września 2013 , Komentarze (3)

W pracy niezła zadyma...Przyszedł mail z wakatami do nowej spółki...ludzie z administracji mają tydzień na aplikację, codziennie wakaty będą aktualizowane, miejsc wolnych jest kilka, zatrudnionych kilkunastu...Nie zazdroszczę
A tak z nas, księgowości, nabijali jak poszłyśmy na pierwszy ogień do zmian, że głupie...a tu proszę...niespodzianka. My mamy pracę (formalnie jeszcze nie mamy angaży) a reszta staje do rekrutacji z całą Polską. Cieszę się, że mnie to nie dotyczy, pal licho te akcje, premie gwarancyjne, giełdy....ja mam pracę!

Miska ogarnięta. Prawie wszystko jest pod kontrolą, muszę tylko jeszcze zwiększyć ilość wypitej wody. I zaskoczenie totalne - stanęłam dziś rano na wadze a tu piękne, okrągłe 65 kg. Nie pojmuję ale cieszę się. Czuję się lżej, lepiej

Wczoraj udało mi się zrobić Chodakowską robiłam total fitnes (uwielbiam) - po 2 serie (w oryginale Ewka robi 3 ). Kolano bolało ale już do tego przywykłam . Zresztą dziś idę na usg+ wizyta. Podejrzałam kto to jest dr Kaczorowski i....jest to całkiem, nawet bardziej niż całkiem, fajne ciastko No ale ja tam idę po poradę a nie na randkę 

Żarcie na dziś :

I - owsianka (3 łyżki płatków) z musem jabłkowym i rodzynkami, kawa latte z chudym mlekiem

II - 5 krążków cukiniowych ( zapiekanych w piekarniku), activia naturalna

lunch - sałatka z łyżki sera białego, małej puszki sardynek w pomidorach i 1 jajka, garść szypiorku, nektarynka

obiadokolacja - barszcz czerwony (bulionówka) + 1/2 piersi kurczaka

przekąska - 5 migdałów, plaster twarogu, pomidor

Dziś dzień bez ćwiczeniowy, przyjeżdża pan Artur  z rachunkami, musimy obgadać stolarkę i sprawę rury kanalizacyjnej która pięknie się eksponuje w salonie (). Od wtorku chcą już wchodzić z dachem, więc trzeba więźbę zamawiać, jechać do tartaku...a mój PiW w rozjazdach, fuchy trzaska, do domu zjeżdża po 23ciej, sobotę ma pracującą....a ja sama przecież nie pojadę po tartakach....Nie ma kiedy, nie ma jak...Czemu? Bo jestem głupia i boję się jeździć autem

No. to tyle...wracam na stanowisko pracy pościemniać jeszcze do piętnastej ...

10 września 2013 , Komentarze (6)

Po wizycie u dietetyczki : przybyło mi 0,5 kg tłuszczu
To dobra wiadomość...bo myślałam, że będzie więcej. Wystarczą 2 dni ogarnięcia i wrócę do wagi paskowej . No to się ogarniamy !

Jadłospis na dziś :

I - płatki owsiane z musem jabłkowym - 1/2 bulionówki (5 łyżek płatków + 2 łyżki musu), kawa

II - activia naturalna, 2 duże śliwki, 10 winogron, plaster melona

lunch - 4 małe springrollsy z ketchupem ( papier ryżowy+plasterek kurczaka+plasterek selera naciowego, ogórka+liść sałaty)

obiadokolacja - talerz zupy buraczkowej + 1/2 gotowanej piersi kurzej

przekąska - jajko na twardo, surówka z pomidorów

wezmę się dziś za Chodakowską, wypróbuję kolano, żeby nie było jutro zaskoczenia u lekarza, że nic mi nie jest
Jak nie to odkurzę mój stepper i pochodzę pół godzinki.

Był telefon z budowy Musiałam podjąć błyskawiczną decyzję, czy robimy jak w projekcie i tniemy bloczek czy podwyższamy o 10 cm i zostawiamy bloczek w całości. Decyzja podjęta, nic nie tniemy...czym jest te 10 cm w obliczu całego domu??!! No i zamawiamy znów beton...znów będę musiała zadzwonić do firmy tajemniczego pana o miłym głosie i odbyć rozmowę, podczas której powinnam być blondynką i śmiać się z żartów owego gościa. Matko!! Dlaczego faceci zawsze muszą się popisywać i wszędzie widzieć okazję do...no właśnie nawet przez telefon. Z tych moich rozmów jedynie pan Artur jest normalny : konkrety, konkrety, żadnej ściemy, żadnych blablabla....reszta facetów poniżej krytyki. A już najgorszy był gość od stali .

W pracy zadyma totalna...dostałyśmy pakt gwarancji...nas w księgowości podobno to nie dotyczy bo my już w CUWie. tylko qrdę dalej nie mamy umowy. Zawsze wszyscy dookoła wiedzą lepiej, niż zainteresowane. mam już mętlik w głowie, bo nie wiem, czy iść do CUW czy zostać w firmie i liczyć,że mnie nie zwolnią...bo w strukturze starej/nowej firmy księgowości nie ma...a nie sądzę, żeby ktoś mi na siłę tworzył stanowisko pracy....Qrwa niech to się już wszystko wyjaśni, bo oszaleję.

Zimno. Ze smutkiem przyjmuję do wiadomości obrazki zza okna...Rano ciemno (zaskoczenie), chłodno (totalne zaskoczenie)....lato się kończy..nie chcę





9 września 2013 , Komentarze (5)

Jestem, wróciłam ...

Warszawa jest cudna po zmroku !

jak już mam gdzieś jeździć to...niech to będzie Warszawa !
Szkolenie...no cóż...wszyscy szkolący usiłowali nam wmówić, że już nie jesteśmy pracownikami spółki, ani spółki matki tylko CUW... Prawda jest jednak inna, o angażach do CUWu jeszcze nie słyszałyśmy, umowy nikt nie podpisał z nami więc do kogo ta mowa??!! Czyżby ludzie z Bydgoszczy byli lepiej poinformowani niż ja, zainteresowana? Zresztą, nie lubię takiego protekcjonalnego tonu. Zdecydowanie lepiej było drugiego dnia, kiedy szkolili nas dwaj panowie, co prawda przynudzali ale już nie wymądrzali się na temat naszej pracy....z tego co chlapnęli szkolący to czekają nas kolejne wyjazdy...Katowice, Bydgoszcz...
Najlepszy tekst szkolenia, to ten, że mamy wrzesień robić w nowym programie i wprowadzać wszystkim spółkom BO....hello...ani nie mamy tego programu..ani nie potrafimy się nim posługiwać....
Program taki sobie...jak na pierwszy raz to jest za dużo okien, za dużo bzdurnych danych, nieczytelny jak dla mnie. No ale użytkownicy podobno go chwalą...pożyjemy..zobaczymy...

Teraz dom. Budowa się posunęła. wczoraj miałam okazję chodzić po moim domku ! Zobaczcie :

Pan i Władca na włościach
A tu od strony tarasu (którego jeszcze nie ma, nie ma też schodów...) A w tle sąsiad

Jeszcze pięterko, dach i będzie pięknie!!!

Dieta. Z dieta koszmarnie. Dobrze, że dietetyczka umówiona na dziś, będzie miała okazję sprowadzić mnie do parteru i na dobra drogę, bo lecę sobie....Musze od nowa ustawić sobie jedzenie...szczególnie martwi mnie podjadanie, którego nie było, i słodycze....w wawie był mcflurry a wczoraj w drodze powrotne ze wsi PiW mnie namówił na kruschera w kfc. Dobrze,że się opamiętałam, wzięłam małego i jeszcze się nim podzieliłam...Jedyne, co mogę powiedzić to : HELP !!!!!

Dzisiejszy jadłospis :

I - płatki kukurydziane + cinniminis, 3 winogrona, kawałek melona, kawa

II - activia naturalna, melon - kawałek

obiadokolacja - wątróbka drobiowa, marchewka z groszkiem - mała bulionówka

lunch - surówka z endywii, pomidorów, papryki, szynki

przekąska - tost pełnoziarnisty z dżemem pomarańczowym (mmm....pycha!)

Jeśli chodzi o ćwiczenia to też jest źle. Nie zaczęłam jeszcze Chodakowskiej. Żeby nie było, że nic nie robię...dużo chodzę, jeżdżę rowerem, chodzę na stepperze....Jednak kolano dalej boli, szczególnie po wysiłku...martwi mnie to. Na środę jestem umówiona na wizytę u ortopedy + usg kolana. Mam nadzieję, że wieści będą pozytywne .

To tyle. Wracam poczytać co u Was i do pracy....szefowa pogania.

4 września 2013 , Komentarze (6)

dziś znów ponuro za oknem....ta pogoda mnie wykańcza....
Perspektywa spędzenia 2 dni w Warszawie, na nudnym szkoleniu, z jeszcze bardziej nudną szefową...to mnie przeraża
Nic to ..trzeba to ogarnąć, jeść w miarę fajne jedzenie,unikać shitów nie przejmować się niczym...

Jestem w miarę ogarnięta z dietą, choć zdarza mi się podjadać wieczorkiem. Jeszcze z tym walczę. Jest szansa, że gdy już poukładam się po urlopie to i miskę ogarnę. A póki co, takie lekkie rozprężenie.

Jadłospis na dziś :

 I - 3 łyżki twarożku z pomidorkami żółtymi, kawa z mlekiem

 II - activia naturalna, banan

 lunch - to co miało być wczorajszą kolacją - puree z kalafiora, jajko sadzone, pomidor z pietruszką

 obiadokolacja - 2 kawałki dorsza (niestety usmażony na odrobinie masła...jak przyrządzić dobrą rybę na parze????), kalafior z bułką, garść frytek z piekarnika

 przekąska - 4 śliwki, jabłko (też się zdziwiłam...), plaster pieczeni

Z ruchu będzie rower, bo wczoraj będą c na działce zakosiłam teściowej wiaderko. Dziś trzeba pojechać i oddać.

No i były wczoraj 3 papieroski. Ograniczam się, trudno mi..no bo ja lubię palić!!

Znów psychicznie jestem bliżej dna, znów mi się pomieszało w głowie...a myślałam, że się poukładałam na urlopie. Rzadko teraz rozmawiam z K. On więcej za granicą a ja...się pogubiłam trochę, no bo on zawsze mnie do pionu sprowadzał...Nic to, dam radę!

           

Uciekam..., poczytam jeszcze co u Was...




3 września 2013 , Komentarze (3)




już tęsknię....

Jadłospis na dziś :

 I - płatki kukurydziane + cinniminis z mlekiem, kawa

 II - jabłko, activia naturalna

 Lunch - marchewka z groszkiem - duża bulionówka

 obiadokolacja - 3 gołąbki, kawa z mlekiem, garść sliwek (śliwki duże więc...2-3   sztuki)

 przekąska - puree z kalafiora, jajko sadzone z fasolką, pomidor

Wczoraj odkurzyłam swój stepper - pochodziłam sobie 20 minut na rozgrzewkę. Dziś planuję to samo.

Pogoda wczoraj beznadziejna, wietrznie, zimno, deszczowo...a ja porozbierana, gołe nogi, krótki rękaw...zmarzłam okropnie. Dziś na powitanie, godzina 6:15 a na niebie 3 piękne tęcze. Czasem fajnie wstać rano

Znów zamawiam materiały. 50 bloczków. Stan "0" mamy już gotowy. Zaczynają murować ściany z ytongów. Nareszcie będę miała jako taki pogląd na wygląd mojego domku wewnątrz.

Był nasz nowy prezes...nie zaszczycił nas - swoich przyszłych pracownic - nawet głupim dzień dobry...no cóż...bywa.

Uciekam do pracy...

2 września 2013 , Komentarze (8)

Jestem. Wróciłam wczoraj.

Czy odpoczęłam? Trochę . Odespałam stresy, zostałam odpasiona
Nadmorskie gofry i lody zaliczone. Kąpiel w zimnym Bałtyku zaliczona. Piasek na plaży już nie był rozgrzany.....ludzi mało...czuć w powietrzu koniec sezonu. Spokój, luz, tylko ja, morze i mewy To lubię !

Spotkanie z koleżankami z liceum. Fajnie tak po latach posiedzieć w dziwnowskiej zachęcie....powspominać stare czas .

Wesele - zaliczone. Zabawa do 3 nad ranem, picie bimbru z kuzynkami, tańce, wygłupy...Było fajnie !

Praca....jestem tylko na chwilę, w czwartek zaczynam szkolenia - na pierwszy ogień leci warszawa. Na szczęście mamy pojedyncze pokoje, w centrum. No i powrót w piątek, nie trzeba będzie się zrywać do pracy po wyjeździe

Budowa - ogarnięta w miarę. Przez tydzień odpuściła kontakt z majstrem. Mam nadzieję, że mury rosną.

Jadłospis....Jestem przejedzona, przeżarta...czy każdy musi na urlopie dostawac małpiego rozumu i żreć jakby nigdy nic nie jadł ? Też tak macie? I  jeszcze żeby to były słodycze....ale nie....kiełbacha, ser....można się załamać.

A dziś :

 I - płatki kukurydziane + garść Cinniminis, mleko, kawa

 II - bułka z almette i pomidorem, mała nektarynka

  obiad - ryba  z koperkiem i pieprzem cytrynowym, surówka z kapusty pekińskiej i  prażonego sloneczniku, surówka z kapusty białej, ziemniaki  ( znów zaczęły się pracowe obiadki )

 kolacja - sałatka z pomidorów i twarogu ze szczypiorkiem

Dziś 2 września - czas rozpocząć zmagania z pozostałymi 5-cioma kg nadbagażu. Wizyta u dietetyczki przypada na 9 września i chciałabym choć kilogram mieć za sobą.
Czas odpalić Chodakowską - ale jeszcze tak na luzie, powoli....żeby organizm znów oswoił się z wysiłkiem fizycznym.


Będzie dobrze !


A teraz zmykam....pracować...czytać co u Was...


I nie mam zdjęć....kilka fotek z telefonu, a na nich piach, plaża, mewy, morze...wszystko co kocham


22 sierpnia 2013 , Komentarze (8)

                                                                                 Help me
                                                                            refresh me darling
                                                          give me a bucket of a freezing crystal water
                                                                             press the thing
                                                                     I forgot where is the button
                                                                     help me help me refresh me




Uwsteczniam się. Nie czytam, nie oglądam,  słucham w kółko tych samych piosenek, klnę jak szewc, palę, nie mówiąc już o moim instrumentalnym podejściu do rzeczy takiej jak (zaczyna się na s, kończy na x)...zachowuję się trochę zdzirowato, zwierzęco, zastój mentalny, umysłowy. Dno. To, co czytam to fora budowlane albo katalogi produktów budowlanych....A przecież są jeszcze inne fajne rzeczy na świecie - moje ukochane góry, książki, fajne filmy do obejrzenia...żużel - no bo kto będzie mistrzem?Nie mam czasu, nie mam nawet ochoty. Jednak zmęczona. Zasnęłam wczoraj na II połowie meczu, w jakieś dziwnej pozie, nie przykryta - zmarzłam a teraz drapie mnie w gardle....Zapominam, że to końcówka sierpnia, zimne ranki, przy 9 stopniach o 6 rano wychodzę w krótkim rękawku...Łudzę się, że jeszcze poleżę na rozgrzanym piachu w Niechorzu, wykąpie się w Bałtyku...Może, niedługo...

Ziemia. Okazało się, że gość nie może wywozic ziemi, drugi gość się nie odezwał, maż coś tam załatwiał ale dopiero na poniedziałek...Zadzwoniłam w jedno miejsce do miłej pani i załatwiłam - od 9 rano wożą nam podsypkę ! Niestety, trochę nas to szarpnie po kieszeni...tam płacilibyśmy tylko za kurs, tu płacimy 35 zł za 24 tony piachu... Mam  nadzieję, że to jest dobre, konsultowałam się z majstrem - on mi na to,że podsypki są różne...i na dodatek teraz jest gdzieś tam, na budowie będzie około 12stej...Dżizas ! Żeby to było to ! Babka jest naprawdę ogarnięta, mówiłam o piachu do zasypania fundamentów...mam nadzieję, że się zrozumiałyśmy.

Wypełniałam kwestionariusz osobowy do nowej pracy...to też porażka. I to wyłącznie moja wina. Nie mogę się niczym pochwalić. A tak poza tym, to nigdzie nikt nic nie wie o pracy - co ten prezes tak się naparł na nas?

           Żarcie na dziś :

I - owsianka z 1/2 brzoskwini, kawa

II - serek danio intenso, mały Kubuś malinowy

lunch - sałatka z wędzonym pstrągiem, wafel ryżowy

obiadokolacja - zapiekanka z kurczaka z brokułem i pieczarkami

przekąska - owoce, jogurt naturalny

Żarciowo nawet ogarnięta jestem, cóż jem mało, bo nie mam praktycznie czasu na jedzenie. Nie siedzę z nosem w lodówce, więc jest git.

Chciałam wrzucić fotkę kiecki ale ....zmniejszyli mi prędkość neta w telefonie i gmail się zapycha....za dużo na fejsie siedziałam wczoraj

A teraz znikam...

Od jutra urlop ! Do zobaczenia we wrześniu !!


21 sierpnia 2013 , Komentarze (8)

Dziś rano na wadze dwie cyfry : 64 !!  So happy !!

Zimno się robi rano, jest ciemniej...koniec lata...to nie uszczęśliwia...nie chcę...

                                   Najpierw miska na dziś :
                   I - owsianka z winogronem i śliwkami, kawa

                   II - activia naturalna, brzoskwinia, herbata rooibos

                  lunch - zupa : żurek z jajkiem - znów zbierali zamówienia....

                obiadokolacja - gulaszowa - mała bulionówka

               przekąska  -  surówka z pomidorów, sera żółtego

Relacja z budowy dziś krótka. Poza spinką z dostawcą w kwestii styroduru, reszta nawet ogarnięta. Mam dogadanych 2 gości z ziemią. Jeden zabiera jednorazowo 25 ton ale chce 200 zeta za kurs, drugi (chyba nie jest świadomy jak się teraz jeździ po Gorzowie) ładuje 20 ton a za kurs chce 60 zeta. Tyle że nie wie ile tej ziemi będzie. Dziś mamy się ostatecznie dogadać, ile by nie było to biorę. Od jutra...Wyjazd na urlop przesunięty, no bo będą zasypywać fundamenty, wylewać coś tam (znów beton!!). No i te ytongi muszę ogarniać na poniedziałek, pewnie trzeba będzie przypilnować..pierwsza warstwa najważniejsza....Tak, ja się znam na kładzeniu ytongów . Zresztą...nie ma rzeczy. na której bym się nie znała, prawda??!!

Bawię się w ogarnianie kolorów do domu (wiem, wiem..słabe to), bawię się w wolnych chwilach (których mało mam teraz..) Już wiem, mniej więcej w jakiej palecie się będę obracać ...począwszy od koloru o wdzięcznej nazwie "edwardian white", kość słoniowa, kwiat wiśni, ecru....i szarości...i czerń....Ou yeah już bym chciała !!
To jest zajefajne :

Podoba mi się tu ta podłoga ! jest fantastyczna ! I ten kamień na ścianie i drewniane żaluzje. reszta jest dla mnie za ciepła...Ale pomysł z podłogą super!!

Mieliśmy wczoraj z PiW małe spięcie w kwestii luksferów i okien dachowych...nie wiem, o co chodziło, bo właściwie się zgadzałam z nim...a że nie chciało mi się dalej drążyć i byłam jakaś taka zmęczona, to zawinęłam  się w koc na futonie i zapadłam w sen...obudziło mnie moje dziecię zalegające mi na nogach i buziak w nos od męża z tekstem " będziesz miała te swoje okna i luksfery..." Ale ze co ? Chcę to na piśmie ! Poza tym ja naprawdę nie zarzuciłam focha....spać mi się chciało...

Kupiłam inną sukienkę. Jutro wrzucę jakieś fotki. Jest ładna aczkolwiek nie doskonała....wolałabym bardziej zabudowaną górę. I ..o jesuuu...nie mam boczków, brzuch mi nie wisi !! jaram się tym jak naiwna nastolatka ! tylko te giry....jedyny dysonans..choć i tak jest lepiej. Nic to! Bierzemy się do pracy i będzie git!!

Wczoraj młoda była znów na rehabilitacji - osiągnęła pełne 90 stopni zgięcia. Dziś rtg, jutro kontrola w Wawrowie. Rehabilitant kazał jej przyjść jeszcze po kontroli na tejpowanie...fajny człowiek z niego, ma podejście i widać, że to gość z pasją !  Kinia ćwiczy w domu, ma lepsze i gorsze dni....wczoraj miała fazę na przytulanie do mnie...dyskusje filozoficzne z ojcem.....Czasem jest fajnie, czasem warczy jak wściekły pies...Dojrzewanie?!

Właśnie zadzwonił gość od ziemi...ten tańszy...niestety ...nie może tej ziemi wywozić, bo będą zasypywać te wykopy...Boszz...a jakby mi tak zrzucił te 300 ton i teraz chciał je z powrotem?

Idę czytać..i pracować... Do urlopu zostało...1, 5 dnia!!

20 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

zacznę od tego, że....już mi się nie chce na urlop....osiągnęłam taki stan zmęczenia,że w tej chwili ładuję baterie z negatywnej energii. Po co mi urlop? Co ja będę tam robić? Jeżeli tylko będę mogła w weekend przespać kilkanaście godzin to dam radę !!! Jestem twardzielem!!

Budowa....zaliczyłam dziś pierwszy kwas z dostawcą...wyraźnie mówiłam o styropianie ekstrudowanym XPS a on mi dociął styropian twardy, który się nie nadaje. I jeszcze z płaczem, że wykonawca go nie chce przyjąć....Zadzwoniłam do majstra a ten stwierdził, że wszystko załatwione i że kierowca zabiera ten styropian. Zresztą będę u gostka zamawiać ytong więc niech nie płacze....Wynalazłam jakiś steinodur i pan Artur ma sobie pojechać do hurtowni zobaczyć co i jak i czy to się nadaje...Zresztą wczoraj już wyczerpałam wszelkie normy i limity na rozmowy z nim...a jeszcze wieczorem był po kasę i dręczyłam go z ytongami : a jakie, a z czym, a co to oznacza....i sam się zamotał....Dziś znów wydzwaniamy do siebie...twardy jest ....na 100 moich pytań nie znał odpowiedzi może na 3.
Ogarniam też ziemię do zasypywania fundamentów ..potrzebujemy około 300 ton (o ile się nie pomyliliśmy....no budowlańcy ile to ton 180 m3 ?), mój mąż rozmawiał z jednym gościem ale ogarnięcie drugiego zostawił dla mnie...jasne...no bo przecież ja się lepiej dogadam....a ja przecież nawet nie wiem ile jest kilometrów z Gorzowa na ta moją wioskę Teraz to już nie wiem, czy to ogarnę...

Wczoraj w biegu liga angielska :Pantery vs Młoty. Ze wskazaniem na Pantery !!

Żarcie na dziś :
I - 2 grzanki z żółtym serem + pomidor, kawa
II - kinder mleczna kanapka + activia+0.5 litra pepsi
lunch - pasta z sardynek, nektarynka
obiadokolacja - zupa gulaszowa
przekąska - to co wczoraj...

Tak wiem, II śniadanie to porażka...szczególnie ta pepsi...właściwie powinnam sobie kupić z litra red bulla (albo scotcha), bo potwornie chce mi się spać...i potwornie nie chce mi się tu siedzieć....wolałabym być teraz na budowie...

I na razie żegnam się z Ewką Chodakowską....nie mam czasu na ogarnięcie ćwiczeń, małżonek siedzi w domu na urlopie i ma przerwę w treningach, dzieciak też na głowie a ja nie lubię ćwiczyć w asyście.Robię przerwę, regeneruję kolano przed sezonem...ale wystartuję znów z total fitnesem z początkiem września. Tak więc Ewo - do zobaczenia 2 września!!!
Założyłam też, że do moich pie*dolonych 40 urodzin będę miała na liczniku 60 kg. Te 5 kg da się zrzucić i już!! W końcu do 4 listopada mam prawie 3 miechy i nawet przy moim powolnym trybie chudnięcia cel jest osiągalny. A wizyta u dietetyczki przełożona na wrzesień.

Dobra, czas się wziąć do pracy... jeszcze tylko papierosek przed biurowcem i praca, praca, praca....


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.