Pobiegłam z rana do laboratorium zrobić wyniki. Oczywiście lab czynne od 8 rano, siłą rzeczy 2 godziny w pracy w plecy, bo kolejka taka, że około 9tej wlazłam. Jak zwykle nie obyło się bez problemów, sympatyczna pani laborantka nie mogła znaleźć miejsca do wkłucia. A ja tam spękana cała, już bym chciała mieć to za sobą...no jakoś poszło. Wyniki po 16stej.
Chciałam sie dziszarejestrować do mojej endo...taa mam zadzwonić w grudniu - rezerwacje na przyszły rok. DO KOŃCA 2011 NIE MA MIEJSC. I co teraz? Ja naprawdę moge chodzić do lekarza prywatnie, no problem. Ale proszę NFZ o niepotrącanie składek na zdrowotne. Bo NFZ nie wywiazuje sie z umowy. Cóż, pozostało mi zarejestrować się z POLMED-u, tylko to już 4ty lekarz, znów cała historia od nowa. I czy wydadzą mi moją kartę, jak sie będę wynosić z Polikliniki? Ja chcę moją dr. Staszak. Z drugiej strony to się cieszę, bo takiej zołzy ja ta obecna endo to dawno nie miałam "przyjemnosci " spotkać...
Dobra, koniec tych utyskiwań, każdy przez ten dramat przechodzi, a jeśli nie to i tak przejdzie, bo nasza słuzba zdrowia jest niereformowalna...tylko :daj,daj,daj! Ciągle postawa : bo im się należy! A mi wizyta się nie należy, płacę składki bo mam nadmiar gotówki i nie wiem co z nią zrobić.
Jedzonko :
cienko dziś bo do 9 na czczo ( a zawsze miałam w dupie to na czczo i robiłam wyniki po jedzeniu)
I i II w jednym - duży jogurt 0% truskawkowy, 2 ciacha LU GO, kawa z mlekiem i słodzikiem
lunch - warzywa: pomidor żółty, papryka, ogórek rzodkiewka, kawałek fritaty
obiad - makaron pełnoziarnisty z zielonym groszkiem, szynką, sosem śmietanowym ( mało to dietetyczne, wiem, ale wczoraj musiałam zrobić szybki obiad na dziś)
kolacja - płatki ryżowe na mleku, owoce.
Ruchowo znów nic. Już nie mam siły do siebie samej. Muszę sie ukarać jakoś. Jakieś pomysły?
Wczoraj byłam na zebraniu w szkole. Pani wychowawczyni jakaś taka bez życia, bez energii...Dam jej szansę, nie skreslam jej, bo podstawy i pomysły jakieś ma. Do pani Moniki się nie umywa niestety. Fizycznie zmeczyłam się słuchając jej i miałam dusznosci, bo ona tak jakby miała problemy z równoczesnym oddychaniem i mówieniem. No i bez obrazy, ale wygląd ma katechetyczny ( nie mam nic do nich), nie wiem czy ona będzie potrafiła te dzieciory wziąć za mordę. to tyle, wracam do pracy, bo leseruję dziś, a w poniedziałek kierowniczka będzie smecić, że jak jej nie ma, to nam się nie chce pracować, a tu przecież terminy gonią...