Zauważyłam ostatnio dwie zależności. Jeśli zjem coś tłustego , chudnę. Czyli tłuszcz nie tuczy i jest bardzo potrzebny w diecie. A jadam nie byle jaki tłuszcz, bo tak niepopularny smalec. Nie łychami i nie codziennie, ale jadam.
Obserwacja dwa - nie służy mi monotonia w diecie. Im bardziej urozmaicone menu, tym waga łaskawsza i spada. Lubie jeść tak samo, czasem do znudzenia, jeśli mi coś podpasuje, ale nie tędy droga, kiedy celem jest schudniecie. Organizm trzeba zaskakiwać, żeby mu się chciało pracować i spalać.
Już tylko troszkę ponad kilo do celu :) Czasem sobie pomarzę o tonie tiramisu :) ale to tylko marzenia, a one nie tuczą. Chyba sobie uczczę to 62kg, kiedy je wreszcie osiągnę, właśnie tiramisu. Żeby potem znów wrócić do zdrowego odżywiania, które lubię.