Waga się ustabilizowała na poziomie 68kg, co mnie niezmiennie wkurza, bo widać nadmiar ciałka i ciuchy źle leżą. Rok temu ważyłam mniej. Teraz nie potrafię się zmotywować do mniejszych porcji i przede wszystkim do odmawiania sobie łakoci. A słodycze wpadają niemal codziennie i to te najgorsze, bo sklepowe, które w dodatku mi szkodzą. Wzdęcia na porządku dziennym, ale to może i za sprawą codziennie pitego radlera, który ma gaz. No i e –papieros to też wprowadzany do organizmu gaz.
Ale jak to być na działce i nie popijać „piwka” :) i nie puszczać dymka. Sezon grillowy w pełni bo pogoda rozpieszcza, więc weekendy obowiązkowo z grillem w tle i prawie całymi dniami na działce, która pięknieje. Mania kupowania roślinek trwa w najlepsze, tylko żeby miejsca do nasadzeń starczyło. Nowy nabytek działkowy to akumulatorowe nożyce do żywopłotu, które wczoraj testowaliśmy. Czad :) i wreszcie przyzwoicie żywopłot wygląda.
Ruchu dość i co najgorsze zwiększanie ilości kroków powoduje dolegliwości zdrowotne. Mam zespół niespokojnych nóg, jeśli liczba kroków przekracza 10 tys. Nie wiem na czym to polega, ale jest wieczorem masakra i do pierwszej w nocy nie mogę spać, bo mi nogi fikają. Paradoksalnie pomaga chodzenie, czasem pończochy uciskowe i niesterydowe leki przeciwzapalne.
Dalej piłuje Remigiusza Mroza. Tym razem seria z Chyłką mnie wciągnęła i leci w tle cały dzień. Jestem pełna podziwu dla autora. Jego wiedzy i kunsztu.
Odczuwam lekki niepokój w związku ze zbliżającym się terminem zabiegu i pobytem w szpitalu. Jeszcze trzy tygodnie…