Nie potrafię się ogarnąć. Brakuje mi samozaparcia i niegdysiejszej motywacji. Waga na stałym poziomie, więc jakby nie jest źle, mimo wcinania ciasteczek. A że 10 kilo nadwagi, to inna sprawa.
Ciuchy przyciasne, odbicie w lustrze niefajne. Dla mnie już zgubienie pięciu kilo byłoby sukcesem i zyskałabym na wyglądzie, ale jak to zrobić?
Przestałam ćwiczyć, bo pomyślałam sobie, że gdzie będzie stara baba wygibasy robić…
Olewam temat odchudzania też zwalając na wiek.
Jak się pół życia żyje na ograniczeniach dietowych, to można mieć dość. No i żebym ja nadal nie ograniczała się z żarciem, ale się ograniczam.
Na śniadanie jem zazwyczaj białkową bułkę z masłem i żółtym serem. Potem dwa banany i kawa. Na obiad różnie, ale dietetycznie. Poza środą i niedzielą, kiedy jem normalny, mięsny obiad z rodziną. Kolacja to zawsze owoce z jogurtem. No i nierzadko ciasteczka w ciągu dnia.
Jestem gruba i źle mi z tym, ale najwidoczniej, to nie moje dno, bo nie mam siły się odbić…