Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 kwietnia 2021 , Komentarze (19)

Odpuściłam totalnie wszystko w te święta. I dietę i ruch i okno żywieniowe i picie wody. Jak do tej pory robiłam sobie raz w miesiącu słodki dzień, tak tu mi się zrobiły trzy. Już w sobotę zaczęłam grzeszyć od pizzy na obiad, wieczorem ciacho, bo trzeba spróbować. Niedziela na słodko od rana, poniedziałek to samo. No pyszne to ciacho mi wyszło i nie mogłam się pohamować:) Nie piekłam, znalazłam na yt, takie na herbatnikach, mające wszystko czego potrzebowałam. I banany i krem karpatka i krówka i bita śmietana. Full wypas :) banatoffee  Tyle dobrego w jednym cieście :) Trochę co prawda je odchudziłam, ale kalorii to miało i tak dużo za dużo. Herbatniki były pełnoziarniste, krem karpatka bez masła i śmietana z torebki, a nie kremówka. Za to kupny sernik był całkiem normalny, nie odchudzony. Pycha.

Rozpusta trwała do dzisiejszego popołudnia, kiedy to nic nierobienie zaczęło mi bokiem wychodzić. Popedałowałam na rowerku, poćwiczyłam z EvaFitness i zaczęłam okno żywieniowe już przed szesnastą. Wody ponad 1,5 litra. Jest dobrze.

Jako, że dużo siedziałam w necie, doszukałam się kuracji oczyszczającej jelita i mam zamiar spróbować. kuracja siemionowej Poza tym wyczytałam, że mogę mieć pasożyty, więc tu też jakaś mikstura by się przydała. Taki system naprawczy, poświąteczny :) bo wiadomo, że waga wzrosła, a część to zawartość jelit.

Jutro zatem ruszam od rana poczynić stosowne zakupy.

2 kwietnia 2021 , Komentarze (15)


Najwyższa pora na podsumowanie marca. Waga spadła o 2,7 kg. Dieta nadal trwa, okno żywieniowe wychodzi mi po ponad 15h i jakoś pomału leci. Aktywność domowa ostatnio szwankuje, ale za to więcej ruchu na działce. Żeby do niej w ogóle dojść to już jest ładnie kroków nadreptane, a czasem chodzę po dwa razy.

Mąż siedzi na zwolnieniu, więc prawie całe te trzy ciepłe dni spędzał na działce, ja mu donosiłam obiad czy kawę i coś tam podłubałam, żeby nie było , że nic nie robię ;) Ciężko mi przez chory kręgosłup, mało sprawne stawy i dźwiganie, czy kucanie nie wchodzi w grę. Ale powalczyłam z pokrzywami w malinach, posadziłam bób i stokrotki. Przygotowałam podłoże pod winogron i inne takie drobne prace. Zaliczyliśmy pierwszego, tegorocznego, działkowego grila  :) Szkoda, że już pogoda się skiepściła i robota stanie. Może właściwie dzięki temu znajdę wreszcie czas, żeby poprzesadzać domowe roślinki. Kupa roboty, bo uzbierałam ich prawie 30 sztuk. Gdyby nie kot, który wszystko co przypomina trawę, zjada, to kupiłabym jeszcze :) Oko cieszą rosnące rozsady na parapecie. Truskawki, poziomki, pomidory, papryka i rabarbar. I frezje, które uwielbiam, postanowiłam sobie wyhodować- ładnie rosną. I wyczytałam, że milin amerykański pięknie zdobi ogród tworząc wielki rozłożysty krzew, więc posiałam w domu i wschodzi. Jeden chciałabym zostawić na balkonie. Ciekawe wyzwanie. W planach zakup i sadzenie żywopłotu, żeby mi sąsiedzi nie patrzyli jak griluję czy się opalam :)

Ostatnio robiłam przegląd szafy, bo niby wiosna i jak się okazało sporo rzeczy zrobiło się za dużych. Raczej wole luźne ubrania, ale w niektórych wyglądam jak ze starszej siostry. Nogawki spodni za luźne w udach, na brzuchu sie marszczy, bez paska spadają, okropnie to wygląda. Trochę mnie to śmieszy, trochę złości. Czyżby znów mnie czekały ubraniowe zakupy?

Dla tych co celebrują Święta - Zdrowych i Wesołych…

26 marca 2021 , Komentarze (13)


Ten tydzień bez spadku na wadze, ale do wtorku trzymało mnie mega osłabienie. Na szczęście wszystko wróciło już do normy. Wrócił apetyt i zapał i siły. Tylko z czasem krucho, bo sezon działkowy rozpoczęty i z mojego klasycznego rozkładu dnia nici. Posiłki raczej byle jakie, bo na szybko. Już nie ma poobiednich drzemek, jest w to miejsce działkowa aktywność. Trochę ma to ujemny wpływ na spadki wagi, mimo sporej aktywności, bo jak się nie wyspie, to waga nie spada. A noce też mam niespecjalnie ze zdrowym snem, więc trochę kiszka. Ale nic to, Kurtka luźna, spodnie luźne, jest dobrze :)

Dziś było tak cieplutko, że pracowałam na działce w krótkim rękawku. Jutro planowaliśmy grila, ale pogoda chyba nie dopisze. W planach postawienie ogrodzenia, żeby pies mógł swobodnie hasać. I powinnam posadzić już bób i przenieść tuje z balkonu.

19 marca 2021 , Komentarze (25)

Dopiero kiedy waga zeszła poniżej 65kg, udało mi się pożegnać nadwagę.  

Pięknie wygląda teraz awatar :).

Ja niestety nie czuje się aż tak wylaszczona, ale nic to. I tak czuje się ze swoim ciałem i wagą dobrze. Działamy jednak dalej, bo nie zaszkodzi jeszcze troszkę schudnąć, do 62kg.

Czuje się ostatnio mega osłabiona, bez chęci na cokolwiek. Nadal brak apetytu i nie czuje głodu. Mam wrażenie, że jestem coraz słabsza i lecę na oparach. Nic mi się nie chce, na nic nie mam siły.  Według psychiatry , dwa tygodnie o niczym złym nie świadczą, ale kazała obserwować i za kolejne dwa, jeśli nie będzie zmian na lepsze, skonsultować się z internistą lub z nią, jeśli się uda dostać.

Mam nadzieje, że to tylko przesilenie wiosenne.

Gdzieś mi na forum mignął preparat o nazwie Triphala i ma pomagać ponoć na problemy kibelkowe, ale i na wszystko inne. Przetestuję. Póki co, czekam na dostawę.

Według info z neta: ”… składniki odżywią wszystkie komórki naszego ciała, dzięki czemu możemy liczyć na poprawę jakości zdrowia zarówno psychicznego, jak i fizycznego….działanie wspierające układ odpornościowy…wspiera pracę serca, wątroby oraz płuc. Pozytywnie wpłynie ona na wsparcie dla utrzymania prawidłowego poziomi glukozy we krwi oraz cholesterolu frakcji HDL…pozytywny wpływ na proces oczyszczania i odżywiania układu trawiennego. Poleca się ją przede wszystkim osobom, które chcą wesprzeć usuwanie zbędnych tłuszczów oraz toksyn z organizmu. Mieszkankę można zastosować można jako preparat przeczyszczający oraz usprawniający funkcjonowanie układu wydalniczego…”

Pogoda masakra, zima na całego, a my z mężem się nie możemy doczekać prac na działce. Kupiliśmy ogrodzenie, dziś furtkę, narzędzia, regał i nawet stół ogrodowy :) Na oknie wysiane truskawki i poziomki zaczynają wschodzić. Pomidory i papryka też lada moment, i moje ukochane frezje powschodziły. Zimo, a kysz.

12 marca 2021 , Komentarze (26)

Nareszcie sfinalizowałam zakup działki i jest oficjalnie moja :) Szkoda, że zapowiadają jeszcze mrozy, ale i tak do ogarnięcia najpierw ogrodzenie i uprzątnięcie terenu po zimie. Właściwie to zakupy w pierwszej kolejności, bo kupić musze wszystko. I grabie i konewkę i drzewka. krzaczki, sadzonki. Zgłębiam tajniki wiedzy na grupach FB i innych portalach. Nie ogarniam, tyle tego jest. Wyjdzie w praniu:)

Dietowo, jak widać jest tygodniowy spadek o 600g. Słodka uczta była we wtorek i się nie odbiła na odchudzaniu, a słodkiego było dużo. Szczegóły pominę :)

Nie czuje głodu, nie mam apetytu i jem bo trzeba. Chcica na słodkie zniknęła, więc pewnie kolejna słodka uczta dopiero w święta. Nawet sobie odpuszczę urodzinowy tort, bo po co, jak nie ciągnie na słodkie. Kupiłam kilogram masła orzechowego i sobie pozwalam na kilka łyżeczek dziennie. Wcześniejszy szał, kiedy to pochłaniałam słoik w jeden dzień, też się gdzieś zapodział. Jest dobrze, mam umiar, całkiem jak nie ja. Może to oznaki wiosny, kiedy organizm nie musi się opatulać tłuszczykiem :)

9 marca 2021 , Komentarze (73)

Będąc na diecie powinno się unikać słodyczy? Czy wliczać w bilans i nie katować się ograniczeniami?

Łażę po tym waszych pamiętnikach, czytam prawie w każdym, och zgrzeszyłam, ach wpadł batonik i tak codziennie. Z drugiej strony kiedy ja wspomnę u siebie, że mam ochotę na coś słodkiego, to zaraz jest larum. Po co? Lepiej nie, daj spokój, odpuść.

No to jak jest w sumie z tymi słodyczami. Ja przeginam zwracając uwagę wszystkim dookoła, że cukier to samo zło? Czy ja przeginam mając raz na jakiś czas ochotę na słodkie?

Wzbudzacie we mnie poczucie winy swoimi komentarzami, a ja mam swój rozum. Może czasem chcę być małą dziewczynką, którą cieszy kiedy zje batonika. Może czasem i mnie się należy słodka nagroda.

Tak, wkurzyłam się. Bo odżywiam się zdrowo, unikam słodyczy, ale nie będę sobie wszystkiego odmawiać przez całe życie. Może to czasem jest na zasadzie- na złość mamie odmrożę sobie uszy, ale to moje uszy i moja decyzja, z którą będę żyć.

Być może przestanę przez jakiś czas komentować wasze wpisy, bo po co was i siebie denerwować…

/edit* wpis popełniony w ostrej fazie cukrowego głodu;) niech sie nikt nie czuje urażonym, jeśli za ostro to wyszło/

6 marca 2021 , Komentarze (35)

To nie będzie dobry miesiąc. Już to widzę… Waga stoi , a nawet lekko w górę, okazja goni okazje.

Liczyłam sumiennie kalorie i taka nagroda. Co ja robię źle? Tak mi ładnie do tej pory szło w weekendy, a tu znów dziś pizza i potem wielkie zdziwienie, że waga stoi. Chyba narasta we mnie chęć na zacukrzenie. Słodyczy nie tknęłam od tłustego czwartku, wyzwanie na marzec w trakcie. Ale mam w planach zrobić mega pysznie zapowiadające się ciacho z YT i tak się zastanawiam, czy już w poniedziałek, na Dzień Kobiet, czy dopiero za tydzień w ramach urodzin. Tak mnie kusi krem karpatka, bita śmietana i krówka- to składniki tego ciasta, mniam ;) Planuję niesubordynację :) zwłaszcza, że mąż i syn wreszcie będą w pracy, nie w domu, to nie będzie mnie miał kto pilnować :)

Zamiast się spiąć, żeby do świątecznej rozpusty zgubić jak najwięcej, to ja mam niecne plany. Rozsądek, kontra cukrowy głód. Kto wygra?

28 lutego 2021 , Komentarze (34)

Luty marniutko w spadkach wagi. Co z tego, że był tydzień, kiedy spadł cały jeden kilogram, a poza tym kiszka. Nie liczyłam kalorii, polegałam na intuicji i diecie vitali, a widać trzeba liczyć i nie ma przebacz. Wczoraj musiałam przestać jeść już po 16stej bo mi się limit kalorii skończył. Tak czy inaczej luty z ogólnym spadkiem 1,7kg, zawsze to coś, no i to wyczekiwane 65 jest. W wiosennej kurteczce jest słuszny luz :)

Jeszcze tylko do czwartku mam kwarantannę, ale jak się w piątek ruszę, tak mnie nie szukajcie :) Już się nie mogę doczekać. Nie wiem jak ludzie mogą nie wychodzić z domu i dobrze im z tym. Ja nie potrafię żyć w zamknięciu. I już nawet nie chodzi o to ze mi zakupów brakuje, czy kontaktu z ludźmi, ale samego ruchu, powietrza, ubrania się i zrobienia „do ludzi”. Idąc przed siebie czuję się taka wolna i szczęśliwa. Frustracja narasta.

Mąż ma jeszcze tydzień zwolnienia pocovidowego, bo coś z płucami i ma zrobić prześwietlenie. Narzekał ostatnio na serce i ekg też niedobre. Dobrze, że chociaż czasem, jednak lekarze przyjmują pacjentów w przychodni. No i wiadomo, jak facetowi coś dolega, to zaraz umiera, więc chodzi i smęci, czym mnie dodatkowo wnerwia. Ale przejął psa i zakupy, więc jeden stres mi odpadł, bo nie muszę naginać przepisów.

Czekam na oficjalne przejęcie działki i w sumie dobrze, że się ślimaczy, bo i tak nie mogłabym na nią pójść. A z mnie coś trafia, jak patrzę na pogodę za oknem i widząc z okna ludzi na swoich działeczkach, a u mnie drzewka nawet nie pobielone i doopa.

25 lutego 2021 , Komentarze (37)

Jako, że mam zakaz wychodzenia z domu, a jestem zakupoholiczką, to szaleje w internetach :) Niekoniecznie to co potrzebne, niekoniecznie trafione, ale przecież dzień bez zakupów, dniem straconym.

  1. Masło orzechowe w proszku, bo uwielbiam , a chciałam spróbować mniej kalorycznej wersji. Niedobre. Znaczy w zasadzie smak prawie taki sam, zapach też, ale nie ta konsystencja, czegoś brakuje. Tłuszczu zapewne. Zrobiłam sobie z olejem kokosowym i orzeszkami, ale niewiele to poprawiło to pseudo masło.
  2. Banany liofilizowane, bo kocham banany :) Koktajl z nich wychodzi treściwszy niż z naturalnych. Dokupiłam jeszcze dwie paczki./ Z dodatkiem masła orzechowego w proszku przepyszotka./
  3. Mąka kokosowa, bo nigdy nie miałam, a taka zachwalana. Kupiona z przeznaczeniem na naleśniki, ale nie. To się na naleśniki nie nadaje, nie wiem, może na kokosanki? I orkiszowa, bo podrasowuje nią pszenne przepisy:)
  4. Sok z granatu, bo lubię dodać sobie do wody, żeby lepiej wchodziła :)
  5. Musli bez cukru, bo to które zwykle kupowałam w biedronce, jak się okazuje, składa się w 1/3 z cukru- zdrowe musli pomyślałby kto.
  6. Siemie złote, mielone, odtłuszczone, bo lubię dodać tu i tam. Słonecznik łuskany, bo syn ma sporo tego w diecie i olej kokosowy , bo mi się kończy.
  7. Krem do twarzy vichy. Nie ma co oszczędzać na wyglądzie buźki :) kupiłam jakiś czas temu krem pod oczy tej marki i jest rewelacyjny. Czas rozszerzyć kolekcję.
  8. Testery perfum, bo chciałam sprawdzić czym tak się zachwyca Naturalna :) Zapachy są dwa: Tom Ford-Black Orchid/hit Naturalnej/ i Cacharel- Noa – moja próba przestawienia się na alternatywę dla lacosty Pierwszy ma wszystko to czego nie lubię- jest jakby męski, ciężki i zalatuje stęchlizną. Drugi z kolei ma woń mydła, według syna. Dla mnie jest tani i ma woń chińskiego plastiku. Porażka, no trudno. Uwielbiam zapach frezji i tego szukam.
  9. Krem bb Missha i pomadka matowa w płynie Revolution- to dopiero po niedzieli przyjdzie. Ciekawe czy trafie z kolorem pomadki, bo mam specyficzne upodobania, a zdjęcia w necie to loteria.
  10. Co by tu jeszcze kupić? :) Korzystam często z allegro bo wykupiłam smart na miesiąc.

21 lutego 2021 , Komentarze (17)

Po krótkiej, bardzo krótkiej przerwie, wróciłam do IF. Jakoś mi jednak pasuje taki styl życia. Udaje się trzymać post w granicach 15- 16h. Spadki wagi są, jest dobrze. A nawet bardzo dobrze, bo plan przewidziany na 15 marca, wykonany przed czasem. Ujrzałam 65 na wadze już wczoraj😀 . Dziś lekki wzrost bo wczoraj pizza na obiadek była:).Zawsze jak jest pizza, ok. czternastej, to potem już nic nie jem do następnego dnia, więc to się ładnie spala w ketozie.

Domowo niestety jestem uziemiona, a pogoda piękna. Mąż ma izolacje jeszcze tydzień, my z synem kwarantannę jeszcze dwa. Masakra. Kazali zainstalować jakąś gównianą aplikacje do inwigilacji. Syn próbował, ale nie zaznaczył zgody na dostęp do mikrofonu, więc jakby jej nie ma. Ja nawet nie próbowałam tego gówna sobie aplikować na mój telefon. Przychodzą przypomnienia i pewnie lada moment zawita jakiś pislicjant, albo sanepid. Trudno. Wychodzić i tak wychodzę choć w wielkim stresie, czy mnie nikt nie przydybie. Zakupy w sklepie pod domem i szybki spacer z psem- ktoś musi.

Ruch więc mocno ograniczony. Pozostają ćwiczenia i rower stacjonarny, którego nie lubię. Jakby pojawił się zastój, to obetnę kalorie. Ach, bo nie wspomniałam, że 65 to nie koniec odchudzania :) . Pociągnę jeszcze do wagi 62, ale już bez spiny, znaczy terminu. Być może weekendowo odpuszczę trochę z dietą, bo wtedy zwykle jakaś lasania, pizza, czy inne frytki :) może ciasto?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.