Ustaliliśmy z Wolfem,że jednak nie będziemy kopiować Wanga. Zresztą tamten nie wszedłby na rękę, zawijałby się i nie wyglądałoby to dobrze. A ze obojgu nam podobało się to
Wstawiam fotkę, nie kontemplujcie jej póki co zbyt wnikliwie bo tatuaż jest świeży, ręka obrzęknięta, cień zamiast szaro-błękitny jest czerwony....no i fotka robiona z lampą w ciemnej łazience (komponuje się tło
Na żywo wygląda to o wiele lepiej, jak się złuszczy będzie wyglądał jeszcze lepiej...I powiem jeszcze, że cieniowanie to rzeźnia....co prawda można się przyzwyczaić ale pierwsze 3 minuty to masakra...później obojętnieje się na wszelkie bodźce. Zadziwiające, że potrafiłam to znieść...nawet nie zagryzając zębów....twardzielka!
A teraz dietetycznie (ponieważ wczoraj nie było dietetycznie : kawa w Starbucksie, później frytki i shake waniliowy w macu, nie wspominając o butelce pepsi i 3 papierosach
02.07.2013
I - 2 kromki chleba lekkiego ( niedobry...to już wolę naturę) z serkiem almette i pomidorem, kawa
II - activia naturalna, kiwi
lunch - wafle kukurydziane prowansalskie - 4 szt., serek danio intenso (wybór w żabce - poniżej normy...)
obiadokolacja - zupa buraczkowa, kawałek gotowanej piersi z kurczaka
przekąska - sałatka z pomidora, jogurtu i ser zółty do posypania.
Ruch - Chodakowska lub pilates, spacer z Kinią.
Kinia niestety płaczliwa się zrobiła, noga jeszcze boli - ma prawo, najgorsze są te zastrzyki przeciwzakrzepowe, które musimy jej robić w brzuch....zostało jeszcze 17 sztuk...Robi mąż...ja nie jestem w stanie się przemóc....w czwartek ściągnięcie szwów i kontrola, jeśli obrzęk nie zejdzie to czeka ją punkcja
Wróciła wczoraj z urlopu szefowa....oczywiście na dzieńdobry zjebka, bo okazało się, że na 21 czerwca trzeba było coś poprawić...a nie było poprawione, bo pan dyrektor nie przesłał maila z informacją o poprawkach.....przesłał go dopiero 28 czerwca o godzinie 16:50 - o tej porze to ja już zapomniałam, że pracuję....No ale jak szefowej udowodnić,że nie jest się wielbłądem?! Ona zachowuje się tak, jakbyśmy tu przez 2 tygodnie nic nie robiły, chlały na umór i robiły jej na złość...Jak jej nie było to robiłyśmy wszystko od roboty do roboty, na bieżąco, bez napinki....tylko ona wróciła już jest szał, zamieszanie, zaczynanie 10ciu spraw na raz....masakra!!
No dobra, spadam do pracy, bo zaraz mnie zajmie, że nic nie ruszone a ja się obijam....