Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 lipca 2013 , Komentarze (11)

Mam ! Jest już ze mną mój Czupurek !
Ustaliliśmy z Wolfem,że jednak nie będziemy kopiować Wanga. Zresztą tamten nie wszedłby na rękę, zawijałby się i nie wyglądałoby to dobrze. A ze obojgu nam podobało się to
więc zrobiliśmy go w wersji kolorystycznej przyjaznej dla otoczenia . No i oczywiście nie bez znaczenia jest to, że póki co tylko ja mam taki tatuaż ! I trafiłam do galerii Wolfa.

Wstawiam fotkę, nie kontemplujcie jej póki co zbyt wnikliwie bo tatuaż jest świeży, ręka obrzęknięta, cień zamiast szaro-błękitny jest czerwony....no i fotka robiona z lampą w ciemnej łazience (komponuje się tło ). Także tak.....tadammmmmm
Czupurek :)

Na żywo wygląda to o wiele lepiej, jak się złuszczy będzie wyglądał jeszcze lepiej...I powiem jeszcze, że cieniowanie to rzeźnia....co prawda można się przyzwyczaić ale pierwsze 3 minuty to masakra...później obojętnieje się na wszelkie bodźce. Zadziwiające, że potrafiłam to znieść...nawet nie zagryzając zębów....twardzielka!

A teraz dietetycznie (ponieważ wczoraj nie było dietetycznie : kawa w Starbucksie, później frytki i shake waniliowy w macu, nie wspominając o butelce pepsi i 3 papierosach

02.07.2013

I - 2 kromki chleba lekkiego ( niedobry...to już wolę naturę) z serkiem almette i pomidorem, kawa

II - activia naturalna, kiwi

lunch - wafle kukurydziane prowansalskie - 4 szt., serek danio intenso (wybór w żabce - poniżej normy...)

obiadokolacja - zupa buraczkowa, kawałek gotowanej piersi z kurczaka

przekąska - sałatka z pomidora, jogurtu i ser zółty do posypania.

Ruch - Chodakowska lub pilates, spacer z Kinią.

Kinia niestety płaczliwa się zrobiła, noga jeszcze boli - ma prawo, najgorsze są te zastrzyki przeciwzakrzepowe, które musimy jej robić w brzuch....zostało jeszcze 17 sztuk...Robi mąż...ja nie jestem w stanie się przemóc....w czwartek ściągnięcie szwów i kontrola, jeśli obrzęk nie zejdzie to czeka ją punkcja Biedne dziecko.....

Wróciła wczoraj z urlopu szefowa....oczywiście na dzieńdobry zjebka, bo okazało się, że na 21 czerwca trzeba było coś poprawić...a nie było poprawione, bo pan dyrektor nie przesłał maila z informacją o poprawkach.....przesłał go dopiero 28 czerwca o godzinie 16:50 - o tej porze to ja już zapomniałam, że pracuję....No ale jak szefowej udowodnić,że nie jest się wielbłądem?! Ona zachowuje się tak, jakbyśmy tu przez 2 tygodnie nic nie robiły, chlały na umór i robiły jej na złość...Jak jej nie było to robiłyśmy wszystko od roboty do roboty, na bieżąco, bez napinki....tylko ona wróciła już jest szał, zamieszanie, zaczynanie 10ciu spraw na raz....masakra!!

No dobra, spadam do pracy, bo zaraz mnie zajmie, że nic nie ruszone a ja się obijam....

28 czerwca 2013 , Komentarze (7)

Nareszcie dziś odbieramy młodą ze szpitala !!!! Zabieg miała w środę, źle zniosła narkozę, tzn. wymiotowała bardzo po wybudzeniu. No ale teraz już jest ok. Dostała ortezę, zrobiła parę rundek po oddziale z rehabilitantem, troszkę zasłabła - nie dziwne, nie dość, że tyle leżała to jeszcze jadła niezbyt regularnie. Ale już ja zabieramy, teraz zdrowa dieta, rehabilitacja i będzie ok!!

A u mnie....dramat jedzeniowy trwa....mam ciągoty do podjadania, notorycznie głodna jestem...tłumaczę to sobie stresem ale ile można się tłumaczyć...
Dobiłam się wczoraj ostatecznie mierząc kieckę na wesele....Mam w szafie piękny zestaw : gorset w pudrowo-różowym kolorze z czarną lamówką i do tego długą spódnicę - czarną...i przymierzyłam ową spódnicę i...dupa blada. O ile w pasie odstaje, w dupie i biodrach ok...to uda...no masakra...obcisła jest....qwa czy zdążę zwalić coś z ud do 31 sierpnia????
Albo kupię sobie nową kiecę w tym stylu :




albo szyfonową spódnicę, w odpowiednim (czarnym) kolorze, do gorsetu..o w takim fasonie :

Boszzz...jeszcze zakupy mi potrzebne...a kiedyś tak lubiłam kupować...teraz to po prostu dramat jest....nienawidzę...

Czas ogarnąć temat diety czyli : więcej warzyw, więcej surówek ! Muszę jednak odstawić makarony, ziemniaczki....jednak to nie dla mnie. No i jeść mniej chleba, nawet tego ciemnego....Poza tym objadam się ostatnio czereśniami. Chyba czas,żebym rozkroiła jedną z nich i zobaczyła te małe tłuste białe glizdy...wtedy odechce  mi się czereśni. A tak idę na działkę, staję pod drzewem i wpierniczam, wpierdzielam....aż do obłędu...Czas z tym skończyć!!
Dzisiejsze menu :
I - 2 parówki z szynki zawinięte w 2 plastry sera zółtego mierzwionego, 5 pomidorków koktajlowych

II - activia do picia - buteleczka, brzoskwinia

lunch - 3 placki (małe) ziemniaczano-cukiniowe pieczone w piekarniku, duza porcja surówki a'la Colesław (kapusta pekińska, marchewka, cebula, dressing z jogurtu zamiast majonezu)

obiad - ryba (niestety smażona...zapomniałam się wczoraj), duża porcja surówki z sałaty lodowej i kukurydzy, vinegret


Później zjem coś w drodze do Puszczykowa albo i nie .

W tym tygodniu zrobiłam total fitnes i obejrzałam pilates (tak tak...obejrzałam). Widzę, że Chodakowska dużo czerpie z pilatesu więc nie będę na razie zmieniać treningu. Uczciwie będę ćwiczyć te 4 razy w tygodniu. Może efekty przyjdą....dziś nie będę miała możliwości ale jutro i owszem !

Już w poniedziałek będę miała swojego ptaszka na ręku. Cieszę się ale i trochę boję...czyli norma. I nie chodzi mi o to,że może robię błąd...chodzi o ból fizyczny...że znieczulenie nie zadziała.....

W poniedziałek wraca szefowa z urlopu.....o boshe....to będzie straszne....

Miłego weekendu!

26 czerwca 2013 , Komentarze (12)

Jakby to kogo interesowało, to młoda jeszcze leży w szpitalu i jeszcze nie miała zabiegu.....Qrwa chcę moje dziecko z powrotem!!!!

W poniedziałek pojechała na salę, dostała zamulacz, wenflon, elektrody...po czym okazało się, że zużyto cały sprzęt do artroskopii na tej sali....sprzęt jest na drugiej ale druga sala dostępna od 17stej....a o 17-stej nie ma "tych" lekarzy....Przeniesiona na wtorek. Wtorek - rano ulewa, wichura, brak prądu....przeniesiona na dziś. Dziś ....póki co nie ma prądu.....Ja prdlę, czy to tylko w polsce możliwe czy jak?
Dodam tylko, że w niedzielę zjadła śniadanie i w szpitalu banana - później na czczo. W poniedziałek - wafel ryżowy i kanapka z serkiem - wieczorem, cały dzień na czczo. Wczoraj - obiad, później znów na czczo.....dieta cud!!! Qrwa to jest jakaś kpina czy pech czy co???
Patrzcie na te smutne oczy....to moja Mycha


W związku z tą sytuacją ani nie ćwiczę, ani nie jem dietetycznie....W pracy jak cię mogę, chociaż wczoraj wpierniczyłam w pracy 4 kromki chleba orkiszowego i dużą ciabattę, w domu znów dwie garści orzeszków ziemnych bez soli, 2 małe miseczki zupy gulaszowej.... i budyń.....nerwy, nerwy zajadam....Qrde czas się ogarnąć. Do końca czerwca miało być 65 a jestem w czarnej dupie.. I nie zanosi się na lepiej.....

Tak w ogóle to pożarłam się z PiW, opuściłam małżeńskie łoże i w efekcie tego....zaspaliśmy. Wstałam o 6:10 i trzeba było się szybko ogarniać, tak więc śniadanie jadłam w pracy i już czuję, że zaczyna boleć mnie brzuch...a już było tak dobrze....

Dieta na dziś :

I - 2 parówki, 5 pomidorków cherry

II - activia naturalna, popping - 2 łyżki, 1/2 banana

lunch - salata lodowa, pomidorki, 2 łyżki kukurydzy, 1/2 puszki tuńczyka, jajko - taka sałatka, bez sosu...no bo rano nie zdążyłam...

obiadokolacja - bulionówka zupy gulaszowej

kolacja - koktajl z maślanki, truskawek i banana.


Zabieram się dziś do pilatesu. Musze w końcu wypróbować ta płytę....

Nic mi się nie chce....za oknem....dno...leje..szaro..ponuro..żyć się nie chce....
Nie wiem, czy pójdę na żużel w niedzielę....tu też masakra...Linus ma złamaną kość w ręku...3 tygodnie gipsu....qrwa a tam nie ma kto jeździć....co za rok?!

Dogadana jestem z Wolfem, rozmawiałam z nim w poniedziałek w sprawie szczegółów....zapomniałam spytać o cenę....całość zajmie mu 2-3 godziny, trochę kręcił nosem na znieczulenie ale powiedziałam mu, że nie ma opcji bez i się ugiął . Tak więc w poniedziałek o 16stej zaczynamy!!!

Boszzz jedyne co chcę dziś to moje dziecko w domu !!!

i to ! Słońca, ciepła !!

Dostałam smsa właśnie, że zabierają młodą na operację!!!!!! Nareszcie!!!!!!!!!



24 czerwca 2013 , Komentarze (6)

dziecko wczoraj odwiozłam do Puszczykowa na artroskopię ! Boszzz....pół soboty miałam takiego stresa...żarłam, co popadnie...nieustające ssanie w żołądku....chodzący przewód pokarmowy...
Młoda przyjęta, została sama w szpitalu...nie chciała, żebym ja tam została. Zresztą i tak nie miałabym się gdzie położyć...na ortopedii pełne obłożenie....młoda na sali z dwiema babciami. Już wczoraj narzekała, że jedna ciągle wenflon sobie wyrywa, druga marudzi....jak to w szpitalu. Nic tam, do jutra przeżyje...jutro już będzie w domu (jak wszystko będzie ok). Był już u niej lekarz, zabrali zdjęcia rtg, wyrysowali coś markerem na nodze....czekamy. Ja tu - ona w szpitalu....Trzymajcie kciuki,żeby było ok!!

Diety wczoraj nie było....tzn było śniadanie jak bóg przykazał a potem dłuuugo, dłuugo nic a później w Nowym Tomyślu pod netto zjedzony rogal maślany, jogurt, mrożona kawa i lód w czekoladzie. Po tym wszystkim miałam ochotę na kiełbaskę z grilla . Zawsze tak mam : jak jem słodkie to muszę zagryźć mięchem...

A dziś :
  I - płatki kukurydziane, brzoskwinia mała, kawa

  II - activia, popping, brzoskwinia

  lunch - sałatka z sałaty lodowej, cebuli czerwonej, pomidorów i tuńczyka z vinegretem

  obiadokolacja - pierś kurczaka pieczona - z piekarnika, surówka lub ogórki w chilli

  kolacja - jajko na twardo, sałata lodowa

W planach mam total fitnes, może w końcu zabiorę się za pilatesa...nie wiem czy dziś cokolwiek ogarnę.....

Młoda jeszcze nie wzięta na sale operacyjną, głodna bo ani obiadu, ani kolacji nie dostała....qrde gdybym mogła podłożyłabym się za nią. Tylkożeby znieczulenia nie miała w kręgosłup !!

W szpitalu spotkałam moją imienniczkę....Mariettę.....to niespotykane imię a tu pielęgniarka....dziwnie tak, słyszeć swoje imię...a przecież to nie do ciebie mówią....


Dobra, nie mogę się skupić dziś na niczym...spadam...

A....w sprawie kawy w starbucksie...rzecz jest rozwojowa....

21 czerwca 2013 , Komentarze (7)

Ostatnio słucham ...Roguckiego. uciekam w mroczne zakątki mojej psyche....oj czuję, że złe dni nadchodzą...

Boszzzz jaka burza była w nocy....matko ! Nienawidzę tego, nienawidzę.....

Mój jadłospis na dziś :
   
    I - 2 grzanki z grahama z serem, szynką z indyka, pomidorem, kawa

    II - activia naturalna, popping z amarantusa, kiwi

    lunch - 2 jajka faszerowane (zółtko, szczypior, szynka z indyka, twaróg)

    obiadokolacja - chłodnik z botwinki, koperku i ogórka na kefirze (pierwszy raz to robię )

    przekąska - koktajl z owoców na maślance

Jeść się nie chce....tylko pić...woda z cytryną, limonką, miętą.....
Zgrzeszyłam wczoraj...zjadłam lody....truskawkowe w białej czekoladzie....pyszne były....
Należało mi się....wymęczyłam się u dentystki, ofkors weszłam 40 minut po swoim czasie....ja prdlę, gdybym miała lepszego dentystę to bym stamtąd się wyniosła, bo zawsze, zawsze ona ma obsuwę....ale nie znam nikogo innego tak ciepłego, wrażliwego jak p. Kasia ! To już nasza dentystka rodzinna.
Zaczynam mieć traumę przedszpitalną....moje dziecko, jak gdyby nigdy nic, w sobotę idzie na melanż....jakby w niedzielę nie miała położyć się na oddział....jakby zabiegu nie było....a ja znowu masakra....nerwy do środka, na zewnątrz ok.

Wieczorem, gdzieś między Danią a Polską ...telefon....qrwa a jak ja tak czekałam na ten telefon to była cisza....jak się poukładałam ze sobą, dogadałam....telefon....że fajnie, że może warto się spotkać, bo....może....wkrótce....nie chcę a powiedziałam,  że tak. Chcę....ale to oznacza kłopoty.....Nie wiem, co robić....Jestem głupia, muszę zmienić numer. I znów motyle....nerwy....kupiłam znów paczkę fajek....mój lek na stres.

Wszystko się kumuluje w tym tygodniu, wszystkie moje zmartwienia : artroskopia młodej, telefon i tatuaż - oj..zaczynam mieć nerwa

Paczajta co fajnego znalazłam w sieci...
 
Qrde zaje...isty jest, no nie?! Mój wymarzony dom!!! Dlaczego są miejsca gdzie można takie cuda stawiać?! To nie fair....jakbym z takim projektem poszła u siebie, to by mnie urzędnik na kopach wyniósł ze starostwa!!! A tu proszę...projekt ma stanąć w Szczecinie !
A w środku jak super !
 

tak chcę mieć, to mój klimat ! trochę to głupie....bo stawiam sobie domek a'la dworek no ale w środku zaszaleję. Pięknie tam jest...i zaskoczenie - to polska pracownia architektoniczna!!

dziś śpię sama....mam nadzieję, że nie będzie takiej burzy jak w nocy....bo normalnie oszaleję...a nawet gadać przez telefon nie wolno w czasie burzy....więc, kto pocieszy w razie czego ?

Weszłam dziś na swojego fejsbuka a tam wysyp 40stek....już kolejna osoba z mojej klasy....przeszła na druga stronę....dobrze, że moja tak późno....będzie zimno, szaro, ponuro, deszczowo....taki klimacik w sam raz na urodzinowy melanż....tylko się pociąć...

Dostałam poradnik o postępowaniu przy celiakii....zapoznam się, dobrze, że mam kogo pytać!

Miłego weekendu. U mnie jak zwykle grubo



20 czerwca 2013 , Komentarze (6)

Kocham te 33 stopnie, żar lejący się z nieba, kocham wychodzić z biurowca prosto w rozgrzane powietrze ! Wiem, jestem pewnie jedyną osobą, która kocha upały!!! Jestem nienormalna!

Wczorajszy plan ćwiczeniowy zrealizowany. Uczciwie poćwiczone z Chodakowską, do tego poszłam wczoraj na działkę i tam też się powyginałam .
Dziś wizyta kontrolna u stomatologa. Zaczęłam rozmyślać o założeniu aparatu na dolne zęby , widzę, że coraz bardziej na siebie zachodzą, mam stłoczenia już takie,że cieżko nić włożyć, żeby wynitkować. No ale pierwszeństwo ma młoda - jej najpierw trzeba korekcję zrobić, ja tak na doczepkę....właściwie w ramach fanaberii.

Wczoraj znów miałam wykład na temat diety bezglutenowej. Koleżanka z ekonomicznego jest chora na celiakię, jej mama jest przewodniczącą stowarzyszenia chorych na celiakię. I właściwie to ona mi uświadomiła, że przy moim Hashi jednak zdałoby się stosować dietę bezglutenową (i bezmleczną ). Bo to nie jest takie tam...kaprys, tylko tarczyca wychwytuje te szkodliwe białka....qrdę trochę mnie to zasmuciło....bo jednak ma wpływ na mój organizm....
A przecież jest tyle dobrych rzeczy do zjedzenia!! Ale z glutenem....np. kakao, czekolada, płatki owsiane....wszystko zakazane w diecie bezglutenowej....dozwolony ryż - ja go toleruję tylko w sushi!!! Nic to, trzeba się będzie bliżej zaznajomić z tematem...jednak jest to trochę jak kubeł zimnej wody w tym upale....

Jak już jesteśmy przy jedzeniu.....znalazłam super pomysł na pewnym blogu (link : http://lepszysmak.wordpress.com/2013/06/20/salatka-sloikowa-czyli-odkrycie-roku-2013/). Jak dla mnie bomba ! Paczajta :



Słoikowe sałatki ! To jest to!! Wszystko wyjaśnione na blogu : na sam dół idą składniki mokre, twarde, później pomidorki ale koktajlowe - których nie trzeba kroić, na koniec sałata. zainteresowanych odsyłam do bloga lepszysmak . ja poświęcę się w sobotę, postoję trochę przy garach i przygotuję zapas na kilka dni. W tygodniu przeżywam męczarnie, kiedy mam sobie zrobić sałatkę - surówkę, zazwyczaj kończy się zjedzeniem pomidora, papryki lub ogórka...A tak wyjmę sobie słoik, zrobię dressing i wuala!!

Jadłospis na dziś :
I - 2 kromki chleba orkiszowego z faszerowanym kurczakiem, kawa, pomidor malinowy

II - jogobella z ziarnami i suszonymi śliwkami, kiwi

lunch - 1/2 awokado, pomidor, ogórek, 3 cienkie plastry serka z niebieską pleśnią (ups)

obiadokolacja - surówka z młodej kapusty z koperkiem i oliwą, pierś kurczaka pikantna

przekąska - koktajl z maślanki i truskawek, jajko

Tyle o żarciu. Dziś nie poćwiczę z Ewką, bo czekają mnie meczarnie na fotelu dentystycznym, poza tym zakwasy dają znać o sobie, muszę sobie zrobić dzień przerwy . Pewno wskoczę trochę na stepper albo...ale o tym szaaaa.....

Paczajcie co znów wynalazłam :

  
Chyba nie skończy się na 3 tatuażach......to mój pomysł na drugą łopatkę lub żebra. Chociaż...to jest tak piękne, że szkoda ukrywać pod ubraniem. W każdym razie założę sobie bana na galerie z tatuażami, bo albo zbankrutuję albo zrobię z siebie zombie girl (jak Zombie Boy), albo ....zrobię z siebie idiotkę przed Wolfem - a tego nie chcę ! Odliczam już czas do 1 lipca, przebieram z radości nogami, niecierpliwię się....ale dalej nic nie wiem.

To tyle ma do powiedzenia na dziś !
Pa

19 czerwca 2013 , Komentarze (5)

Na początek żarcie :

I - 3 parówki Sokoliki, plaster sera zółtego mierzwionego (cienki jak  papier - to zaleta tego sera), 1/2 papryki czerwonej, kawa

II - activia naturalna, jabłko

lunch - 2 krążki ryżowe z roladą z kurczaka....ups..zapomniałam warzyw do tego !

obiadokolacja - pierś z kurczaka na pikantnie (marynowana w sosie z jogurtu, miodu, pieprzu cayenne, tymianku, czosnku) z piekarnika, surówka coleslaw (młoda kapusta, seler, marchewka)

przekąska - jajko na twardo, pomidor lub szklanka koktajlu z truskawek (200 g) i kefiru 0%

Ruch - Chodakowska i total fitness

Wczoraj uczciwie poćwiczyłam z Chodakowską, nawet w pewnym momencie zrobiło mi się słabo....Ale dałam radę ! Dziś zakwasy małe.
Dokonałam wczoraj pomiaru swoich ud...spadło mi 2.5 cm (64 - 61.5). Za miesiąc znów się zmierzę, zobaczymy jakie będą efekty po Chodakowskiej 4 x w tygodniu.

Z rzeczy ogólnych....wczoraj opłotkami dotarło pismo nt pracy naszej....i tam wyraźnie stoi, że rekrutują z działu księgowości, kadr i płac, że gwarancja zatrudnienia jest, że płaca przynajmniej na tym samym poziomie, ze czas na ewentualne doszkolenie....W przypadku, gdyby nikt od nas nie chciał to wtedy będą szukać osób z zewnątrz. Czyli nie jest tak dramatycznie jak to naświetlał nam pan z "S". No ale to pismo nie było do nas, tylko do związków....Jeny....niech już się coś wyjaśni. Ja w każdym razie jestem zdecydowana przejść do tamtej firmy, bo tutaj nie mam żadnych gwarancji zatrudnienia.

U żółto-niebieskich cisza....nic nie wiadomo a 24 czerwca jadą do Czewy ! I jeszcze to mnie stresuje (nawet bardziej niż ta praca).

Małżonek zabiera mnie w następny weekend na koncert Kory. Nie pałam jakąś specjalną sympatią do niej no ale....żeby nie było, że nie chcę. Jak będą stare numery z Maanamu to super ! Poza tym nie wiem jak on się wyrobi w sobotę, jedzie rano na wyjazdowy mecz Stilonu - a tu różnie może być , później Kora...a w niedzielę chcę iść na żużel.....Noa w poniedziałek już będzie 1 lipca i wyjazd do Szczecina !!! Jeszcze 2 tygodnie i ptaszek na mojej ręce zagości!!! Cieszę się!!!! Nie mogę się doczekać !!!

Zaje..isty upał i słońce w gorzowie !!! Aż mi żal siedzieć w pracy ! Mam nadzieję, że moja działka obsycha i wkrótce pan Artur zacznie działać ! Oby!!!


18 czerwca 2013 , Komentarze (9)

Moja micha na dziś :
                     I - płatki kukurydziane z mlekiem 0,5 %, 6 truskawek, kawa

                     II - activia, kiwi, popping z amarantusa

                     lunch - surówka z młodej kapusty z koperkiem i oliwą z oliwek
 
                     obiadokolacja - makaron durum (garść) z kurczakiem i cukinią
 
                     kolacja - garść truskawek, szklanka kefiru 0 %

Boję się trochę tego makaronu. To już drugi raz w tym tygodniu. I znów odpuściłam chleb. Właściwie mogłabym dzień przeżyć na activii i wodzie z cytryną

Dziś mam czas na Chodakowską. Wczoraj nie zrobiłam, byłam u dietetyczki, później ogarnięcie...chciałam wyciagnąć PiW na rower ale on właśnie z siłowni wrócił i wolał obejrzeć film ze Stathamem niż kulać się na rowerze...Odpuściłam mu...wczoraj po raz pierwszy od 2 tygodni wrócił z pracy o normalnej porze...niech się chłopak zrelaksuje.

Wracając od dietetyczki o mało nie spotkało mnie coś paskudnego....otóż uciekł mi sprzed nosa tramwaj...ujechał może z 50 - 100 metrów do skrzyżowania i ....zderzył się z samochodem ...Qrde, spięłam się...na moich oczach....

a wizyta u dietetyczki miła.  Zanotowałam kilogramowy spadek ! W sumie spadło mi 1,5 kg tłuszczu z brzucha. Fajne jest to, że widzę spadek właśnie na brzuchu, na przedramionach - miałam tam takie "bułki", zawsze myślałam, że to od bulderingu a to tłuszcz...no bo teraz ich nie ma . No i zaczynają mi wystawać kości obojczykowe - to też jest super. Niestety doopa i uda nadal źle wyglądają, to raczej kwestia budowy, nie tłuszczu. Zawsze byłam "tam" szeroka. Widzę, że trzeba pracować i tyle....a wczoraj zostałam objechana za wieloryba i orkę....wiem, źle to brzmi, kiedy pisze to ktoś kto waży 66 kg....to nie było pod publiczkę....ja ciągle widzę w lustrze kogoś innego a w głowie mam obraz kogoś innego. I to jest problem dla mnie, powinnam się z nim uporać w sobie, na razie stan jest taki, że jednego dnia akceptuję siebie - drugiego nienawidzę...

Z njusów z doopy : wczoraj okazało się, że Nermark ma pęknięty obojczyk - leczenie max 6 tygodni, rehabilitacja 2 miesiące.... To oznacza,że mógłby wrócić ewentualnie na play-off. W tym składzie play-off raczej nam nie grożą....będzie dobrze jeśli Stal się utrzyma w elidze...a w tym roku spadają do 1 ligi 3 zespoły....Stal była na początku murowanym kandydatem do spadku, teraz trochę odbili się od dna, przed nimi ciężkie mecze, nie wolno tracić punktów....Nermark by się przydał na wyjazdach, szczególnie w Czewie....masakra....po prostu transfer roku....teraz też nie jeździł, była za niego zztka. Zztki już nie ma, druga linia taka sobie...może dogadają się z Mikaelem Maxem ? Ja pierniczę...dobija mnie to....

Przede mną operacja młodej...nawet nie wiem kiedy ten czas zleciał...nagle z pół roku zrobiło się kilka dni. Wieziemy ja do Puszczykowa (może spotka tam Nermarka?!) w niedzielę. Miałam tam zostać w hotelu, żeby czuwać ale ....hotelu nie ma, można się położyć na oddział jako komercyjny ale to duży koszt...a młoda powiedziała, że nie chce żebym zostawała w szpitalu, że sobie poradzi . Dzielną mam córkę, nie ma co ! Ja bym się tak nie zachowała....

Wracam do pracy....właśnie dostałyśmy jakieś pisma od zakładu w szczecinie...podobno dyrektor coś przed nami ukrywa....a może to przed nim ukrywają, bo nie jest żadną szychą....zaczynam się martwić o pracę....na serio

17 czerwca 2013 , Komentarze (2)

skasowałam cały wpis....bosze....dobra jeszcze raz...

Byłam na GP....i wiecie co, jestem bardziej radykalna niż najbardziej radykalny gorzowianin....Hampel stanął na podium, Polak..a ja wściekła siedziałam i ryczałam jak krowa....no bo qrwa nie tak to się miało ułożyć....tam miał być Bartek, Kasper i Iversen ..ewentualnie Gollob. Wtedy ok. Ale Hampel?!!! Masakra....
I jeszcze wczoraj mi dołożyli w zielonej....co prawda meczyk na styku, chłopaki się starali ale...szkoda, że bonusa nie ma...z drugiej strony zielona też nie ma !

Obejrzałam kilka fotek z GP i ...qrwa wyglądam jak wieloryb !!! Co za masakra!! Co z tego, że schudłam...dalej wyglądam jak orka. I właściwie co ja sobie myślałam? Że wyglądam dobrze????? No to teraz już wiem, że jest inaczej....dobita jestem masakrycznie. Zresztą sami zobaczcie :

Ja i moja gruba doopa
  
mogę jeździć jako rezerwa, za Nermarka.....

  
ekipa w komplecie, już po beforku....humory dopisują (jeszcze)

 
rzut oka na parking i najbardziej egzotyczny zawodnik - Antonio - szwedzki brazylijczyk....widziałam go w ochraniaczach....ma kaloryfer, nie powiem....bosskie ciało

Wracając do brzegu....dziś idę do dietetyczki, ciekawe co tam zobaczę..u mnie jest spadek ale u niej może być inaczej. Czuję, że nie będzie zadowolona.
Poza tym muszę się zabrać za Ewkę. Nie muszę już siedzieć po godzinach więc no mercy...
Mój jadłospis :
I - płatki kukurydziane, kawa

II - activia naturalna, popping z amarantusa, kiwi

lunch - sałata : lodowa, pomidor, ogórek, papryka - sos vinegret

obiadokolacja - makaron durum (garść) z cukinią i szynką

kolacja - wieśniak 3%, 1/2 papryki

Obejrzałam wczoraj ostatni odcinek Gry....czekałam na śmierć Joffreya...się nie doczekałam....Może mi ktoś objaśnić czy to już ostatni ostatni czy może jeszcze jeden ....bo w książce....dobra, siedzę cicho

to tyle. Spać mi się chce....źle spałam w sobotę, bo Kasper.....żle spałam dziś bo...stal....czy ja muszę wszystko tak przeżywać?!

A...mój mąż się zdziwił, że ja mam za dwa tygodnie tatuaż...chyba mu nie powiedziałam o terminie.....właściwie jakie to ma znaczenie ?

I na koniec moje motto :
 
jedna z dziewczyn napisała mi bardzo fajne słowa, że są tatuaże których nie trzeba się wstydzić....cieszę się, że ja mam takie to bardzo miłe...

14 czerwca 2013 , Komentarze (10)

Mówiłam Wam już, że jestem nienormalna?! Jeśli nie, to oto oświadczam : JESTEM NIENORMALNA !! I jest to łagodne określenie stanu umysłowego, który obecnie prezentuję. A chodzi o tattooo, bo o cóż by innego mogło chodzić (nie no jest jeszcze kilka kwestii, w których zachowuję się cokolwiek dziwnie ale o tym sza..)...
Wysłałam wczoraj do Wolfa te swoje róże, w tak zwanym międzyczasie przeglądając pliki natrafiłam na tego jeb..nego ptaszka...i koniec . Wpadłam, qwa po same uszy......Od wczorajszego wieczora przeszukuję wujka G....patrzcie jakie cuda mogłabym mieć :





Wszystkie te ptaszki są cuuudne.....Podoba mi się ten "watercolor effect", pewno jest to do zrobienia...no i jest kolorowy ( trochę się boję kolorów). Ten ostatni pochodzi ze studia w Hong Kongu . I wiecie co......wyślę dziś maila do Wolfa, że zmieniam projekt. Róże zrobię w drugiej kolejności. Muszę, muszę mieć tego ptaszka....no i ta papużka jest cuudna i ten czerwony też piękny. Szaleństwo !!!! Boszz siedzi mi to ciągle w głowie, Wolf mnie wyśmieje, że co chwilę koncepcja mi się zmienia. Kurde mogłam poczekać....

Teraz dietka. Waga z rana 66 kg. Jeny cieszę się, bo myślałam, że raczej wzrost będzie. widzę, że waga wolno leci, będzie trudno. Dam radę.
Niestety miałam wczoraj lenia na Ewkę, pochodziłam za to 30 minut na stepperze - w sumie nie było źle. Dziś czeka mnie generalne odgruzowywanie chaty + mycie okien w salonie. Kalorie spalę więc na bank.

Jadłospis :

I - jajko na miękko, plaster sera, plaster szynki, pomidor

II - activia, pomarańcza

lunch - kanapka z serem i wędzonym łososiem złożona z 2 kromek chleba orkiszowego i sałaty

obiadokolacja - kalafiorowa, pierś z kurczaka

kolacja - talerz warzyw z sosem czosnkowym


W pracy totalny młyn w związku z restrukturyzacją. dalej nie wiemy co z nami (poza tym, że nie ma dla nas miejsca w firmie na dotychczasowych zasadach), miał przyjechać ktoś z góry, żeby przedstawić warunki nowe ale cisza ....jako że w centrali szykują się do sporu zbiorowego i strajku, nasz związkowiec się obudził i chciał, żebyśmy się określiły co i jak, bo pismo w naszej sprawie pisze....aha...już mu wierzę.....jasne.....gorszej mendy nie spotkałam. Poza tym my nic nie wiemy, słyszymy tylko plotki - skoro on jest poinformowany to chyba najlepiej wie jakie argumenty podać. Qwa żyć się nie chce....

Jutro GP !!!! Komu będę kibicować? Już  słyszę te texty, że stadion cały biało-czerwony, że nie przynależność klubowa a narodowa się liczy.....Otóż nie dla mnie....dla mnie przynależność klubowa się liczy....kibicuję Bartkowi, Kasperowi i Iversenowi. Ewentualnie wesprę mentalnie Golloba, przez wzgląd na stare czasy....przykro mi ale jarek..nie ma cię....Jestem wredna.

To tyle



© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.