Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W listopadzie mi stuknie 30stka...Od 2 lat mieszkam we Włoszech, przedtem 4 lata w Londynie, a wczesniej była jeszcze Grecja - Kreta i niezapomniane USA. Gruba to ja byłam od zawsze, ale dopiero teraz przez ostatnie miesiące czuje się taka spuchnięta, wielka i ciężka jak nigdy dotąd. Nie mam się w co ubierać, bo mam szafę pełna ciuchów, a większych rozmiarów nie chcę kupować, nie chcę ich szukać, bo chce schudnąć. Chyba już najwyższy czas aby schudnąć, raz na zawsze zmienić nawyki żywieniowe i tu ważne: ćwiczyć, ruszać się, wykonywać sport co najmnie 3 razy w tygodniu po 30 minut. Chcę się zmienić

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 228186
Komentarzy: 2746
Założony: 13 września 2009
Ostatni wpis: 27 kwietnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kingoje82

kobieta, 42 lat, Moniga Del Garda

163 cm, 101.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: To jest moja zima na tworzenie nowej mnie!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 czerwca 2010 , Komentarze (5)

 

           Tak essowo dziś zaczynam, bo w dobrym nastroju jestem. Słońce się do mnie uśmiecha, jeszcze jeden ess.

          Dziekuję, za komentarze. Ma racje ma Vitalijka, że częste pisanie tutaj w pamiętniku mobilizuje i pozwala chamować jakies niedozwolone obżarstwa. Powoli wracam do nawyku pisania w pamiętniku.

           Właśnię wycisnęłam sobie soczek z warzyw. Moje marchewki już zaczęły rosnąc w lodówce, wiec wrzuciłam je w sokowirkówke razem z jednym jabłkiem, połową obranej ze skórki cytryny i szpinakiem. Zielono mi. To móje drugie śniadanie.

          Jadłospis na dziś:

Ś1: 1x wasa z pomidorem, mozzarella i bazylia, jogurt, 3 mandarynki i jabłko, herbata i jeszcze dodatkowy węglowodan... a tyle jedzenia było.. oh

Ś2: miał być chlebek z twarogiem, ale zastapiłam go sobie zielonym soczkiem

Lunch: Rissotto z pieczarkami i groszkiem

Przekąska: jakieś musli

Obiadokolacja: Kurczak z ziołami albo krewetki  z ziołami i troche jakieś sałaty

 

                   Zaraz biore sie za suszenie włosów, jakoś nie mam odwagi wyskoczyć w mokrych, a po za tym jakoś troche zawiewa. Potem wybieram sie na spacerek do sklepu, dokupić jeszczę trochę rzeczy na ten tydzien i będzie błogi spokój, bo nikogo w domu nie ma.

               Dzielenie domu razem z ludzmi wcale nie jest takie super. Najbardziej mnie denerwuje, jak o 10 w nocy smażą kiełbasy i w chacie śmierdzi, bo sie nie chciało zamknąć drzwi od kuchni. To akurat chłopak smażył, nagle mu sie wzieło na gotowanie, bo tak zawsze to stołuje sie u McDonalda. Do tego jeszcze trzaska drzwiami, że mało co nie wylecą z zawiasów... takie to niewychowanie jakieś społeczeństwo. A najbardziej denerwuje mnie ta wegetariańska hipokrytka...co z tego, że nie je mięsa, ale jak robi pranie, to zużywa wody za 3 osoby...

Ahhhhh nie ważne... i tak już długo to nie potrwa. Zresztą, wszytko sie da wytrzymać jeśli oni płaca za rachunki.

                      Lęcę więc sie trochę poruszać. Pozdrawiam

14 czerwca 2010 , Komentarze (8)

 

              Wieczorek,

wlasnie zmieniłam swoje główne zjęcie, troche bardziej aktualne, szczególnie wagowo, choć po tak długim odchudzaniu, to diete powinnam była już dawno zakończyć... no ale nie ma co sie poddawać.

           Z urlopu w Polsce, już dawno wróciłam, ale jakoś sie nie mogłam zmobilizyowac aby cokolwiek napisac w pamietniku, ani odwiedzić was Vitalijki. Powoli nadrabiam, i widze, że dużo sie dzieje na Vitali. Najważniejsze, jednak że kilogramy wam leca w dół. Tak trzymać laski!!!

          

                 Ja stoję w miejscu ;) hehe, nie moge sie przebic przez wagę 80kg, aby zobaczyć choć, te 79,9... ja sie chyba boje schudnać...?!?!? Bo nigdy nie byłam szczupła, bo nie wiem jak to jest, bo sie boje jak bede wygladac.... czy to możliwe? Czy możliwe to, że mój mózg sie po prostu broni i nie pozwala mi sie zaprzeć i trzymać diety i walczyć z ta nadwaga....

         

                         Cudownie było na urlopie w Polsce. Pojezdziłam rowerkiem, poodwiedzałam znajomych, pogadałąm z bratem, piekłam kiełbaski na ognisku, a moi rodzice wprost uwielbiaja Cristiana...całe szczęscie, że się nie mogą dogadać do końca, bo pewnie by prowadzili długie dyskusje, a tak więcej smiech i radości.

Pare fotek z mojej wyprawy:

          Wspaniale było na rowerku. Takie wyprawy 20km miały być codziennie, ale urlop za krótki a i pogoda była w kratke więc niezbyt przyjemnie jak deszcz i wiatr śwista po twarzy.

Pojadło sie też dobrze, o diecie nie było mowy, a wszystko pyszne jak bym pierwszy raz w życiu jadła.

             

                                                Muszę się teraz nawrócic, bo zauważyłam, że za często daję sobie dyspensę... bo nie pisanie pamietnika, pozwala uniknać mi komentarzy.. a to błąd....

Postaram się pisać codziennie, obym dotrzymała słowa.

                            Jeszcze na koniec dzisiejszy jadłospis:

Ś1: kanapka z szynka, herbta

Ś2: mały jogurt, 1 kr wasy, herbta

Lunch: kanapka z makrela, 2 jabłka, herbata... i złamanie: deser z kremem

Obiadokolacja: zupa brokułowa.. ugotowana.. poszła do lodówki, bo kochanie robiło pizze... do tego, troche jednak tej zupy i maliny...

Przekąska: woda o smaku cytrynowym.. nie dość, że droga to jeszcze miała 27g curku.. no niech mnie szlak z takimi zakupami... phi...

                     

                          Kolorowych snów!!!!

25 maja 2010 , Komentarze (7)

 

      Juz jutro lece do Poznania :D, a pozniej pociagiem do mojej wioski, strasznie sie nie moge doczekac. Z tego entuzjazmu podjadam troche wiecej niz powinnam, ale powinno byc ok.

             Walizka jeszcze nie spakowana, ale to nie powinno zajac mi duzo czasu, a pozniej tylko relaks, spacerek i pozytywne nastawienie.  :):):):)

  Podczas weekendu wybralismy sie z Cristianem nad morze do Brighton, cieplo bylo :)

 to ja i moje 80kg

 

 

              a to rok temu w lipcu 2009 - nie wiem ile to kg bylo, ale co najmniej 89!! i do zdjecia jeszcze musialam mocno brzuch wciagac aby fajnie wyszlo ;) :P

 

                  Nie bedzie mnie przez pare dni, postaram sie nadrobic po powrocie.

Milego dnia kochane wam zycze i do zobaczenia wkrotce :)

 Papapa

21 maja 2010 , Komentarze (6)

     

             Dziekuje za komentarze kochane Vitalijki.

Przesylam wam dużo słońca bo wiem, że ciągle w PL pada... oj niech w końcu przestanie, dla dobra wszystkich.

                 Więc wczoraj wybrałam do salonu kosmetycznego, w którym pracują studentki z pobliskiego colleagu, dlatego ceny zabiegów są takie niskie.

Wczoraj wkleiłam wam fotkę takiej maszyny, ale okazało się, że to wyglada całkiem inaczej :)

 Była to taka mała maszyna, własnie z podobą końcówką jak na zdjęciu. Głównym celem zabiegu był drenaż limfatyczny. Pani włączyła maszyne i przesuwała ja wzdłóz moich nóg. Najpierw jedna noga od kostki do kolana, gdzie kończy sie pierwsza limfa, pózniej od kolana do pośladków, gdzie jest druga a pózniej pośladki. Jak tylk wracam z urlopu to sobie szykuje pożądną sesję co najmniej 6 zabiegów aby były widoczne efekty. Najlepiej połaczyć sie z masażem mechanicznym, a pózniej własnie z tym ssaniem.

              Na poniedziałek za to zapisałam się do kosmetyczki, 1,5g zabieg relaksujacy itp. Jestem i tak na chorobowym z pracy, więc mam teraz dużo czasu aby sie zając soba.

           Więc lecę do ogródka sprawdzić moje ziółka :). Buziaczki Kochane!!!!!!!!!

20 maja 2010 , Komentarze (5)

 

           Dzień dobry kochane Vitalijki,

słoneczko pokazuje się tam u Was? Bo słyszałam, że w Polsce troche zimno i deszcz pada, ale wierze, że pogoda się poprawi i bedzie ciepło i miło.

          Wczoraj tak sie zaczytałam w waszych pamiętnikach, że nie zauważyłam, że sama wpisu nie dodałam i się pózno zrobiło, ale dzień zaliczony pozytywnie. Cały dzień jadłam tuńczyka, tak jakoś wyszło. Na śniadanie był ten z puszki, a na kolacje piękny filet ze szpinakiem. 

           Dzis plan jest dobry:

Ś1: kanapka z pomidorem, cukinia, cebulka i sere mozarella zapiekana, poł jabłka i herbata

Ś2: banan i zsiadłe mleko, bo kefiru nie było, ale tylko 2% tł 

Lunch: bedzie jakaś kanapka na mieście

Kolacja: jeszcze pomyslimy ;)

                Na dzisiejsze ćwiczenia, bedzie pewnie chodzenie po sklepach, a pozniej wybieram sie na ssanie ;). Postanowilam dzis sprawdzic studencki salon kosmetyczny, do którego wybieram się od dawna, ale ciągle zapominałam zadzownić aby zrobić rezerwacje. Dzis wybieram się na 30 mintowa sesje vaccum suction

 ciekawe czy to bedzie to samo co na obrazku :). Opowiem wam jutro.

To zmykam sie szykować i poodowiedzać was.

           Buziaki i pozdrowienia!!!!

15 maja 2010 , Komentarze (13)

 

              W koncu, heh, udalo mi sie pojsc na zakupy i cos kupic :D,

"marynarska" sukiena w rozmiarze 42, troche przyciasnawa byla, wiec kupilam rozmiar 44 bez przymierzania i pozniej w domu przymierzylam i mam wrazenie, ze jest lekko za duza na biodrach

 

 

 

           

Sukiena i bluzeczka.. fajnie razem wygladaja...

|Torebka

          A to czego nie kupilam, tylko siedzialam w przymierzalni i robilam zdjecia :D

Podobala mi sie ta sukieneczka na wieszaku,.... ale na mnie jakos tak nie za ciekawie,...

Chyba raczej nie?!?!

Jakos sie nie moglam zdecydowac na ta powyzej i na nastepna...

Ah te kropeczki.....

 - hehehe... nie chcialo mi sie legginsow do konca sciagac... leniuch!! :P

 - kupilabym ja, ale troche za krotka i no ta gora jakas taka olbrzymia....

                   Udala mi sie ta sobota :), z dieta troche slabo bylo, ale nie bez przesady. Chlopiec tez zadowolony, bo w koncu kupilam cos ;). Co prawda nie wszystko w rozmiarach mniejszych, ale ogolnie jestem bardzo zadowolona :).

                     Milego wieczorka kochane. Papa

13 maja 2010 , Komentarze (7)

 

               O 5tej rano wskakuje na wage :) i zobaczymy co pokaze, choc osatatnio jak sie wazylam to roznica pomiedzy rankiem a popoludniem byla ok 1,7 kg... a przeciez tyle bym nie przytyla?!?1?!

           Dzis grzecznie jadlam, w silowni tez bylam, pozginalam sie troche na macie,a pozniej poszlam na zakupy i znow sie nie moglam zmiescic w zaden stanik :( chyba sie musze porzadnie pomierzyc, albo jeszcze poczekac.

              Juz 26tego maja jade do Polski. Yuppii!!!! Bedzie tak milo, slodko, i pysznie. Nie moge sie juz doczekac, jak rano pobiegne na ogrodek po szczypiorek i swieza rzodkiewke :) no i te przejazdzki rowerowe.. lasy, laki, jeziora i pola :).

No i trzeba sie pokazac w nowym wcieleniu, wiec walcze walcze i pale tluszczyk :).

            Pozdrawiam was kochane i trzymam kciuki za was :D

Buziol

11 maja 2010 , Komentarze (8)

 

        Witam moje kochane Vitalijki,

widze, ze u was sprawy sie maja dobrze, nie ma to jak sloneczko i ladna pogoda i odrazu jest lepiej. Dziekuje za komentarze i wsparcie, trzymam sie diety, choc az wstyd sie przyznac o czekoladowych wpadkach...

             Nawet nie wiem dlaczego je jem. Teraz jak mysle o tym, to mam wrazenie, ze gdy je pochlaniam to mam pustke w glowie, a smaku rowniez nie czuje...Jem bo je mam, jem, bo jestem w pracy.... najgorsze jest to, ze sie z nikim nimi nie podziele i jem w ukryciu...

                   

              Dzis jak w temacie, od samego rana jade na sokach. Jeszcze sie czuje dobrze, ale glowka mnie troche boli i spiaca jestem po mimo tego, ze mialam drzemke po poludniu, no ale postaram sie isc wczesnie spac:).

            Celem tego dnia ma byc oczyszczenie sie i pozbycie sie moze 1kg, ale to zobaczymy jutro. A tak to wygladalo:

Ś: sok z 3 marchewek, jablka i pomaranczy 350 ml

- herbatka oczysczajaca,

Obiad: sok z brokula, szpinaku, jablka i winogron 250ml

Podwieczorek: truskawki, suszone zurawiny i sok z polowki grejpfruta

Kolacja: 4 marchewki, banan, jablko, cynamon i chilli

            Jutro na sniadanko bedzie pozywny posilek bialkowy, a po poludniu silownia :)

 Lece przygotowac sobie ta kolacje, bo zaraz zasne tutaj ;)

Milego wieczorka

 

6 maja 2010 , Komentarze (10)

 

            Wieczorek piekne kobietki,

tak na poczatek podziele sie z wami wrazeniami po mojej podrozy... pare fotek :)

 

 

       Urlopik sie udal pysznie :D, pod kazdym tego wzgledem:

       

Caffe Poliziano, gdzie jadalismy sniadanko: cappucino e crossaint ;)

Tak cieplutko bylo :)

Melissa i ja - chrzesnica mojego chlopca

toskanskie krajobrazy - widok na winnice

Montepulciano - cel naszej podrozy

Wieczorny spacer

Niezla dieta !?!?!?! ;)

A to juz spowrotem nad morzem... nawet udalo mi sie umoczyc stopy :D

 

                       Taki oto moj urlopik w Toskanii. Bylo bardzo cieplo, choc jak wyjezdzalismy to sie niezle rozpadalo, a w Londynie slonko ku zdumieniu.

Pojedlismy, popolismy, pozwiedzalismy winnice i piekne zakatki Toskanii. Jedyne czego mi brakowalo to wyskoczyc z samochodu i na bosaka pobiegac po tych soczyscie zielonych lakach.. :)

                     Wracam do zdrowych nawykow: normalna dieta odchudzajaca i cwiczenia.

Co prawda, jeszcze sie nie moge przerzucic na to co zapisuje dietetyk, ale od jutra bedzie juz dobrze.

Jadlospis na dzis:

S1: muffinka z ziarnami, cappucino

S2: - Lunch w jednym: kanapka, troche zupki, jakies liscie salaty i galaretka z owocami

Przekaska: 100g owocow i woda

Kolacja: risotto z owocami morza, ser owczy, i chleb, i biale wino, i szynka, i salata.... no niezle, przecholowalam, przed samym spaniem.. teraz walcze i proboje to strawic...

         Ciesze sie, ze udalo mi sie pojsc do silowni, co prawda tylko 30 min, ale przynajmniej nie bylo stracone i odrazu sie lepiej poczulam:

* 25 min rowerka

* 150 brzuszkow

          

                          Dobranoc moje kochane. Ide pozagladac co tam u was.

 Buziaki wielkie!!!!!!

            

27 kwietnia 2010 , Komentarze (8)

 

            Wieczorek,

witam i pozdrawiam wszystkie kolezanki.

  Walczymy, walczymy dalej, zagladam do was i widze ze macie sie dobrze.

            Ja jutro ponownie na urlopnik sie wybieram :). Tym razem tydzien w Toscanii i bedzie zdrowo i dietetycznie! :D

 

                Milego wieczorka

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.